Firma George Sorosa przejmuje kontrolę nad dziennikiem „Rzeczpospolita”
Należąca do miliardera George’a Sorosa spółka Pluralis przejęła większościowy pakiet akcji Gremi Media, wydawcy m.in. dzienników „Rzeczpospolita” oraz „Parkiet”. To oznacza, że Pluralis przejmuje kontrolę nad Gremi Media” – powiedział redaktor naczelny dziennika „Rzeczpospolita”, Bogusław Chrabota.
„Rzeczpospolita”- nowe medium Sorosa
.”Firma KCI należąca do Grzegorza Hajdarowicza nie jest już największym akcjonariuszem Gremi Media, wydawcy m.in. «Rzeczpospolitej»i «Parkietu». Kontrolny pakiet akcji kupiła od niej holenderska spółka Pluralis, która pierwszy raz zainwestowała w wydawcę półtora roku temu. W komunikacie giełdowym KCI podano, że spółka w czwartek sprzedała Pluralis 240,4 tys. akcji Gremi Media z serii uprzywilejowanych co do głosu na walnym zgromadzeniu. Stanowią one 13,4 proc. kapitału i 20,4 proc. głosów na walnym. W efekcie Pluralis ma 931,7 tys. walorów Gremi Media, stanowiących 52 proc. kapitału i 57 proc. głosów na walnym zgromadzeniu, wobec odpowiednio 38,6 kapitału i głosów poprzednio” – poinformował portal Wirtualnemedia.
Pluralis przejmuje kontrolę nad Gremi Media
.”To oznacza, że Pluralis przejmuje kontrolę nad Gremi Media i będzie mógł w pełni podejmowąc decyzje dotyczące kwestii zarządu czy kierowania redakcją. W związku, z tym, że przejął spółkę w celu rozbudowy, a nie likwidacji ani zniszczenia, mam nadzieję, że pozostanie w niej wszystko, co wartościowe i spółka będzie się nadal rozwijać”- powiedział redaktor naczelny dziennika „Rzeczpospolita”, Bogusław Chrabota. „Nie mam problemów ze współpracą z Pluralisem. Jest to profesjonalna spółka, która w żadnej mierze nie ingeruje w kwestie merytoryczne, ale zajmuje się kwestiami czysto biznesowymi. Zespół jest gotowy, aby się rozwijać” – wskazał Chrabota.
„Cieszymy się, że możemy zainwestować w Gremi Media, wydawcę jednych z najbardziej cenionych marek informacyjnych w Polsce. Z niecierpliwością czekamy na współpracę z obecnymi właścicielami i kierownictwem, aby kontynuować budowanie silnego biznesu wokół dziennikarstwa najwyższego kalibru” – powiedział dyrektor zarządzający KBF, akcjonariusz Pluralis, Luc Tayart de Borms, portalowi Wirtualnemedia. „Pluralis będzie czerpać z wiedzy i doświadczenia swoich akcjonariuszy, aby wspierać zarządzanie Gremi Media SA poprzez aktywne uczestnictwo w zarządzie oraz przekazywanie najnowocześniejszej wiedzy branżowej w celu ułatwienia rozwoju firmy i tworzenia wartości” – dodał.
Jakie inne polskie media będą jeszcze należeć do Sorosa?
.Prócz dziennika „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” Gremi Media wydaje także katowicki „Sport”, miesięcznik „Uważam Rze Historia” i jest większościowym akcjonariuszem e-Kiosku. Spółka Pluralis B.V. należy do funduszu Media Development Investment Fund (MDIF), belgijskiej firmy medialnej Mediahuis oraz King Baudouin Foundation. „Media Development Investment Fund jest wspierany finansowo przez miliardera George’a Sorosa” – informują Wirtualnemedia. Akcjonariuszem jest Soros Economic Development Fund. Holding Grzegorza Hajdarowicza był właścicielem „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” od 2011 r.
Czy prasa papierowa przetrwa?
.Na temat tego czy w dobie cyfryzacji rynek gazet papierowych przetrwa, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze redaktor naczelny dziennika „Rzeczpospolita” Bogusław CHRABOTA w tekście „Papierowe credo„. Autor przedstawia w nim również historię rynku medialnego w Polsce po 1989 r.
„Czy papier przetrwa? Czy ratowanie gazet ma sens? Czy to tylko jakiś trybut wobec przeszłości i z góry na klęskę skazana próba ratowania świętego Graala? Chciałbym znać odpowiedź na to pytanie, ale nikt jej nie zna. Nikt nie wie, jaka będzie rola papieru w prasie przyszłości. Wszyscy powtarzają jak mantrę, że prasa musi zejść do netu, że przyszłość jest multi-aplikacyjna, mobilna, on line’owa, społecznościowa, zawieszona w wirtualnym świecie. Może tak, ale czy aby o końca? Czy łatwe uleganie tej wizji nie skazuje nas na przeoczenie jakiegoś ważnego momentu? Jakieś nadzwyczajnej szansy? Co więcej, czy media przechodząc ze świata celulozy do świata cyfrowego na pewno znajdą metodą finansową, która zapewni przetrwanie w formie rozwiniętej, a nie karłowatej? Przykłady ze świata nie napawają optymizmem. Ważna niegdyś gazeta Christian Science Monitor po zamknięciu printu – wersji papierowej – i przejściu do netu – świata sieci – przestała istnieć jako liczące się medium. Wiele amerykańskich gazet lokalnych po porzuceniu wydań papierowych wylądowało na półce lokalnych portali. Za to nic u swego zarania nie znaczące portaliki jak Huffington Post wyrosły na giganty o międzynarodowych wpływach. Czy łatwa jest migracja między jedną sferą a drugą? Czy istnieje jakaś uniwersalna gwarancja, że ta migracja się powiedzie? Z pewnością nie. Każdy, kto podejmuje decyzję o odejściu od papieru i rzuceniu się w odmęty netu igra z ogniem. Siada do pokerowego stolika. Albo idzie na całość – jeśli chcecie to nazwać inaczej”.
„Może o pewnych wyborach rozstrzyga biografia? Spróbujmy pójść tą ścieżką. Studia prawnicze i dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim kończyłem w 1989 roku. To było najszczęśliwsze od siedemdziesięciu jeden lat pokolenie absolwentów, któremu dane było wchodzić w dorosłość i życie zawodowe z powiewem wolności na skrzydłach. Jeszcze rok wcześniej młodzi prawnicy lądowali na skomuniałych aplikacjach, bądź trafiali pod skrzydła politruków. Co prawda dziennikarstwo wymyśliłem sobie jeszcze w podstawówce, a pisać zacząłem do samizdatu w połowie lat osiemdziesiątych, pod koniec studiów wiedziałem, że z moimi poglądami w tym zawodzie nie mam szans. Po strajkach w 1988 roku zdecydowałem się na emigrację, ale za granicą nie wytrzymałem długo, raptem do debaty Wałęsa – Miodowicz, po której wylądowałem na dworcu Friedrichstrasse w Berlinie Zachodnim. Potem był pociąg, mętna jak zwykle granica z NRD i powrót do Krakowa. Zbliżała się wolność. Mówiły o niej znaki na niebie i ziemi. Aktywizowało się podziemie. Mówiliśmy pełnym głosem, jak nigdy dotąd. Wolność była za rogiem. Pamiętam czerwiec 1989 roku, jak z kolegami staliśmy na solidarnościowym straganie wyborczym pośrodku krakowskiego rynku i puszczaliśmy na cały głos Kaczmarskiego. Wokół biało-czerwone flagi i posępne miny UB-eków, którzy łazili wkoło jak śnięte ryby, z rozwartymi pyskami, dyszący z niemocy i nieszczęścia. Ich świat się kończył. Przyszedł czwarty czerwca i sprawa się domknęła. Komuna poszła w niebyt . Nagle wymarzone, wyśnione dziennikarstwo stanęło otworem” – pisze Bogusław CHRABOTA.
Europa „wielu prędkości”
.Na temat koncepcji Europy „wielu prędkości” na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze George SOROS w tekście „Jak Europa straciła impet. I co dalej?„. Autor przedstawia w nim swoje poglądy na dalszą przyszłość integracji europejskiej.
„Komisja Europejska opublikowała właśnie dokument, będący refleksją nad przyszłością Europejskiej Unii Walutowej, otwierając tym debatę, na którą bardzo się cieszę. Pragnę jednak wpierw wspomnieć mojego wielkiego przyjaciela, Tommaso Padoa-Schioppy. Myśl o Tommaso przywodzi gorzkie-słodkie wspomnienia. Staliśmy się bliskimi współpracownikami w okresie, gdy był już na emeryturze. Wspólnymi siłami zastanawialiśmy się, jak ratować Unię Europejską w czasach, gdy tylko nieliczni zdawali sobie sprawę, iż zmierza ona ku egzystencjalnemu kryzysowi. Mam silne przeświadczenie, że zapracował się na śmierć. Cieszę się, że dane jest mi go dziś upamiętnić”.
„Strefa euro podlega przestarzałym traktatom, stanowiącym, że wszystkie państwa członkowskie mają przyjąć euro, jeśli i kiedy będą się do tego zakwalifikowały. Stworzyło to absurdalną sytuację, w której kraje takie jak Szwecja, Polska, Czechy otwarcie oświadczyły, że nie mają zamiaru przystąpić do strefy euro, lecz nadal są traktowane jako „pre-ins”. Skutek nie jest czysto kosmetyczny. UE przekształciła się w organizację, której strefa euro stanowi trzon, a pozostali członkowie są zepchnięci na peryferia. Istnieje tu ukryte założenie, że poszczególne państwa członkowskie mogą poruszać się każde w swoim tempie, podczas gdy wszystkie zmierzają w to samo miejsce przeznaczenia. Zaowocowało to pojawieniem się postulatu „coraz ściślejszej unii”, który został odrzucony przez wiele państw. Z tego postulatu należy zrezygnować. Zamiast Europy „wielu prędkości” powinniśmy dążyć do Europy „wielu ścieżek”, która dałaby państwom członkowskim szerszy wachlarz możliwości do wyboru. Miałoby to daleko idący, dobroczynny skutek”.
.”Obecnie stosunek do współpracy jest negatywny: państwa członkowskie chcą raczej umocnić swoją suwerenność aniżeli bardziej z niej rezygnować. Jeśli jednak współpraca przyniesie pozytywne rezultaty, nastroje mogą się poprawić i cele, które są obecnie najlepiej realizowane przez wybranych, mogą stać się obiektem powszechnego zainteresowania wśród państw członkowskich” – pisze George SOROS.
PAP/WszystkoCoNajwazniejsze/MJ