Astronomowie zaobserwowali wyrzut masy przez odległą gwiazdę

Europejski zespół dzięki instrumentom XMM-Newton i LOFAR zaobserwował wyrzut masy przez gwiazdę inną niż Słońce, oddaloną o 130 lat świetlnych. Wybuch był tak duży, że mógłby zedrzeć atmosferę z pobliskiej planety.
Wyrzut masy przez inną gwiazdę
.Jak informuje Europejska Agencja Kosmiczna, zespół z Holenderskiego Instytutu Astronomii (ASTRON) po raz pierwszy w historii zaobserwowali koronalny wybuch na innej gwieździe.
Badacze wykorzystali do tego dwa europejskie obserwatoria – kosmiczny teleskop XMM-Newton oraz radioteleskop LOFAR.
W takim wybuchu potężne ilości materii są wyrzucane z gwiazdy w przestrzeń. Zjawiska te są dobrze poznane w przypadku naszego Układu Słonecznego, gdzie są kluczowym czynnikiem wpływającym na słoneczną pogodę.
„Astronomowie od dziesięcioleci chcieli zaobserwować koronalny wyrzut (CME) na innej gwieździe” – podkreśla Joe Callingham z Holenderskiego Instytutu Radioastronomii (ASTRON), autor badania opublikowanego w magazynie „Nature”.
„Wcześniejsze doniesienia jedynie sugerowały ich istnienie lub wskazywały na ich możliwą obecność, ale nigdy jednoznacznie nie potwierdziły, że materia rzeczywiście wydostała się w przestrzeń kosmiczną. Nam udało się to po raz pierwszy” – dodaje.
Naukowiec i jego zespół wykryli przede wszystkim sygnał radiowy, który towarzyszy powstającej w trakcie wybuchu fali uderzeniowej. Z pomocą teleskopu XMM-Newton udało się natomiast określić temperaturę, rotację i jasność gwiazdy.
Wspomniana, oddalona o 130 lat świetlnych gwiazda StKM 1-1262 to dużo chłodniejszy od Słońca czerwony karzeł. Naukowcy tłumaczą, że jest od Słońca 2 razy lżejszy, obraca się 20 razy szybciej, a jego pole magnetyczne jest aż 300 razy silniejsze, niż Słońca.
Większość planet w naszej galaktyce okrąża takie właśnie gwiazdy – podkreślają specjaliści.
Wyrzucona w wybuchu materia poruszała się tymczasem z prędkością 2,4 tys. km/s. W trakcie wybuchów na Słońcu taka prędkość materii zdarza się tylko raz na 2 tys. eksplozji. Zdaniem badaczy wybuch był tak silny, że z pobliskich planet usunąłby całą atmosferę.
Odkrycie ma więc ogromne znaczenie dla poszukiwania życia w kosmosie – planety krążące wokół tak aktywnych gwiazd byłyby często pozbawiane atmosfery i niezdatne do podtrzymania życia.
„Nie jesteśmy już ograniczeni do ekstrapolowania naszej wiedzy o słonecznych wyrzutach koronalnych na inne gwiazdy. Wygląda na to, że intensywna pogoda kosmiczna może być jeszcze bardziej ekstremalna wokół mniejszych gwiazd – głównych gospodarzy potencjalnie nadających się do zamieszkania egzoplanet. Ma to istotne konsekwencje dla tego, w jaki sposób takie planety utrzymują swoje atmosfery i na ile mogą podtrzymywać życie w dłuższej perspektywie” – zwraca uwagę Henrik Eklund z Europejskiego Centrum Badań i Technologii Kosmicznych (ESTEC) w Noordwijk.
Z gwiazd powstaliśmy, w gwiazdy się obrócimy
.Członek Polskiego Towarzystwa Astronomicznego, Piotr KOŁACZEK-SZYMAŃSKI, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” twierdzi, że: „Pod koniec swojego życia gwiazda wykonuje gwałtowne oscylacje. W skali setek lub tysięcy lat doznaje gwałtownych rozprężeń, staje się wyraźnie większa i chłodniejsza, a następnie się kurczy. Jej powierzchniowe obszary są przyciągane zbyt słabo i „odlatują” od niej. Rozpad następuje warstwowo. Trwa to przez tysiące lat. Jedyne, co pozostaje, to jądro, biały karzeł złożony z węgla i tlenu, otoczony przez gaz, który powstaje w procesie odpadania warstw”.
„Mniejsze gwiazdy kończą swój żywot na etapie spalania węgla i tlenu. Gwiazdy masywniejsze są tak ciężkie, że w pozostających z nich białych karłach dochodzi do takiego wzrostu temperatury, że nawet tlen i węgiel spalają się i przechodzą w kolejne pierwiastki. Gwiazda staje się czerwonym nadolbrzymem. Na samym końcu tego procesu, bezpośrednio przed eksplozją supernowej, w jej jądrze pojawia się żelazo. Od tego momentu gwiazda nie może generować więcej energii. Po raz kolejny dochodzi do stanu krytycznego w jej życiu – zaczyna się rozpadać”.
„W pewnym momencie w jądrze robi się tak gęsto, że nawet elektrony pełzające wokół atomów żelaza nie mogą już dłużej tego robić. Zaczyna się proces neutronizacji materii. Elektrony wnikają w jądro atomów i zamieniają protony w neutrony. Żelazo zostaje zniszczone – powstaje gwiazda neutronowa”.
„Jądro gwiazdy neutronowej kurczy się i jednocześnie staje się sprężyste. Odbija się od zewnętrznej materii gwiazdy jak piłka. Powoduje to powstanie dużej fali uderzeniowej. Napór materii z zewnątrz jest tak duży, że powoduje zatrzymanie fali uderzeniowej w miejscu, w wyniku czego gwiazda zaczyna się niebywale rozgrzewać. Wskutek tego wybuchowego, deflagracyjnego spalania się powstaje duża część układu okresowego pierwiastków. Materia po śmierci gwiazdy, składająca się z pierwiastków ciężkich, może zasilić nowo powstające gwiazdy i planety”.
„Pierwiastki, z których się składamy, na przykład węgiel, azot i tlen, powstają dzięki śmierci mało masywnych gwiazd, jak nasze Słońce. W wyniku eksplozji supernowej powstaje tlen. Nasze ukochane złoto i srebro są efektem procesu jeszcze rzadszego – „zlania się” dwóch gwiazd neutronowych. Każdy atom węgla, tlenu i azotu w naszym ciele – kiedyś był obecny we wnętrzu gwiazdy. Bez nich nie moglibyśmy zaistnieć. Nasze życie powstało za sprawą gwiazd” – pisze Piotr KOŁACZEK-SZYMAŃSKI w tekście „Z gwiazd powstaliśmy, w gwiazdy się obrócimy” – cały artykuł [LINK]
PAP/Marek Matacz/eg


