Białucha arktyczna Hvaldimir oczyszczona z zarzutów o szpiegostwo na rzecz Rosjan
Białucha arktyczna Hvaldimir, która przed pięcioma laty pojawiła się u wybrzeży Norwegii, nie była rosyjskim szpiegiem, ale ssakiem wytrenowanym do ochrony bazy morskiej na kole podbiegunowym – poinformował 13 listopada portal BBC.
Białucha arktyczna Hvaldimir nie była rosyjskim szpiegiem
.Białucha, której miejscowi nadali imię Hvaldimir, pięć lat temu trafiła na pierwsze strony gazet w związku z powszechnymi podejrzeniami, że jest rosyjskim szpiegiem. Natknęli się na nią rybacy. „Waleń zaczął ocierać się o łódź – powiedział BBC Joar Hesten, jeden z rybaków. – Słyszałem o zwierzętach w niebezpieczeństwie, które instynktownie wiedziały, że potrzebują pomocy od ludzi. Pomyślałem, że to mądry waleń”. Białucha arktyczna Hvaldimir, które rzadko widuje się tak daleko na południu, miała na sobie uprząż z uchwytem na kamerę i napis po angielsku „Equipment St Petersburg”. Hesten pomógł zdjąć zwierzęciu uprząż. Waleń dopłynął następnie do pobliskiego portu Hammerfest, gdzie mieszkał przez kilka miesięcy.
Wydawało się, że nie umie łowić ryb, które stanowią normalne pożywienie żyjących na wolności waleni. Obserwujący go ludzie byli zachwyceni, że białucha szturcha ich aparaty fotograficzne, a raz nawet wyłowiła telefon komórkowy. „Było oczywiste, że ten konkretny waleń został uwarunkowany tak, aby dotykać nosem wszystkiego, co wyglądało jak cel – powiedziała Eve Jourdain, badaczka z Norwegian Orca Survey. – Nie mamy jednak pojęcia, w jakim ośrodku przebywał, ani do czego był szkolony”. Zafascynowana historią walenia Norwegia zadbała, by białucha była monitorowana i karmiona. Nadane jej imię – Hvaldimir – jest połączniem oznaczającego walenia słowa „hval” z imieniem Władimira Putina.
Dr Olga Szpak, ekspertka, która przez wiele lat badała w Rosji walenie, jest zdania, że o ile białucha rzeczywiście należała do wojska i uciekła z bazy morskiej na kole podbiegunowym, to nie była trenowana do szpiegostwa, ale do ochrony bazy. Uciekła, ponieważ była „rozrabiaką”. Szpak nie ujawniła źródeł, jednak twierdzi, że rosyjscy specjaliści zajmujący się morskimi ssakami natychmiast zidentyfikowali walenia jako „jednego ze swoich”. „Przez sieć weterynarzy i trenerów dotarła do nas wiadomość, że zaginęła im białucha o imieniu Andriucha” – powiedziała.
Jak potoczyły się losy Hvaldimira?
.Rosja nigdy nie potwierdziła, ani nie zaprzeczyła, że prowadzi program szkolenia wojskowego zwierząt. Kiedy jednak w zachodnich mediach pojawiły się informacje – i podejrzenia – co do roli walenia, rosyjski pułkownik rezerwy Wiktor Baraniec zauważył: „Gdybyśmy używali tego zwierzęcia do szpiegowania, czy naprawdę myślicie, że dołączylibyśmy numer telefonu komórkowego z wiadomością «Proszę zadzwonić na ten numer»”?
Dr Szpak twierdzi, że Andriucha/Hvaldimir został po raz pierwszy schwytany w 2013 r. w Morzu Ochockim na rosyjskim Dalekim Wschodzie. Rok później został przeniesiony z ośrodka należącego do delfinarium w Petersburgu do programu wojskowego w rosyjskiej Arktyce, z którym trenerzy i weterynarze pozostawali w kontakcie. „Uważam, że zaczęli pracować z waleniem na otwartych wodach, bo byli przekonani, że Andriucha się poddał i nie odpłynie” – powiedziała.
Jej dawni znajomi z delfinarium opisali walenia jako mądre, nadające się do szkolenia zwierzę. „Ale jednocześnie Andriucha był trochę rozrabiaką” – stwierdziła Szpak, toteż specjaliści nie byli zaskoczeni, że odmówił osłuszeństwa i popłynął, dokąd chciał. Zdjęcia satelitarne z okolic rosyjskiej bazy morskiej w Murmańsku ujawniają coś, co mogło być niegdyś domem Hvaldimira. W wodzie wyraźnie widać zagrody z czymś, co wygląda na białe morskie ssaki. „Lokalizacja wielorybów białucha tak blisko okrętów podwodnych i jednostek nawodnych może wskazywać na to, że w rzeczywistości są one częścią systemu ochrony” – ocenił Thomas Nilsen z norweskiej portalu Barents Observer.
Niestety, niezwykła historia Hvaldimira nie ma szczęśliwego zakończenia. Nauczywszy się samodzielnie zdobywać pożywienie, waleń przez kilka lat podróżował wzdłuż wybrzeża Norwegii, docierając nawet do wybrzeży Szwecji. Jednak we wrześniu br. znaleziono dryfujące truchło Hvaldimira. Choć podejrzewano, że walenia dosięgły długie ręce Rosji, norweska policja twierdzi, że nic nie wskazuje, by śmierć białuchy była bezpośrednio spowodowana działalnością człowieka. Sekcja zwłok wykazała, że w pysku Hvaldimira utknęła gałąź.
Zachowania ratownicze u zwierząt
.Na temat zachowań altruistycznych i ratowniczych u poszczególnych gatunków zwierząt na łamach “Wszystko Co Najważniejsze” pisze prof. Ewa J. GODZIŃSKA w tekście “Czego możemy nauczyć się od zwierząt?“.
“Ważną podkategorią ryzykownych zachowań altruistycznych są tak zwane zachowania ratunkowe, czyli przychodzenie z pomocą konkretnym osobnikom, które znalazły się w niebezpieczeństwie. W r. 2002 polscy badacze Wojciech Czechowski, Ewa J. Godzińska i Marek Kozłowski zainicjowali współczesne badania takich zachowań, opisując, jak robotnice trzech gatunków mrówek ratują towarzyszki atakowane przez drapieżne larwy mrówkolwa. Szerokie spektrum zachowań ratunkowych zostało też opisane u wielu innych gatunków mrówek i u licznych kręgowców, takich jak różne gryzonie i naczelne, słonie, mangusty, psy, dziki, walenie i niektóre ptaki. W badaniach tych obserwowano i analizowano nie tylko przychodzenie z pomocą osobnikom zaatakowanym przez drapieżnika, lecz również pomoc w uwalnianiu się z różnych naturalnych i sztucznych pułapek”.
“Ofiarność i gotowość do angażowania się w ryzykowne akcje na rzecz innych osobników nie jest naiwnością, lecz ważnym przystosowaniem. Jest tak dlatego, że dla każdego osobnika ważniejsze od indywidualnego przeżycia jest tzw. dostosowanie łączne, czyli łączna zdolność do przekazania swoich genów kolejnym pokoleniom, niezależnie od tego, czy są one ulokowane w jego własnym ciele, czy też w ciałach innych osobników. Jedną z najważniejszych form altruizmu jest więc nepotyzm, czyli działania przynoszące korzyść krewnym altruisty. Drugim ważnym czynnikiem decydującym o opłacalności zachowań altruistycznych jest gotowość ich beneficjentów do odwzajemniania uzyskanych przysług”.
”Ofiarność i rycerskość podobają się płci przeciwnej. Zwierzęta mogą jednak zachowywać się w sposób altruistyczny także z innych powodów. Ryzykowne zachowania altruistyczne stanowią bowiem sygnał wysokiej jakości osobnika i w związku z tym mogą przynosić mu korzyści poprzez podnoszenie jego atrakcyjności dla płci przeciwnej. Zjawisko to zostało dobrze udokumentowane między innymi przez długoletnie badania zachowań dżunglotymali arabskich. Ptaki te uprawiają lęgi zespołowe, w których osobniki podporządkowane nie mają bezpośredniego dostępu do rozrodu, lecz pełnią funkcję pomocników pomagających w wychowywaniu potomstwa osobników dominujących”.
.”Dżunglotymale odstraszają wrogów naturalnych, w szczególności jadowite węże, stosując wobec nich tak zwane nękanie, czyli celowe przybliżanie się do intruza i konfrontację z nim. Nękanie węży to niesłychanie ryzykowne zadanie. Jednak tylko te ptaki, które nie stronią od udziału w takich odważnych akcjach, mogą zdobyć tak zwany prestiż społeczny, bez którego nie są w stanie uzyskać dostępu do rozrodu. W związku z tym nawet osobniki dominujące, które uzyskały już dostęp do rozrodu, konkurują aktywnie z osobnikami podporządkowanymi o możliwość pełnienia niebezpiecznej funkcji strażnika. Uwaga: różnica pomiędzy walką o dominację i poszukiwaniem prestiżu społecznego polega na tym, że w pierwszym przypadku osobnik rywalizuje z członkami tej samej grupy społecznej, a w drugim walczy z zewnętrznymi wrogami swojej grupy, by w ten sposób obwieścić swoją wysoką jakość i stać się atrakcyjnym kandydatem na partnera do rozrodu” – pisze prof. Ewa J. GODZIŃSKA.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ