Nielegalni imigranci pozostaną w brytyjskich hotelach przez następne 3 lata - „The Times”

Nielegalni imigranci

Nielegalni imigranci, którzy ubiegają się o azyl w Wielkiej Brytanii, będą zakwaterowani w hotelach wynajmowanych przez państwo jeszcze nawet przez trzy lata, bo usunięcie zaległości w rozpatrywaniu ich wniosków potrwa znacznie dłużej, niż przewidywała Partia Pracy – podał 1 października „The Times”.

Nielegalni imigranci z darmowym pobytem w hotelach

.Nielegalni imigranci, którzy ubiegają się o azyl w Wielkiej Brytanii, będą zakwaterowani w hotelach wynajmowanych przez państwo jeszcze nawet przez trzy lata, bo usunięcie zaległości w rozpatrywaniu ich wniosków potrwa znacznie dłużej, niż przewidywała Partia Pracy – podał 1 października „The Times”. W ponad 250 hotelach mieszka prawie 30 tys. imigrantów, co kosztuje budżet państwa 4,2 mln funtów dziennie.

Premier Keir Starmer jeszcze jako lider opozycji w manifeście wyborczym Partii Pracy obiecywał „zakończenie wynajmowania hoteli dla azylantów, co zaoszczędzi podatnikom miliardy funtów”. Laburzyści nie określili ram czasowych na zamknięcie hoteli, ale – jak podaje „The Times” – spodziewali się, że stanie się to w ciągu roku. Jednak po objęciu władzy przez Partię Pracy na początku lipca nowa minister spraw wewnętrznych Yvette Cooper i inni ministrowie zaczęli prywatnie przyznawać, że usunięcie wszystkich zaległości azylowych zajmie znacznie więcej czasu, niż się spodziewali.

Cooper jest przekonana, że MSW usunie zaległości w postaci 87 217 wniosków oczekujących na wstępne decyzje w ciągu 12-18 miesięcy dzięki szybszemu podejmowaniu decyzji. Istnieje jednak dodatkowe 137 525 spraw, które czekają na wynik odwołań, lub spraw, w których imigranci oczekują na wydalenie z Wielkiej Brytanii. To powoduje, że faktyczna liczba spraw wynosi 224 742, a problem pogłębia się przez ciągły napływ nielegalnych imigrantów przez kanał La Manche. Od początku roku do Wielkiej Brytanii dotarło w ten sposób ponad 25 tys. osób, z czego ponad 10 tys. od czasu objęcia władzy przez Partię Pracy 5 lipca.

Jak wielu nielegalnych imigrantów przebywa w brytyjskich hotelach?

.Cytowane przez „The Times” źródło rządowe przyznało, że skala zaległości w rozpatrywaniu wniosków jest „znacznie gorsza, niż myśleliśmy”. „Usunięcie zaległości zajmie znacznie więcej czasu, niż się spodziewaliśmy. Z pewnością nie uda się tego zrobić w ciągu roku” – powiedziało źródło. W czerwcu w hotelach przebywało 29 585 migrantów, a dodatkowe 61 778 w finansowanych z budżetu zakwaterowaniach innego typu. Jest to spadek w stosunku do szczytowego poziomu 56 042 w 398 hotelach we wrześniu ubiegłego roku, co kosztowało ponad 8 mln funtów dziennie.

„The Times” zwrócił uwagę, że zaległości azylowe zostały też spotęgowane przez gwałtowny spadek wydajności po ogłoszeniu przez ówczesnego premiera Rishiego Sunaka daty wyborów powszechnych. Liczba decyzji podejmowanych przez urzędników MSW w sprawach azylowych spadła z 14 148 miesięcznie w kwietniu do zaledwie 2990 w czerwcu, mimo że liczba urzędników pozostała na tym samym poziomie 2500. Każdy urzędnik zajmujący się sprawami azylowymi załatwiał średnio tylko dwie sprawy azylowe lub merytoryczne rozmowy miesięcznie w czerwcu, w porównaniu z siedmioma w kwietniu.

Problemy multikulturalizmu

.Na temat problemów wiążących się z multikulturalizmem oraz masową migracją do krajów europejskich na łamach “Wszystko Co Najważniejsze” pisze Éric ZEMMOUR w tekście “Francuska rekonkwista“. Autor zwraca w nim również uwagę na problem wzrostu przestępczości we Francji, którą interpretuje jako “wojnę cywilizacyjną”.

“Demografia jest naszym losem. Dajmy Francji i jej narodowi środki pozwalające na wzięcie swojego losu we własne ręce. Nasz lud powinien w referendum zdecydować, jak ma wyglądać jego skład i przyszłość. Powinien zdecydować o położeniu kresu zasadzie łączenia rodzin oraz prawu ziemi. Powinien wprowadzić ścisłe uregulowanie prawa azylu, tak aby francuska i europejska oligarchia sędziowska nie mogła go w tym powstrzymać. Tylko w ten sposób przywrócimy porządek i pokój społeczny. Bezpieczeństwo nie jest wyłącznie kwestią sił i środków. Jest przede wszystkim kwestią stanu ducha i filozofii. Musimy przestać powtarzać za nieprzyjaciółmi Francji, że policja „przekracza swoje uprawnienia”, „stosuje dyskryminację”, „legitymuje wyłącznie ze względu na kolor skóry”. Przeciwnie, musimy zrozumieć, że policjanci atakowani na naszych ulicach powinni móc powoływać się na zasadę domniemania obrony koniecznej. To nie oni mają się bać”.

.”Musimy przywrócić moc prawu. Ale to nie wystarczy. Musimy przemyśleć głęboki sens przemocy, której doświadczamy. Nie są to przestępstwa pospolite; nie jest to także bunt nastolatków pozbawionych psychologicznej więzi z ojcem, nie jest to tym bardziej chciwość nędzarzy. Dilerzy narkotykowi i sprawcy rozbojów na starszych ludziach mają określone pochodzenie etniczne i wyznaniowe. Ich zdziczenie jest przejawem powrotu „barbarzyńców” na naszą ziemię. To, co nazywamy eufemistycznie „przestępczością”, jest coraz wyraźniejszym śladem wojny cywilizacyjnej. Ci, co kradną telefony komórkowe, handlują narkotykami, mordują ludzi w teatrze Bataclan, odcinają głowę Samuelowi Paty’emu lub podrzynają gardło księdzu w czasie mszy, są tymi samymi „młodymi”, tymi samymi bandami, mają te same motywacje, tę samą nienawiść do Francji i niewiernych, tę samą ochotę przemienić „świat wojny” w „świat islamu”. Prowadzą ten sam dżihad” – pisze Éric ZEMMOUR.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 1 października 2024