Konkurs Chopinowski 2025. Na tę czwórkę warto zwrócić uwagę [Anna DRUŚ]

Komu najmocniej kibicuję w przejściu do kolejnego etapu Konkursu Chopinowskiego? Patriotycznie – wszystkim Polakom, z sympatii – Zuzannie i Yehudzie, natomiast muzycznie – trzem Polakom i jednemu Chińczykowi. Oto kto mnie szczególnie zachwycił na Konkursie Chopinowskim 2025.
.Jestem z tych słuchaczy Konkursu, którzy Chopina ciągle odkrywają, uczą się go słyszeć i go rozumieć. Wykonania jego utworów w pierwszym etapie moim zdaniem wszystkie pozostają na niezmiennie mistrzowskim poziomie, jednak wśród nich zdarzają się takie, które umieją poruszyć jakąś indywidualną strunę w duszy człowieka i sprawić, że na żywo czy przez streaming – chcemy usiąść u stóp tego fortepianu i prosić by występ jeszcze się nie kończył.
Mateusz Dubiel – liryka

.W trwającym I etapie Konkursu Chopinowskiego 2025 miałam tak najpierw przy Mateuszu Dubielu. Może to przez ten Nokturn (Es-dur op. 55 nr 2), którym ten 21-letni pianista z Bielska-Białej rozpoczął swój występ w Konkursie. Była w jego wykonaniu jakaś liryczność, nieśmiałość, delikatność – jak stąpanie po bitej śmietanie, po chmurze wynurzającej się melodii. Umiał tak zaakcentować wybrane przez siebie/przez Chopina nuty; tak utrzymać dźwięk ostatnich brzmień, że poruszył i dotknął. Nawet etiudę zimową (a-moll op. 25 nr 11), którą pianiści zwykle wykorzystują do intensywnego popisu siły własnego charakteru, Mateusz zagrał tak, jakby w środku zimowej zamieci umiał zachwycić się pojedynczym płatkiem śniegu.
Michał Basista – interpretacja „Z”

.Nazywam jego wykonanie „Z” od nazwy pokolenia, które ten Myśleniczanin reprezentuje. Jego rozpoczęte z wielkiego C wykonanie (w zasadzie z wielkiego G) etiudy g-moll Chopina od razu ujawniło wielką indywidualność tego artysty. Wiem, że można to powiedzieć o wielu uczestnikach Konkursu Chopinowskiego, ale Michał Basista gra „swojego Chopina” – dla mnie brzmiącego właśnie wrażliwością pokolenia Z. Mam do wielu przedstawicieli tego pokolenia wielką słabość – za ich „lekkość”, poczucie humoru, inteligencję, pewność siebie. Te właśnie rzeczy brzmiały mi w wykonaniach Michała Basisty. Grał tak, jakby opowiadał o sobie za pomocą fraz zapisanych 200 lat wcześniej przez innego młodego człowieka – Fryderyka z Żelazowej Woli. Nie przeszkadzało mi przy tym, że popełniał błędy, tak jak nie przeszkadza mi w świetnie napisanym tekście użycie „u” otwartego w wyrazie „który”. Zdarza się, trudno. Sztuka na tym nie ucierpiała.
Yuang Fan – uśmiechnięty Chopin

.Yuang, młodziutki Chińczyk z emocjami wypisanymi na twarzy, zaczarował mnie już pierwszymi dźwiękami swojego wykonania Nokturnu Des-dur Chopina. Królujący zaś w etapie I Konkurs, osłuchany do granic Walc As-dur op. 34 nr 1 – pod jego palcami i pod jego wrażliwością ujawniły coś dotychczas przeze mnie nieodkrytego. To przy nim właśnie miałam szczególnie mocne pragnienie siedzieć w Filharmonii osobiście i słuchać go jak najdłużej. Pięknie miksował delikatność z dynamiką. A wypisany na jego twarzy uśmiech tu i ówdzie wybijał zza dźwięków.
Adam Kałduński – artysta, indywidualista

.Wielu komentatorów zwróciło uwagę na wypowiedź Adama Kałduńskiego dla Radia Chopin, w której przyznał się, że do Konkursu przygotowywał się całkowicie indywidualnie. Niektórzy mówili o tym jak o zarzucie, niemniej wszyscy zauważyli tę indywidualność w jego wykonaniu. Ja również. Jego wersja etiudy a-moll, tak dominującej w tym etapie Konkursu Chopinowskiego stała się z miejsca moją ulubioną. Zwróćcie Państwo uwagę, jak używa w niej akcentów dynamicznych, pauz. Tu już nie słyszałam zachwytu nad płatkami śniegu w burzy śnieżnej, jak u Michała; tu słyszałam bardziej drugą nazwę etiudy – eroikę. Trochę jakby Warszawska Jesień pożyczyła od Chopina nuty i zaśpiewała współczesnym głosem o powstaniu listopadowym. Dynamika, szarża, chłodna delikatność. Takie artystyczne, osobiste klisze u artystów grających klasykę cenię szczególnie mocno.
Anna Druś