Kraków umiera z roku na rok

Tomasz Borejza

Kraków zmienia się w Łódź lat 90. Powodem są grupowe zwolnienia w zagranicznych korporacjach, które od roku nabierają tempa. Prasa raczej przesadza, ale rzecz jest ciekawa i ważna, bo pokazuje GRANICE polskiego modelu rozwoju – napisał na portalu „X” (dawniej Twitter) dziennikarz naukowy i socjolog Tomasz Borejza.

Kraków umiera z roku na rok – Tomasz Borejza

.W swojej najnowszej obszernej nitce Tomasz Borejza pochyla się nad tematem pogarszającej się sytuacji gospodarczej Krakowa, co ma związek ze zmniejszaniem się liczby inwestycji zagranicznych. Socjolog wskazuje przy tym jednak, że chociaż ostatnie doniesienia o grupowych zwolnieniach w zagranicznych korporacjach działających w Krakowie mogą wywoływać skojarzenia z kryzysem przemysłowym w Łodzi z lat 90. XX wieku, to media najpewniej przesadzają w swoich ocenach. Dla eksperta nie ulega jednak wątpliwości, że sytuacja gospodarcza w Krakowie stanowi jeden z najlepszych dowodów na wyczerpywanie się dotychczasowego polskiego modelu rozwojowego.

„Kraków jest, kiedy chodzi o gospodarkę, miastem bardzo ciekawym. Przez ostatnie 20 lat był jednym z największych, może nawet największym, wygranym polskiego modelu rozwoju, który jeszcze w latach 90. został oparty o bezpośrednie inwestycje zagraniczne. Jak w soczewce zbiera jego silne strony oraz słabości. Akademickie miasto wygrało na nim głównie dlatego, że liczne uczelnie każdego roku wypuszczały tysiące nieźle wykształconych i znających języki ludzi, którzy byli gotowi pracować lepiej i taniej od rówieśników z Zachodu. Na początku nawet o wiele, wiele taniej” – napisał w swojej nowej nitce Tomasz Borejza, nakreślając najnowszą historię gospodarczą Krakowa.

Autor następnie dodał: „W połowie lat 2000., kiedy zachodnie korpy odkryły Kraków jako doskonałe miejsce do lokalizowania centrów outsourcingowych, przebitka była co najmniej kilkukrotna. Jak duża? Tutaj sięgnę do doświadczenia. Znajomi, którzy zaczynali wtedy pracę na przykład we francuskim Cap Gemini dostawali na start niewiele ponad 1000 złotych – około 300 EURO. Ja się wtedy urwałem na dość długą dziekankę do Londynu. W sklepie z zabawkami zarabiałem jakąś dziesięciokrotność tego, co korpa płaciła w Krakowie”.

Kraków – dawny raj dla zagranicznych korporacji

.”A pamiętajmy, że mówimy o ludziach po studiach – często więcej niż jednych. Do tego bardzo dobrze znających po dwa, czasami więcej, języki obce. Gdyby porównać korpę w Polsce z korpą w zachodniej Europie przebitka byłaby więc jeszcze większa. Szczególnie, jak ktoś „ogarniał”. A ogarniała wówczas większość. W kraju po „dwóch Balcerowiczach” i Millerze w dorosłość wchodził wyż demograficzny, więc bezrobocie przebijało 20 procent. W takim kraju jak ktoś nie ogarniał, to nie miał, co jeść” – zwrócił uwagę Tomasz Borejza.

„Nic dziwnego, że zagraniczne korporacje uznały Kraków za raj. Gdzie indziej miałyby taką pulę sensownych ludzi, z których mogłyby wybierać? I nie płacić im zbyt wiele. Firm lokujących centra usług w mieście przybywało więc bardzo szybko. Niektóre zwalniały ludzi w zachodniej Europie i tam zamykały lub ograniczały działania centrów tam, by przenieść je do Krakowa. Tak zrobił na przykład Heineken, który otwierając biura w Krakowie, ograniczał zatrudnienie w Edynburgu. Robił to, bo tutaj było taniej i lepiej” – pisze Tomasz Borejza.

Kraków niczym Łódź z lat 90.?

.Socjolog tym samym zwrócił w swoich wpisach uwagę, że rozwój Krakowa był możliwy dzięki globalnym korporacjom i przewadze kosztowej, ale dziś coraz wyraźniej widać ograniczenia tego modelu – zwłaszcza gdy firmy zaczynają ograniczać działalność. Kraków stał się soczewką, w której skupił się zarówno sukcesy, jak i słabości polskiej gospodarki opartej na taniej sile roboczej i zagranicznym kapitale.

„Rosnące zarobki są jednym z wytłumaczeń tego, co dzieje się od kilkunastu miesięcy – doniesień o grupowych zwolnieniach. Na przykład wspomniany Heineken, który do Krakowa przywędrował z Edynburga, wybiera się do Indii. Dlaczego? Ponieważ jest tam taniej. Patrząc na dostępne dane, można wysnuć wniosek, że mniej więcej 10 razy taniej. Różnica między Krakowem i Indiami jest więc dziś podobna do tej, jaka była między Edynburgiem i Krakowem, kiedy ten się tutaj przenosił” – stwierdził Tomasz Borejza, zwracają uwagę, że wspomniany Heineken na razie planuje zwolnienie 700 z 2 tys. osób, ale finalna liczba zwolnień może być nawet jeszcze większa.

.”Wyborcza zaczęła już porównywać Kraków z Łodzią lat 90. ubiegłego wieku. Sugerując w ten sposób, że pracowników zlokalizowanych w Krakowie korporacji może czekać los łódzkich szwaczek. A co za tym idzie do miasta może zapukać zapaść” – podkreślił ekspert. Jednocześnie jednak jego zdaniem te alarmistyczne głosy są przesadzone. Jak konkluduje Tomasz Borejza, Kraków „mogą czekać ciekawe czasy”.

Marcin Jarzębski

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 7 października 2025