Elon Musk zrezygnuje z szefowania Twitterowi, "jak tylko znajdzie kogoś wystarczająco głupiego, by wziąć tę robotę"

Szef Twittera

Właściciel Twittera Elon Musk zapowiedział we wtorek, że zrezygnuje z roli szefa Twittera, jak tylko znajdzie kogoś „wystarczająco głupiego”, by objąć tę funkcję. Zrobił to po tym, jak większość głosujących w zorganizowanej przez niego sondzie opowiedziała się za jego odejściem.

.”Zrezygnuję jako CEO, jak tylko znajdę kogoś wystarczająco głupiego, by wziąć tę robotę. Potem będę tylko kierował zespołami software i serwerów” – napisał na Twitterze miliarder. Wcześniej w zorganizowanej przez niego sondzie na serwisie, za odejściem Muska z kierowania Twitterem oddano 57,5 proc. z 17,5 mln głosów w ciągu trwającej 12 godzin sondy.

Jeszcze w trakcie głosowania Musk stwierdził, że nie ma przygotowanego następcy do roli dyrektora wykonawczego (CEO) serwisu. „Nikt, (kto) chce tej pracy, nie potrafi naprawdę podtrzymać Twittera przy życiu” – napisał. W odpowiedzi jednemu z użytkowników, który zgłosili się do tej roli, odpowiedział: „Musisz bardzo lubić ból. Jeden haczyk: musisz zainwestować oszczędności swojego życia w Twittera, a on jest na szybkiej trasie do bankructwa od maja”.

Szef Twittera i zabawka, która się znudziła?

.Pochodzący z RPA biznesmen już wcześniej zapowiadał inwestorom Tesli – najcenniejszej należącej do niego firmy – że zamierza odejść od bezpośredniego kierowania Twitterem. Odkąd zdecydował się na zakup Twittera akcje Tesli zaliczyły duży spadek: w środę notowania producenta samochodów elektrycznych spadły poniżej poziomu 140 dolarów, po raz pierwszy od listopada 2020 r. Od 28 października, kiedy szef Twittera przejął to mediu, Tesla straciła 40 proc. swojej giełdowej wartości, przez co Musk stracił swoją pozycję najbogatszego człowieka świata w rankingu „Forbesa”.

Elon Musk – nowy mózg Twittera

.Elon Musk kupił Twittera pod koniec października 2022 roku za sumę 44 mld dolarów, zaciągając w tym celu ponad 10 mld dol. długu. Miliarder wprowadził wiele zmian w funkcjonowaniu popularnej platformy i zarządzaniu firmą, co spowodowało m.in. odpływ reklamodawców, będących głównym źródłem dochodów spółki.

O tym zakupie tak pisze Jan Śliwa na łamach „Wszystko co Najważniejsze” [LINK]: „Połączenie przodujących firm technologicznych z dominującą platformą informacyjną daje Muskowi potężną moc. Może on wykorzystać ich potencjalne synergie, w ekstremalnym przypadku nie dopuszczać na Twitterze reklam konkurentów na rynku samochodowym. Twitter jest firmą prywatną, czyli decyduje szef. Podobnie jest w Dubaju, gdzie mądry szejk jest błogosławieństwem dla kraju, ale jego następcą może być hulaka. W starożytnych Atenach mogło to być podstawą do ostracyzmu – wypędzano z miasta nie tego, który próbował zdobyć władzę absolutną, lecz tego, kto według obywateli mógł to zrobić. Tak jest jednak z wybitnymi jednostkami. Można sprowadzić je do parteru, wciągnąć za nogi z powrotem do kotła (jak w polskim piekle), lecz można też wykorzystać ich talent, z wiadomymi niebezpieczeństwami. Na pewno jednak osobników myślących schematycznie będą mocno irytować.

Jordan Peterson, mający swoje problemy z polityczną poprawnością, tak mówi o tej taktyce dopasowywania się: „Pracownik naukowy przyzwyczaja się do niemówienia tego, co myśli, spodziewając się, że gdy zostanie samodzielnym profesorem, będzie mógł się wreszcie swobodnie wypowiadać. Niestety wtedy nie wie już, jakie są jego własne poglądy”.

Zakładając, że przejęcie Twittera rzeczywiście spowoduje wyrównanie szans dla rozmaitych poglądów, zastanówmy się, czego właściwie oczekujemy od wymiany myśli” – proponuje Jan Śliwa.

PAP/Oskar Górzyński/WszystkoCoNajwazniejsze/AJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 21 grudnia 2022