„Franciszek. Ostatni rewolucjonista” - La Repubblica

„Papież maluczkich i pokoju”, „Ostatni rewolucjonista” – takimi tytułami włoskie gazety, m.in. La Repubblica, żegnają papieża Franciszka. W komentarzach podkreśla się, że był on także niewygodny oraz nierozumiany i wymykał się wszelkim etykietom.
„Uparty do samego końca, nie chciał słuchać argumentów i podążał za swoim instynktem”
.Rzymski dziennik „La Repubblica” przywołuje słowa lekarzy, że „papież zmarł spokojnie”. Jak dodaje, z aktu zgonu wynika, że nie doszło do niego z powodu problemów oddechowych, które doprowadziły do jego długiej hospitalizacji między lutym a marcem.
Gazeta podkreśla przywołując akt stwierdzający śmierć: najpierw doszło do udaru mózgu, który wywołał głęboką śpiączkę, a potem do nieodwracalnej zapaści krążeniowej.
w komentarzu zatytułowanym „Kościół nie będzie już taki sam” publicysta rzymskiej gazety zaznacza: „Wojtyła – dusza, Ratzinger – umysł, Bergoglio – serce”.
Jak stwierdza, „wydaje się, że Duch Święty ukończył już portret papieża tworząc trójkę współczesnych czasów”.
Dziennik przedstawia Jorge Bergoglio jako „papieża maluczkich” z „busolą wojującego jezuity”, który prowadził „tysiąc batalii o środowisko naturalne”.
„Era Francesco” – to nagłówek w dzienniku „La Stampa”. Można go zrozumieć w dwójnasób jako „był Franciszek” i jako „era Franciszka”.
Franciszek, zaznacza teolog Vito Mancuso, „nie był teologiem, ale przede wszystkim Prorokiem”. Jego zdaniem papież znalazł się w sytuacji, w której „miał możliwość spojrzenia śmierci w oczy, niemal porozmawiać z nią i był świadom tego, że wszedł w fazę, od której nie ma już odwrotu”.
Jak dodał Mancuso, 88-letni papież bliski kresu życia pokazując się w minionych dniach publicznie, także przykryty poncho chciał powiedzieć: jestem taki, jak wy.
Ten papież stworzył „nowy Kościół” i „wizję pokoju” – zaznacza się na łamach turyńskiej gazety. Autor wspomnienia o Franciszku pisze o jego „Kalwarii” i wyborze, którego dokonał, by „pozostać wśród wiernych”. Tak interpretuje obecność papieża w ostatnich dniach życia, także w przeddzień śmierci, gdy udzielił błogosławieństwa Urbi et Orbi, czyli miastu i światu, a potem objechał w papamobile plac Świętego Piotra, na którym zgromadziło się 50 tysięcy osób.
Przypomina się również o niekończącym się dialogu papieża z wiernymi, o listach, które wysyłał i jego telefonach do wielu osób.
Utrzymywał, zaznaczono, „relacje z maluczkimi”.
Włoski matematyk i logik Piergiorgio Odifreddi wyraża zaś opinię, że był to papież, który był „źle rozumiany” tak, jak nikt inny.
„La Stampa” zwraca uwagę także na niedokończone dzieło odnowy Kościoła. Franciszek, przypomina, dokonał zmian między innymi w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej.
Lecz mimo zapowiedzi, dodaje, machina zmian „zatrzymała się w połowie drogi”.
„Świat w czasie wojny traci mistrza pokoju” – stwierdza gazeta.
Według „Il Giornale” Franciszek był „nietypowy w formie i niewygodny, jeśli chodzi o sedno”. Opisany jest na tych łamach jak ktoś, kto był jednocześnie konserwarystą w kwestii niezbywalnych zasad Kościoła i „postępowcem w całej reszcie”.
„Odszedł – dodaje – wykonując do samego końca swój zawód księdza wbrew tym, którzy radzili mu, by zrobił sobie przerwę i naprawił swoje kruche zdrowie”.
„Uparty do samego końca, nie chciał słuchać argumentów i podążał za swoim instynktem; ta metoda wyróżniała cały jego pontyfikat” – pisze redaktor naczelny gazety Alessandro Sallusti.
Zauważa, że lewica próbowała „przywłaszczyć sobie Franciszka jako papieża maluczkich”.
„Ale jemu nie można przyczepić żadnej etykietki według klasycznych kategorii prawica – lewica czy konserwatysta – postępowiec” – dodaje szef gazety.
„Wielcy świata teraz płaczą, w niektórych przypadkach są to krokodyle łzy” – dodaje przypominając, że żarliwe apele papieża przeciwko – jak mówił – „wojnie w kawałkach” pozostały niewysłuchane.
„La Repubblica” pożegnała Papieża Franciszka
.Rzymskie „Il Messaggero” podkreśla: „Swoją ostatnią podróż odbył na swój sposób przebywając do końca pośród ludzi, którzy wypełnili plac Świętego Piotra w niedzielę wielkanocną”. Swoim słabym głosem i wyraźnie wycieńczony chorobą niósł świadectwo tajemnicy zmartwychwstania Chrystusa cierpieniem jego wikariusza na Ziemi”.
„W otwartym samochodzie papież Franciszek zdołał pozdrowić wszystkich, jakby czuł, że musi pożegnać się ze światem, z dziećmi, z ubogimi spod kolumnady bazyliki Świętego Piotra, którzy teraz tracą swojego wielkiego protektora, z katechetami, z rodzinami, z zakonnicami” – podkreśla.
Według dziennika papież wydawał się świadom tego, że czas się kończy i że należy przyspieszyć; dlatego tak intensywne były minione dni Wielkiego Tygodnia.
„Il Messaggero”, podobnie jak inne gazety, wymienia możliwych kandydatów na następcę Franciszka twierdząc, że jego faworytami byli kardynał Francois Bustillo z Korsyki, którą odwiedził podczas swej ostatniej podróży w grudniu zeszłego roku, oraz kardynał Luis Tagle z Filipin.
I choć, jak przyznaje się w komentarzu, wskazywanie tzw. papabili może być ryzykowne, to na liście gazety znaleźli się także: włoscy kardynałowie Claudio Gugerotti, sekretarz stanu Pietro Parolin, łaciński patriarcha Jerozolimy Pierbattista Pizzaballa i Fernando Filoni, metropolita Marsylii we Francji Jean- Marc Aveline, Szwed Anders Arborelius, Paolo Erdo z Węgier oraz amerykanin Robert Francis Prevost.
W prasie włoskiej Franciszek przedstawiany jest także jako ten, kto wywołał „trzęsienie ziemi w Kościele” i jako „ostatni rewolucjonista”.
Dyplomacja nadziei papieża Franciszka
.”Rozpoczynamy ten rok w momencie, gdy świat jest rozdarty przez liczne konflikty, duże i małe, mniej lub bardziej znane, a także przez wznowienie haniebnych aktów terroru, takich jak te, które niedawno miały miejsce w Magdeburgu w Niemczech czy też w Nowym Orleanie w Stanach Zjednoczonych” – mówił papież Franciszek w przemówieniu do dyplomatów akredytowanych przy Stolicy Apostolskiej.
Widzimy również, że w wielu krajach istnieje coraz więcej kontekstów społecznych i politycznych, zaostrzanych przez narastające konflikty. Mamy do czynienia ze społeczeństwami coraz bardziej spolaryzowanymi, w których panuje ogólne poczucie lęku i nieufności wobec bliźniego oraz co do przyszłości.
Sytuację pogarsza ciągłe tworzenie i rozpowszechnianie fake newsów, które nie tylko wypaczają faktyczną rzeczywistość, ale także prowadzą do wypaczania sumień, wywołując fałszywe postrzeganie rzeczywistości i generując klimat podejrzliwości, który podsyca nienawiść, podważa bezpieczeństwo osób, i zagraża współżyciu społecznemu oraz stabilności całych narodów. Tragicznymi tego przykładami są ataki na premiera Republiki Słowackiej i prezydenta-elekta Stanów Zjednoczonych Ameryki.
Ten klimat braku bezpieczeństwa pobudza do wznoszenia nowych barier i wytyczania nowych granic, podczas gdy inne, takie jak ta, która dzieli wyspę Cypr od ponad pięćdziesięciu lat i ta, która przecina na dwie części Półwysep Koreański od ponad siedemdziesięciu lat, trwają niewzruszenie, rozdzielając rodziny i dzieląc domy i miasta.
Współczesne granice usiłują być liniami demarkacyjnymi tożsamości, gdzie różnorodność jest powodem nieufności, braku zaufania i strachu: „To, co stamtąd pochodzi, nie jest wiarygodne, bo nie jest znane, nie należy do wioski. (…) W konsekwencji powstają nowe bariery samoobrony, tak że nie istnieje już świat jako taki, a jedynie «mój» świat; do tego stopnia, że wielu ludzi nie jest już uważanych za istoty ludzkie ze swą niezbywalną godnością, a stają się jedynie «nimi»”[1].
Paradoksalnie, termin granica oznacza nie jakieś miejsce, które oddziela, ale takie, które jednoczy, „gdzie wspólnie się dociera” (cum-finis), gdzie można spotkać drugiego, poznać go, prowadzić z nim dialog.
Moim życzeniem na ten nowy rok jest, aby Jubileusz był dla wszystkich, zarówno chrześcijan, jak i niechrześcijan, okazją do przemyślenia na nowo relacji, które łączą nas jako ludzi i wspólnoty polityczne; aby przezwyciężyć logikę konfrontacji i przyjąć logikę spotkania; aby czas, który nas czeka, nie zastał nas jako zrozpaczonych tułaczy, ale pielgrzymów nadziei, to znaczy osoby i wspólnoty w drodze, zaangażowane w budowanie pokojowej przyszłości. Z drugiej strony, w obliczu coraz bardziej realnej groźby wojny światowej, powołaniem dyplomacji jest wspieranie dialogu ze wszystkimi, w tym z rozmówcami uważanymi za szczególnie „niewygodnych”, lub tymi, których nie uważa się jako uprawnionych do negocjacji. Jest to jedyny sposób na rozerwanie łańcuchów nienawiści i zemsty, które więzią, oraz na rozbrojenie „ładunków wybuchowych” ludzkiego egoizmu, pychy i arogancji, będących korzeniem wszelkiej destrukcyjnej woli prowadzenia wojen.
Tam, gdzie umiera związek między rzeczywistością, prawdą i poznaniem, ludzkość nie jest już w stanie rozmawiać i rozumieć się nawzajem, ponieważ brakuje podstaw wspólnego języka, zakotwiczonego w realiach rzeczywistości, a zatem powszechnie zrozumiałego. Celem języka jest komunikacja, która jest skuteczna tylko wtedy, gdy słowa są precyzyjne, a znaczenie terminów jest ogólnie akceptowane. Biblijny opis wieży Babel pokazuje, co się dzieje, gdy każdy mówi wyłącznie „swoim” językiem. Komunikacja, dialog i zaangażowanie na rzecz wspólnego dobra wymagają zaufania i stosowania wspólnego języka. Jest to szczególnie ważne w sferze dyplomatycznej, zwłaszcza w kontekście multilateralnym. Oddziaływanie i sukces każdego słowa, deklaracji, rezolucji i ogólnie negocjowanych tekstów zależy od tego warunku. Faktem jest, że multilateralizm jest silny i skuteczny tylko wtedy, gdy koncentruje się na omawianych kwestiach i posługuje się językiem prostym, jasnym i uzgodnionym.
Dlatego szczególnie niepokojąca jest próba instrumentalizacji dokumentów multilateralnych – poprzez zmienianie znaczenia terminów lub jednostronną reinterpretację treści traktatów dotyczących praw człowieka – w celu forsowania ideologii dzielących, które depczą wartości i wiarę narodów. Mamy wówczas do czynienia z prawdziwą kolonizacją ideologiczną, która, według programów starannie zaplanowanych przy stoliku, próbuje wykorzenić tradycje, historię i więzi religijne narodów.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/papiez-franciszek-dyplomacja-nadziei-franciszka/
PAP/MB