Największy kryzys humanitarny w historii Ameryki Południowej [Anna Corina SASO]

Największy kryzys humanitarny w historii

O największej w historii fali uciekających z Wenezueli uchodźców, o pomysłach na odbudowę kraju i o motywacji, która stoi za kobietą, która poświęciła rolę matki na rzecz walki z reżimem rządzącym jej krajem mówiła Anna Corina Sosa córka laureatki Pokojowej Nagrody Nobla 2025 Marii Coriny Machado.

Największy kryzys humanitarny w historii Ameryki Południowej

.W dniu 10 grudnia w imieniu Marii Coriny Machado Pokojową Nagrodę Nobla odebrała jej córka, 34-letnia Ana Corina Sosa. Przebywająca na co dzień w USA reprezentowała matkę, gdy ta w tajnej operacji przemycana była z Wenezueli przez Antyle Holenderskie i USA do Oslo.

Kiedy opuściłaś Wenezuelę?

Ana Corina Sosa: To był 2012 rok. Studiowałam inżynierię. Sytuacja robiła się coraz bardziej niebezpieczna dla rodziny. Moja mama była deputowaną i bardzo wyraźnym głosem przeciwko reżimowi. Nazywano ją radykałką, szaloną ekstremistką. Ona odpowiadała im, że są przestępczą dyktaturą. Mama była bardzo odważna. Ale nie mogła jednocześnie kontynuować swojej walki, a jednocześnie mieć dziecka, któremu grożono śmiercią. Bycie głosem sprzeciwu oznaczało zagrożenie życia, także jej bliskich. Reżim wie, że najszybciej dociera się do matki przez jej dzieci.

Ale Maria Corina Machado wybrała Wenezuelę.

Ana Corina Sosa: Czasem tak o tym myślałam, szczególnie, kiedy byłam młodsza i trudno mi było zrozumieć mamy decyzje. Często bardzo mi jej brakowało. W ciągu 20 lat jej walki z reżimem było wiele momentów, kiedy po prostu chciałam, by po prostu była mamą, a nie postacią, którą widzieliśmy na ekranach telewizorów i na masowych wiecach. Zawsze jednak jasno mówiła, że robi to dla nas. A ja pytałam: dlaczego to wymaga aż takiego poświęcenia?

Może macie w rodzinie Simona Bolivara?

Ana Corina Sosa: Akurat Simóna Bolívara w rodzinie nie mamy, ale jest wśród naszych przodków jedna osoba, o której młodzież uczy się z podręczników historii. To był wujek mojego dziadka. Myślę, że miał wielki wpływ na moją mamę.

Należał do pokolenia, które nazywamy „Generación del 28”. Byli to studenci z 1928 roku, którzy walczyli z brutalną wojskową dyktaturą. Zbuntowali się. Niektórzy musieli uciekać z kraju, inni ukrywać. Wielu zostało zabitych, ale dyktatura w końcu upadła. To jest w podręcznikach. To nasza narodowa duma: studenci obalili dyktaturę, inspirowani wolnością i godnością.

Dzisiejszych 20-latków w Wenezueli już prawie nie ma. W ciągu ostatnich 10 lat prawie co trzeci Wenezuelczyk uciekł ze swojego kraju. Kto będzie odbudowywał ten kraj?

Ana Corina Sosa:: Prawie jedna trzecia populacji żyje gdzie indziej. Większość to młodzi. Wielu z nich nie zna innej Wenezueli niż tej pod Chávezem i Maduro. Często nie pamiętają Wenezueli sprzed Chaveza i Maduro. Dlatego to nie będzie odbudowa. Będziemy tworzyć państwo od podstaw. Jasnym punktem może być to, że nasze pokolenie doświadczyło życia za granicą i wolności. Ale ogromna część ludzi wyjechała w dramatycznych warunkach i zmaga się codziennie, by nakarmić rodziny, które zostały w kraju. To największy kryzys humanitarny w historii Ameryki Południowej.

Kiedy mówimy, że 80 proc. naszego PKB w ciągu 10 lat zniknęło, to nie jest wyłącznie makroekonomia. Za statystykami stoją życia. Nosiliśmy torby gotówki, żeby kupić kawałek kurczaka. W kolejkach stoi się godzinami, ludzie szukają jedzenia. Dzielą się wiadomościami, gdzie „można dostać białko”. Gdy co jakiś czas odwiedzam Wenezuelę, z wizyty na wizytę widzę, jak moi bliscy czy przyjaciele chudną, a kości pod ich policzkami rysują się coraz wyraźniej.

A może Wenezuelczycy, zwłaszcza młodzi, nie mają już siły na kolejną walkę?

Ana Corina Sosa:: Nosimy flagi, kolory. Za granicą słyszymy co chwilę, że rzadko spotyka się naród tak dumny i tak kochający swój kraj. Odebrano nam coś, co było nasze – kraj został przejęty, „porwany”. Od lat kojarzy się nas z korupcją i bezwstydem, ale my chcemy być znani z tego, co w nas wielkie: jedzenia, języka, sposobu bycia, szczerości, wyjątkowej przyrody. To trzyma nas razem i motywuje, żeby zachować tożsamość.

Nie wszyscy na świecie życzą wam sukcesu.

Ana Corina Sosa:: Iran, Rosja, Hezbollah, kubańska dyktatura – sieci nawzajem wspierające się zasobami, wywiadem, bronią. Jedni dostarczają ropy, inni ułatwiają omijać sankcji, jeszcze inni dostarczają farmy troli, a kolejni broń i najemników. Nazwy tych krajów pojawiają się niemal co roku, gdy Komitet Noblowski ogłasza laureata Pokojowej Nagrody Nobla. Ciągle te same reżimy.

Pokolenie obalających przez niemal stu laty dyktaturę to „Generación de 1928”? Jak nazwać twoje, dzisiejsze?

Ana Corina Sosa: Będziemy „Pokoleniem Powrotu”. Powrotu ludzi do kraju, ale też powrotu do przyzwoitości, tożsamości, godności. Nie do przeszłości – bo popełniliśmy błędy, a Hugo Chavez i Nicolas Maduro nie wzięli się znikąd. Będzie to powrót do istoty tego, kim jesteśmy, abyśmy mogli zacząć od nowa.

Rozmawiał: Mieszko Czarnecki/PAP

Wenezuela. Upadek rewolucji boliwariańskiej

.Na oczach całego świata, w bólach kryzysu gospodarczego i politycznego, na tle zapaści humanitarnej i exodusu Wenezuelczyków, wśród protestów ulicznych, przemocy i ogromnego chaosu, w Wenezueli dogorywa właśnie – dokładnie w swoje dwudzieste urodziny – rewolucja boliwariańska – pisze Joanna GOCŁOWSKA-BOLEK w opublikowanym na łamach „Wszystko co Najważniejsze” tekście „Wenezuela. Upadek rewolucji boliwariańskiej„.

Po dwóch dziesięcioleciach socjalizmu w wersji wenezuelskiej rewolucja Cháveza zatoczyła koło. Dziś znowu, tak jak 20 lat temu, na ulicę wychodzą tłumy protestujące przeciwko biedzie, nierówności, niesprawiedliwości społecznej i skorumpowanym elitom politycznym. Dziesiątki tysięcy Wenezuelczyków obalają wszechobecne pomniki Cháveza i skandują hasła przeciwko rewolucji boliwariańskiej, w której ideały chyba nikt z wyjątkiem samego Maduro już nie wierzy.

Hugo Chávez i Nicolás Maduro zmarnowali szansę na odbudowę Wenezueli. Socjalistyczni przywódcy roztrwonili bogactwa naftowe kraju, pozostawiając gospodarkę w zapaści, a społeczeństwo na krawędzi katastrofy humanitarnej. Obecnie kryzys polityczny w Wenezueli wkroczył w niezwykle ostrą fazę. Mamy dwóch prezydentów i dwa parlamenty, brakuje niezależnego sądownictwa. Gospodarka niemal nie funkcjonuje. Inflacja poszybowała do absurdalnego poziomu 1,3 mln procent, wydobycie ropy gwałtownie spada, zagraniczne aktywa zostały przejęte przez wierzycieli, w sklepach i aptekach brakuje żywności i leków, blisko 3,5 miliona Wenezuelczyków uciekło z kraju, a obecny rząd Nicolása Madura coraz bardziej osłabia szczątkowe już demokratyczne instytucje, wciąż kurczowo trzymając się władzy. Po ulicach krążą paramilitarne bojówki „colectivos”, mające siać strach i zamęt, a wśród policji i wojska nie brak pospolitych rabusiów. Niemal cała klasa polityczna i wojsko są skorumpowane powiązaniami z bezkarnymi gangami narkotykowymi. 70 procent dorosłych Wenezuelczyków otrzymuje tylko pensję minimalną, wynoszącą dziś równowartość niespełna 7 dolarów, gdy dwie rolki papieru toaletowego na czarnym rynku kosztują 4 dolary. Reżim Madura zaprzecza, że sytuacja gospodarcza jest katastrofalna, a o przejściowe problemy oskarża Stany Zjednoczone i Kolumbię, które miałyby specjalnie utrudniać funkcjonowanie wenezuelskiej gospodarki w celu przejęcia kontroli nad największym bogactwem Wenezueli, czyli złożami ropy.

.Kryzys wenezuelski stał się ważnym wydarzeniem nie tylko w regionie, ale także w polityce światowej. Kraje świata są wyraźnie podzielone w ocenie sytuacji. Podczas gdy Stany Zjednoczone, Kanada i większość krajów Ameryki Łacińskiej i Europy otwarcie opowiedziały się za uznaniem przewodniczącego Zgromadzenia Narodowego Juana Guaidó jako tymczasowego prezydenta, Kuba, Boliwia, Rosja i Iran wciąż popierają Nicolása Madura. Kontrowersje te widać też na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ i trudno oczekiwać, że Rosja i Chiny zgodzą się na wprowadzenie sankcji przeciwko Wenezueli. Komisja Europejska nie zdecydowała się przyjąć wspólnego stanowiska w tej sprawie. Prezydent Stanów Zjednoczonych nie wyklucza interwencji militarnej. A Wenezuelczycy czekają na demokratyczne wybory, aby podjąć długi i skomplikowany proces odbudowy gospodarki i demokracji.

LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/joanna-goclowska-bolek-wenezuela-upadek-rewolucji-boliwarianskiej/

PAP/Mieszko Czarnecki/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 13 grudnia 2025