Czy powinniśmy być dumni z historii swojego kraju? – „Courrier International”
Francuski magazyn przeglądu prasy międzynarodowej „Courrier International” wchodzi w centrum debaty toczącej się w Wielkiej Brytanii na temat patriotyzmu i postrzegania historii narodowej. Kluczowe pytanie magazyn stawia następująco: „Czy powinniśmy patrzeć na przeszłość przez okulary teraźniejszości?”
Courrier International i dwugłos za i przeciw patriotyzmowi?
.W wydaniu z 17-23 października 2024 r. magazyn Courrier International, który publikuje teksty w języku francuskim, które pojawiły się w kilku międzynarodowych mediach, zawiera dwa brytyjskie artykuły na temat dumy narodowej: z dziennika The Herald, autorstwa Marka Smitha, oraz z dziennika Daily Telegraph, którego autorem jest Philip Johnston.
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że dwa teksty dobrano tak, aby prezentowały dwa stanowiska przeciwstawne. Szybko jednak to wrażenie mija. O czym mówią teksty?
Według badania opublikowanego kilka miesięcy temu w Wielkiej Brytanii, „liczba Brytyjczyków dumnych z historii swojego kraju gwałtownie spada. W 2013 r. wynosiła 86%, a obecnie 64%”, napisał Mark Smith ze szkockiej gazety The Herald w dniu 7 września 2024 roku. „Osobiście uważam, że to dobrze”, ogłosił, dodając, że ”duma narodowa jest słabością, pułapką. Nie jestem dumny z bycia Brytyjczykiem”.
.Aby uzasadnić swoje stanowisko, autor powołuje się na ruch „BLM” („Black Lives Matter”), który doprowadził „wiele instytucji narodowych (galerie, zamki, muzea itp.) do bardziej krytycznego spojrzenia na ich historię i zbiory”. Mark Smith uważa zatem, że zideologizowany ruch rasowy, który spowodował poważne problemy z bezpieczeństwem w Stanach Zjednoczonych, ma prawo do tworzenia lub niszczenia historycznej tożsamości Wielkiej Brytanii. Jest również zadowolony, że jest „bardziej świadomy wad i błędów” znanych postaci, takich jak Winston Churchill i admirał Nelson, jednocześnie twierdząc, że „nadal ma dla nich wielki podziw”.
Bardziej interesująca jest jego opinia na temat poczucia dumy narodowej: „Jeśli twój kraj, jego historia i osiągnięcia innych Brytyjczyków są dla ciebie źródłem wielkiej przyjemności lub satysfakcji, możesz źle reagować na jakąkolwiek krytykę narodu lub jego przeszłości i brać to tak osobiście, że czasami wymyka się to spod kontroli”. Obserwację tę można tym łatwiej zastosować do narodów, które zbudowały swoją tożsamość na kwestiach pamięci. Niektóre narody, które były ofiarami wielkich zbrodni XX wieku, mogą rzeczywiście zareagować energicznie, jeśli ich status jako ofiar zostanie zakwestionowany, zminimalizowany lub podważony. Jednak rozwiązaniem tego problemu nie jest próba odebrania im dumy z tego, kim są, ale raczej poszukiwanie lepszego zrozumienia ich historii.
Mark Smith zauważa, że według tego samego badania „liczba osób dumnych z brytyjskiej kultury, sztuki i literatury wyraźnie wzrosła. To samo dotyczy sportu. Prawie 80% ankietowanych stwierdziło, że są bardzo dumni ze wszystkich tych rzeczy”. Potwierdza to zatem triumf rozrywki nad tożsamością, ponieważ jest bardzo mało prawdopodobne, że przez „sztukę i literaturę” badanie ma na myśli wielką kulturę epoki klasycznej lub imperialnej.
Dziennikarz nie wspomina o tym, że to pragnienie „inkluzywności” poprzez sport lub „kulturę” jest tak naprawdę tylko potrzebą dostosowania się do zmieniającej się brytyjskiej populacji. Nowi przybysze, z których wielu pochodzi z Afryki lub Azji, nie czują się reprezentowani przez historię Wielkiej Brytanii, która często była sprzeczna z ich własną (kolonizacja, podboje itp.). Z tego punktu widzenia jest więc całkowicie logiczne, że odsetek Brytyjczyków dumnych z historii Wielkiej Brytanii spada z roku na rok.
Artykuł The Herald wzywa do odejścia od kwestii dumy historycznej, bez wątpienia na rzecz pewnego rodzaju globalnego obywatelstwa pozbawionego narodowych korzeni: „Nie powinniśmy być dumni z Churchilla, Nelsona, Gordona czy Dickensa, ale nie powinniśmy się też ich wstydzić. Ich zachowanie i postawy są częściowo wytworem ich czasów, częściowo owocem ludzkiej słabości i omylności. Ale tak jak ich osiągnięcia nie są moje, tak ich wady nie są moje. Nie czuję ani dumy, ani wstydu”. Szara, pozbawiona wyrazu neutralność pod płaszczykiem technicznej racjonalności, owinięta poczuciem wyższości teraźniejszości nad przeszłością.
„Patriotyzm musi zostać zrehabilitowany”.
.Courrier International przedstawia jednak także artykuł Philipa Johnstona opublikowany 3 września 2024 r. w Daily Telegraph,, aby przedstawić odmienny punkt widzenia.
Dziennikarz nie waha się twierdzić, że za spadek liczby Brytyjczyków, którzy są dumni ze swojej historii, odpowiadają instytucja edukacyjna i lewica: „Jeśli istnieje powód, dla którego duma narodowa spada, to nie dlatego, że wymarło pokolenie wojenne, jak sugerowano, ale dlatego, że lewica od lat atakuje naszą historię, do tego stopnia, że sprowadza ją do wraku”. Cytuje jednego z autorów badania, Alexa Scholesa, który zasugerował, że „duża część tej utraty dumy może być związana z głośną debatą publiczną na temat imperium, niewolnictwa i rasy w ostatnich latach”.
Również w tym przypadku tekst nie idzie na całość. Jeśli Imperium i rasa stały się tematami tabu, to dlatego, że dawne ofiary tego Imperium przybyły do Wielkiej Brytanii w dużej liczbie i odmawiają uczynienia własnej historii kraju, do którego wyemigrowali. Jak ludzie mogą żyć razem, jeśli nie ma wspólnej matrycy zbudowanej wokół tożsamości narodu przyjmującego? Aby społeczeństwo mogło skutecznie funkcjonować, potrzebuje wspólnej kultury, która będzie je spajać, a ta kultura jest ucieleśniona w wielkich postaciach historycznych, które powinny być celebrowane jako takie.
.Philip Johnston wskazuje na historyczną niekonsekwencję dekonstrukcyjnych postępowców: „Nie jesteśmy już proszeni o salutowanie działań Królewskiej Marynarki Wojennej w walce o położenie kresu handlowi niewolnikami – w którym uczestniczyły wszystkie narody – ale o poddanie Wielkiej Brytanii szczególnej krytyce, ponieważ w ogóle uczestniczyła w handlu”. We Francji podobna debata toczyła się wokół Napoleona Bonaparte i przywrócenia Kodeksu czarnego. Warto zauważyć, że tylko Zachód jest dotknięty tym „narodowym wstydem” (według Marka Smitha w artykule The Herald). Kraje afrykańskie, arabskie i Dalekiego Wschodu nie wydają się być dotknięte tym samym duchem skruchy i samobiczowania. Jednak niewolnictwo kwitło przez długi czas na ziemiach islamskich, a jeśli Europejczycy byli w stanie ustanowić handel trójstronny, to tylko dlatego, że afrykańskie plemiona same sprzedawały im niewolników.
Dziennikarz wypomina też inne sprzeczności: „Jeśli nasza kolonialna przeszłość była tak straszna, to dlaczego kraje, które były częścią Imperium Brytyjskiego, są teraz członkami Wspólnoty Narodów (Commonwealth) kierowanej przez króla? I dlaczego tak wielu migrantów pędzi do naszych drzwi, omijając przy tym wiele innych krajów?”. Ideologiczna lewica może oskarżać nasze kraje o praktykowanie „systemowego rasizmu” i różnych form „dyskryminacji”, ale trzeba powiedzieć, że to nasz hojny model społeczny i instytucjonalna ksenofilia są wybierane przez wszystkich na całym świecie, którzy wyjeżdżają w poszukiwaniu lepszego życia.
.Autor artykułu w Daily Telegraph wzywa nas do rehabilitacji patriotyzmu. „Jak powiedział Orwell, patriotyzm to oddanie konkretnemu miejscu i konkretnemu sposobowi życia”. Jest to więc kwestia zachowania modelu społeczeństwa, który umożliwił naszej cywilizacji ustanowienie warunków egzystencji, których zazdrości nam cały świat, do tego stopnia, że ten cały świat próbuje wszystkiego, co w jego mocy, aby dotrzeć do nas fizycznie. Dlatego nie możemy poddawać się ideologicznej lewicy i dekonstrukcjonistom, którzy chcą, abyśmy dostosowali się do innych na naszej własnej ziemi, a nie odwrotnie. „Oczywiście nasza narodowa narracja nie jest pozbawiona wad i ekscesów, tak samo jak każda inna. Ale wszyscy moglibyśmy być z niej dumni, gdybyśmy tylko przeciwstawili się tym, którzy marzą o jej zdeptaniu” – podsumowuje autor tekstu cytowanego przez Courrier International.
Oprac. Nathaniel Garstecka