Ireneusz MAJ: Niemiecki obóz koncentracyjny dla dzieci polskich w Łodzi – symbol brutalnej okupacji

Niemiecki obóz koncentracyjny dla dzieci polskich w Łodzi – symbol brutalnej okupacji

Photo of Ireneusz MAJ

Ireneusz MAJ

Dyrektor Muzeum Dzieci Polskich – ofiar totalitaryzmu.

Liczba dzieci, które więziono w obozie, oraz tych, które zmarły w nim na skutek panujących tam fatalnych warunków, jest trudna do ustalenia. Szacuje się obecnie, że więzionych było ok. 2−3 tys. dzieci, z których ok. 200 zmarło – pisze Ireneusz MAJ

.Niemiecki obóz dla dzieci polskich w okupowanej Łodzi został uruchomiony 1 grudnia 1942 r. Jego oficjalna nazwa brzmiała Polen-Jugendverwahrlager der Sicherheitspolizei in Litzmannstadt. Formalnie należał do obozów określanych w urzędniczym żargonie III Rzeszy jako „młodzieżowe obozy ochronne” (Jugendschutzlager). W rzeczywistości był to obóz koncentracyjny, którego małych więźniów przetrzymywano w warunkach powodujących ich stopniowe wyniszczenie. Za oficjalny powód utworzenia tego miejsca kaźni posłużyła władzom niemieckim teza o rzekomym zagrożeniu płynącym dla młodzieży niemieckiej ze strony polskich dzieci, pozbawionych w wyniku toczącej się wojny należytej opieki.

W praktyce do obozu kierowano np. polskie dzieci, które w wyniku trudnych warunków spowodowanych okupacją zmuszone były do pozyskiwania środków utrzymania dla siebie i swoich rodzin (uliczna sprzedaż czy handel produktami na czarnym rynku), ofiary łapanek, potomków osób odmawiających podpisania volkslisty lub zaangażowanych w działalność konspiracyjną, sieroty. Oficjalnie obóz przeznaczony był dla więźniów w wieku od 8 do 16 lat, osadzano w nim jednak również dzieci znacznie młodsze. Historycy Muzeum Dzieci Polskich – ofiar totalitaryzmu na podstawie kwerendy archiwalnej potwierdzili dane osobowe rocznego dziecka więzionego w Polen-Jugendverwahrlager.

Komendantem lagru został Camillo Ehrlich, szef niemieckiej policji kryminalnej w Łodzi, a jego załogę stanowili przede wszystkim Niemcy z Rzeszy, lokalni volksdeutsche oraz niemieccy osadnicy ze wschodu. Obóz został ulokowany na terenie wyodrębnionym z Ghetto Litzmannstadt i ogrodzony, zwieńczonym drutem kolczastym, drewnianym płotem biegnącym wzdłuż dzisiejszych ulic: Górniczej, Emilii Plater i Brackiej, a od wschodu murem cmentarza żydowskiego. Główna brama znajdowała się od strony ul. Brackiej, na wysokości ul. Przemysłowej (stąd potoczna nazwa „obozu przy ul. Przemysłowej”).

Na terenie lagru ulokowane były nie tylko więzienne sztuby, na których wyposażenie składały się dwupiętrowe prycze. Już ośmioletnie dzieci zmuszane były do pracy w obozowych warsztatach (np. iglarskim, szewskim, skórzanym, koszykarskim, ślusarskim czy stolarskim), a także w szwalni, pralni lub kuchni. Pracowano także przy robotach ogrodniczych i porządkowych, a nawet budowlanych. W obrębie ogrodzenia znajdowały się też obiekty administracyjne i funkcyjne. Filię Polen-Jugendverwahrlager stanowił podobóz w Dzierżąznej koło Zgierza, w którym w charakterze niewolniczej siły roboczej wykorzystywano dziewczęta w wieku 8–16 lat przysyłane z obozu głównego w Łodzi.

Mali więźniowie byli po przybyciu do obozu fotografowani i strzyżeni, nadawano im numery i wciągano do kartoteki. Pozbawianym przedmiotów osobistych dzieciom wydawano drelichowe mundurki i drewniane chodaki, nie przysługiwały im kurtki czy płaszcze, nawet zimą. Obozowy dzień wypełniony był ciężką pracą. Otrzymywane przez więzionych posiłki nie zaspokajały nawet minimalnych potrzeb żywieniowych. Śniadanie składało się z ok. 100 g niskiej jakości chleba i 0,5 l tzw. czarnej kawy. Na obiad dzieci dostawały rodzaj zupy przygotowywanej z odpadków warzyw czy też z obierek ziemniaków. W wywarze tym często pływało robactwo lub piasek. Kolacja była powtórzeniem śniadania.

W obozie panowały fatalne warunki sanitarne. Sporządzane przez niemiecką administrację raporty oraz relacje byłych więźniów wskazują na szerzenie się w nim wielu groźnych chorób: gruźlicy, duru brzusznego, jaglicy itd. Dzieci cierpiały też z powodu licznych urazów powodowanych wyczerpującą pracą i biciem przez nadzorców. Lager posiadał ambulatorium, jednak w żadnym wypadku nie zapewniało ono właściwej opieki zdrowotnej i stanowiło raczej rodzaj umieralni. Znęcanie się personelu obozowego nad osadzonymi było na porządku dziennym. Brutalne kary wymierzano za łamanie obozowych zasad czy źle, według nadzorców, wykonaną pracę. Karano poprzez bicie, ale też np. obcięcie racji żywnościowych.

Dopuszczone było utrzymywanie przez więźniów korespondencji z pozostającymi na wolności bliskimi. Była ona wnikliwie cenzurowana przez wachmanów. Możliwe było również otrzymanie paczek, które były jednak w dużym stopniu rozkradane przez załogę. Raz na pół roku możliwe było także krótkie, ok. piętnastominutowe, widzenie z opiekunem czy członkiem najbliższej rodziny pod ścisłym nadzorem obozowego wachmana.

Liczba dzieci, które więziono w obozie, oraz tych, które zmarły w nim na skutek panujących tam fatalnych warunków, jest trudna do ustalenia. Szacuje się, że więzionych było ok. 2−3 tys. dzieci, z których ok. 200 zmarło.

Obóz przestał istnieć 18 stycznia 1945 r., kiedy jego załoga uciekła przed zbliżającymi się wojskami sowieckimi. Za zbrodnie popełnione w obozie odpowiedziało tylko kilka osób z jego załogi: wachman Edward August i kierowniczka części żeńskiej obozu Isolde Beyer zostali skazani na karę śmierci jeszcze w 1945 r. W latach 70. odbył się natomiast głośny proces nadzorczyni Eugenii Pol, skazanej na 25 lat pozbawienia wolności.

.Po wojnie zabudowania obozu zostały w większości zniszczone, a na jego terenie powstało osiedle mieszkaniowe. W drugiej połowie lat 60. oraz w pierwszej połowie lat 70. XX w. podejmowano działania mające na celu upamiętnienie ofiar Polen-Jugendverwahrlager. Ich wyrazem jest choćby odsłonięty w 1971 r. Pomnik Martyrologii Dzieci ulokowany nieopodal terenu dawnego obozu. Obecnie badania nad historią lagru oraz działania na rzecz godnego upamiętnienia jego więźniów i zapewnienia właściwego miejsca w świadomości historycznej Polaków podejmuje utworzone w 2021 r. w Łodzi Muzeum Dzieci Polskich – ofiar totalitaryzmu.

Ireneusz Maj

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 28 sierpnia 2023
Fot. Dawid Lasociński / Forum