Jak dorsz bałtycki wymknął się Brukseli

Dorsz bałtycki ewaluował stając się mniejszą rybą, wymykając się dzięki temu z rybackich sieci – podali biolodzy, w artykule naukowym opublikowanym w „Science Advances” podał „Fnancial Times”. Badacze łączą nadmierne połowy tego gatunku ze zmianami w DNA.

Ewolucyjne zmiany w genomach ryb

.Naukowcy z Niemiec, Norwegii i Dani, po raz pierwszy wykazali, badając DNA ryb, że zmiany ewolucyjne będące skutkiem nadmiernych połowów stwarzają ryzyko nieodwracalnych zniszczeń niektórych populacji ryb. Badacze przeanalizowali 152 dorsze złowione w latach 1996-2019 między duńską wyspą Bornholm, Szwecją i Polską.

„Po raz pierwszy w przypadku gatunku w pełni morskiego dostarczyliśmy dowodów na ewolucyjne zmiany w genomach ryb poddanych intensywnej eksploatacji, co doprowadziło populację na skraj załamania” – powiedziała w rozmowie z „FT” Kwi Young Han, biolożka z GEOMAR Helmholtz Centre for Ocean Research w Kilonii, pierwsza autorka publikacji.

Dorsz bałtycki ewoluował, żeby uciec z rybackich sieci

.Autorzy publikacji przypomnieli, że dorsz bałtycki był kiedyś gigantyczną rybą, która osiągała ponad metr długości i ważyła do 40 kg. Dziś, jak zauważają badacze, dorosły dorsz zmieściłby się na talerzu. Jego połowy, ze wzglądu na załamanie się populacji, są zakazane w UE od 2019 r.

Naukowcy znaleźli dowody na tzw. selekcję kierunkową w ewolucji wariantów genetycznych związanych ze wzrostem ciała. Stwierdzili, że ryby szybciej rosnące prawie zniknęły w Morzu Bałtyckim, podczas gdy okazy, które rosły wolniej, ale osiągały dojrzałość rozrodczą przy mniejszych rozmiarach, przeważały. Zdaniem ekspertów może to mieć bezpośredni wpływ na populację tego gatunku, gdyż mniejsze ryby wydają mniej potomstwa, są bardziej podatne na drapieżniki i zmiany klimatyczne.

Profesor Rick Stafford, zajmujący się biologią morską na Uniwersytecie w Bournemouth, skomentował wyniki badań mówiąc, że dostarczyły one ważnych dowodów genetycznych na to, jak dużą presję selekcyjną wywiera rybołówstwo na poziomie ewolucyjnym. „Dorsz może żyć ponad 30 lat, ale przy obecnym poziomie połowów rzadko można znaleźć dorsza mającego ponad pięć lat” – stwierdził naukowiec.

Utracone bogactwo polskiej przyrody

.Według najnowszych danych, opublikowanych w maju 2019 roku, milion gatunków roślin i zwierząt jest zagrożonych wyginięciem. W Polsce 42 gatunki wymarły, a 124 taksony są krytycznie zagrożone wymarciem. Na Dolnym Śląsku 34 proc. flory jest zagrożone wymarciem, 63 taksony wymarły, 98 jest krytycznie zagrożonych, 90 wymiera, natomiast 144 są narażone na wymarcie – pisze prof. Zygmunt KĄCKI.

Zdawałoby się, że w dzisiejszym świecie w ogóle nie zwracamy uwagi na rośliny. I choć nieliczne elementy debaty na temat stanu środowiska zaczynają przebijać się do świadomości społecznej, wciąż nie mamy pojęcia, jak wielkie zmiany zachodzą w bogactwie gatunkowym i jak wiele już straciliśmy.

Flora to bogini zjawisk pięknych. Niektóre zjawiska przyrodnicze od zawsze miały wymiar metafizyczny i stanowiły ważny element w praktykach religijnych. W pierwotnych wierzeniach animistycznych rośliny traktowane były jako istoty posiadające duszę, bogatą symbolikę mają niemal we wszystkich monoteistycznych religiach świata. A wszystko wywodzi się z najwspanialszego ogrodu: ogrodu Eden. W Księdze Rodzaju napisane jest, że już trzeciego dnia tworzenia Bóg rzekł: „»Niechaj ziemia wyda rośliny zielone: trawy dające nasiona, drzewa owocowe rodzące na ziemi według swego gatunku owoce, w których są nasiona«. I stało się tak. Ziemia wydała rośliny zielone: trawę dającą nasienie według swego gatunku i drzewa rodzące owoce, w których było nasienie według ich gatunków. A Bóg widział, że były dobre”. Czy mamy zatem prawo je niszczyć?

Człowiek u zarania swojego rozwoju związał z roślinami swoje życie biologiczne, kulturowe i społeczne. Co ważne, dotyczy to nie tylko Homo sapiens, ale także innych gatunków z rodziny człowiekowatych. Na przykład już neandertalczycy wykorzystywali kwiaty w rytuałach pogrzebowych i były to gatunki dobrze znane także dzisiaj, np. chaber bławatek czy krwawnik pospolity.

Człowiek widział w niektórych roślinach, poza właściwościami użytkowymi lub dekoracyjnymi, także nadprzyrodzoną moc i nadawał im magiczne znaczenie. Wśród nich szczególny był niewątpliwie dziurawiec pospolity Hypericum perforatum.

Dziurawcowi, bardzo częstej roślinie, przypisywano właściwości chroniące przed złymi mocami.

W wierzeniach ludowych dziurawiec był określany jako Fuga daemonum – nie pozwala zniewolić i chroni od złego. Obecnie w fitoterapii roślina ta wykorzystywana jest przede wszystkim jako środek wspomagający pracę wątroby i łagodny środek przeciw depresji i migrenie.

Dziurawiec miał odpędzać złe moce, natomiast lubczyk ogrodowy Levisticum officinale miał dbać o te dobre, a w szczególności wywoływać, wzmagać lub przywracać utraconą miłość. Panowało przekonanie, że działanie lubczyku potęguje się podczas pełni i wówczas powinien on być podawany. Zdumiewające jest to, że lecznicze związki czynne zawarte w lubczyku działają głównie moczopędnie i znoszą nadmierną fermentację w przewodzie pokarmowym. Przytoczone wierzenia ludowe, obyczaje i zastosowanie lecznicze niektórych roślin przypominają nam, jak wielkie znaczenie miały one i wciąż mają w życiu człowieka.

Jednakże samo pojęcie „roślina” nie jest łatwe do określenia. Szukając definicji w słowniku języka polskiego, znajdziemy wyjaśnienie, które dla botanika może być nadmiernie uproszczone: „żywy organizm, który ma zdolność wytwarzania substancji odżywczych dzięki pochłanianiu światła”. Wiemy, że nie wszystkie rośliny na Ziemi są fotosyntezujące, przyjmijmy jednak, że przytoczona definicja jest w 90 proc. prawdziwa.

Pierwsze próby kategoryzacji roślin sięgają IV wieku p.n.e., a największą rolę naukową odegrał Teofrast, nazywany ojcem botaniki. To on wprowadził do słownika nauki kilka ważnych pojęć, którymi posługujemy się także współcześnie. Podzielił rośliny na bardzo szerokie grupy, takie jak drzewa, krzewy, krzewinki i zioła, a system ten był używany aż do XIV w. Do słownika botaniki wprowadził najważniejsze pojęcie, tzn. kwiat (ánthos).

Jeśli spojrzymy na rozwój cywilizacji na różnych kontynentach, to największe znaczenie w historii rozwoju ludzkości odegrały trawy.

Udomowienie traw stało u podstaw pierwszych cywilizacji rolniczych. Nie dziwi fakt, że trawy w Księdze Rodzaju wskazywane są jako podstawowe źródła pożywienia. Przyjmuje się, że pierwsza cywilizacja powstała w obszarze Żyznego Półksiężyca (Mezopotamii), a pierwszymi udomowionymi trawami były jęczmień i pszenica. Technologia produkcji pokarmu z tych roślin przeszła długą drogę rozwoju w ciągu ostatnich tysięcy lat. Dzisiejsze zboża zmieniły się genetycznie i fenotypowo. Dzisiaj są o wiele bardziej zróżnicowane i wydajne, ale wciąż stanowią główne źródło pokarmu dla ludzi i zwierząt. Nie bez powodu ks. Jan Twardowski pisał: „Piękne są góry i lasy, i róże zawsze ciekawe, lecz z wszystkich cudów natury jedynie poważam trawę”.

Szata roślinna to ogół wszystkich roślin występujących na Ziemi. Możemy ją opisywać w dwóch postaciach: pod względem gatunkowym (flora) oraz pod względem fitosocjologicznym, czyli populacji gatunków roślin, które się zrzeszają w pewne ugrupowania i tworzą zbiorowiska roślinne. Rośliny o podobnych lub wspólnych cechach definiują regiony biogeograficzne. Wyróżniamy gatunki rodzime, czyli te, które z natury historycznej, a także ze względów klimatycznych, geologicznych i glebowych oraz możliwości spontanicznej dyspersji występują na danym terenie jako naturalny składnik środowiska. W tej grupie szczególną rolę odgrywają gatunki endemiczne, które mają ograniczony i często bardzo wąski obszar występowania. Pojęcie to może być różnie rozumiane, ponieważ rośliny endemiczne możemy opisywać w skali Europy lub Ameryki, ale również w skali lokalnej, obejmującej niewielki masyw górski.

Wraz z wędrówkami ludzi przemieszczały się także rośliny, działo się to w okresie neolitycznym w Europie. Jednak znaczące zmiany we florze zostały spowodowane przez wielkie odkrycia geograficzne z XV i XVI wieku. Ludzie podróżujący między kontynentami przewozili rośliny świadomie w celach dekoracyjnych lub nieświadomie, np. w glebie balastowej statków. Rozpoczął się czas wymiany składników flory pomiędzy bardzo odległymi regionami. Gatunki przybyłe z innych obszarów geograficznych traktujemy jako obce. Dzielone są one na dwie kategorie. Pierwsze to te, które przybyły w czasach prehistorycznych, począwszy od neolitu. Druga kategoria to rośliny nowo przybyłe, głównie gatunki z odległych kontynentów, od okresu wielkich odkryć geograficznych.

W obrębie gatunków obcych należy zwrócić uwagę przede wszystkim na gatunki inwazyjne. Są to rośliny, które zaaklimatyzowały się w nowym obszarze, a następnie rozprzestrzeniły w naturalnych ekosystemach, bardzo często prowadząc do drastycznych zmian w ich strukturze.

Istnieje grupa 100 najbardziej inwazyjnych roślin świata, niektóre z nich występują także w Polsce.

To m.in. rdestowiec ostrokończysty Reynoutria japonica. Jest to bardzo ekspansywna roślina, która pochodzi z Azji, a w Europie pojawiła się w pierwszej połowie XIX wieku. Wypiera gatunki rodzime, tworząc zwarte zarośla. Rdestowiec charakteryzuje się także niezwykłą prężnością rozwoju i zdolnością regeneracji nawet z drobnej części rośliny. Z tego względu jest bardzo trudny do usunięcia, a walka z nim często kończy się porażką. W wielu krajach przeznacza się spore środki na usuwanie rdestowca, a tereny przez niego zajęte znacznie tracą na wartości gospodarczej.

Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-zygmunt-kacki-utracone-bogactwo-polskiej-przyrody/

PAP/MB



Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 26 czerwca 2025