Ceny domów w Belgii najniższe od 10 lat

W ubiegłym roku ceny domów w Belgii spadły po raz pierwszy od dziesięciu lat – poinformował w piątek dziennik „Het Laatste Nieuws”. Popyt na mieszkania runął jak domek z kart – zauważyła gazeta.
W Belgii ceny domów są najniższe od lat
.Jak wynika z informacji dziennika, który powołał się na coroczne badanie firmy ERA, zrzeszającej ponad 2,3 tys. niezależnych firm brokerskich na całym świecie, Belgowie płacili w 2023 roku za zakup domu średnio o około 2 proc. mniej, niż rok wcześniej.
Eksperci winią za tę sytuację dwa czynniki – inflację oraz wzrost stóp procentowych. „Zmniejszyła się zdolność kredytowa potencjalnych nabywców” – oznajmił w rozmowie z „HLN” Sven Damen, profesor ekonomii i finansowania nieruchomości na uniwersytecie w Antwerpii, który analizował to, czemu ceny domów są najniższe od lat.
Ilość ludzi nie jest problemem
.W czasach, gdy wiele krajów zmaga się z tzw. kryzysem mieszkaniowym, w przestrzeni publicznej często można słyszeć głosy, że winne jest temu przeludnienie ziemii. Eksperci zaznaczają jednak, że takie spojrzenie na kwestie demogragiczne jest nie tylko błędne, ale wręcz szkodliwe. Na łamach Wszystko co Najważniejsze pisze o tym Leigh PHILLIPS, autor i publicysta który publikował między innymi w „Science” i „Nature”.
Jak zaznacza autor artykułu, osiem miliardów ludzi to osiem miliardów potencjalnych twórców nowej sztuki i muzyki, pionierów nowych nurtów nauki, odkrywców nowych leków, wynalazców nowych technologii, konstruktorów nowych maszyn, budowniczych nowych budynków i odkrywców reszty naszego kosmosu.
„Do tego przełomowego wydarzenia doszło dzięki niezliczonym cudom ludzkiej pomysłowości, m.in. zarazkowej teorii choroby, ulepszeniom systemów sanitarnych i kanalizacyjnych, antybiotykom, szczepionkom oraz innym zwycięstwom nad naszymi mikrobiologicznymi przeciwnikami; dzięki nieograniczonemu postępowi we wszystkich dziedzinach medycyny i opieki zdrowotnej, zwłaszcza w zakresie śmiertelności kobiet i dzieci; oraz dzięki trzeciej rewolucji rolniczej, która dostarczyła nam wysokoplennych zbóż, systemów nawadniania, nawozów syntetycznych i pestycydów, znacznie zwiększając plony i zapewniając lepsze odżywianie niemal na całym świecie” – dodaje ekspert.
Autor zastanawia się, jakie cuda moglibyśmy stworzyć, gdyby każdy z tych ośmiu miliardów ludzi został uwolniony od znoju! Zaznacza, że za jego życia Korea Południowa przeszła drogę od wschodzącej gospodarki do potęgi przemysłowej i kulturalnej. Jakie zagadki rozwiążemy, jakie nowe formy sztuki wymyślimy, gdy Nigeria, Indonezja, Wietnam i cała reszta również dołączą do globalnej rozmowy?
„Tymczasem zamiast świętować ogromny postęp technologiczny i moralny oraz wzywać do jego kontynuacji, The New York Times ubolewa nad narodzinami ośmiomiliardowego dziecka. Reporterka ds. klimatu Cara Buckley wykorzystała tę okazję, aby napisać groteskowy pean na cześć Ruchu na rzecz Dobrowolnego Wymarcia Ludzi (Voluntary Human Extinction Movement, VHEMT)” – pisze Leigh PHILLIPS.
Dodaje, że ruch ten przekonuje, że Homo sapiens szkodzi planecie i w związku z tym powinniśmy przestać się rozmnażać.
„Pragnienie wyginięcia ludzkości lub wyobrażanie sobie, o ile lepszy byłby świat bez nas, jest przeciwieństwem tego, co musimy zrobić w odniesieniu do środowiska, ponieważ imperatyw ekologiczny jest nieuchronnie związany z zapewnieniem przetrwania i nieograniczonego rozkwitu naszego gatunku” – zaznacza.
Dodaje, że każdy, kto mówi, że ludzi jest za dużo lub że mamy za dużo rzeczy, przyczynia się do zahamowania myślenia i działań potrzebnych do zoptymalizowania usług ekosystemowych dla nas wszystkich – całych 8 miliardów ludzi i więcej. Przekroczenie tego kamienia milowego jest najbardziej niesamowitym wydarzeniem w kosmosie od 13,8 miliardów lat.
Rodzina jest dziś pod presją ekonomiczną w zakresie właściwej polityki mieszkaniowej
.Ceny domów w Belgii, które spadły po raz pierwszy od 10 lat są przykładem tego, jak dynamicznie zmienai się rynek mieszkań. Wpływa on bardzo na zagadnienia związane z rodziną, która w XXI wieku jest potrzebna jak nigdy dotąd. O kwestiach demograficznych i ich znaczeniu dla Europy pisze prof. Wolfgang MAZAL, wykładowca na Uniwersytecie Wiedeńskim.
„Kiedy dziś pytamy młodych ludzi, czego oczekują od życia, w zdecydowanej większości przypadków odpowiedź dotyczy dobrego partnerstwa, relacji z drugim człowiekiem i stabilności zawodowej. Oczekiwanie związku wiąże się również z potrzebą prokreacji, założenia rodziny. Wobec tego oczywiste jest, że najważniejszym zadaniem państwa jest wspieranie tych właśnie potrzeb, pomoc młodym w osiągnięciu stabilności, zarówno w pracy, jak i w innych sferach życia. Choć nie ma miejsca na wpływanie w jakiś sposób na prywatne wybory młodych czy jakiekolwiek próby reedukacji, rola państwa jest ogromna” – zaznacza.
Jak dodaje ekspert, model rodziny się zmienia. Czerpiąc inspirację z historii, wiemy, że w przyszłości jest miejsce na koncepcję rodziny. Jednak pytanie podstawowe to pytanie o kondycję rodziny, o jej dobro. To wciąż kwestia otwarta, która zależy od podejmowanych obecnie decyzji politycznych. Politycy w wielu krajach, którzy muszą podejmować decyzje dotyczące długoterminowej polityki demograficznej, czują się dziś dość niepewnie.
„Dziś rodzina jest pod presją ideologiczną i ekonomiczną, choćby w zakresie właściwej polityki mieszkaniowej; także pod presją sytuacji na rynku pracy. Jeśli zdecydujemy, że nie będziemy wspierać rodziny, to bardzo możliwe, że cała europejska koncepcja społeczeństwa się rozpłynie. Potrzebna jest właściwa decyzja, którą należy podjąć w trzech krokach” – pisze prof. Wolfgang MAZAL
Jego zdaniem pierwszy krok dotyczy odpowiedniego wsparcia finansowego dla rodzin. To już dzieje się w wielu krajach. Drugi krok to odpowiedni dostęp do żłobków, przedszkoli i szkół. A po trzecie, należy zapewnić rodzinie wystarczająco dużo czasu na wspólne życie. Dziś bardziej niż kiedyś czas to pieniądz. Oznacza to, że życia rodziców nie można już podzielić wyłącznie na obowiązki zawodowe i rodzicielskie. W dzisiejszych realiach muszą oni mieć wystarczająco dużo czasu na odpoczynek, budowanie dobrych relacji między sobą i dziećmi. Konieczne jest też dostosowanie wymagań opieki rodzicielskiej do opieki zawodowej, co rodzi pytanie o kształt całego naszego systemu gospodarczego. Zwłaszcza organizacja czasu w zasadzie we wszystkich krajach Europy dostosowana jest dziś bardziej do wymagań rynku pracy niż do wymagań rodziny. Jeśli dostrzegamy publiczną i społeczną wartość rodziny, musimy ją wynieść ponad wymagania systemu gospodarczego i dostosować go niej.
„Wartością, która powinna kierować każdą polityką rodzinną, jest przywiązanie i poczucie więzi. Rodzina jest tak niezbędna w życiu społecznym, że musimy być jej świadomi i przewidywać wszystkie polityki w jej kontekście. Wymaga to zarówno zaangażowania społeczeństwa na rzecz rodziny, jak i zaangażowania rodziny na rzecz społeczeństwa. Ostatnią wartością jest po prostu solidarność, którą ilustruje metafora sieci” – dodaje profesor.