
Oto „nowy Rembrandt”, w 347 lat po śmierci artysty. Powstał w wyniku przeanalizowania kilkuset dzieł mistrza z użyciem także skanerów 3D. Analizowano to, jak zmieniały się w kolejnych dziełach, z upływem czasu, odwzorowywane elementy: oko, ucho, podbródek, nos… Próbowano znaleźć prawidłowości i przewidzieć, jaki byłby następny portret, który wyszedłby spod pędzla Rembrandta.
Dzieło wydrukowano na drukarce 3D chcąc zachować maksymalną wierność pracom mistrza, oddać zagłębienia w płótnie, nakładanie farby kilkoma warstwami.
I oto „nowy Rembrandt”:
.Świat sztuki się podzielił. Większość uznaje ten eksperyment za szaleństwo. Historycy sztuki traktują albo – najlżejszych słów używając – jako „dziwactwo”, albo – już mocniejszych słów dobierając – jako „szalbierstwo”. Wkrótce spór ten będzie bardzo głośny, gdy „dzieło” zostanie publicznie wystawione. „Dzieło” informatyków, programistów, wspierane przez skanery i drukarki 3D. „Dzieło” stawiające na porządku dziennym pytanie o to, czy można zracjonalizować, dookreślić, a następnie zmultiplikować geniusz…?
Na swój sposób: Zabawa w Pana Boga.
Oto film o projekcie „The Next Rembrandt”: