Maha Kumbh Mela – największe święto hinduizmu

Ponad 400 mln osób przybędzie do stanu Uttar Pradeś w Indiach by obmyć się w świętych wodach trzech rzek – Gangesu, Jamuny oraz mitycznej Saraswati w czasie największego wydarzenia w kalendarzu wyznawców hinduizmu. Wielkie Święto Dzbana – Maha Kumbh Mela rozpoczęło się 13 stycznia i będzie trwało przez 45 dni.
Walka bogów z demonami, czyli Maha Kumbh Mela
.Według hindusów tegoroczna uroczystość ma wyjątkowe znaczenie, gdyż odbywa się przy wyjątkowym ustawieniu Słońca, Księżyca i Jowisza występującym co 144 lata.
W czasie tego największego festiwalu religijnego na świecie jest sześć dni szczególnie pomyślnych dla wiernych, którzy by zmyć z siebie grzechy, smarują popiołem czoła, składają ręce do modlitwy i obmywają się w zimnych wodach Gangesu. Owe dni wyznacza układ gwiazd.
Hindusi wierzą, że rytualne ablucje zmywają z nich dawne grzechy, dzięki czemu mogą wyzwolić się z cyklu narodzin i śmierci.
Według wierzeń hinduistycznych podczas walki bogów z demonami, które ukradły dzban amryty, nektaru nieśmiertelności, kilka jego kropli spadło w czterech miejscach: w Haridwarze u podnóża Himalajów, w miejscu, w którym Ganges wypływa na równiny, Prajagradź na nizinie Gangesu oraz w miastach Udźdźajn – nad rzeką Sipra, i Nasik – nad rzeką Godawari. Obchody przemieszczają się co trzy lata do jednego z nich, powracając do każdego po 12 latach.
Władze w Prajagradź szacują, że w ciągu sześciu najbliższych tygodni dotrze tam 400 mln osób, czyli ok. 200 razy więcej niż 2 mln muzułmanów, którzy wzięli udział w pielgrzymce do Mekki w Arabii Saudyjskiej w 2024 r. Władze przygotowały się na przybycie wiernych ustawiając miasteczko namiotowe wyposażone w 3 tys. kuchni, 150 tys. toalet oraz 11 szpitali. Indyjskie koleje uruchomiły ponad 90 specjalnych pociągów, które podczas święta wykonają prawie 3300 kursów.
Mark Twain, który w 1895 r. miał okazję widzieć tę największą na świecie pielgrzymkę, napisał, że „przechodzi ona wszelkie wyobrażenie”, a „nam, tak trzeźwo myślącym przedstawicielom białej rasy, wydaje się cudem”.
Święto Kumbh Mela w 2017 r. zostało uznane przez UNESCO za niematerialne dziedzictwo ludzkości.
Indie szczycą się różnorodnością
.Indie to mozaika – 22 języki urzędowe (+ angielski), do tego języki regionalne. Mówionych języków naliczyli 427. Języki północy są indoeuropejskie, pochodzą od sanskrytu i są w miarę podobne, ale drawidyjskie języki południa są zupełnie inne. Dlatego nie udało się ustanowić hindi jako języka ogólnonarodowego, faktycznie łączy Hindusów imperialny język angielski. Do tego dochodzą też liczne religie. Dominujący jest hinduizm, z setkami (tysiącami?) bóstw, ale też buddyzm, dżainizm, islam. Podobnie jak Chiny, Indie to nie zwyczajne państwo narodowe, lecz państwo-cywilizacja o wielowątkowej tradycji liczącej tysiące lat.
„Dzieje Indii zaczynają się od cywilizacji Indusu (3300–1800 przed Chr.). Zachowały się ruiny miast, jak Harappa i Mohendżo Daro, ale nic pisanego, co moglibyśmy przeczytać. A potem? Na ogół uważa się, że nastąpiła inwazja indoeuropejskich Ariów, wojowników na rydwanach, pod świętym symbolem swastyki. Ludy Indusu zostały zepchnięte na południe, dziś są to ludy drawidyjskie. Ale kim byli Ariowie? Jakie były ich drogi? Być może pochodzili z azjatyckich stepów, Ukrainy, Kazachstanu. Ale czy tak było? Może cała inwazja jest mitem? Budzi to silne emocje w Indiach, a w Europie wywołuje wiadome konotacje. Temat jest delikatny. Nawet wyniki badań DNA publikowane są z neutralnymi nazwami plemion, by nie narazić się fanatykom. Z tego okresu pochodzą święte księgi, takie jak Weda. Weda – Wiedza, zbieżność nie jest przypadkowa” – pisze w swoim artykule Jan ŚLIWA, pasjonat języków i kultury.
Na terenie Indii powstawały mniejsze i większe królestwa. Największe terytorium zjednoczył buddyjski król Ashoka w III wieku przed Chr., a sporo potem Akbar z muzułmańskiej dynastii Mogołów. Mogołowie rządzili Indiami od 1526 r. do utrwalenia brytyjskiej dominacji w 1858 r. Niall Ferguson w Empire twierdzi, że brytyjskie dziedzictwo ma też pozytywne strony: rozbudowa przemysłu i kolei, parlamentarne demokracje (często kulawe, ale zawsze) oraz poprzez język angielski dostęp do światowej kultury. Intelektualista Shashi Tharoor, były zastępca sekretarza generalnego ONZ, twierdzi, że Anglicy doprowadzili kwitnący kraj do upadku i powinni wypłacić choć symboliczne reparacje. Jeżeli coś budowali, to z myślą o sobie, tak by np. indyjskie tekstylia nie były konkurencją dla Manchesteru.
„Brytyjczycy zarządzali poprzez lokalnych władców. Terytorium obejmowało 600 podległych państw, na czele każdego stał maharadża, który wyciskał zyski ze swojego ludu, z których korzystali Brytyjczycy, a i dla niego coś zostało. Ulubionym pojazdem maharadżów był Rolls-Royce, najlepiej specjalne wykonany”..
Zarówno panowanie Mogołów, jak i panowanie Brytyjczyków jest dla Hindusów źródłem stresu, jak dla nas rozbiory. Ulegli władcy (kolaboranci?), naród sprowadzony do ludzi drugiej kategorii. Stąd pragnienie odkucia się, odzyskania dumy narodowej. Tu pojawia się kontrowersyjne pojęcie hindutva („hinduskość”), hinduska ideologia narodowa. Sformułował ją Vinayak Savarkar w 1923 r., do mainstreamu wprowadził ją Narendra Modi po wyborze na premiera w 2014 r. Postępowa opinia światowa i indyjska uznaje ją za ekstremistyczny nacjonalizm, wręcz faszyzm.
Zwolennicy hindutva twierdzą, że po powstaniu Indii jako państwa potrzebują czegoś, co ich politycznie połączy, niezależnie od stanu (Gudżarat czy Kerala), kasty czy statusu społecznego. Przez stulecia byli zdominowani najpierw przez obcych, bo byli różnorodną zbieraniną.
Artykuł dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/jan-sliwa-indie-kolejne-supermocarstwo/
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB