Ks. Andrzej DOBRZYŃSKI we „Wszystko co Najważniejsze”
10 stycznia 1968 r. urodził się ks. Andrzej DOBRZYŃSKI, duchowny katolicki, teolog, dyrektor Ośrodka Dokumentacji i Studium Pontyfikatu Jana Pawła II w Rzymie. Redakcja przypomina z tej okazji wybrane teksty ks. Andrzeja DOBRZYŃSKIEGO opublikowane we „Wszystko co Najważniejsze”.
Dlaczego wierzę w Kościół i w nim pozostaję?
.Fala krytyki, dotycząca skandali seksualnych spowodowanych przez osoby duchowne, która przelewa się m.in. przez polskie media, jest przykrym doświadczeniem dla ludzi wierzących, którzy podczas mszy niedzielnej wyznają: „Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół…”. Rodzi się pytanie: czy wierzę „w Kościół, który mnie rozczarował, zawiódł moje oczekiwania?” – pisze ks. Andrzej DOBRZYŃSKI w tekście „Dlaczego wierzę w Kościół i w nim pozostaję?”.
Jak dodaje, „Gorycz spowodowana jest przede wszystkim tym, że doszło do zranienia bezbronnych i młodych osób, do wykorzystania dzieci, których niewinności Jezus bronił i stawiał ją uczniom za wzór (por. Mk 10,14; Mt 18,3). Nadto w wielu przypadkach osoby odpowiedzialne w Kościele nie przyszły na czas z odpowiednią pomocą, zlekceważyły składane świadectwa i tym samym zwiększyły dramat ofiar. Kryzys wywołany tymi faktami dotknął w taki czy inny sposób całą wspólnotę wierzących”.
„W ujawnianiu skandali seksualnych i pedofilskich w Kościele znaczącą rolę odegrali ludzie świeccy, ale także osoby niezwiązane z katolicyzmem. Z uznaniem myślę o postawie tych, którym dobro ofiar, ale i autentyczne dobro Kościoła leżą na sercu i którzy budują odpowiednie struktury i procedury postępowania, by zapewnić bezpieczeństwo dzieciom i młodym, właściwie przygotować ich duszpasterzy oraz uformować odpowiedzialność świeckich pod tym względem. Zgadzam się, że przeżywany kryzys obnażył słabe strony hierarchicznego systemu zarządzania Kościołem. Papież Franciszek główną słabość dostrzega w przejawach »klerykalizmu«, rozumianego jako nadużywanie władzy. Chce go przezwyciężyć »synodalnością«, którą pojmuje jako »zdrową decentralizację« Kościoła. Zarówno monarchiczne, jak i demokratyczne sposoby zarządzania Kościołem mają swoje plusy i minusy, o czym przekonuje jego historia. Jakiekolwiek rozwiązanie się przyjmie, istotną rolę odegrają ludzka uczciwość, szczerość i mądrość oraz przede wszystkim poczucie odpowiedzialności przed Bogiem” – twierdzi ks. Andrzej DOBRZYŃSKI.
Jak podkreśla, „potrzebne są przejrzyste zasady nominacji kościelnych, oparte na kryteriach kompetencji i doświadczenia, a nie serwilizmu, które pomogą uniknąć błędów w przyszłości. Jasne zasady funkcjonowania i wykorzystanie drzemiącego w ludziach potencjału są wymogiem nie tylko chwili, ale po prostu Ewangelii”.
Ks. Andrzej DOBRZYŃSKI stoi na stanowisku, że „myślenie o Kościele jako scentralizowanej korporacji zasłania to, co w Kościele jest najważniejsze, dzięki czemu on żyje, odnawia się i uświęca. Widzieć Kościół przez pryzmat działającego w nim Ducha Świętego, to pomimo ludzkiej słabości i grzechów dostrzegać w nim dobro, a przede wszystkim Chrystusa, środki zbawienia i horyzont wieczności. (…) Jestem przekonany, że Kościół, który niesie bagaż ponad dwudziestu wieków, wzlotów i upadków, jest potrzebny ludziom wierzącym i jest potrzebny współczesnemu światu. Nie raz się odradzał i zaskakiwał żywotnością. Nie wątpię, że tak będzie i tym razem. Wierzę w Kościół, w którym działa Duch Święty, dlatego w nim pozostaję”.
Jan Paweł II w ogniu krytyki
.„Obserwując w ostatnim czasie, jak łatwo krytyka może przerodzić się w absurdalne oskarżenia papieża, nie pozostaje nic innego, jak rzetelnie dążyć do ukazania prawdy” – pisze ks. Andrzej DOBRZYŃSKI w artykule „Jan Paweł II w ogniu krytyki”.
Duchowny podkreśla, że „historia pontyfikatu św. Jana Pawła II rozwijała się w świecie, w którym przemiany ideowe i obyczajowe przyczyniły się do osłabienia autorytetów i do kryzysu tradycyjnych instytucji. Rozwój środków przekazu miał wpływ na nasilenie się krytyki i subiektywnych ocen, zwłaszcza wobec osób ponoszących społeczną, moralną czy religijną odpowiedzialność”.
„Z punktu widzenia doktrynalnego Karol Wojtyła był oceniany przez wielu jako konserwatysta. Krytykowano go za nieprzejednaną postawę w kwestiach obyczajowych i moralnych, zwłaszcza etyki seksualnej i celibatu duchowieństwa. Filippo Gentiloni był przekonany, że w sprawach etyki seksualnej nauczanie Jana Pawła II natrafiło na niepokonalne przeszkody. W książce Karol Wojtyla. Nel segno della contraddizione stwierdza: »Przepaść między teorią a powszechną praktyką pogłębia się nawet wśród praktykujących katolików. […] W starciu z Freudem można po prostu powiedzieć, że myślenie Wojtyły nie zwyciężyło«. Trzeba jednak zaznaczyć, że teologia ciała, niewątpliwie stanowiąca trudny i wymagający rozdział nauczania Jana Pawła II, paradoksalnie jest tą jego częścią, która w największym stopniu cieszy się zainteresowaniem pewnych środowisk katolickich, i to o dziwo, w krajach przesiąkniętych permisywizmem seksualnym. Może się jeszcze okazać, że George Weigel nie bez racji stwierdził, że teologia ciała jest »bombą z opóźnionym zapłonem«” – pisze ks. Andrzej DOBRZYŃSKI.
Zaznacza, że „wystąpienia papieża dotyczące postępującej w wielu krajach legalizacji aborcji uważano za wtrącanie się do polityki i przejaw niezrozumienia demokracji. Jan Paweł II otrzymywał brawa za upominanie się o prawa ludzi i narodów, za działania na rzecz pokoju, ale był srodze krytykowany za nieprzejednaną postawę w moralnej ocenie aktów homoseksualnych jako ciężkiego grzechu. Niemniej papież podkreślał, że orientacja seksualna nie może być motywem do okazywania braku szacunku osobom, ponieważ »bez względu na to, w jakim stopniu odpowiadają na łaskę, zawsze są godni miłości Kościoła i prawdy Chrystusa« (Los Angeles, 16.09.1987)”.
Ks. Andrzej DOBRZYŃSKI dodaje, że „Jana Pawła II oceniano ujemnie również za sposób realizacji postanowień Soboru Watykańskiego II (1962–1965). Jedni obwiniali go za to, że zdradził sobór, że jako papież narzuca zbyt monarchiczny sposób zarządzania, nie dowartościowując roli biskupów diecezjalnych i Kościołów lokalnych. Synod z 1985 r. zwołany w kwestii realizacji soboru Giancarlo Zizola nazwał „referendum” w sprawie restauracji starego porządku. Natomiast drudzy, tradycjonaliści, piętnowali to, że Jan Paweł II, promując nauczanie Vaticanum II, odchodzi od tradycji katolickiej. Wspomnę, że w 1988 r. nastąpiła schizma lefebrystów”.
„Papież przeciwstawił się błędom zawartym w teologii wyzwolenia, rozpowszechniającej się głównie w Ameryce Łacińskiej, ale też w innych krajach Trzeciego Świata. Był krytykowany za to, że widział w niej głównie ekspozyturę marksizmu, ufając – zdaniem krytyków, zbyt naiwnie – w ewolucyjne zmiany polityczne, społeczne i ekonomiczne, które położą kres niesprawiedliwości i ubóstwu. Gustavo Gutierrez, uznawany za twórcę tego nurtu teologicznego, zaprzeczał jednak, by on i Jan Paweł II stali na antypodach teologii. Dostrzegał punkty wspólne. Na pewno nie jest prawdą, że papież »pogrzebał teologię wyzwolenia« czy też potępiał ją en bloc. Jest jednak faktem, że wielu księży i biskupów zaangażowanych w tzw. Kościół ludowy, np. przez pełnienie funkcji rządowych, bojkotowało decyzje papieża. Cóż się dziwić, skoro nawet »L’Osservatore Romano«, oficjalny organ prasowy Watykanu, określił owych buntowników jako »chrześcijan, którzy opowiadają się za rewolucją rozumianą jako konkretny sposób realizowania wartości moralnych, o których mowa w Ewangelii« (2.03.1982). Łódź Kościoła płynęła więc po wzburzonych falach podziałów i zamieszania oraz wśród ideowych burz, chwiejąc się na lewo i prawo. Właściwa ocena działania Jana Pawła II wymaga wzięcia pod uwagę historycznego i doktrynalnego kontekstu – twierdzi ks. Andrzej DOBRZYŃSKI.
W jego przekonaniu „stwierdzenie, że »Jan Paweł II obroni się sam« nie może oznaczać braku zaangażowania, by w sposób kompleksowy i z uwzględnieniem kontekstu wyjaśnić stawiane zarzuty czy krytyczne oceny jego nauki i działania. Jest to zadanie ludzi wierzących, zwłaszcza zajmujących się nauką i publicystyką. Tym bardziej że oprócz potencjału wiedzy, książek i dokumentów inspiracją do odważnego zmierzenia się z tym zadaniem jest osąd Kościoła o świętości Jana Pawła II. Jest to również zadanie każdego, komu leżą na sercu prawda i sprawiedliwa ocena papieża. Warto to podkreślić, by nie ograniczyć tej sprawy tylko do uczelni czy środowisk kościelnych i katolickich, ponieważ sprawiedliwa ocena Jana Pawła II jest powinnością prawego umysłu i sumienia”.
Wojna a katolicka nauka społeczna
.„W obliczu brutalnej napaści Rosji na Ukrainę najważniejszą rzeczą jest, by przerwano działania zbrojne i zatrzymano przelew krwi. Następnie, by zakończono wojnę i zawarto sprawiedliwy pokój. Sprawiedliwy, czyli jaki?” – pyta ks. Andrzej DOBRZYŃSKi w tekście „Wojna a katolicka nauka społeczna”.
Zaznacza jednocześnie, że „aby myśleć o sprawiedliwym pokoju, trzeba m.in. jednoznacznie określić moralną odpowiedzialność agresora. W końcu jesteśmy świadkami wojny, w której giną cywile, niszczone są miasta i wioski, pogwałcone zostało prawo narodu ukraińskiego do samostanowienia, do wolności i pokoju oraz złamano traktaty i konwencje międzynarodowe. Jasne jest więc, kto jest agresorem w tej wojnie. Poza sferą empiryczną na moralną wymowę dramatu rozgrywającego się na naszych oczach rzuca też światło nauka Kościoła Katolickiego dotycząca wojny”.
„Kwintesencję katolickiej nauki o konfliktach zbrojnych przedstawia Katechizm Kościoła Katolickiego (nry 2302–1317). Ten rozdział Katechizmu dotyczy dwóch nierozłącznych kwestii, tj. obrony pokoju i unikania wojen. Stanowi część moralną poświęconą przykazaniu »Nie zabijaj«, które wyraża obowiązek poszanowania życia, godności ludzkiej i narodów, dążenia do braterstwa. Pokój nie jest tylko »brakiem wojny« i »równowagą sił«, lecz owocem porządku i sprawiedliwości oraz życia w prawdzie i wolności, »swobodnej wymiany myśli między ludźmi«, dobrej woli i zdolności do zawierania kompromisów w sprawach spornych. »Pokój, który miałby powstać na gruzach i trupach pozostawionych przez przemoc, byłby pokojem cmentarnym« – powiedział Jan Paweł II (8.05.1982)” – pisze ks. Andrzej DOBRZYŃSKI.
Jak podkreśla duchowny, „wojna nie może być środkiem rozwiązywania konfliktów. Ze względu na ofiary w ludziach, spiralę nienawiści i zniszczenia jest »przegraną ludzkości«. Należy unikać wojny. Niestety, realizm nakazuje przyznać, że ludzkość jest »odwiecznie zniewolona przez wojnę« – jak czytamy w Katechizmie – i że brakuje »kompetentnej oraz wyposażonej w odpowiednie możliwości władzy międzynarodowej« zdolnej, by skutecznie zapobiec konfliktom zbrojnym. Stąd »nie można odmówić rządom prawa do słusznej obrony, po wyczerpaniu wszystkich środków pokojowych rokowań« (KKK 2308)”.
„Zarówno w nauczaniu Soboru Watykańskiego II, jak i w Katechizmie Kościoła Katolickiego zrezygnowano z użycia sformułowania »wojny sprawiedliwej«. Pojęcie bellum iustum zostało wprowadzone przez św. Augustyna w V wieku i było rozwijane głównie w średniowieczu, m.in. przez św. Tomasza z Akwinu. Zrezygnowano z tego sformułowania, ponieważ nie chciano łączyć ze sobą terminów »wojna« i »sprawiedliwość«. Każda machina wojenna posługuje się przecież propagandą, dezinformacją i kłamstwem, by uzasadnić swoje działanie” – pisze ks. Andrzej DOBRZYŃSKI.
Dodaje przy tym, że „wojny mające miejsce w zglobalizowanym świecie, który łączy ludzi i państwa na tyle sposobów, wskazują jednak na istnienie w nim głębokich podziałów. Rozwojowi świata, czy to gospodarczemu, czy politycznemu, winien towarzyszyć rozwój moralny człowieka, społeczności i relacji międzynarodowych. Pokój to nie tylko czas między wojnami, ale owoc braterstwa i autentycznego humanizmu”.