Dobra pamięć o przeszłości
Powinniśmy na nowo postawić sobie trudne pytania: jakie jest rozumienie pamięci wśród naszych rodaków i o naszym narodzie? Czy jako katolicy właściwie dzisiaj rozumiemy, kto był katem, a kto ofiarą? – pisze bp Mirosław MILEWSKI
.Jeśli dobrze odczytujemy znaki obecności Boga w świecie i historii, to przyznamy bez wahania, że Miłosierdzie Boże to szczególna pamięć Boga. Miłosierdzie Boże to sprawiedliwa pamięć o przeszłości każdego z nas i miłosierny wyrok. O tej pamięci mówił papież Franciszek, gdy zamykał Drzwi Święte bazyliki św. Piotra w Jubileuszowym Roku Miłosierdzia. „Bóg, skoro Mu to tylko umożliwimy, pamięta o nas. Jest gotów całkowicie i na zawsze usunąć grzech, ponieważ Jego pamięć nie zapisuje dokonanego zła i nie rozważa doznanych krzywd, tak jak nasza. Bóg nie pamięta o grzechu, ale o nas, o każdym z nas, swoich ukochanych dzieciach. I jest przekonany, że zawsze można zacząć od nowa, podnieść się” (Watykan, 20 listopada 2016 r.). Dobrze, że Bóg ma taką pamięć! Doskonalszą od najlepszych dysków twardych naszych komputerów, bardziej pojemną od najlepszych pamięci przenośnych, dalszą od najstarszych kalendariów. Miłosierdzie Boże to szczególna pamięć Boga, pamięć, która ocala od zapomnienia, od przepadnięcia w nicość. Pamięć, która przetrwa grób. Pamięć, która wybaczy.
Kiedy rozważamy Bożą pamięć, pełną miłosierdzia i łaskawości, nie możemy przejść obojętnie obok naszej, ludzkiej pamięci. Odwołam się raz jeszcze w tym miejscu do Ojca Świętego. W czasie wizyty w Polsce papież Franciszek na Wawelu, w miejscu, które oddycha historią, przypomniał nam, czym powinna być nasza pamięć: „Cechą charakterystyczną narodu polskiego jest pamięć” – stwierdził. A potem dodał: „Zawsze byłem pod wrażeniem żywego zmysłu historycznego papieża Jana Pawła II. Gdy mówił o narodach, wychodził od ich dziejów, aby podkreślić ich skarby humanizmu i duchowości”. Rozwijając swój wywód, papież Bergoglio podsumował, że w codziennym życiu każdej osoby, podobnie jak każdego społeczeństwa, „istnieją dwa rodzaje pamięci: dobra i zła, pozytywna i negatywna”. Czym jest owa pamięć pozytywna? Odpowiedź nasuwa się sama: to ta, która przywołuje zbawcze dzieła miłosierdzia Pana, która jest zbudowana na prawdzie o przeszłości, na właściwym odczytywaniu zasług poszczególnych osób i narodów, na słusznej ocenie postępowania katów i ofiar. A czym jest pamięć negatywna? Znów papież Franciszek: „Pamięcią negatywną jest natomiast ta, która spojrzenie umysłu i serca obsesyjnie koncentruje na złu, zwłaszcza popełnionym przez innych”. A na koniec Franciszek dodał: „W ten sposób szlachetny naród polski pokazuje, jak można rozwijać dobrą pamięć i porzucić tę złą” (Kraków, 27 lipca 2016 r.). W naszym społeczeństwie toczy się wielka dyskusja o pamięci, o rozumieniu przeszłości i jej wpływie na nasze relacje z innymi narodami. Jeśli patrzymy z powagą na poruszony problem dziedzictwa niemieckiego nazizmu, na wpływ komunizmu na historię Europy i świata, na takie pojęcia, jak kolaboracja, zdrada, obozy koncentracyjne czy Holokaust, to w tym natłoku rozmaitych punktów widzenia nie może zabraknąć w naszym narodzie rzetelnej dyskusji o filozoficznym i teologicznym rozumieniu tych pojęć.
Powinniśmy na nowo postawić sobie trudne pytania: jakie jest rozumienie pamięci wśród naszych rodaków i o naszym narodzie?
Czy jako katolicy właściwie dzisiaj rozumiemy, kto był katem, a kto ofiarą? Jeśli z judaizmem łączy nas wiara w jedynego Boga, to czy umieliśmy przez ostatnie osiemdziesiąt lat dyskutować o karze i winie, o tych, którzy mieli odwagę i wykazali się męstwem, ale i o tych, którym tego męstwa zabrakło? Czy pamiętamy, że Polska w przeszłych wiekach umiała być krajem zgody różnych narodowości? Jeśli chcemy właściwie układać dziś nasze relacje historyczne i narodowe, nie da się tego zrobić bez odniesienia do kategorii moralnych, bez zauważenia, że Bóg jest miłosierny i sprawiedliwy. Czy takie argumenty pojawiają się w ogóle w dyskusji?
Święta Siostra Faustyna Kowalska chodziła po Płocku, w którym przed wojną mieszkało ok. 10 tysięcy Żydów – co stanowiło 1/3 wszystkich mieszkańców miasta. Umieli żyć razem obok siebie, pracować i cieszyć się z wolności jednej Polski. Faustyna żyła w Płocku, w którym dojrzewał do męczeństwa bł. miłosierny biskup Leon Wetmański, zabity w Działdowie przez tych samych Niemców, którzy wybudowali obozy koncentracyjne w Auschwitz-Birkenau i w Dachau. Boże Miłosierdzie zagościło w 1931 r. w diecezji płockiej, która przez katechizację, kazania, rozwój Akcji Katolickiej i innych dzieł miłosierdzia formowała kapłanów i wiernych do zdania wielkiego egzaminu z pamięci podczas II wojny światowej i późniejszych lat komunizmu. Egzaminu z pomocy Polakom i Żydom, który zdało wielu księży i wiele rodzin, narażając swoje życie, gdy ukrywali dzieci żydowskie, rodziny, partyzantów czy żołnierzy Armii Krajowej.
.Jeśli chcemy dziś mówić o pamięci, dialogu i rozmawiać o przeszłości, to naszym zadaniem jest przypominanie tej „dobrej pamięci”, utrwalanie jej, spisywanie świadectw, nagrywanie filmów i audycji o tamtych czasach panowania „mysterium iniquitatis” – „tajemnicy nieprawości”. Mamy dziesiątki tysięcy bohaterów, którzy okazali się ludźmi w czasie nieludzkim, dlatego Bóg „dał im imię na wieki” (por. Iz 56,5), dał im pamięć, która nie zginie. Jeśli chcemy prowadzić rzetelną dyskusję o relacjach między narodami, powinniśmy wiedzieć, czym są i nazwać właściwie dobro i zło, prawdę i fałsz, ofiary i katów. Dobra pamięć to – jak to uświadomił nam podczas pielgrzymki do Polski papież Franciszek – przypominanie całego XX wieku i ofiary wszystkich polskich obywateli, których dotknęło zło systemów totalitarnych. Dobra pamięć to utrwalanie tego na przyszłość. Dobra pamięć o historii to odszukiwanie blasków Bożego Miłosierdzia w brunatnej nocy niemieckiego nazizmu i czerwonej nocy komunizmu. Bez pamięci, bez dobrej pamięci, nasze rozumienie Bożego Miłosierdzia byłoby niepełne.
Bp Mirosław Milewski