„Matki. Pieśń na czas wojny” w Teatrze Powszechnym
Nasz spektakl mówi o kobietach, o wojnie, o mechanizmach obronnych, ale też zadaje pytania o naszą odpowiedzialność wobec wojny, o naszą reakcję na wojnę w Europie – mówi reżyserka spektaklu „Matki. Pieśń na czas wojny” Marta Górnicka.
„Matki. Pieśń na czas wojny”
.„W mojej inscenizacji wystąpią kobiety, które uciekły z Ukrainy przed prześladowaniem, przed bombami, przed wojną, także te, które uciekły z Białorusi przed politycznymi prześladowaniami i wreszcie Polki, które udzieliły im schronienia. Składają się one na grupę 21 osób, w wieku od 9 do 71 lat” – powiedziała. „Są wśród nich uchodźczynie, ocalałe z Mariupola, Kijowa, Irpienia, Charkowa. Kobiety, które w bezpośredni sposób doświadczyły wojny” – wyjaśniła Marta Górnicka.
„W mojej pracy chór zwykle stanowi rodzaj metonimii społeczeństwa. Ucieleśnia te wszystkie napięcia polityczne i antagonizmy, które w nim istnieją” – mówiła. „Tym razem tworzę wspólnotę na scenie, która łączy kobiety, które uciekły przed wojną i bombami z tymi, które uciekły przed prześladowaniami w Białorusi” – tłumaczyła twórczyni przedstawienia. „Te grupy funkcjonują dziś w politycznym napięciu, a Białorusini są często definiowani jako wrogowie” – dodała.
Przyznała, że spektakl „Matki. Pieśń na czas wojny” rozpoczyna się motywem szczedriwki, który jest bardzo starym ukraińskim gatunkiem rytualnej pieśni”. „Jej historia sięga czasów przedchrześcijańskim i ma zapewne kilka tysięcy lat. Ten rytuał jest czymś wyjątkowym, bo to jest rytuał śpiewania pieśni, która była życzeniem wyśpiewywanym każdemu człowiekowi, zaklęciem na jego życie, na jego pomyślność. Była najczęściej wykonywana przez gromadę kobiet i dzieci, które wędrowały z tą pieśnią i atrybutami szczedriwki, czyli instrumentami, od domu do domu” – wyjaśniła.
„Pieśń ta była słyszana w całej wsi. Śpiewano ją wszystkim, ale szczególnie najuboższym, starcom, ludziom samotnym. Również tym, którzy byli nieobecni w domach, czyli np. tym, którzy służyli w wojsku” – przypomniała. „Te melodyjne życzenia były adresowane do ludzi na nowy, wyjątkowy czas. Czas zmiany” – powiedziała Marta Górnicka.
„Szczedriwka jest pieśnią, która funkcjonowała także jako pieśń-zaklęcie. Miała zmieniać rzeczywistość, zmieniać świat, a było to związane z tym, że szczedriwki śpiewano wiosną, kiedy wszystko budziło się ze snu, kiedy wszystko ożywało i przylatywały ptaki” – powiedziała. „Dlatego nasz spektakl „Matki. Pieśń na czas wojny” zaczyna się od pieśni, która jest przeciwstawna unicestwianiu, przeciwstawna wojnie. Wydobywa się z żywych ciał i staje się namacalnym symbolem samego życia” – podkreśliła.
„Nasz spektakl mówi o kobietach, o wojnie, o mechanizmach obronnych, ale też zadaje pytania o naszą odpowiedzialność wobec wojny, o naszą reakcję na wojnę w Europie. Podejmuje również temat rytualnej przemocy wobec kobiet i cywilów, a także gwałtu wojennego, który jest bardzo świadomie wykorzystywany przez Rosjan. Jest bronią wojenną wymierzoną w cywilów i dzieci” – wyjaśniła. „Mój Chór zawsze pokazuje rzeczywistość w stężeniu. Tym razem jego zadaniem jest wyświetlić ją być może w pewnym monstrualnym stężeniu, po to, żeby zmusić widzów do refleksji lub na chwilę skupić uwagę publiczności na tym, co najtrudniejsze. Bo ta wojna trwa już bardzo długo i jesteśmy nią już zmęczeni” – zaznaczyła. „Trudno nam się z nią mierzyć i często odwracamy wzrok od horroru, uciekamy w memy z kotami i psami. I chociaż bardzo lubię koty i psy – to jest symboliczny znak naszej ucieczki od tego, co nie mieści się w głowie. A to, co robi Chór – to próba wyświetlenia tego, co najbardziej bolesne” – dodała reżyserka.
Na scenie znajdzie się 21 kobiet z Ukrainy, Białorusi i Polski oraz 14 dzieci z Ukrainy
.Pytana o impuls do realizacji tego przedstawienia, Marta Górnicka powiedziała: „oczywiście, pierwszym impulsem była wojna i brutalna napaść Rosjan na Ukrainę”. „Mój teatr jest zawsze bezpośrednią reakcją na to, co jest najbrutalniejsze w rzeczywistości, na sytuację społeczno-polityczną. Zawsze Chór pojawiał się w miejscach największego politycznego natężenia” – wyjaśniła.
„Gdy wybuchła wojna, byłam w założonym przeze mnie w 2019 r. Instytucie Politycznego Głosu przy Maxim Gorki Theater w Berlinie, ale poczułam – może nie w pierwszym momencie, bo takie refleksje nie przychodzą pierwsze w reakcji na wojnę – że bardzo chciałabym zebrać taką grupę kobiet i zrealizować spektakl. Podzieliłam się tym pomysłem z przyjaciółmi” – mówiła. „Kiedy Tiago Rodrigues i Magda Bizzaro usłyszeli o tym, zaproponowali pomoc i współpracę. Wystosowali dla nas oficjalne zaproszenie na Festiwal w Awinionie w 2024 r., co oczywiście, jest dla mnie wielką sprawą i jest dla nas czymś bardzo ważnym” – powiedziała.
„Potem dołączyły do nas kolejne instytucje i teatry europejskie, które wspierają ten projekt. Myślę tu o moim rodzimym teatrze, czyli Maxim Gorki Theater w Berlinie, ale także Le Maillon w Strasburgu, festiwalu SPRING w Utrechcie” – opowiadała. „Dokładnie za kilka dni mamy premierę francuską. W Berlinie odbędzie się za miesiąc i zagramy tam trzy spektakle, a potem jedziemy do Barcelony” – wyjaśniła Marta Górnicka.
We fragmencie libretta spektaklu napisano: „szczedriwka to pieśń, którą śpiewało się, kiedy ptaki przylatują i wszystko budzi się ze snu. Cały świat ożywa. Śpiewały ją kobiety i dzieci, które wędrowały od domu do domu z życzeniem śpiewanym Każdemu. Tobie. Wszystkim ludziom. Na Zdrowie i Szczęście. Kobiety śpiewały sierotom, kalekom, ale też nieobecnym członkom rodziny. Synom, którzy służyli w wojsku. A cała wieś wypełniała się dźwiękiem. Szczedriwka to pieśń-zaklęcie, -zamawljanie. Co się wypowiedziało, miało się ziścić. Wypowiedzenie szczedriwki ma zmienić rzeczywistość, ma zmienić ten świat!”.
„Ukraińskie wyliczanki dziecięce, tradycyjne pieśni, zaklęcia i wypowiedzi polityczne miksują się ze sobą” – napisano w zapowiedzi.
„Matki. Pieśń na czas wojny” wyruszy w międzynarodowe tournée
.Koncepcja i reżyseria – Marta Górnicka. Libretto – Marta Górnicka z zespołem ukraińsko-białorusko-polskim. Współpraca dramaturgiczna – Olga Byrska i Maria Jasińska. Muzyka – Wojciech Frycz, Marta Górnicka, tradycyjna muzyka ukraińska, białoruska i polska; cytat ze „Szczedriwki” Nikołaja Leontowicza. Choreografię opracowała Evelin Facchini. Scenografię zaprojektował Robert Rumas, a kostiumy – Joanna Załęska. Wideo i dokumentacja wideo – Michał Rumas i Justyna Orłowska. Za projekcje wideo odpowiada Michał Jankowski. Reżyseria światła – Artur Sienicki. Trenerka głosu i przygotowanie wokalne – Joanna Piech-Sławecka. Warsztaty ruchowe poprowadziła Krystyna Lama Szydłowska.
Ukraińskie tłumaczenie libretta – Olesya Mamchych. Białoruskie tłumaczenie libretta – Maria Pushkina. Angielskie tłumaczenie libretta – Aleksandra Paszkowska. Przygotowanie napisów – Zofia Szymanowska.
Występują: Liza Kozlova, Palina Dabravolskaja, Svitlana Onischak, Kateryna Taran, Svitlana Berestovska, Valeriia Obodianska, Sasha Cherkas, Darya Novik, Yuliia Ridna, Natalia Mazur, Aleksandra Sroka, Katarzyna Jaźnicka, Bohdana Zazhytska, Anastasiia Kulinich, Hanna Mykhailova, Katerina Aleinikova, Elena Zui-Voitekhovskaya, Kamila Michalska, Maria Robaszkiewicz, Polina Shkliar i Ewa Konstanciak.
Prapremiera – 29 września o godz. 19 na Dużej Scenie Teatru Powszechnego im. Zygmunta Hübnera w Warszawie. Kolejne dwa przedstawienia – 30 września. Spektakl będzie prezentowany z tłumaczeniem na język ukraiński oraz angielski.
Później spektakl „Matki. Pieśń na czas wojny” wyruszy w międzynarodowe tournée. Premiera francuska odbędzie się 4 października w Maillon (Théâtre de la Ville w Strasburgu), a premiera niemiecka – 4 listopada w Maxim Gorki Theater w Berlinie. W kolejnych miesiącach przedstawienie odwiedzi teatry w Hiszpanii, Holandii oraz Austrii, a w 2024 r. będzie prezentowany na Festiwalu Teatralnym w Awinionie.
Producentem spektaklu jest Fundacja CHÓR KOBIET, a koproducentami, obok Teatru Powszechnego w Warszawie, są: Festival d’Avignon, Maxim Gorki Theater w Berlinie, Maillon (Théâtre de Strasbourg – Scene européenne), SPRING Performing Arts Festival w Utrechcie oraz Tangente St. Pölten – Festival für Gegenwartskultur.
Ukraina inaczej patrzy dziś na Polskę
.Trwająca od 2014 r. wojna na terytorium Ukrainy uległa zmianie w lutym 2022 r. Zmieniło się też jej postrzeganie – zarówno na Zachodzie, jak i na samej Ukrainie. Choć agresor nie ustaje w próbach mącenia w głowach, w kółko przekonując o „obronie praw ludności republik ludowych” i „walce z faszyzmem”, tylko tendencyjni obserwatorzy mogą nie dostrzec zafałszowania i nikczemności rosyjskiej narracji. O ile zachodnia taktyka nieprowokowania, powściągliwości i ostrożności nadal blokuje i hamuje wiele decyzji, które dla Ukrainy tak naprawdę są sprawą życia i śmierci, o tyle bardziej adekwatny i zdecydowany stosunek do sytuacji wykazują państwa, które na własnej skórze doświadczyły ucisku sowieckiej tyranii: kraje bałtyckie jako byłe republiki ZSRR, a także kraje należące do tzw. bloku socjalistycznego. Logika i gorzkie doświadczenie podpowiadają im, że w przypadku klęski Ukrainy to one będą kolejnymi ofiarami rosyjskiej agresji, a Siły Zbrojne Ukrainy bronią teraz m.in. także ich niepodległości i życia. Państwa te jako pierwsze udzieliły i nadal udzielają narodowi ukraińskiemu pomocy, bez której dalsza walka z tak potężnym wrogiem byłaby wprost niemożliwa – pisze na łamach „Wszystko co Najważniejsze” Anatol Olich.
Największy udział w pomocy dla Ukrainy ma Polska. Jest ona bezprecedensowa. Już w pierwszych godzinach po rozpoczęciu otwartej agresji rosyjskiej Polska otworzyła swoje granice dla uchodźców. Dziś Polska pozostaje de facto drugą ojczyzną dla milionów ukraińskich kobiet i dzieci, które otrzymują praktycznie pełny pakiet praw i świadczeń obywatelskich. Do tego należy dodać niekończące się transporty leków, produktów, odzieży, środków higienicznych, ostatnio generatorów, latarek, materiałów budowlanych itp., zbieranych przez zwykłych Polaków i wysyłanych na Ukrainę.
Na Wołyniu, gdzie mieszkam, dla większości obywateli jeszcze przed 24 lutego ubiegłego roku Polska była przede wszystkim krajem, w którym można zarobić na życie; dla młodych ludzi była szansą na zdobycie wysokiej jakości europejskiego wykształcenia; dla podróżujących była hubem, z którego można polecieć w inny zakątek świata za uczciwą cenę; dla przedsiębiorców było to miejsce, gdzie się kupuje towary i produkty wysokiej jakości. O ile w dziedzinie praktycznej nasze stosunki można było określić mianem neutralnych, tak w dziedzinie pamięci historycznej były one znacznie bardziej skomplikowane. Zarówno na poziomie międzynarodowym, jak i międzyludzkim. Nastąpiły jednak zmiany w obu tych aspektach sąsiedzkich relacji.
„Kultura Najważniejsza”
.Co innego niż kultura i sztuka może wyrwać nas z codzienności? Co innego pozwoli choć na chwilę uwolnić się od nieustającego biegu i skupić na czymś, co skierowane jest tylko do nas? Chcemy razem, wspólnie z Państwem, wybierać, to co najważniejsze w kulturze. W każdy czwartek, punktualnie o godzinie 21.00 znajdą Państwo w swojej skrzynce e-mailowej zbiór propozycji kulturalnych, które warto uwzględnić podczas planowania weekendu.
Zachęcamy do zapisania się do specjalnego, darmowego newslettera „Kultura Najważniejsza”, który pozwoli Państwu zaplanować kulturalny weekend [LINK DO ZAPISÓW].
PAP/ Grzegorz Janikowski/ Wszystko co Najważniejsze/ LW