Doświadczenie ojcostwa nie realizuje się poprzez bycie ekspertem, lecz poprzez gotowość, uważność i wytrwałość [Fabrice HADJADJ w „Le Figaro”]

Fabrice Hadjadj jest francuskim filozofem, eseistą i pisarzem, autorem m.in. „Encore un enfant ? Une diatribe et un essai”. W wywiadzie dla dziennika „Le Figaro” analizuje zmiany, jakie zaszły w postrzeganiu roli ojca.
„Ojciec nie jest ekspertem, lecz pielgrzymem. Jego rola nie sprowadza się do określonych zadań, tym bardziej nie jest trybikiem w jakimś pedagogicznym mechanizmie” – ocenia Fabrice Hadjadj w „Le Figaro”.
Jak tłumaczy filozof, podczas Soboru nicejskiego w 325 r., „ojcowie kościoła, jak zwykło się ich nazywać (co jest dowodem na to, że ojcostwo znajduje swe dopełnienie w duchowości), uznali istnienie ojcostwa i synostwa w Boskiej naturze”. „Święty Tomasz z Akwinu wywodził od tego, że imię Ojciec przysługuje właściwie i w pełnym sensie jedynie Bogu. W konsekwencji, gdy mówię, że jestem ojcem (podczas gdy jestem przede wszystkim synem marnotrawnym i stworzeniem pozbawionym poznania), odnoszę się do mojego udziału w tajemnicy transcendentnej, której sam nie pojmuję. Mógłbym na tej podstawie uznawać siebie za boga i usprawiedliwiać pozycję domowego tyrana. Istnieje taka pokusa. Jednak, ujawnia się tu tajemnica w tajemnicy, jaką ogłasza Sobór nicejski: Syn jest zrodzony przez Ojca, ale jest również Bogiem z Boga, a zatem równym Ojcu… Jeśli chcę, żeby mój syn stał się prawdziwie synem, powinienem doprowadzić do tego, by uniezależnił się od mojej opieki, by nie był uzależniony od moich wyobrażeń ani oceniania, by mógł mi się wymknąć, jako ktoś, kto stanie naprzeciw mnie, a nawet jako ten, kto ostatecznie odwróci się ode mnie, by zwrócić się ku Ojcu Przedwiecznemu i ku kobiecie i by samemu stać się ojcem…” – stwierdza.
„O ile byłem mężczyzną przed pojawieniem się mojego dziecka, o tyle narodziłem się jako ojciec w momencie jego narodzin. Każde nowe dziecko przyniosło mi inne doświadczenie ojcostwa, związane z jego osobistymi cechami. Doświadczenie to nie realizuje się więc poprzez bycie ekspertem, lecz poprzez gotowość, uważność i wytrwałość mimo życiowych dramatów” – podkreśla. „Cenniejsze od kompetencji ojca są jego słabości, pod warunkiem, że je uzna. Dał on życie, które całkowicie go przerasta. Jest ojcem, lecz przede wszystkim jest synem, stworzeniem, grzesznikiem. Najlepsze, co może zrobić, to przyznać się do swoich potknięć i niezrozumienia, upaść na kolana przed swoim synem i wyznać: ja również potrzebuję przebaczenia. Dopiero wtedy przekazuje mu to, co najgłębsze – wspólne zwrócenie się ku miłosiernemu Ojcu” – dodaje.
Jak ocenia Fabrice Hadjadj, pomimo że współcześnie najczęściej mówi się o problemie braku obecności ojców przy dorastających dzieciach, „problemem jest nie tyle obecność czy nieobecność, co sposób, w jaki ojciec jest obecny”. „Czy dawniej ojcowie byli bardziej obecni? (…) Co powiedzieć o synach marynarzy, zamkniętych w sobie chłopach, burżuazji pochłoniętej swoimi interesami? Bardzo obecny ojciec to współczesny wynalazek, który szybko przestał się sprawdzać. Nadopiekuńczy tata to niebezpieczny wzorzec. Wychowuje pisklęta, które bardzo szybko zaczynają udawać koguty. Psychologowie powtarzają: dawniej ojciec, ze swoją przytłaczającą obecnością, kształtował osobowości neurotyczne; dziś pobłażliwy ojciec, okazujący mniej lub bardziej ciepłą obojętność, wychowuje toksycznych narcyzów” – stwierdza.
„Zasadą, którą się kieruję, są słowa Jezusa: Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu wszystko, co sam czyni. Nasze dzieci muszą widzieć, że interesuje nas coś innego, niż tylko one same. Możemy powtarzać im bez końca: Musisz czytać, ale jeśli nie widzą, że czytamy z pasją, na nic się to nie zda. Ojciec jest zatem kimś, kto jest obecny poprzez swoją nieobecność, czyli poprzez swoje skupienie na dziele, które ma do wykonania i tym samym zaprasza syna, by i on tworzył własne dzieło w świecie” – dodaje.
oprac. JD