Nasza cywilizacja jeszcze nie umarła
Rządy upadają, deficyty rosną, hiperprzemoc zalewa kraj. To ponure czasy. Jednak mimo wszystko jest kilka symboli nadziei. Najważniejszym z nich jest niewątpliwie ponowne otwarcie katedry Notre-Dame w Paryżu. Pięć lat temu pożar, który zniszczył słynny budynek, wzbudził emocje na całym świecie. Wielu postrzegało to jako znak: karę za poddanie się progresywizmowi lub porzucenie Boga – pisze Nathaniel GARSTECKA
.W rzadkim pokazie skuteczności francuski rząd zdołał ukończyć naprawy w ciągu pięciu lat. Raczej nie rząd, tylko setki rewelacyjnych fachowców, którzy pokazali jakość francuskiego rzemieślnictwa. Ceremonia ponownego otwarcia świątyni odbywa się w czasie, gdy kraj przechodzi nowy kryzys polityczny. Może to być również postrzegane jako znak, że z chaosu wyłania się nadzieja, że z ciemności wyłania się światło.
Francuzi nie są już tak uśpieni jak dwadzieścia lat temu. Pojawiła się nowa świadomość zarówno wobec imigracji, jak i wobec ideologii emancypacyjnej. Tematy, które jeszcze kilka lat temu wywoływały krzyki w telewizji, dziś nie są już tabu. Można mówić o imigracji, braku bezpieczeństwa i nowym antysemityzmie, nie brzmiąc przy tym jak niebezpieczny faszysta. Pewnego dnia sędziowie przestaną być nietykalni. Sędziowie, którzy uwalniają gwałcicieli i morderców z powodu „nieprawidłowości proceduralnych”. „Praworządność” – mówią nam.
Konserwatywna fala na Zachodzie wstrząsnęła postępowym gmachem, który trzymał się przez dziesięciolecia. Donald Trump, niedawno ponownie wybrany na prezydenta Stanów Zjednoczonych i niemal zmartwychwstały, będzie bez wątpienia najbardziej prestiżowym gościem, który weźmie udział w ponownym otwarciu katedry. Niezły symbol.
Notre-Dame to serce Francji, dusza jej narodu, klejnot jej kultury. Nie trzeba być katolikiem, aby poczuć głębokie emocje, wchodząc do środka, poczuć siłę i ciężar tysiąca lat historii, poczuć swoją znikomość w obliczu spojrzenia wieków. To może nie tu byli koronowani i chowani królowie, ale ma ona dla nas szczególny charakter. Była to doskonała okazja dla prezydenta Emmanuela Macrona, by odbudować swój wizerunek po wielu błędach. Aby zaprezentować się jako głowa państwa, spadkobierca królów Francji, budowniczych tego kraju i tej cywilizacji.
.Jak podawały media, prezydent namawiał ikonę popu Paula McCartneya do zaśpiewania Imagine Johna Lennona, utworu, o którym sam Lennon mówił, że jest manifestem antyreligijnym i traktatem komunistycznym. Przynajmniej prezydent był konsekwentny w swojej pogardzie dla naszego dziedzictwa kulturowego. Szkoda, że nie jest tak chętny do leczenia politycznych i gospodarczych ran kraju.
Mimo wszystko McCartney, Imagine i Emmanuel Macron są niczym w porównaniu z Notre-Dame. Ich antykonformizm jest jedynie konformizmem epoki, która chciała wymazać przeszłość i która znajdowała przyjemność w chorobliwej dekonstrukcji naszej historii. Niegodziwość jest znakiem rozpoznawczym podwójnej kadencji prezydenta Macrona, która zostanie zapamiętana jedynie ze względu na głęboki kryzys polityczny, jaki wywołała.
.Z drugiej strony przebudzenie naszej cywilizacji zmiecie tych kuglarzy jak opadłe liście jesienią. Przed nami jeszcze jedna zima, a potem będzie wiosna. Przywrócone światło Notre-Dame jest powrotem nadziei, latarnią dla Europy i całego wolnego świata.
Nathaniel Garstecka
Fragment autorskiej kolumny prowadzonej w tygodniku „Gazeta na Niedzielę” [LINK].