Papież i Prezydent
Historia relacji między Stolicą Apostolską a Francją jest jak opowieść o dwóch słońcach, które próbują wspólnie oświetlić tę samą scenę. Od wieków, gdy monarchowie francuscy i papieże spierali się o to, kto powinien dominować na europejskim nieboskłonie, do dziś, gdy Emmanuel Macron i papież Franciszek spotykają się z niebywałą, niemalże rytualną częstotliwością, stosunki te niezmiennie noszą znamiona zarówno współpracy, jak i nieuchronnego napięcia – pisze Michał KŁOSOWSKI
.Kiedy w czerwcu 2018 roku Emmanuel Macron przybył na audiencję do Watykanu, został oficjalnie mianowany honorowym protokanonikiem bazyliki św. Jana na Lateranie. Ceremonia, choć pozornie anachroniczna, otworzyła nowy rozdział w relacjach francusko-watykańskich. Sięgająca czasów Henryka IV tradycja przypomina, że władza świecka i duchowa, pomimo swej odmienności, od zawsze były splecione nicią symboliki i wzajemnych gestów, a może nawet kwestią dobra wspólnego czy swoiście rozumianego dobrostanu poddanych i wiernych. Tamten gest Emmanuela Macrona, by przyjąć watykański tytuł, wykraczał poza kurtuazyjną uprzejmość. Był to ukłon wobec historii, ale też próba zasygnalizowania, że Francja chce mieć głos w dyskusji o duchowym kształcie współczesnego świata – Europy zwłaszcza.
Francja od wieków balansowała na krawędzi lojalności wobec Stolicy Apostolskiej i dążeń do autonomii kościelnej. Gallikanizm, czyli przekonanie o niezależności Kościoła francuskiego od papieskiej władzy, był fundamentem relacji między Paryżem a Watykanem przez całe stulecia. Francuski król Filip IV Piękny nie wahał się wciągnąć papieża Bonifacego VIII w wir politycznych manipulacji, choć później rewolucja francuska brutalnie odrzuciła jakiekolwiek ślady papieskiego autorytetu nad francuskim życiem publicznym. Ale ten historyczny dystans stał się jednocześnie dowodem na to, jak ważna dla Francji była i jest rola Watykanu jako punktu odniesienia, nawet dla tych, którzy chcieli się od niego uniezależnić czy odciąć.
Gdy granice państw narodowych rozmywają się pod naporem globalizacji, gallikanizm znalazł swoje odzwierciedlenie w polityce Emmanuela Macrona. Prezydent, który publicznie deklaruje agnostycyzm, jednocześnie zdaje się rozumieć wartość dialogu z papieżem Franciszkiem i religią, jak mało który przywódca na Starym Kontynencie. Rytualne niemalże mitingi obu przywódców to nie tylko spotkania dwóch liderów, ale też konfrontacja dwóch wizji świata i dwóch wizji władzy: jednej, opartej na uniwersalnym przesłaniu duchowym, i drugiej, która stara się pogodzić laickość Republiki z coraz bardziej złożoną rzeczywistością społeczną, w której wiara odgrywa coraz większą rolę. Wydaje się więc, że francuski prezydent i papież potrzebują się dziś bardziej, niż obaj mogliby sądzić.
.Żadne z tych spotkań nie należy jednak do łatwych, co uwidoczniło się zwłaszcza po pożarze paryskiej katedry Notre-Dame. Ogień, który w 2019 roku pochłonął Notre-Dame, miał też pochłonąć wiarę katolicką we Francji. Tymczasem przypomniał światu o duchowych korzeniach Europy. Przewrotnie tragedia zbliżyła do siebie Watykan i Paryż, nawet pomimo wielu kryzysów w trakcie odbudowy, której kształtu nikt do końca nie był pewien, łącząc we wspólnym żalu i nadziei rozbieżne wizje świata. Papież Franciszek, wyrażając solidarność z Francuzami, podkreślił, że Notre-Dame to nie tylko budowla, ale symbol wiary, sztuki i historii. Macron, zapowiadając odbudowę katedry w ciągu pięciu lat, odwołał się do jednoczącej mocy kultury chrześcijańskiej, profetycznie niemalże artykułując wyzwania stające przed Francją i Europą.
Odbudowa Notre-Dame dała też przyczynek do dyskusji na temat tego, czym w ogóle jest duchowość we współczesnej Francji, Europie. Czy Notre-Dame jest jeszcze miejscem żywego kultu, czy raczej monumentalnym muzeum? Część odpowiedzi otrzymaliśmy 8 grudnia 2024 roku, kiedy katedra oficjalnie została ponownie otwarta, a przyglądał się temu cały świat. Dialog Emmanuela Macrona z papieżem Franciszkiem wokół tego wydarzenia pokazał jednak coś jeszcze, mianowicie że duchowość nie musi być wyłącznie kwestią tej czy innej wiary, ale może stać się przestrzenią refleksji nad wspólnymi wartościami. Ale to francuski prezydent, a nie papież Franciszek przemawiał w katedrze Notre-Dame, celebrując jej otwarcie. Niecały tydzień po paryskiej fecie Franciszek jednak postawił nogę na francuskiej ziemi.
Pierwsza w historii papieska podróż na Korsykę w 2024 roku była wydarzeniem, które nie przeszło bez echa. Wyspa, znana z silnych tradycji niepodległościowych i skomplikowanych relacji z Paryżem, stała się miejscem, gdzie papież Franciszek i Emmanuel Macron mogli porozmawiać o marginalizowanych peryferiach świata, które coraz bardziej stają się rzeczywistością centrum Europy. Papież, od lat głośno mówiący o potrzebie wsłuchiwania się w głos najuboższych, znalazł na Korsyce idealną scenerię dla swego przesłania; scenerię, nad którą górowała postać Napoleona Bonaparte, którego pomniki wieńczą każdy korsykański plac. Także ten, na którym stanął papieski ołtarz.
W relacjach między papieżem Franciszkiem a prezydentem Emmanuelem Macronem, czy szerzej, między Élysée a Stolicą Apostolską, odnajdujemy bowiem echa klasycznych debat o naturze władzy. Czy możliwy jest dialog między uniwersalnym przesłaniem etycznym a pragmatyzmem polityki? Dla Emmanuela Macrona papieska wizyta na Korsyce była okazją, aby podkreślić swoje zaangażowanie w kwestie tożsamości narodowej i jednocześnie zaakcentować wagę integracji kulturowej w Europie w obliczu nabrzmiewającego coraz silniej sporu o migrację. Spotkanie to było też dla francuskiego prezydenta przypomnieniem, że władza, czy to świecka, czy duchowa, ma obowiązek służyć wszystkim, niezależnie od ich miejsca zamieszkania czy statusu społecznego.
.Są dwie postacie, które firmują to podejście francuskiego prezydenta. Wolter, krytykując Kościół, widział w końcu władze duchowe i świeckie jako dwie siły skazane na konflikt, z którego jednak zrodzić ma się coś nowego. Kant natomiast, drugi z ojców podejścia Emmanuela Macrona, w swojej wizji wiecznego pokoju przypominał o konieczności podporządkowania polityki zasadom moralnym. To właśnie w tym świetle dialog Emmanuela Macrona z papieżem Franciszkiem można odczytać jako próbę zrozumienia, gdzie leży granica między świeckością a duchowością, między państwem a Kościołem.
Oczywiście, Republika nie pozwoli, by ktokolwiek dyktował jej swoje warunki. Zapewne dlatego Franciszek, mimo kilku podróży na teren Francji, nie odbył nigdy oficjalnej wizyty w tym kraju. W tym kontekście prof. Chantal Delsol zauważa, że współczesny świat, pozbawiony metafizycznych fundamentów, coraz bardziej zbliża się do próżni aksjologicznej, w której dialog między różnymi wymiarami władzy staje się trudniejszy, ale też coraz bardziej potrzebny. Inny francuski filozof, Remi Brague, podkreśla z kolei, że Europa, wciąż czerpiąca z chrześcijańskich korzeni, nie może zapomnieć o swojej odpowiedzialności za transcendencję w życiu publicznym. I może o to właśnie chodzi w tych spotkaniach?
Bo papieża Franciszka i prezydenta Emmanuela Macrona, choć reprezentują różne światy, łączy przede wszystkim przekonanie o potrzebie uniwersalnego spojrzenia na problemy współczesności. Papież, apelujący o troskę o najuboższych, i prezydent, który stara się modernizować Francję w duchu podmiotowości i solidarności, znajdują wspólny język w sprawach globalnych: od zmian klimatycznych po migrację. W ich relacjach widać też napięcie między uniwersalizmem a lokalną tożsamością. I może właśnie dlatego prezydent Emmanuel Macron, jako przywódca Republiki o silnych tradycjach laickich, przyleciał na Korsykę, choć tej wizyty nie było w żadnym z oficjalnych kalendarzy. Musi on bowiem balansować między oczekiwaniami swoich wyborców a otwartością na papieskie przesłanie, które rezonuje w świecie zwłaszcza tam, gdzie francuskie interesy są bardziej niż żywotne.
A papież Franciszek? Ze spotkania na spotkanie wydaje się, że jest coraz spokojniejszy i pewniejszy. Mitingi z prezydentem Emmanuelem Macronem zdają się dla niego szansą na przypomnienie Europie o jej duchowych korzeniach i okazją, by wyrazić nadzieję na to, że Francja, „najstarsza córka Kościoła”, jak nazwał ją w 1997 roku św. Jan Paweł II, wciąż może odegrać kluczową rolę w budowaniu mostów między kulturami i religiami.
.Relacja między papieżem i prezydentem jest unikalna. Ci dwaj przywódcy o różnych rodowodach i celach tworzą relację, w której splatają się polityka, duchowość i filozofia. Francuski filozof Emmanuel Levinas ze swoją etyką odpowiedzialności mógłby nawet uznać tę specyficzną relację francuskiego prezydenta z papieżem za przykład autentycznego spotkania: rozmowy, w której każda ze stron stara się odpowiedzieć na potrzeby drugiej, nie zatracając przy tym własnej tożsamości. Ich dialog przypomina o tym, że władza, niezależnie od jej charakteru, jest zawsze odpowiedzialnością wobec drugiego człowieka. Jak powiedział Levinas: „Być człowiekiem to być za innych odpowiedzialnym”. I może właśnie to przesłanie stanowi najważniejszy wątek tej niezwykłej opowieści, której kolejny odcinek widzieliśmy na Korsyce.