Kampania wrześniowa nie mogła skończyć się inaczej – prof. Evan Mawdsley

We wrześniu 1939 roku Polska stawiała Niemcom znaczący opór, ale w tych konkretnych okolicznościach – wobec braku wymiernej pomocy ze strony Francji i Wielkiej Brytanii oraz sowieckiej inwazji ze wschodu – kampania wrześniowa nie mogła skończyć się inaczej – twierdzi brytyjski prof. Evan Mawdsley, historyk z Uniwersytetu w Glasgow, który specjalizuje się w historii II wojny światowej oraz historii Rosji.

We wrześniu 1939 roku Polska stawiała Niemcom znaczący opór, ale w tych konkretnych okolicznościach – wobec braku wymiernej pomocy ze strony Francji i Wielkiej Brytanii oraz sowieckiej inwazji ze wschodu – kampania wrześniowa nie mogła skończyć się inaczej – twierdzi brytyjski prof. Evan Mawdsley, historyk z Uniwersytetu w Glasgow, który specjalizuje się w historii II wojny światowej oraz historii Rosji.

Łatwe zwycięstwo Niemiec nad Polską to mit

.Na niekorzyść Polski działało to, że jako pierwszej przyszło jej się zmierzyć z niemiecką taktyką Blitzkriegu – wyjaśnia prof. Evan Mawdsley.

Przyznaje on, że istnieje przeświadczenie, jakoby inwazja na Polskę we wrześniu 1939 r. była dla Niemców łatwa, co po części wynika ze zbyt małej wiedzy na Zachodzie na temat tej fazy II wojny światowej, jak również z kilku rozpowszechnionych, acz nieprawdziwych mitów, jak to, że polska kawaleria walczyła przeciwko niemieckim czołgom czy że polskie siły powietrzne zostały od razu zniszczone.

„Nie powiedziałbym, by to była dla Wehrmachtu łatwa inwazja. Była całkiem duża liczba ofiar zarówno po stronie niemieckiej, jak i polskiej, a Polacy stawiali znaczący opór” – podkreśla prof. Evan Mawdsley. Przypomina on, że Francja wiosną 1940 r. stawiała opór tylko niecałe dwa tygodnie dłużej, choć jej siły zbrojne były bardziej porównywalne do niemieckich, miała znacznie krótszą granicę do obrony i kilka miesięcy więcej na przygotowanie się.

Kampania wrześniowa nie mogła skończyć się inaczej

.Zarazem zaznacza, że nie było możliwe, by niemiecka inwazja na Polskę zakończyła się w inny sposób. „O ile od samego początku powstałby zachodni front, nie byłoby znaczącej presji ze strony Francji i Wielkiej Brytanii, nie widzę, w jaki sposób Polska mogłaby się obronić, zwłaszcza, że jej wschodnią część zajął Związek Sowiecki. Zarazem nie było realnej szansy, by Wielka Brytania włączyła się wcześniej, bo nie była jeszcze gotowa nawet wtedy, gdy kilka miesięcy później Niemcy zaatakowały Francję” – mówi prof. Evan Mawdsley.

„W Wielkiej Brytanii panowało przeświadczenie, że jeśli Niemcy zaatakują Polskę, to zapewne wygrają, natomiast nie było takiego przeświadczenia w stosunku do Francji. Zakładano raczej, że jeśli Niemcy zaatakują Francję, sytuacja będzie przypominać tę z I wojny światowej – z wojną pozycyjną, żołnierzami w okopach, frontem stojącym miesiącami w miejscu – co dałoby czas na dozbrojenie się przed włączeniem się do walki. Ale jak wiemy, to założenie okazało się błędne” – wyjaśnia.

Prof. Evan Mawdsley zwraca uwagę, że błędem Polski była prawdopodobnie próba bronienia się na całej – bardzo długiej – granicy z Niemcami, zamiast skoncentrowanie się na obronie centralnej części kraju, tym niemniej wobec wspomnianych wcześniej okoliczności, to tylko mogło przedłużyć opór, a nie zmienić rezultat wojny.

Wskazuje, że Polska znalazła się w tym nieszczęśliwym położeniu, że jako pierwsza musiała stawiać czoła Niemcom.

„Wszystkim armiom, którym przyszło mierzyć się z Niemcami, na początku szło bardzo źle. Polska została pokonana w pięć tygodni, ale w takim samym okresie wojska sowieckie przegrywały jeszcze bardziej. Owszem, Rosjanie ostatecznie wygrali, ale pierwsze kilka miesięcy wojny przeciwko Niemcom w 1941 r. były dla nich straszne, tracili miliony ludzi. Także Amerykanom, gdy po raz pierwszy starli się z Niemcami w północnej Afryce, zajęło trochę czasu dostosowanie się do tego, jak walczyć w nowych okolicznościach, bo początki wcale nie były dobre” – mówi historyk.

Hitler miał pewność, że może napaść na Polskę

.„Panuje powszechne przekonanie, że wojna przeciwko Polsce, która wybuchła 1 września 1939 r. o świcie, od zawsze mieściła się w rachubach Hitlera jako część wielkiego planu Lebensraum w Europie Wschodniej. Tymczasem rzeczywistość jest zupełnie inna. Do wiosny 1939 r. Hitler liczył, że Polskę uda się włączyć w orbitę III Rzeszy i na gruncie sojuszu antysowieckiego uczynić z niej państwo satelickie wzorem Węgier i Słowacji” – pisze prof. Richard OVERY, brytyjski historyk specjalizujący się w historii II wojny światowej i dziejach III Rzeszy.

Jak podkreśla, Hitler „zmienił zdanie dopiero wiosną 1939 r., gdy polskie władze odmówiły renegocjowania statusu Wolnego Miasta Gdańska i zgody na budowę eksterytorialnego korytarza do Prus Wschodnich. Z dnia na dzień Polska stała się w oczach Hitlera śmiertelnym wrogiem, którego istnienia nie można było dłużej tolerować. Dlatego w kwietniu 1939 r. wydał generalicji rozkaz przygotowania inwazji, którą planował przeprowadzić jesienią”.

„Zmiana stosunku do Polski miała również inne przyczyny. Hitler był sfrustrowany tym, że z powodu interwencji Wielkiej Brytanii i Francji nie udało mu się doprowadzić do <<małej wojny>> przeciwko Czechosłowacji we wrześniu 1938 r. Po kryzysie monachijskim nie pozostawił wątpliwości, że ​​nie pozwoli się ponownie powstrzymać, gdy będzie chciał wojny. Pragnął, aby Wehrmacht poczuł krew przed większymi podbojami na Wschodzie, a skoro nie udało się z Czechami, miał nadzieję, że uda się z Polską. Dążenie do stworzenia imperialnej przestrzeni życiowej na Wschodzie było niezmiennym punktem strategii Hitlera” – pisze prof. Richard OVERY.

Historyk dodaje, że „rewizja stanowiska w sprawie Polski zaważyła na decyzji o rozpoczęciu wojny. Hitler nie brał bowiem pod uwagę kolejnego kompromisu, podobnego do tego, do którego został zmuszony w 1938 r. Był zdecydowany sprowadzić Polskę do statusu kolonii, miażdżąc jej kulturę i mordując jej polityczne, intelektualne i kulturalne elity. Bez względu na to, co wydarzyłoby się na arenie międzynarodowej i na jakie ustępstwa poszliby Polacy, był zdeterminowany, aby stoczyć swoją lokalną wojnę imperialną. Chcąc upewnić się, że Wielka Brytania i Francja nie staną w ostatniej chwili w obronie Polski, 23 sierpnia 1939 r. zawarł pakt o nieagresji ze Stalinem. Odtąd był pewien, że mocarstwa zachodnie zrobią „teatr”, jak to nazywał, ale nie wypowiedzą wojny. Założenie to było całkowicie błędne, ale według wszelkich danych był niezachwiany w przekonaniu, że wojna rozegra się lokalnie, zwłaszcza że wyłączył ryzyko sowieckiej interwencji w imię ratowania pokoju”.

„Czy można było uniknąć konfliktu, gdyby Brytyjczycy i Francuzi jednoznacznie dali do zrozumienia, że pogwałcenie suwerenności Polski doprowadzi do wojny? I we Francji i w Wielkiej Brytanii dominowała postawa ugłaskiwania Hitlera wszelkimi dostępnymi środkami, byle tylko nie dopuścić do wojny. Jednak przez cały okres od złożenia Polsce gwarancji przez Neville’a Chamberlaina w Izbie Gmin pod koniec marca do dramatycznych dni końca sierpnia 1939 r. rząd brytyjski dokładał wszelkich starań, aby pokazać Hitlerowi, że gwarancje oznaczają dokładnie to, o czym mówią. Historycy byli surowi dla Chamberlaina, ale nie ma podstaw, by sądzić, że cofnąłby słowo dane Polsce. Wielkiej Brytanii i Francji brakowało woli udzielenia Polsce wsparcia militarnego, zresztą Polska nie była w istocie rzeczy przedmiotem ich troski; chodziło im o to, aby znaleźć sposób na powstrzymanie imperializmu Hitlera, zanim zagrozi on ich globalnej mocarstwowości” – pisze prof. Richard OVERY.

PAP/WszystkoCoNajważniejsze/SN

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 1 września 2023