Abp Władysław ZIÓŁEK: Jan Paweł II w Łodzi. Tej wizyty nie mogło nie być

Jan Paweł II w Łodzi.
Tej wizyty nie mogło nie być

Photo of Abp Władysław ZIÓŁEK

Abp Władysław ZIÓŁEK

Emerytowany metropolita łódzki, w latach 1980-86 biskup pomocniczy łódzki, w latach 1986-2012 - biskup diecezjalny łódzki.

Profetyczny rys miały słowa jakie Jan Paweł II zostawił w Łodzi. Papieska homilia z łódzkiego lotniska, krótki adres do świata nauki i kultury w katedrze, wreszcie przemówienie w hali fabrycznej do włókniarek o „geniuszu kobiety” były drogowskazem na czas obecny. Ich moce nie wyczerpały się wraz z upływem czasu – pisze abp Władysław ZIÓŁEK

.Wizyta papieża Jana Pawła II była wielkim wydarzeniem nie tylko dla Kościoła w Łodzi, ale też dla całego miasta i regionu. 13 czerwca 1987 roku Ojciec Święty odprawił Mszę świętą na lotnisku, udzielił I Komunii Świętej, spotkał się z z przedstawicielami nauki i kultury w katedrze i włókniarkami w zakładach „Uniontex”. Ta pielgrzymka była dla nas wielką inspiracją do pracy duszpasterskiej na kolejne lata.

O wizytę Ojca Świętego w Łodzi w 1987 roku w Łodzi trzeba było bardzo zabiegać. Myśl o zaproszeniu papieża-Polaka do drugiego co do wielkości miasta w Polsce, pojawiła się już po pierwszej, a tym bardziej po drugiej wizycie Jana Pawła II w Polsce. W połowie lat 80. w naszym łódzkim środowisku było wielkie oczekiwanie, żeby papież, gdyby jeszcze raz przyjechał do Polski, bo przecież nikt wówczas nie wiedział, że będą i kolejne pielgrzymki, odwiedził Łódź.

Łódź na szlaku papieskiej pielgrzymki

Gdy zatem było już wiadomo, że Ojciec Święty odwiedzi ojczyznę, podjąłem starania, aby Łódź została włączona na trasę papieskiej pielgrzymki. Ale Łodzi na tym szlaku nie było. Oczywiście rozumiałem tę sytuację – wielu biskupów zabiegało o obecność papieża w swojej diecezji, to jest zupełnie zrozumiałe. Byłem wtedy biskupem młodym stażem, dopiero zaczynałem swoją posługę. Dlatego inni biskupi podkreślali, że biskup Ziółek może jeszcze poczekać. Rozumiałem to, ale jednocześnie przecież nie chodziło o mnie, ale chodziło o Łódź, o nasze środowisko – robotnicze i akademickie, o te wszystkie problemy, które oczekiwały na umocnienie słowem i błogosławieństwem Ojca Świętego. Nie chodziło przecież, żeby papież był u mnie i dla mnie, ale u nas i dla naszej wspólnoty.

Postanowiłem zatem podjąć działania, trochę poza oficjalnym komitetem kościelnym, kierując prośbę do naszego przyjaciela, który pracował wtedy w Sekretariacie Stanu, do ks. prałata Janusza Bolonka. Wysłałem do niego obszerny list, prosząc o interwencję u Ojca Świętego. Zawarłem w nim szeroką argumentację za odwiedzeniem Łodzi, ale nie liczyłem, że ten list trafi do rąk Jana Pawła II. Okazało się jednak, że list znalazł się na biurku Ojca Świętego. Papież zapoznał się z jego treścią 8 września 1986 roku i – ku mojej wielkiej radości – już 12 września otrzymałem wiadomość, że Jan Paweł II polecił wpisać Łódź na trasę jego przyszłej pielgrzymki.

Przygotowania i kłody pod nogi

Zaczęły się intensywne przygotowania. Spotykaliśmy się w ich trakcie – niestety – z wieloma trudnościami ze strony ówczesnych władz. Działo się tak, mimo tego, iż decyzja o wizycie papieża w Łodzi zapadła podczas spotkania Konferencji Episkopatu Polski z rządem. Wielu decydentów podkreślało wprawdzie, że taka wizyta będzie nobilitacją dla Łodzi i regionu, ale w praktyce na wielu etapach rzucano nam kłody pod nogi. Trudnych sytuacji było na tyle dużo, że dopiero podczas posiedzenia specjalnej komisji rządowo-kościelnej, która przyjechała do Łodzi, udało się wreszcie ustalić, jak będzie wyglądać ostatecznie trasa pobytu Ojca Świętego w Łodzi. Stało się to 21 maja 1987 roku – zaledwie na 3 tygodnie przed wizytą papieża!

Nie był to jednak koniec utrudnień, które napotykaliśmy nawet w dniu wizyty. Choćby podczas Mszy na lotnisku Lublinek, kiedy pana Jerzego Kropiwnickiego, wówczas działacza jeszcze nielegalnej „Solidarności”, nie chciano dopuścić do modlitwy powszechnej. Czy wcześniej, gdy bezskutecznie staraliśmy się uzyskać zgodę władz na nagłośnienie przemówienia papieskiego wygłoszonego w zakładach „Uniontex”. Wiele było takich momentów.

Przy okazji spotkania z ludźmi kultury i nauki w katedrze, władze domagały się od nas imiennej listy zaproszonych gości, a na to nie mogliśmy się absolutnie zgodzić. Do końca trwała zatem walka o to, by katedra była dostępna dla wszystkich, przede wszystkim dla tych, dla których to spotkanie z Ojcem Świętym jest przewidziane. I – niejako w rewanżu za naszą wytrwałość – w ostatnim momencie pojawiła się dodatkowa trudność. Wcześniej ustalono, że rektorzy i przedstawiciele uczelni spotkają się w rektoracie Politechniki Łódzkiej, znajdującym się 300 metrów od katedry. Naukowcy mieli przejść prostą drogą obok budynku seminarium. Kiedy jednak orszak dotarł do ulicy Wólczańskiej, władze nie zgodziły się na przejście. Sugerowały okrężną drogę, która z uwagi na dystans (prawie kilometr) byłaby trudna do przejścia w togach, szczególnie w tak słoneczny i upalny dzień. Musiał interweniować kanclerz kurii, po raz kolejny zresztą tego dnia. Skutecznie – droga była wolna. Niestety – gdy rektorzy dotarli do katedry, okazało się, że ich miejsca są już zajęte, a katedra jest prawie pełna. Okazało się też, że – jakimś dziwnym trafem – znaleźli się w niej nie ci ludzie, na których czekaliśmy. Widać to było choćby podczas przemówienia Ojca Świętego, gdy część z nich zaczęła wychodzić. Później dowiedzieliśmy się, że właśnie nimi usiłowano wypełnić katedrę.

I wreszcie – bardzo zabiegałem o to, żeby – po wyjściu z rezydencji biskupiej – papież mógł przejechać papamobilem ulicami wokół katedry. Było tam przecież tak wielu ludzi, którzy chcieli się z nim zobaczyć. Niestety – na to również nie było zgody.

Szczęśliwe godziny

Mimo wszystko pielgrzymka szczęśliwie się odbyła. A być może te trudności pomogły nam lepiej przygotować się od strony duchowej do spotkania z Janem Pawłem II? On przecież przyjechał do nas nie jako głowa Państwa Watykańskiego, ale jako Namiestnik Chrystusa na Ziemi. Przygotowywaliśmy się zatem jako diecezja poprzez specjalny program duszpasterski, adresowany do wszystkich wiernych. Muszę powiedzieć, że zarówno księża, jak i wierni świeccy, którzy głębiej czyli sprawy Kościoła, byli w tych przygotowaniach żywo obecni.

Kiedy zatem Ojciec Święty wylądował na lotnisku Lublinek, wszyscy przeżyliśmy to bardzo głęboko. Właśnie tu Ojciec Święty sprawował Eucharystię. Warto powiedzieć, że w tym czasie w Polsce odbywał się II Krajowy Kongres Eucharystyczny, a Łódź stała się jedną z jego stacji. I tylko w naszym mieście Ojciec Święty rozpoczął swoje przemówienie mówiąc „W imię Eucharystii, która jest źródłem życia, pozdrawiam ten Kościół, miasto, diecezję”.

Niezwykłe spotkania

Kilka godzin, które papież spędził w Łodzi, było wyjątkowych nie tylko dla naszego miasta i regionu. Przecież właśnie tutaj, papież udzielił pierwszej Komunii Świętej dzieciom, a potem zrobił sobie z nimi wielkie zdjęcie (w jednym kadrze zebrało się ponad 1500 maluchów – sam papież żartował podczas jego wykonywania, że sam nie wie, jak fotografowie wszystkich obejmą – „ale to już ich problem”). Niezwykłe było także spotkanie z włókniarkami w zakładach „Uniontex”. Wcześniej, podczas pielgrzymek po Italii, Ojciec Święty odwiedzał wprawdzie zakłady pracy, ale wizyta w przedsiębiorstwie, które zatrudniało tylko kobiety, w dodatku w kraju realnego socjalizmu, była czymś wyjątkowym.

Jak to się stało, że w tak krótkim czasie doszło w Łodzi do dwóch tak niespotykanych wydarzeń. Ojciec Święty nie zawsze, ale niekiedy, podawał organizatorom pielgrzymki pewne sugestie. W przypadku Łodzi od samego początku zaproponował Pierwszą Komunię Świętą dzieci i spotkanie z włókniarkami w ich miejscu pracy. To była inicjatywa Jana Pawła II.

Dlaczego właśnie I Komunia Święta? Ojciec Święty w swoim przemówieniu nawiązał do działalności w  Łodzi, w okresie międzywojennym matki Urszuli Ledóchowskiej, która w Łodzi zakładała Dziecięce Krucjaty Eucharystyczne. Dlatego chciał, żeby tu – w Łodzi – ten akcent eucharystyczny był szczególnie podkreślony.

A drugi temat, to było spotkanie z ludźmi pracy. Sam powiedział, że spotykał się w zakładach pracy w innych miejscach, tzn. głównie we Włoszech. Ale znał też łódzką sytuację, tych kobiet zapracowanych na 3 zmiany, co rzutowało przecież na życie rodzinne i małżeńskie. Chciał pokazać, że jest z nimi, że rozumie ich sytuację, że chce je pokrzepić i umocnić, podkreślając ich godność, ten geniusz kobiety, matki i wychowawczyni.

Mam głębokie przekonanie, że spotkanie z papieżem podniosło na duchu nasze włókniarki, matki, wychowawczynie. Ojciec Święty mówił do nich także o swojej matce i trudno było wielu kobietom ukryć wzruszenie – widać je było w ich oczach. One poczuły, że jest z nimi ktoś, kto widzi, szanuje, upomina się o ich prawa i mówi w ich imieniu, kiedy one same do końca mówić nie mogą. To było wyjątkowe i niepowtarzalne.

Owoce

Spotkanie z papieżem-Polakiem było dla naszego regionu bardzo inspirujące, a jego owocami stało się wiele inicjatyw. Pierwsza z nich to powołanie Funduszu Ochrony Macierzyństwa im. Stanisławy Leszczyńskiej (bohaterskiej położnej z niemieckiego obozu Auschwitz). Dokument założycielski nosi datę 13 czerwca 1987 roku i widnieje na nim podpis Jana Pawła II. Fundusz zajmuje się wsparciem dla rodzin i kobiet, które są w stanie błogosławionym lub właśnie urodziły dziecko, ale ich sytuacja materialna jest trudna. Niedługo później rozpoczął działalność Dom Samotnej Matki, szkoły rodzenia itd.

Dzięki obecności papieża w Łodzi, nasza diecezja zyskała swoje święto. W 1. rocznicę pobytu Ojca Świętego zorganizowaliśmy nasz Diecezjalny Kongres Eucharystyczny (w 60. rocznicę pierwszego), a później ustanowione zostało Święto Eucharystii, obchodzone w drugą niedzielę czerwca, w sąsiedztwie daty wizyty papieskiej. Jego celem jestożywienie wiary i kultu Eucharystii. Tego dnia ulicami Łodzi przechodzi procesja eucharystyczna, a przy katedrze odprawiania jest uroczysta Msza święta z udziałem zaproszonych gości z kraju i z zagranicy. Staramy się w ten sposób, kierować się ku źródłu życia chrześcijańskiego, jakim jest Eucharystia.

Po wizycie papieża rozwinęła się działalność Caritas, powołaliśmy Instytut Teologiczny, Teatr Logos oraz media – diecezjalne radio, katolickie programy w lokalnej telewizji, łódzką edycję tygodnika „Niedziela”. Oczywiście po 1989 roku sytuacja w Polsce sprzyjała takim działaniom, np. tworzeniu nowych parafii (64 z czego w Łodzi 28) ale wizyta papieska stała się impulsem do ożywienia duszpasterstwa i inspiracją do podejmowania nowych przedsięwzięć instytucjalnych.

Nawiązaliśmy też wtedy współpracę z Uniwersytetem Łódzkim, z którym organizowaliśmy  konwersatoria, dzięki którym ukazało się wiele ciekawych publikacji. Ludzie świata nauki sami wychodzili z różnymi propozycjami. Bardzo się przy okazji papieskiej wizyty do siebie zbliżyliśmy.

Wzruszenia

Wzruszający w trakcie pobytu Jana Pawła II w Łodzi był jego bezpośredni, ojcowski stosunek do ludzi. Nie czuło się jakiegoś dystansu. Choćby to, że papież, podczas wizyty na lotnisku, po Mszy, powiedział: „Dzięki dzieciom papież poczuł się dzieckiem”. Takie osobiste i bardzo miłe, wzruszające wyznanie. To z jego inicjatywy zrobiona została wspólna fotografia z dziećmi. To on – wbrew wcześniejszym ustaleniom – podczas przejazdu ulicami miasta, zmienił pojazd na bardziej otwarty, bo chciał być blisko z ludźmi. Także podczas wizyty w rezydencji biskupiej, podczas obiadu, mimo że wcześniej nie było takiego zwyczaju, wygłosił krótkie przemówienie, w którym przyznał, że wydawało mu się, że Łódź będzie tylko etapem przejściowym w długiej pielgrzymce po Polsce, tymczasem to, co zastał, bardzo mile go zaskoczyło i sprawiło wiele radości.

Wzruszający był też moment pożegnania, gdy papież już jechał z „Uniontexu” na stadion Włókniarza, skąd miał odlecieć helikopterem. W pewnej chwili usłyszeliśmy krzyk mężczyzny, który trzymał dziewczynkę w stroju pierwszokomunijnym i wołał: „Ojcze Święty, nie chcą wpuścić dzieci na pożegnanie”. I papież polecił księdzu Dziwiszowi przekazanie tym dzieciom dwóch różańców.

Smutki

Słowa Jana Pawła II o Eucharystii, które wygłosił w Łodzi, bardzo zapadły nam w pamięci. Odczytaliśmy z nich, że Ojciec Święty kieruje naszą pracę duszpasterską właśnie w jej stronę. Stąd Kongres Eucharystyczny, Święto Eucharystii. Ale – i przeżywam to po dzień dzisiejszy – mimo tak wielu inicjatyw duszpasterskich w parafiach ukierunkowanych na ożywienie regularnego uczestnictwa wiernych w Mszach świętych, po dzień dzisiejszy nie widać większych rezultatów. Owszem, w pierwszych latach księża meldowali, że wzrosła frekwencja, jeśli idzie o komunię świętą – to był jednak tylko lekki wzrost. Wciąż jednak, jeśli chodzi o nasze miasto, nie jest w tej kwestii dobrze.

Jan Paweł II

Jan  Paweł II – człowiek, który urzekał swoją wiarą, swoją pobożnością i swoim stosunkiem do człowieka. Ojciec Święty traktował każdego swojego rozmówcę w sposób bardzo poważny. Niekiedy mogło się wydawać przy powitaniach, że z kimś rozmawia, ale już patrzy, kto będzie następny. To były jednak pozory – on uważnie słuchał i nawiązywał do tego, co się mówi. Jego autorytet moralny w świecie jest absolutnie niepodważalny. Jeszcze w czasie trwania pontyfikatu mówiono o Janie Pawle II, że jest prorokiem naszych czasów. Jego homilie, przemówienia i dokumenty wszystko to było przepełnione Bogiem.

W moim przekonaniu profetyczny rys miały słowa jakie nam zostawił w Łodzi. Możemy bez cienia wątpliwości powiedzieć, że papieska homilia z łódzkiego lotniska, że krótki adres do świata nauki i kultury w katedrze, że wreszcie przemówienie w hali fabrycznej do włókniarek o „geniuszu kobiety” były drogowskazem na czas obecny. Ich moce nie wyczerpały się wraz z upływem czasu. Dlatego Bogu jestem wdzięczny, że św. Jan Paweł był wśród nas, że nas umocnił swoim słowem i błogosławieństwem.

Abp Władysław Ziółek

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 20 czerwca 2017
Fot. Archiwum Archidiecezji Łódzkiej