Piotr ORAWSKI: "Piękno muzyki (33). O naszym byciu"

"Piękno muzyki (33). O naszym byciu"

Photo of Piotr ORAWSKI

Piotr ORAWSKI

Muzykolog, nauczyciel i dziennikarz. W Trójce spędził jedenaście lat. Kolejne jedenaście lat zawodowej aktywności to Polskie Radio BIS. Po zmianie formuły programu trafił do Dwójki, swego naturalnego środowiska radiowego. Był tam do samego końca, realizując swoje wielkie marzenie młodości - wieloletni cykl codziennych audycji, w których opowiadał o skomplikowanych i fascynujących zarazem dziejach sztuki dźwięku. www.piotrorawski.pl

zobacz inne teksty Autora

OD REDAKCJI: Dzięki uprzejmości Pana Rafała, mamy przyjemność jeszcze raz podróżować poprzez świat muzyki, który przez wiele lat w niezwykły sposób opisywał Piotr Orawski – człowiek z ogromną wiedzą i pasją muzyczną, którą przekazywał radiosłuchaczom. Polecamy Państwu ten cykl.

Natura tak nas stworzyła, że niemal wszyscy mamy przekonanie o nieśmiertelności, o ciągłym byciu, wręcz o braku śmierci w naszym życiu, chociaż z drugiej strony zdajemy sobie sprawę, że wszyscy jesteśmy śmiertelni. I to jest podstawowy absurd naszego istnienia. Absurd, który polega na tym, że podświadomie nie dopuszczamy do siebie perspektywy eschatologicznej: jak to, już nigdy nie mam posłuchać symfonii Beethovena, już nigdy nie mogę przeczytać Pana Tadeusza, już nigdy nie mogę obejrzeć obrazów Boscha czy Rembrandta? Przecież to niedorzeczność.

Tak, to coś zupełnie nieprawdopodobnego, ale jednak koniecznego. Kiedy odchodził jeden z moich przyjaciół, zadał mi pytanie: jak to, Piotrze, to już całe moje życie? Co miałem mu odpowiedzieć? Byłem przy nim, to jedyne, co mogłem w tamtej chwili zrobić.Obserwowałem też postępy choroby Alzheimera u bardzo bliskiej mi osoby. Widziałem postępującą przez kilka lat degradację najpierw mózgu, a potem reszty organizmu. To doświadczenie zmusiło mnie do zadania samemu sobie pytania o sens naszego bycia, naszego istnienia, a także o sposób oswajania śmierci.

.To pytanie jest stare jak świat, a jednak wciąż zadajemy je sobie. Nie ma pytań pilniejszych niż pytanie naiwne. Byt dla wielu – nie tylko myślicieli – jest największą wartością. Byt jest, cokolwiek miałoby to znaczyć, ale zarazem bytu w pewnym momencie nie ma. Kończy się, przemija. Kolejnym paradoksem bytu i bycia jest fakt, że wiele bytów martwych lub nieożywionych – jak kto woli i to określa – trwa setki lat, podczas gdy my rzadko dożywamy jedynie kilkudziesięciu lat.

Bycie człowieka jest nie tylko krótkie, ale i dość problematyczne. Nigdy nie możemy być pewni, co i kiedy nam się zdarzy, kładąc byciu czy istnieniu kres. Byt ma dwie zasadnicze, ale i różne właściwości: życia i nieżycia. Katedra św. Wita w Pradze jest niewątpliwie bytem, ona istnieje, jest i przemija znacznie wolniej niż życie organizmów żywych.

Dlaczego tak się dzieje? Pojęcia nie mam. Rozsądek podpowiada, że jak coś jest z kamienia albo cegły musi być z natury dużo trwalsze niż życie roślin, zwierząt i ludzi. To my jesteśmy łatwopalni, jak przed laty śpiewała Maryla Rodowicz. Jednocześnie sztuka, myślenie i pisanie jest tylko nam dane, tylko my możemy i potrafimy sformułować zdanie sensowne. Czy gdyby tysiąc małp przez tysiąc lat – nie obrażając naszych przodków – stukałoby w maszynę do pisania albo w klawiaturę komputera, napisałoby chociaż jeden sonet Szekspira? To stare pytanie, a odpowiedź wydaje się oczywista.

Nasz byt jest bezcenny, ale zarazem krótki, nietrwały i śmiertelny, całkowicie zniszczalny.

Słynne horacjańskie Non omnis moriar jest pewnego rodzaju ułudą. Owszem, po niektórych z nas pozostaną ich dzieła, ale nas już nie będzie. Na tym polega nędza naszego bytu i naszego nieuchronnego odchodzenia. Byt domaga się ciągłości, życie domaga się śmierci, zmierza ku nieistnieniu.

I to jest kolejny paradoks naszej egzystencji. Żyjąc tracimy życie – napisała w tytule swojej znakomitej książki Maria Janion. W rozdziale Przerażenie i piękno czytamy: Zygmunt Kubiak w znakomitej Mitologii Greków i Rzymian (1997) napisał nie bajki dla dzieci ani też drastyczne, nieszczędzące okrucieństw opowiadania dla dorosłych. Stworzył wspaniałą opowieść o strasznym trudzie bycia człowiekiem. Z wielu wariantów mitów uczynił całość antropologiczną.

Nigdy jeszcze nie spotkałam się z tak konsekwentną i spójną lekturą mitologii greckiej, lekturą, która sprawdza się w każdej swej cząstce. Doświadczenie okrutnego losu, naruszanie pod jego obuchem przez bohaterów mitu i tragedii elementarnych więzi rodzinnych, często nieświadome przekraczanie podstawowych zakazów, niemożność wyboru, potworność życia wśród zdrad, wojen i śmierci, wszystko to każe myśleć o kondycji ludzkiej jako o „zamurowaniu w człowieczeństwie”, jak to nazywa Kubiak.

.Gdy się jest człowiekiem, a nie bogiem, nie ma ucieczki przed tą skończonością istnienia.”Wśród wszystkiego, co dyszy i pełza po ziemi, nie ma istoty bardziej nieszczęsnej niż człowiek”, tłumaczy Kubiak słowa Zeusa z Iliady. Jest to szczególny antropocentryzm, nie renesansowy – jak podkreśla autor – wedle którego bycie człowiekiem to tylko coś wspaniałego, lecz właśnie starożytny, zwłaszcza grecki, który kładzie nacisk na wielkość, ale i na grozę bycia człowiekiem.

Człowiek podejmuje wyzwanie swego losu, stawia czoło prawdzie o sobie samym, ale „Poznaj samego siebie” oznacza zarazem „Znaj swoją miarę, swoje miejsce”. Ograniczenie kondycji ludzkiej jest właściwym tematem mitu i tragedii. Wraz z wiekiem fale klęsk biją w człowieka „bez końca, bez końca”, jak mówi Sofokles, aż wreszcie nadchodzi nieubłagana śmieć. Wszak nie jesteśmy bogami, którym przysługuje nieśmiertelność.

Maria Janion ma oczywistą rację, z tym wszakże zastrzeżeniem, że wielu ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy i traktuje bycie i życie jako stan constans, nawet w pełnej świadomości konieczności umierania. Z drugiej strony ta konieczność nie jest aż tak straszna, jak wielu z nas ją postrzega. Kiedy już poza byciem i poza życiem zobaczyłem jedną z najbliższych mi osób, zdziwiłem się jak spokojnie potrafiłem to przeżyć.

Może właśnie dlatego, że byłem od kilku lat świadkiem jej odchodzenia, a może też dlatego, że w jakiś sposób oswoiłem śmierć, że zrozumiałem, że nie jest to nic bardzo dramatycznego czy tragicznego, że jest to naturalny, chociaż nie do pogodzenia z naszego ludzkiego punktu widzenia, koniec. Kres życia i bycia, którego nie sposób ominąć.

Nasze bycie z założenia jest skazane na niebycie. Jest wyrokiem podejmowanym za nas i bez naszego udziału. Dlatego tak bardzo cenię Proces Franza Kafki, zwłaszcza rozmowę W katedrze, bo jest to rozmowa o bezsilności, o konfrontacji Józefa K. z posłannikiem Najwyższego, więziennym kapelanem, posłannikiem, który w pustej katedrze prowadzi z nim taki oto dialog:

– Jesteś oskarżony. […] Czy wiesz, że twój proces źle stoi? Jak sobie wyobrażasz koniec?

– Dawniej myślałem, że to się musi skończyć dobrze, a teraz chwilami mam wątpliwości. […] Nie wiem, jak to się skończy. A czy ty wiesz?

– Nie wiem, ale boję się, że źle. Jesteś uznawany za winnego.

– Ale ja nie jestem winien. To pomyłka. Jak w ogóle może być winien człowiek? Ten czy inny, wszyscy tu jesteśmy ludźmi.

[przełożył Jakub Ekier]

.Wiele lat temu byłem na grobie Franza Kafki w Pradze. Na pomniku nagrobnym obok jego nazwiska znalazłem imiona dwóch jego sióstr, które zginęły w Auschwitz. Proces dobiegł końca.

Piotr Orawski

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 3 kwietnia 2015
Fot.: Shutterstock