Niemcy nie chcą już pomagać Ukrainie, dobrze aby oddała część terytorium Rosji - sondaż

Niemcy nie chcą już pomagać Ukrainie

Blisko trzy czwarte ankietowanych Niemców opowiada się za zwiększeniem nakładów na bezpieczeństwo europejskie; blisko 80 proc. spodziewa się pogorszenia relacji z USA. Sondaż Fundacji Koerbera pokazuje też dalszy spadek poparcia dla pomocy Ukrainie.

Niemcy nie chcą już pomagać Ukrainie

.Wyniki, które 12 listopada opublikował portal rnd.de, to efekt dwóch badań, które instytut Verian przeprowadził we wrześniu oraz w dniach 7-8 listopada. Druga z ankiet objęła już wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA oraz rozpad koalicji rządowej w Niemczech. Za zwiększeniem inwestycji w europejskie bezpieczeństwo opowiedziało się 73 proc. badanych. Jeszcze we wrześniu propozycja ministra obrony Niemiec Borisa Pistoriusa, by nakłady na obronność wzrosły do 3-3,5 proc. PKB, miała 50-procentowe poparcie.

Pogorszenia relacji między Berlinem i Waszyngtonem po zwycięstwie Trumpa w wyborach prezydenckich w USA spodziewa się 79 proc. uczestników sondażu. Dla zdecydowanej większości ankietowanych (88 proc.) centralne miejsce w polityce międzynarodowej Niemiec powinny zajmować kontakty z europejskimi partnerami. Za pogłębieniem relacji z krajami Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej opowiedziało się 71 proc. uczestników sondażu, a dla 46 proc. Stany Zjednoczone, również po zwycięstwie Trumpa, pozostają najważniejszym partnerem Niemiec.

Spada natomiast poparcie dla dalszej pomocy dla Ukrainy. Sondaż Fundacji Koerbera wskazuje, że potrzebę kontynuowania jej popiera 57 proc. badanych Niemców (w ub. roku było to 66 proc.); we wschodnich landach odsetek poparcia spadł natomiast do 40 proc. 47 proc. respondentów popiera walkę Ukrainy do czasu odzyskania wszystkich terenów okupowanych przez Rosję. 43 proc. badanych uważa natomiast, że Kijów powinien oddać część terytorium, by doprowadzić do zakończenia wojny.

Zdecydowana większość uczestników badani (82 proc.) postrzega Rosję jako zagrożenie militarne dla Niemiec; odsetek ten wzrósł o 6 pkt proc. w porównaniu z poprzednim rokiem. Ponad połowa badanych (52 proc.) uważa, że stacjonowanie amerykańskich rakiet średniego zasięgu w Niemczech zwiększa ryzyko wojny z Rosją.

Rosyjskie wpływy na Zachodzie

.Na temat wciąż żywej nadziei części środowisk politycznych na Zachodzie na zawarcie porozumienia z Rosją kosztem interesów Ukrainy oraz Europy Środkowo-Wschodniej, na łamach “Wszystko co Najważniejsze” pisze prof. Ewa THOMPSON w tekście “Jeżeli Ukraina nie wygra, Europa Zachodnia odbuduje stosunki z Rosją, zaś Polska zostanie ukarana“.

“Zachodni Europejczycy są przyzwyczajeni do tego, że aby zrealizować jakąkolwiek inicjatywę wypływającą z „wału ochronnego”, trzeba kapitału z Zachodu. Stypendia, granty, książki, zjazdy. Tak było przez pokolenia. Stąd m.in. poczucie wyższości Zachodu. Teraz, po raz pierwszy od paru pokoleń, niektórzy Polacy i niektóre centra w Polsce mają już trochę własnego kapitału i nie muszą stać w kolejce po kartki na kawę. Oby te zasoby nie zostały roztrwonione. Oby zostały użyte do wspólnotowych celów. I oby Ukraina i Polska (dwa kraje, które ze względu na obszar i względnie liczną ludność grałyby wiodącą rolę w nowym układzie sił w Europie) stały się naturalnymi sprzymierzeńcami. Bez tego nie da się osiągnąć trwałości jakiegokolwiek przełomu”.

“Siódmego lutego 2023 r. „New York Times” opublikował artykuł Christophera Caldwella, który patrzy na wojnę rosyjsko-ukraińską z punktu widzenia deep state. Caldwell zastanawia się, czy ta wojna dubluje wojnę „w okopach” (tzn. I wojnę światową), czy raczej wojnę „ruchliwą” (II wojnę światową). Następnie stwierdza: „Źródła inwazji na Ukrainę to skomplikowana kombinacja trendów historycznych po zakończeniu zimnej wojny, przypadkowych wydarzeń ekonomicznych i długotrwałej geopolitycznej strategii”. I użala się nad ciężkim losem Rosji: „Największe państwo świata [Rosja] nie ma wygodnego okna na świat”. Ani mu się śni Europa jako kultura, której należy bronić: „Ta wojna nie jest wojną o wartości”. O dekolonizacji nawet nie wspomina. Wielu Amerykanów (nie mówiąc już o zachodnich Europejczykach) rozumuje podobnie. Chciałabym, aby Ukraina pokazała Caldwellom tego świata, że to jest wojna o wartości. Ale metody jej wygrania są tradycyjne: pieniądze na broń i determinacja ludności”.

.”Jeżeli Ukraina nie wygra, Europa Zachodnia odbuduje swoje stosunki z Rosją, Polska zostanie ukarana i świat powróci do koncertu mocarstw. A nawet jeżeli wygra, przełom nie musi nastąpić, bo jak dotychczas, nikt nie przedstawił możliwego i prawdopodobnego scenariusza lat powojennych. Jesteśmy w momencie krytycznym. Do przełomu jeszcze daleko. Pewne jest jedno: należy rosnąć w siłę” – pisze prof. Ewa THOMPSON.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 12 listopada 2024