"Czuję się związany z polskością Chopina" [Yehuda PROKOPOWICZ]

Yehuda PROKOPOWICZ

Czuję się związany z polskością Chopina i staram się ją pokazywać jak najpełniej. Dla mnie najważniejsze jest, by nie kombinować za bardzo – grać to, co jest w nutach, a nie własne „wymyślenia”. Można dodać coś od siebie, jeśli wypływa to z serca, ale nie można zagubić Chopina – mówi Yehuda PROKOPOWICZ, pianista z Krakowa, który zagra w II etapie XIX Konkursu Chopinowskiego w Warszawie.

Yehuda PROKOPOWICZ o graniu muzyki Chopina

Anna DRUŚ:Gratuluję przejścia do kolejnego etapu Konkursu Chopinowskiego!

Yehuda PROKOPOWICZ: – Dziękuję!

Zanim jednak porozmawiamy o mazurkach, scherzach i etiudach, chciałabym zapytać o coś bardziej ogólnego. Należy pan do pokolenia Z, jest pan dopiero na pierwszym roku studiów. Co młodzi ludzie widzą dziś w muzyce Chopina, która przecież nie jest łatwa w odbiorze?

Yehuda PROKOPOWICZ: – Rzeczywiście, dziś bardzo rozwija się muzyka popularna – rap czy pop – i wielu z mojego pokolenia jej słucha. Ale myślę, że często brakuje w niej głębszej treści czyli tego, co kiedyś było oczywiste w sztuce. Muzyka klasyczna daje to w sposób wyjątkowy – jest w niej emocja, opowieść, refleksja. I to właśnie w niej, szczególnie u Chopina, odnajdujemy głębię, której poszukujemy.

Jakie emocje, czy jaką opowieść o sobie samym pan słyszy, gdy gra pan Chopina?

Yehuda PROKOPOWICZ: – Każdy z utworów Chopina jest o czymś innym, ale wszystkie łączy ogromny ładunek emocji. Jest w nich wiele romantyzmu – uczucia, które każdy z nas przeżywa inaczej, dlatego każdy pianista zagra Chopina inaczej. W moim repertuarze, czy to w nokturnach, czy w scherzach, zawsze jest miejsce na ten osobisty ton. Ale jest tam też sporo zabawy, żartu – szczególnie w scherzach, których nazwa przecież oznacza „żart”. Chopin był nie tylko melancholijny – potrafił być też lekki, dowcipny. Z kolei w mazurkach jest dużo smutku, ale to nie jest smutek osobisty.

Nie mogę grać mazurków, myśląc „jest mi smutno, więc tak zagram”. Trzeba raczej zrozumieć, dlaczego Chopin był smutny, jak ten nastrój wyraził w muzyce. To wymaga nie tylko emocji, ale też analizy – próby wejścia w jego świat.

Yehuda Prokopowicz FOT W Grzędziński NIFC

Konkurs Chopinowski często porównuje się do igrzysk olimpijskich pianistów. Czy kiedy pan gra, myśli pan bardziej o wyrażeniu siebie, czy raczej o tym, że ocenia pana jury?

Yehuda PROKOPOWICZ: – Dla mnie ten konkurs nie jest wyłącznie rywalizacją. To jest raczej festiwal spotkań pianistów z całego świata. Rozmawiamy, porównujemy interpretacje, inspirujemy się nawzajem. Oczywiście jesteśmy oceniani, ktoś gra lepiej, ktoś gorzej – ale nie to jest najważniejsze.

Najważniejsze, by być naturalnym – zarówno wobec siebie, jak i wobec Chopina. Staram się zatem grać tak, jak on zapisał to w nutach, odkrywając jednocześnie, co mógł czuć, gdy pisał dany utwór. Jeśli uda się połączyć autentyczność z wiernością Chopinowi, wtedy muzyka naprawdę żyje.

Jak pan zareagował na wiadomość o przejściu do kolejnego etapu? Czy to było zaskoczenie?

Yehuda PROKOPOWICZ: – Przede wszystkim była to wielka radość. Siedzieliśmy z rodziną w domu w Krakowie i gdy tylko usłyszeliśmy moje imię, zaczęliśmy śpiewać i tańczyć. Samo zagranie na tej pięknej sali raz jeszcze jest dla mnie ogromnym szczęściem, ale bardzo też ucieszyłem się możliwością wykonania moich ukochanych Mazurków. To dla mnie wyjątkowy moment!

Występ w Filharmonii Narodowej to bardziej stres czy ekscytacja?

Yehuda PROKOPOWICZ: – Zdecydowanie ekscytacja! Przed rozpoczęciem I etapu nie mogłem już doczekać zagrania na tej sali i samego wyboru fortepianu – każdy uczestnik ma tylko kilka minut, by wybrać spośród kilku instrumentów ten, na którym zagra. To bardzo ciekawe i trudne zarazem.

Poza tym – świadomość, że słucha cię dwa tysiące osób w sali i tysiące, może miliony w transmisji, naprawdę dodaje skrzydeł. Im większa jest publiczność, tym większa radość grania.

Których utworów Chopina nie może się pan najbardziej doczekać?

Yehuda PROKOPOWICZ: – Najbardziej lubię mazurki. Chopin napisał ich mnóstwo, ale każdy jest inny. Jest w nich coś osobistego, coś z Polski, ale też trochę z Francji – jego drugiego świata. Są tam tańce, wspomnienia, bajki, emocje. To niezwykła synteza wszystkiego, co w jego muzyce najpiękniejsze.

Ile godzin dziennie pianista musi ćwiczyć, by przygotować się do takiego konkursu?

Yehuda PROKOPOWICZ: – To bardzo indywidualne, ale przed tak ważnym wydarzeniem jak Konkurs Chopinowski ćwiczy się naprawdę dużo. Od sześciu do dziesięciu godzin dziennie. Dziesięć to już bardzo dużo, ale czasem się udaje. Trzeba nie tylko dopracować interpretację, ale przede wszystkim zagrać wszystko czysto technicznie. Miałem szczęście, że przed Konkursem mogłem ćwiczyć w świetnych warunkach na Akademii Muzycznej w Krakowie – to ogromna pomoc i przyjemność.

Yehuda Prokopowicz FOT W Grzędziński NIFC

Niektórzy komentatorzy mówią, że Konkurs Chopinowski to także starcie różnych szkół pianistycznych – polskiej, azjatyckiej, europejskiej. Czy widzi pan takie różnice?

Yehuda PROKOPOWICZ: – Szczerze mówiąc, najlepiej znam polską szkołę, bo z nią mam najwięcej kontaktu. Z pianistami z Azji nie miałem jeszcze okazji głębiej rozmawiać. Ale słuchając występów, zauważyłem coś ciekawego: azjatyccy pianiści często bardzo starają się zbliżyć do „polskości” Chopina, szczególnie w mazurkach. Polacy z kolei próbują czasem od tej dosłownej polskości uciec, szukając czegoś nowego, wyjątkowego. To pokazuje dwa różne podejścia do tej samej muzyki – oba ciekawe.

A pan? Bardziej trzyma się pan tradycji, czy próbuje czegoś nowego?

Yehuda PROKOPOWICZ: – Czuję się związany z polskością Chopina i staram się ją pokazywać jak najpełniej. Dla mnie najważniejsze jest, by nie kombinować za bardzo – grać to, co jest w nutach, a nie własne „wymyślenia”. Można dodać coś od siebie, jeśli wypływa to z serca, ale nie można zagubić Chopina. Bo wtedy to już nie on – tylko ktoś zupełnie inny.

Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę powodzenia w kolejnym etapie – może aż w finale!

Yehuda PROKOPOWICZ: – Dziękuję serdecznie.

Rozmawiała Anna Druś

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 10 października 2025