„Bóg powierzył mi humor Polaków”. Wystawa prac Antoniego Słomińskiego w Łodzi

W Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Łodzi będzie można oglądać wystawę poświęconą Antoniemu Słonimskiemu. Na ekspozycji „Bóg powierzył mi humor Polaków” udostępniono m.in. unikatowe zdjęcia, utwory poety z 1913 r. i książkę z oryginalnym autografem artysty.

Ekspozycję „Bóg powierzył mi humor Polaków” będzie można oglądać do 29 września

.Wystawę w gmachu łódzkiej biblioteki wojewódzkiej poświęconą jednej z najbarwniejszych postaci polskiego życia literackiego i artystycznego XX wieku przygotowano z okazji przypadającej w tym roku 130. rocznicy urodzin Antoniego Słonimskiego.

Sejm RP ustanowił 2025 Rokiem Antoniego Słonimskiego, wyrażając uznanie dla artystycznego dorobku wybitnego poety, pisarza, tłumacza, publicysty, rysownika, krytyka literackiego.

Jak podkreślili twórcy wystawy „Bóg powierzył mi humor Polaków”, jest ona podróżą przez życie i twórczość Słonimskiego – od początków jego kariery w grupie poetyckiej Skamander, przez działalność w czasie II wojny światowej, aż po jego późniejsze zmagania z cenzurą w PRL-u.

– W naszych zbiorach wystawowych znalazły się m.in. unikatowe zdjęcia udostępnione dzięki uprzejmości Muzeum im. Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Stawisku, utwory Słonimskiego już z 1913 roku, książkę z oryginalnym autografem artysty i wiele innych ciekawostek. W holu biblioteki wyeksponowano stolik Antoniego Słonimskiego w klimacie warszawskich kawiarni z okresu międzywojennego – poinformowała Jolanta Zwierzyńska z Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Łodzi.

Ekspozycję „Bóg powierzył mi humor Polaków” będzie można oglądać do 29 września.

Antoni Słonimski urodził się 15 listopada 1895 r. w Warszawie. Był poetą, dramatopisarzem, prozaikiem, felietonistą, tłumaczem, rysownikiem. Jako mistrz słowa z niezwykłą precyzją łączył błyskotliwość humoru z krytyczną refleksją nad rzeczywistością. Mawiał, że Bóg powierzył mu humor Polaków.

W 1918 r. był jednym ze współtwórców pierwszej w wolnej Polsce kawiarni literackiej Pod Pikadorem, a niedługo później – grupy poetyckiej Skamander. W latach międzywojennych współpracował z „Kurierem Polskim” i „Wiadomościami Literackimi” oraz licznymi kabaretami. Był autorem tomów poezji, m.in. „Sonety”, „Czarna wiosna”, „Droga na wschód”, „Okno bez krat” i „Wiek klęski”, komedii „Rodzina” oraz felietonów, w których komentował wydarzenia kulturalne i polityczne.

Był współzałożycielem pierwszej w Polsce organizacji ochrony praw autorskich. Po wojnie angażował się w działania opozycyjne. Zmarł 4 lipca 1976 r. 

Krzysztof K. Baczyński. Bezcenny klejnot utracony podczas wojny

.Krzysztof Kamil Baczyński był klejnotem polskiej kultury. Tylko kilku twórców w dziejach rodzimej literatury dysponowało talentem świecącym równie jasno. Podczas Powstania Warszawskiego ten skarb został nam bezpowrotnie odebrany – pisze Patryk PALKA.

Instytut Strat Wojennych im. Jana Karskiego wycenił straty wojenne poniesione przez Polskę w wyniku zbrodniczej i łupieżczej polityki III Rzeszy na 6 bilionów 220 miliardów 609 milionów złotych. Ta kwota, ponad 9-krotnie przewyższająca roczne PKB współczesnej Polski (2022 r.), z naturalnych względów jest zaniżona. Istnieją straty, których wartość wykracza poza skalę mierzalną w walucie. Jak obliczyć wartość dzieł, które nie powstały, ponieważ twórcy odebrano życie? Jak określić cenę odebrania kulturze talentu, który miał potencjał, by odcisnąć na niej piętno równie silne, jak najwięksi przed nim? 

Zaledwie 20-letniego Krzysztofa Baczyńskiego zestawiano ze Słowackim. Jerzy Andrzejewski w liście do Kazimierza Wyki z września 1941 r. charakteryzował go w taki sposób: „Drogi Kazimierzu, […] poznaliśmy w tych dniach z Czesławem [Miłoszem – przyp. red.] chłopca, który mając lat zaledwie dwadzieścia, jest już zupełnie wybitnym zjawiskiem poetyckim. Zupełnie zadziwiająca u niego czystość poetyckiej wizji, samodzielne obrazowanie bardzo, bardzo… Chłopak nad wiek swój dojrzały, chory zresztą na astmę i z płucami nie w porządku, tak wygląda i zachowuje się, jak można wyobrazić sobie, że wyglądał młody Słowacki w swoich latach wileńskich. Wielka pewność siebie, bez cienia zarozumiałości, świadomość własnych wartości, a także ogromny krytycyzm w stosunku do własnych dokonań. Myślę, że jeśli ten chłopiec będzie żył, to jego nazwisko dużo może oznaczać” (Bić się czy pisać, „Zeszyty Literackie”, 2019). 

Chłopiec zginął niespełna trzy lata później. Zabrała go kula niemieckiego snajpera. Urodził się 22 stycznia 1921 r. – w rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego. Zmarł 4 sierpnia 1944 r., samemu biorąc udział w kolejnym powstaniu – Warszawskim. Jego nauczyciel, Stanisław Pigoń, na wieść o tym, że Baczyński wstąpił do Armii Krajowej, powiedział: „Cóż, należymy do narodu, którego losem jest strzelać do wroga z brylantów”. Trafił w samo sedno. Jego uczeń był wyjątkowym zjawiskiem, a zarazem reprezentantem całego pokolenia. Przez życiorys i charakter Baczyńskiego przemawiają tysiące innych postaci, często bezimiennych, które tak jak jego wychowała wojna. W szerszej perspektywie Baczyński to uosobienie kilku generacji, których przedstawiciele podporządkowali swoje plany, marzenia i aspiracje walce o godne życie w wolnym kraju. Jednocześnie nikt nie potrafił tak jak on opowiedzieć, co czuje dusza stojąca przed tragicznym wyborem – zmuszona zabijać w imię miłości: 

I pokochałeś jeszcze ziemię grozy
z ognistym śladem wielkich kroków bożych,
ziemię, gdzie bracia popieleją z tobą,
gdzie śmierć i wielkość jak dwa gromy obok
stoją u skroni i skrzydłami biją
tym, co umarli, i tym, którzy żyją.
Więc pokochałeś jej rzek bicz srebrzysty
i białe pióra mazowieckiej Wisły,
i góry ciężkie jak chmury na ziemi,
i ludzi skutych – i tak żyjesz nimi. 

I kiedy z szablą rozpaloną stoisz
u huraganów ostatniego boju,
i kiedy broń jak życie w dłoni ważysz,
a nie masz łzy na sercu i na twarzy,
gdy rzucasz ciało jak puchy świetliste,
wiotkie jak śpiew, a z nim odbicie czyste,
by mieć twarz jedną nie odbitą w ciszy,
napiętnowaną śmierci czarnym krzyżem,
myślisz, że z Boga musi być ta miłość,
dla której młodość w grobie się prześniło. 

(K.K. Baczyński, „Dwie miłości”) 

Po śmierci Baczyńskiego Jerzy Zagórski dedykował mu artykuł zatytułowany Śmierć Słowackiego. Pisał w nim: „Krzysztof Baczyński, największa poetycka indywidualność w Polsce od czasu Juliusza Słowackiego, nawet polotnym szelestem swego zdania, nawet ognistym nurtem swej mowy miała coś wspólnego, choć nieuchwytnego z tamtym. […] Aby jednak między Słowackim a Baczyńskim odnaleźć i jakieś różnice, wymieńmy to, że Baczyński chodził na ćwiczenia podchorążych i walczył”.

Siła przekonań bijąca z poezji Baczyńskiego jest onieśmielająca. Młody poeta pisał i marzył, ale był też nieustępliwy w działaniu. Propozycje, by zamiast walczyć z bronią w ręku, zajął się innym rodzajem działalności niepodległościowej, pożytkując w tym celu swój talent literacki, uważał za obraźliwe. Jerzy Zagórki dodawał we wspomnianym tekście: „Było nas tylu dojrzałych ludzi. Nie umieliśmy samą liczebną przewagą i autorytetami natrzeć wtedy na niego i zmusić i wytłumaczyć, że nie ma czego szukać na tych wojskowych ćwiczeniach podziemia, »manewrach« Armii Krajowej, jakie miał odbyć w następnych tygodniach ten szczupły chłopak dwudziestoletni, wiecznie zagrożony gruźlicą, chory na astmę, z aureolą talentu nad czołem. Dlaczegośmy tego nie potrafili, choć zdawaliśmy sobie z tego sprawę, że jakiś jest błąd w tej strategii, która wiosną posyłała tego młodzieńca na wyprawy w bród przez rzeki, na biwakowanie, przebijanie się z zasadzek. Mówiliśmy o tym między sobą, jemuśmy nie umieli dość silnie powiedzieć”.

Baczyński doskonale zdawał sobie sprawę z zagrożenia. Był w pełni świadomy wagi podejmowanych decyzji. Dostrzegał, że nienawiść, której nie chciał, a przed którą w warunkach wojennych nie był w stanie się obronić, zabija go od środka. Mimo to nie rezygnował. Wiedział, że droga do osiągnięcia celu wiedzie przez poświęcenie samego siebie: 

I jeden z nas – to jestem ja, 
którym pokochał. Świat mi rozkwitł 
jak wielki obłok, ogień w snach 
i tak jak drzewo jestem – prosty. 

A drugi z nas – to jestem ja, 
którym nienawiść drżącą począł, 
i nóż mi błyska, to nie łza, 
z drętwych jak woda oczu. 

A trzeci z nas – to jestem ja 
odbity w wypłakanych łzach, 
i ból mój jest jak wielka ciemność. 

I czwarty ten, którego znam, 
który nauczę znów pokory 
te moje czasy nadaremne 
i serce moje bardzo chore 
na śmierć, która się lęgnie we mnie.

(K.K. Baczyński, „Spojrzenie”) 

Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/patryk-palka-krzysztof-k-baczynski

PAP/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 3 września 2025