Mapa wojny na Ukrainie. Ukraińcy odzyskują teren

Siły Zbrojne Ukrainy przeprowadziły skuteczną operację kontrofensywną w obwodzie sumskim, na północy kraju, wykorzystując przeciwko wojskom rosyjskim ich własną taktykę uderzeń dronami i małymi grupami piechoty – napisał amerykański dziennik „New York Times”, komentując jak Ukraińcy po raz kolejny odzyskują zajęty przez Rosjan teren.
Rosyjska operacja w obwodzie sumskim zakończyła się niepowodzeniem
.Sukcesy ukraińskie na tym kierunku mają tym większą wartość, że mogą osłabić pozycję Rosji w czasie ewentualnych rozmów rozejmowych, jako że na Kremlu planowano dokonać wymiany terenów w obwodzie sumskim na obszary, które rosyjska armia stara się zająć w Donbasie” – twierdzi „NYT”.
O „wymianie terytoriów” pomiędzy Rosją a Ukrainą prezydent USA Donald Trump i przywódca Rosji Władimir Putin mieli rozmawiać podczas sierpniowego spotkania na Alasce. Takiemu rozwiązaniu, jako warunkowi rozejmu, sprzeciwia się Ukraina.
– Rosyjska operacja w obwodzie sumskim zakończyła się niepowodzeniem. Ponieśli (Rosjanie) znaczne straty, głównie w sile żywej – powiedział 17 września prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podczas konferencji prasowej po spotkaniu w Kijowie z przewodniczącą Parlamentu Europejskiego Robertą Metsolą.
Rosjanie wycofują część sił, a Ukraińcy odzyskują teren dzięki szybkim atakom
.Wobec braku sukcesów działań ofensywnych na tym odcinku, Rosja na początku września przerzuciła część sił z obwodu sumskiego do Donbasu. To pozwoliło armii ukraińskiej na przeprowadzenie skutecznego kontrnatarcia w tym rejonie.
Działania jednostek rosyjskiej armii w rejonie Sum rozpoczęły się zimą, gdy udało się wyprzeć armię ukraińską z obwodu kurskiego na zachodzie Rosji. Jednak poza zajęciem kilku niewielkich miejscowości w pobliżu linii granicznej, nie były w stanie zagrozić stolicy obwodu, pomimo skierowania na ten odcinek pododdziałów dywizji powietrznodesantowych uznawanych za elitarne – 76. i 106.
Według ocen ukraińskich mediów oraz zachodnich ośrodków analitycznych, działania rosyjskie do końca roku będą koncentrować się w Donbasie i będą miały na celu przede wszystkim zajęcie miasta Pokrowsk, ważnego centrum logistycznego w regionie.
Doktryna Żółkiewskiego, czyli jak Polska i Europa powinny odpowiedzieć na rosyjską agresję
.Europa doszła do punktu, z którego nie ma odwrotu. Rosja nie zamierza kończyć wojny – od pierwszego dnia inwazji Putin nie zrobił ani jednego kroku w stronę pokoju. Musimy przygotować się na długi marsz. Temu właśnie służy Doktryna Żółkiewskiego – pisze Mateusz MORAWIECKI.
Historia zapamięta noc z 9 na 10 września 2025 roku. Dziewiętnaście rosyjskich dronów naruszyło polską przestrzeń powietrzną. To nie był incydent. To był akt agresji wobec Polski, NATO i całego wolnego świata. Kolejny dowód, że imperialne instynkty Rosji są niezmienne.
To wydarzenie musi mieć konsekwencje. Potrzebujemy natychmiastowej odpowiedzi, ale przede wszystkim długofalowej strategii. Dlatego przedstawiam Doktrynę Żółkiewskiego – plan kompleksowej odpowiedzi na rosyjską agresję. Plan dla Polski i dla całej Europy. Bo jeśli będziemy działać razem, problem agresywnej Rosji może zostać raz na zawsze rozwiązany.
Jeśli najpierw nie zrozumiemy mechanizmu działania Rosji, nasza odpowiedź będzie nieskuteczna. Dlatego musimy przyswoić trzy fundamentalne prawdy o Rosji.
Po pierwsze – Rosja jest więźniem wojny. Konflikt, przemoc, szantaż i ekspansja terytorialna to jej sposób istnienia. Prowokuje, wysyła agentów, prowadzi dywersję i antagonizuje społeczeństwa. Posuwa się krok po kroku i zatrzymuje dopiero, gdy natrafi na mur. Ustępstwa traktuje jako słabość i zaproszenie do ataku.
Po drugie – Rosja się nie zmienia. Trafnie ujął to Oscar Wilde: „W Rosji wszystko jest możliwe, poza zmianą na lepsze”. Od Iwana III Srogiego po Putina mechanizm władzy jest ten sam: tyran na tronie, zastraszeni poddani u jego stóp. Kostiumy się zmieniają, ale istota władzy pozostaje wciąż ta sama.
Po trzecie – Rosja to państwo służb. Jej siłą nie są zasoby, lecz gargantuicznych rozmiarów aparat kontroli. Opricznina, Ochrana, NKWD, KGB, dziś FSB i GRU – historia Rosji to historia tajnych policji. Od ćwierćwiecza państwem rządzi oficer KGB, dla którego polityka to teatr służb i gra pozorów, w którą Zachód wciąż daje się wciągać.
Dlatego musimy wyciągnąć wnioski – i zamiast liczyć na cudowną przemianę Kremla, trzeba negocjować z nim w jedynym języku, jaki rozumie – w języku siły. Wtedy się cofa. Jak po klęskach 1856, 1905, 1920 czy 1989.
Niestety, Rosja od wieków pozostaje kłamstwem, w które Europa wierzy. Spójrzmy tylko: od „wiosek Potiomkina”, przez sowiecką wizję „państwa robotników i chłopów”, aż po złudzenia lat 90., gdy Jelcyn i młody Putin mieli rzekomo prowadzić kraj ku demokracji. Tymczasem dekady uzależnienia od rosyjskich surowców przełożyły się na realne wpływy w kasie Kremla: kupując gaz i ropę, Zachód w praktyce finansował odbudowę rosyjskiego imperium.
Cenę tej naiwności płaci dziś cała Europa, a najbardziej Ukraina. Prezydent Lech Kaczyński ostrzegał: „Dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze Państwa Bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę!” Siedemnaście lat później ta wizja spełnia się punkt po punkcie. Rosja znów atakuje – tym razem świadomie i wielokrotnie naruszając polską przestrzeń powietrzną.
Mimo to iluzje wciąż trwają. Trzy lata po wybuchu wojny import rosyjskiego LNG do Unii osiągnął rekord. W pierwszej połowie 2025 roku Unia Europejska sprowadziła gaz za 4,48 mld euro – o 29% więcej niż rok wcześniej. Od lutego 2022 UE zapłaciła Rosji 105,6 mld dolarów – równowartość 75% budżetu wojskowego Kremla z 2024 roku. 87% tego gazu trafiło do Hiszpanii, Francji i Belgii, a potem popłynęło dalej – także do Niemiec. Do sztambucha wszystkim, którzy sławią dzisiejszą postawę Zachodniej Europy 3.5 roku po słynnych „pięciu tysiącach hełmów”, które kanclerz Scholz chciał wysłać jako pomoc dla Kijowa.
Podobnie jest z ropą. Indie kupują tani rosyjski surowiec, przerabiają go i sprzedają jako własny produkt. Rafineria w Schwedt korzysta z „kazachskiej” ropy tłoczonej tym samym rurociągiem „Przyjaźń”, którym płynie ropa rosyjska. Tak to właśnie wygląda: różne etykiety, a w środku ruskie paliwo.
Jeszcze groźniejsze są furtki handlowe. Brazylia – największy członek Mercosur – importuje z Rosji paliwa i nawozy za ponad 11 mld dolarów rocznie, a następnie sprzedaje Europie żywność wyprodukowaną na ich bazie. W praktyce oznacza to jedno: finansujemy wojnę Putina w zamian za tani import. A mimo to Europa rozważa dziś umowę, która tę zależność tylko pogłębi. Nie ma wątpliwości: Mercosur musi zostać zablokowany.
Stawka „derusyfikacji” europejskiej gospodarki nigdy nie była wyższa. Donald Trump postawił sprawę jasno: Ameryka nałoży realne sankcje tylko wtedy, gdy NATO całkowicie odetnie się od rosyjskich surowców. To ostateczny test wiarygodności Zachodu.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/mateusz-morawiecki-doktryna-zolkiewskiego-czyli-jak-polska-i-europa-powinny-odpowiedziec-na-rosyjska-agresje/
PAP/MB





