Kraina Cinque Terre i Wenecja - symbolami nadmiernej turystyki

Przed pełnią sezonu we Włoszech władze masowo odwiedzanych rejonów zastanawiają się, jak uchronić je przed skutkami niekontrolowanego napływu turystów. Dotyczy to krainy Cinque Terre w Ligurii i Wenecji. Władze tego miasta wprowadzają odpłatny bilet wstępu dla tych, którzy nie zatrzymają się tam na noc w miejscach nazywanych symbolami nadmiernej turystyki.
Kraina Cinque Terre w Ligurii i Wenecja – symbolami nadmiernej turystyki
.Te dwie lokalizacje są przykładem zjawiska, określanego jako overtourism, czyli symbolami nadmiernej turystyki. Przyglądają mu się bacznie również instytucje unijne.
Cinque Terre na Riwierze Liguryjskiej, czyli pas miasteczek Monterosso, Vernazza, Corniglia, Manarola i Riomaggiore jest prawdziwą i zarazem zagrożoną, bardzo kruchą perłą turystyki, wpisaną na listę światowego dziedzictwa Unesco w 1997 roku. To obszar prawie 4 tysięcy hektarów, 130 kilometrów ścieżek i tras spacerowych, 4 tysiące stałych mieszkańców, chroniona strefa morska oraz masowy napływ turystów. W zeszłym roku przybyło ich tam 3,4 miliona.
Włoskie media podczas zeszłorocznej Wielkanocy przedstawiły sceny chaosu i ogromnych tłumów w wyniku turystycznego najazdu na tę niewielką krainę.
Konsekwencje nadmiernej turystyki w regionach
.Konsekwencje stale nasilającej się nadmiernej turystyki były w tych dniach tematem narady w Rzymie z udziałem również przedstawicieli Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego.
Carlo Corazza z biura Europarlamentu we Włoszech przypomniał, że turystyka stanowi w tym kraju 10 procent PKB, a zatem odgrywa fundamentalną rolę.
„Ale – dodał – w 2030 roku na świecie będą 2 miliardy podróżujących, a zarządzanie ich napływem to problem strukturalny, którym musi zająć się polityka”.
„Myślę, że nie zrobiliśmy zbyt wiele w kwestii turystyki”- przyznał Massimo Pronio z przedstawicielstwa Komisji Europejskiej.
W czasie rzymskiej debaty przypomniano, że metod zarządzania falami turystów jest wiele; to na przykład obowiązek rezerwacji wizyty, zastosowanie sztucznej inteligencji w planowaniu.
Problem globalny
.”Masowa turystyka jest problemem globalnym, który wymaga jednak odpowiedzi na poziomie lokalnym, ściśle powiązanych ze znajomością specyfiki terenu” – stwierdziła prezes Parku w Cinque Terre Donatella Bianchi. Wyjaśniła: „Nasz problem ma charakter społeczny; chodzi o to, by sprawić, aby mieszkańcy u nas pozostali i mogli tam pracować”.
W przypadku tego malowniczego rejonu odnotowano, że około 90 procent turystów przybywa między kwietniem a wrześniem, a najbardziej krytyczna sytuacja panuje w ciągu około 20 dni w roku w czasie Świąt i długich weekendów.
„Nie chcemy mniejszej liczby turystów, ale chcemy zarządzać ich napływem w sposób zrównoważony” – stwierdziła Donatella Bianchi. Jej zdaniem potrzebna jest ogólnokrajowa debata na temat takiej turystyki, która będzie dla wszystkich do zniesienia.
Przewodniczący region Liguria Giovanni Toti podkreślił zaś, że turystyka rośnie tam bardziej intensywnie niż w innych częściach Włoch.
W Wenecji począwszy od 25 kwietnia w wybranych dniach nasilonego napływu z okazji różnych świąt oraz długich weekendów bilet wstępu do miasta w wysokości 5 euro będą musieli kupić turyści, którzy nie zatrzymają się tam na noc.
To pierwsze miasto, które wprowadza takie regulacje. Burmistrz Luigi Brugnaro powtarza w wywiadach, że ma świadomość tego, że pod koniec kwietnia oczy świata skierowane będą na Wenecję.
Turystyka wymaga zmian
.„Zobaczyć piramidy w Gizie, zwiedzić dom Paquiusa Proculo w Pompejach albo Galerię Zwierciadlaną w Wersalu, przepłynąć Kanał Panamski, zatracić się w Wenecji i jej karnawale – oto prawa człowieka współczesnego. Turystyka jest miarą postępu i jako taka nie powinna nigdy ulegać ograniczeniu. Tak przynajmniej myślano, dopóki nie pojawił się koronawirus. W ciągu kilku tygodni zamknęły podwoje najbardziej prestiżowe muzea świata, najpopularniejsze atrakcje turystyczne stały się nagle nieosiągalne, wielkie wycieczkowce zacumowały w portach, plac Świętego Marka opustoszał, Machu Picchu zamilkło, a do Mony Lisy przestały ustawiać się kolejki” – pisze François De CLOSETS, francuski dziennikarz i eseista.
Jak podkreśla, „w ciągu ostatniego półwiecza liczba podróży wzrosła, ale ich czas uległ skróceniu. Błyskawiczność jest jedną z nadrzędnych wartości współczesności. Zwiedzającego należy postawić przed arcydziełem. Chwila na doznania i »następny, proszę«. Podróże zorganizowane i rejsy wycieczkowcami oferują maksimum atrakcji w krótkim czasie za minimum pieniędzy. W odbiorze turystów podróżowanie nie wiąże się z czasownikami »pójść«, »pojechać«, »polecieć« itd., ale z czasownikiem »zrobić«. Oto, co ma do zaoferowania turystyka podlegająca w całości logice liberalizmu.”
Jego zdaniem „pora na zmiany. Zerwanie z turystyką-towarem byłoby prawdziwą rewolucją, ponieważ system liberalny nie potrafiłby zaproponować niczego w zamian. Każde państwo z osobna musiałoby zrewidować sposób korzystania ze swoich zasobów turystycznych, tak by zwiedzanie było czasem odkrywania, trwało dłużej i dawało przyjemność z rozumienia tego, co się widzi. Zwiedzanie powinno być także podróżą w czasie, zaznajamianiem się z historią, a nie tylko z przyrodą; z naciskiem na poznanie, a nie tylko na zabawę. Krótko mówiąc: krótkie wypady powinny być zamieniane na dłuższe, rzadsze, droższe i bogatsze w doświadczenia podróże. Tylko w ten sposób miejsca dewastowane przez hordy turystów na nowo staną się do pogodzenia z turystyką dla wszystkich”.
PAP/ Sylwia Wysocka/ Wszystko co Najważniejsze/ LW