Bunt Jewgienija Prigożyna był inscenizacją?

Bunt Jewgienija Prigożyna

Bunt Jewgienija Prigożyna i jego prywatnej armii, znanej jako Grupa Wagnera, jest zalążkiem wojny domowej w Rosji – twierdzi szef kijowskiego Centrum Badań Wojskowych i Prawnych Ołeksandr Musijenko.

Bunt wagnerowców była to inscenizacja, teatr, przedstawienie, ustawka, maskirowka?

.„Widzieliśmy potyczki między wagnerowcami a regularną rosyjską armią. Widzieliśmy zestrzelone samoloty i helikoptery. Na terytorium Rosji zginęło co najmniej 15 rosyjskich żołnierzy. To są oznaki wojny domowej” – stwierdził. Czy bunt Prigożyna był inscenizacją? „Była to próba przewrotu wojskowego, którą starał się przeprowadzić Prigożyn, jednak z jakichś przyczyn, może z braku doświadczenia, poszedł na ugodę z (Alaksandrem) Łukaszenką”.

W porozumieniu, które zakończyło w sobotę rajd sił Prigożyna na Moskwę, miał pośredniczyć właśnie autorytarny lider Białorusi. Z jego pomocą zawarty miał zostać układ, zgodnie z którym szef wagnerowców miał udać się na Białoruś. Prigożyn – zdaniem Musijenki – popełnił błąd, zgadzając się na te ustępstwa. „Prigożyn nie wykorzystał szansy i pewnie po raz drugi jej nie otrzyma. Trudno wyjaśnić, dlaczego przyjął ugodę. Sądzę, że była to zła decyzja, bo (Władimir) Putin takich działań nie wybacza” – uznał.

Wystąpienie Prigożyna będzie jednak przykładem dla tych, którzy zechcą pójść jego śladem. „Ludzie zobaczyli, że armia i władze pokazały swą słabość. Słabość pokazał Putin, który poszedł na ten układ, słabość pokazały władze, które wycofały oskarżenia pod adresem Prigożyna. Wszyscy zrozumieli, jak wielki strach panuje w elitach i jak bardzo boi się Putin” – podkreślił Musijenko.

Szef Centrum Badań Wojskowych i Prawnych w Kijowie uważa, że bunt Prigożyna przyspieszył rozkład Rosji. „Zrozumiałe, że przewroty i wojny domowe niekoniecznie odbywają się w ciągu kilku dni czy tygodni. Wiele procesów jednak przyspieszyło. Nam, Ukraińcom, jest to wyłącznie na rękę” – powiedział Musijenko.

Czy był to teatr? Zobaczymy, ile czasu przeżyje Prigożyn

.Władimir Putin nie wybacza zdrajcom, dlatego możliwe, że niedługo usłyszymy o śmierci Jewgienija Prigożyna na Białorusi – oceniła Jill Dougherty, była szefowa biura CNN w Rosji, komentując bunt właściciela najemniczej Grupy Wagnera przeciwko Kremlowi.

„Putin nie wybacza zdrajcom. Nawet jeśli mówi Prigożynowi „dobrze, wyjedź na Białoruś”, nigdy mu tego nie zapomni i nadal będzie on dla rosyjskiego prezydenta zdrajcą” – zauważyła ekspertka ds. Rosji. „Możliwe, że niedługo usłyszymy o jego śmierci. To jednak dla Moskwy poważny dylemat. Przywódca wagnerowców cieszy się pewnym poparciem i niezależnie od tego, gdzie jest, pozostaje zagrożeniem” – dodała.

Telewizja CNN podkreśliła, że chociaż Putin przetrwał zagrożenie, jego pozycja polityczna jest obecnie słaba – nie tylko w oczach wrogów i większości świata, ale też zwolenników i armii. „Jeśli byłabym Putinem, martwiłabym się ludźmi, którzy oklaskiwali najemników z Grupy Wagnera w Rostowie nad Donem” – zauważyła Dougherty.

Putin nie okazuje litości zdrajcom

.Nawet jeśli Władimir Putin zażegnał bunt Jewgienija Prigożyna, to straty zostały wyrządzone i to wydarzenie zapisze się w historii jako początek ostatniego etapu upadku rosyjskiego dyktatora – pisze w „The Sunday Times” prof. Mark Galeotti, jeden z najlepszych brytyjskich znawców Rosji.

Jak zwraca uwagę, uderzające jest to, że to akurat Prigożyn rozpoczął rebelię, gdyż jest on człowiekiem, który został praktycznie stworzony przez Kreml, a swoją pozycję zawdzięcza relacjom z Putinem. Rozważając motywy, które nim kierowały, Galeotti pisze, iż Prigożyn wydawał się szczerze przerażony ofiarami wśród swoich ludzi, rozczarowany niekompetencją rosyjskiego dowództwa wojskowego, a pośrednio także przywództwa politycznego.

Galeotti przywołuje wypowiedź Putina, który w 2015 roku powiedział, że zdrajcy to ci, którzy „niespodziewanie wbijają ci nóż w plecy. Im nie okazuję litości”. Jak pisze, Prigożyn wyraźnie stał się zdrajcą, zatem pozwolenie mu na uniknięcie kary, a zawarte porozumienie oznacza umorzenie wszczętej sprawy karnej przeciwko niemu, będzie zawstydzające dla Putina. Wskazuje, że dla Putina jest to czymś więcej niż tylko reakcją na osobistą zdradę, bo jego legitymacja i wiarygodność są zagrożone.

Kryzys w Rosji pokazał, gdzie przebiegają linie podziałów

.”To jest druzgocące oskarżenie systemu Putina i samego Putina. Zarządzał on systemem zgodnie z zasadą dziel i rządź, zachęcając do sporów wewnątrz elity, które on może rozwiązać, gdy mogą stać się niebezpieczne. Nikt inny nie ma do tego uprawnień, a sam Putin przez długi czas był uderzająco nieobecny. Nadal organizuje spotkania i konferencje prasowe, ale nie radzi sobie z wieloma eskalującymi sporami, z których spór Prigożyn-Szojgu jest tylko najbardziej oczywisty” – wskazuje prof. Galeotti.

Dodaje, że Putin może teraz mówić twardo, ale to jego brak działania w odpowiednim czasie w celu kontrolowania Prigożyna (lub usunięcia ministra obrony Siergieja Szojgu i szefa Sztabu Generalnego generała Walerija Gierasimowa) doprowadził do tego kryzysu, a wielu członków sił bezpieczeństwa również sympatyzuje z Prigożynem i zgadza się z jego krytyką sposobu prowadzenia wojny.

„Trzy filary, na których opiera się reżim Putina, to jego osobista legitymacja, kontrola nad aparatem bezpieczeństwa i zdolność do rzucania pieniędzmi na trudne do rozwiązania problemy. Pieniądze się kurczą, jego i tak już podupadła legitymacja będzie dalej spadać, a jedność i lojalność aparatu bezpieczeństwa jest teraz wyraźnie kwestionowana. Wydaje się, że Putin może rozbroić lub pokonać to konkretne wyzwanie, ale w dłuższej perspektywie może ono okazać się śmiertelną raną” – ocenia prof. Galeotti.

Marsz Prigożyna na Moskwę nie zakończył się sukcesem Kremla

.Nie można uznać za sukces Kremla zakończenia marszu Jewgienija Prigożyna na Moskwę i przyjęcia przez niego niekorzystnych dla władz gwarancji bezpieczeństwa – ocenił Piotr Żochowski z warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW).

„Pozycja prezydenta Władimira Putina, który jeszcze kilka godzin wcześniej deklarował, że władze obronią kraj przed wewnętrzną zdradą, a uczestnicy buntu poniosą niechybną karę, uległa znaczącej erozji. W dyktatorskim systemie panującym w Rosji niezdolność do surowego ukarania przeciwnika, który rzucił otwarte wyzwanie władzy, łamiąc wszelkie formalne i nieformalne zasady, zostanie uznana przez członków szerszej elity za przejaw słabości” – podkreślił ekspert OSW.

„Nie ma przy tym znaczenia, że odstąpienie od zniszczenia sił wagnerowców zapewne wynikało – poza deficytem sił zdolnych do działania – z obawy, że będzie trudnym i kosztownym zadaniem dla rosyjskich sił zbrojnych. Wewnętrzny konflikt zbrojny byłby groźny, biorąc pod uwagę stan i tak problematycznego morale w armii i mógł negatywnie wpłynąć na sytuację na froncie wojny na Ukrainie. Jest prawdopodobne, że sytuacja ta będzie prowadzić z jednej strony do roszad kadrowych, a z drugiej do nasilenia się, początkowo zapewne niejawnej, rywalizacji wewnątrz elity” – zauważył w swoim komentarzu Żochowski. „Marsz wagnerowców potwierdził tezę o narastającej słabości systemu bezpieczeństwa państwa. Władze, siły zbrojne czy służby specjalne nie podjęły zdecydowanych kroków na rzecz stłumienia buntu. Może to świadczyć, że wśród struktur państwowych narasta sceptycyzm co do poleceń płynących od władz centralnych” – dodał.

Analityk Ośrodka Studiów Wschodnich podkreślił, że Prigożyn chciał najpewniej poprzez manifestację siły wymusić zmiany w skonfliktowanych z nim ministerstwie obrony i sztabie generalnym.

Prigożyn liczył na wywołanie wojny domowej?

.”Wszystko wskazuje na to, że Prigożyn, wydając rozkaz marszu na Moskwę, był przekonany, że manifestacja siły zmusi władze do uwzględnienia jego żądań co do zmiany ministra obrony i szefa Sztabu Generalnego. Liczył też, że jego desperacki krok wywoła kryzys wewnętrzny na szczytach władzy. Nie można wykluczyć, że posiadał informacje o tarciach w elitach politycznych i uznał, że jego działania przyśpieszą proces dezintegracji reżimu putinowskiego, a on sam zostanie wsparty np. przez część generalicji” – napisał analityk OSW.

Rozważając scenariusze dotyczące przyszłości założyciela najemniczej Grupy Wagnera Żochowski ocenił, że „po wyjeździe na Białoruś straci on dotychczas zajmowaną pozycję populistycznego dowódcy wojskowego, który w warunkach wojny kontestował politykę władz i podważał autorytet sił zbrojnych”. „Jego firma przejdzie zapewne pod kontrolę resortu obrony. Nie jest wykluczone, że za przyzwoleniem Łukaszenki (Prigożyn) będzie próbował kontynuować podobną działalność z terytorium Białorusi, bądź uda się do jednego z państw afrykańskich lub bliskowschodnich, gdzie działają wagnerowcy” – dodał.

Chaos w Rosji wzmacnia Ukrainę

.Plan Putina, aby w ciągu kilku dni zająć Kijów i przywrócić kontrolę nad częścią dawnego imperium rosyjskiego zaowocował w sobotę kolumnami najemników, które chciały szturmować Moskwę, a Ukraina odzyskała skrawek terenu okupowany przez prawie 10 lat; dla Kijowa sobotni chaos w Rosji to dobra wiadomość – ocenia niemiecki dziennik „Tagesspiegel”.

„Po tym, jak Jewgienij Prigożyn nakazał swoim najemnikom odwrót, Kreml ogłosił, że zarówno sprawa przeciwko Prigożynowi zostanie umorzona, jak też bojownicy Grupy Wagnera, zaangażowani w tę akcję, pozostaną bezkarni. Prigożyn musi jednak udać się na wygnanie na Białoruś” – przypomniał portal dziennika. „Putin i Prigożyn – dwaj mężczyźni, którzy w swoich działaniach kierują się wyłącznie prawem siły i przemocy – nagle stali się bardzo słabi. Jest mało prawdopodobne, że obaj wybaczą sobie tę chwilę” – podkreślono.

Co się dzieje z Putinem?

.”Plan Putina, aby w ciągu kilku dni zająć Kijów i przywrócić (kontrolę nad) częścią nieistniejącego wielkiego imperium rosyjskiego, doprowadził do tego, że w sobotę rosyjskie kolumny odważyły się szturmować Moskwę lub przynajmniej zasugerowały to, a Ukraina odzyskała (niewielki fragment) terytorium okupowanego przez prawie dziesięć lat” – zauważył portal. „Czy władca Kremla jest zdolny do autorefleksji w takich momentach?” – pytają retorycznie niemieccy komentatorzy.

„Dla Ukrainy sobotni chaos w Rosji to dobra wiadomość. Putin jest osłabiony i jak dotąd nie jest jasne, czy nowe przywództwo Grupy Wagnera – teraz prawdopodobnie ministerstwo obrony – może powtórzyć poprzednie sukcesy na polu bitwy. Rosyjski sztab generalny był zbyt znienawidzony przez wielu najemników. Wagner może więc przejść do historii” – zauważył „Tagesspiegel”. „Trudno wyobrazić sobie Prigożyna ponownie odgrywającego (istotną) rolę w Rosji. Ale kto wie, może ten rozdział wcale nie jest zamknięty” – zaznaczył dziennik, przypominając, że kiedy Prigożyn opuszczał swoją kwaterę w Rostowie nad Donem, aby wyjechać na Białoruś, był oklaskiwany przez okolicznych mieszkańców.

Rosja – kolos na glinianych nogach

.Bunt Prigożyna i cała ta sytuacja pokazuje słabość struktur rosyjskiej administracji i struktur wojskowych. Mają braki, a ich wewnętrzne funkcjonowanie nie działa dobrze, skoro dochodzi tak kuriozalnych sytuacji – ocenia ekspert ds. bezpieczeństwa z Uniwersytetu Rzeszowskiego prof. Maciej Milczanowski.

„Prigożyn zajął ważne miasto, w którym znajduje się jedno z centrum dowodzenia całego okręgu wojskowego. To pokazuje, że Rosjanie są tak skoncentrowani na wojnie i mają wielkie braki, a ich wewnętrzne funkcjonowanie nie działa dobrze, skoro dochodzi tak kuriozalnych sytuacji” – powiedział prof. Maciej Milczanowski. Według niego „bunt Prigożyna, cała ta sytuacja pokazuje słabość struktur rosyjskiej administracji i struktur wojskowych”.

Zdaniem Milczanowskiego możliwe jest, że ktoś sprowokował Prigożyna do takiego działania. „Z jego strony było to działanie szczere, chciał rzeczywiście zaszantażować Moskwę, ale to mu się nie udało” – powiedział i dodał, że jego wycofanie się świadczy o tym, że „przelicytował, myślał, że jest silniejszy”. „W jego wypowiedziach medialnych widać było pewną swobodę, czuł się pewnie, w ostatnich miesiącach miał duże poparcie społeczne i wojskowe. To jest naturalne, że wielu liderów, charyzmatycznych przywódców traci kontakt z rzeczywistością i u niego to właśnie nastąpiło” – podkreślił i dodał, że „wydawało mu się więcej niż faktycznie mógł i został brutalnie sprowadzony na ziemię”.

Prof. Milczanowski zaznaczył, że to, czy reżim Putina upadnie, zależy od balansu sił w samej Moskwie. „Ciężko z Polski takie rzeczy prognozować. Jest możliwe, że ten reżim upadnie na dniach, ale też może lata trwać” – powiedział. „Nie ma dla Polski większych zagrożeń niż do tej pory. Ta sytuacja osłabia Rosję i pokazuje jej wewnętrzne rozbicie. A prokurowanie teraz wojny z NATO to ostatnia rzecz jakiej Rosja by chciała” – podsumował Milczanowski.

PAP/Jarosław Junko/Bartłomiej Niedziński/Berenika Lemańczyk/AJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 25 czerwca 2023