Jeśli chcecie wejść do UE, nie powinniście obchodzić Dnia Zwycięstwa w Moskwie - Kaja Kallas

Nie chcemy, aby kraje kandydujące do UE uczestniczyły w obchodach z okazji Dnia Zwycięstwa w Moskwie 9 maja – powiedziała szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas po spotkaniu ministrów spraw zagranicznych państw UE. Dodała, że udział państw członkowskich nie będzie „traktowany lekko”.
Kaja Kallas o Dniu Zwycięstwa w Moskwie
.W 2025 r. przypada 80. rocznica zwycięstwa Związku Radzieckiego nad nazistowskimi Niemcami w II wojnie światowej. Z tej okazji w całej Rosji organizowane są różnego rodzaju wydarzenia. W Moskwie odbędzie się parada wojskowa; przemaszerują w niej m.in. żołnierze, którzy brali udział w walkach w Ukrainie.
Swój udział w wydarzeniu zapowiedzieli m.in. przywódca Chin Xi Jinping, białoruski dyktator Aleksandr Łukaszenka, a także Aleksandar Vuczić – prezydent Serbii, która jest jednym z dziewięciu krajów kandydujących do UE. Oprócz Serbii status kraju kandydującego do Wspólnoty mają Albania, Bośnia i Hercegowina, Gruzja, Mołdawia, Czarnogóra, Macedonia Północna, Turcja i Ukraina.
Spotkanie koalicji chętnych w Kijowie 9 maja
.Szefowa unijnej dyplomacji ostrzegła także, że udział przedstawicieli krajów członkowskich UE w obchodach „nie będzie traktowany lekko”. Tymczasem chęć uczestnictwa w wydarzeniu zapowiedział premier Słowacji Robert Fico, określając to jako swój „osobisty obowiązek”. Do Moskwy nie pojedzie zaś premier Węgier Viktor Orban, postrzegany jako główny sojusznik Kremla w UE.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zapowiedział, że również 9 maja chce zorganizować w Kijowie spotkanie liderów „koalicji chętnych”, czyli krajów chcących wspierać Ukrainę, zwłaszcza w kontekście negocjacji pokojowych. Jednym z głównych celów tej koalicji jest wysłanie żołnierzy do Ukrainy w razie potencjalnego zawieszenia broni.
Dzień Zwycięstwa 75 lat później
.Najstraszniejsza wojna w historii Europy zakończyła się 75 lat temu 8 maja 1945 r. Dla mnie ta rocznica przybliża osobiste i uniwersalne wymiary tego, co znaczy „zwycięstwo w Europie” – pisze prof. Roberto RABEL w opublikowanym na łamach „Wszystko co Najważniejsze” tekście „Dzień Zwycięstwa 75 lat później. Osobista refleksja z Warszawy„.
„Kiedy wybuchła wojna, moi rodzice byli wśród milionów Europejczyków, których życie zostało trwale zakłócone lub przedwcześnie zakończone. Mieli szczęście, ponieważ znaleźli się wśród tych, którzy dożyli maja 1945 r. Jest to niezwykłe w przypadku mojego ojca, który walczył w powstaniu warszawskim w 1944 r., kiedy hitlerowcy zabili co najmniej 160 000 Polaków (głównie cywilów). Dzień Zwycięstwa powinien był przynieść ulgę po wojnie. I bez wątpienia tak było w większej części Europy. Ale moi rodzice byli przykładem tych, dla których koniec wojny przyniósł niespokojny pokój”.
„Podziały etniczne i ideologiczne, które spowodowały śmierć i nędzę w całej Europie, nie wyparowały 8 maja 1945 r. Nie zniknęła także Realpolitik – ścieranie się interesów państwowych, nasilone przez zbliżającą się zimną wojnę między Związkiem Radzieckim a mocarstwami zachodnimi. Niektóre powojenne podziały Europy zostały zażegnane niezwykle szybko, o czym świadczą pierwsze kroki w kierunku niedoskonałego, ale inspirującego projektu znanego obecnie jako Unia Europejska. Ale inne linie podziałów pozostały, utrwaliły się i przejawiają się dzisiaj w nowych formach”.
.”Moi rodzice byli wśród dziesiątków milionów przesiedlonych w wyniku powojennych, nowych linii podziału, o których mówił Winston Churchill w 1946 r.: „Od Szczecina nad Bałtykiem do Triestu nad Adriatykiem opadła żelazna kurtyna w poprzek kontynentu”. Sposób, w jaki wojna zakończyła się w Europie Środkowej, zmusił mojego ojca do opuszczenia Warszawy wraz z żoną i dwójką małych dzieci – pod groźbą śmierci z rąk nowych, stalinowskich władców Polski. Między 1945 r. a połową lat 50. około 200 tys. Włochów zostało zmuszonych do opuszczenia miast i wsi wzdłuż wschodniej granicy Italii. Powojenny porządek na granicy włosko-jugosłowiańskiej zmusił moją matkę i jej rodzinę do życia przez lata w przekształconym w dom mieszkalny silosie na zboże w Trieście wśród około dwustu tysięcy osób mówiących po włosku, wysiedlonych z Półwyspu Istryjskiego pod koniec lat 40. Moi rodzice ostatecznie wyjechali jako wysiedleńcy do Nowej Zelandii, gdzie zbiegły się ich równoległe warunkowane wojną biografie” – pisze prof. Roberto RABEL.
PAP/Maria Wiśniewska/MJ