"Polska musi znaleźć miejsce dla chrześcijan prześladowanych na Bliskim Wschodzie"
.Tegoroczny okres Wielkanocy, którego historyczne korzenie tkwią na terenach Bliskiego Wschodu, skłaniać nas musi tym razem do pochylenia się nad dziejącą się na naszych oczach tragedią zamieszkującej tam społeczności chrześcijańskiej.
.Kiedy świat zachodniej cywilizacji w swojej wielkiej naiwności spodziewał się, że procesy rewolucyjne zwane „arabską wiosną” upodmiotowią społeczeństwa Bliskiego Wschodu i doprowadzą je do demokracji, otrzymał coś w swej istocie zupełnie przeciwnego. Okazało się, że skutkiem tych procesów politycznych jest stan narastającego chaosu, radykalizacja islamu oraz wybuch wrogości w stosunku do wartości tzw. „cywilizacji zachodniej”. Z tego też powodu niełatwy los tamtejszych wspólnot chrześcijańskich zamienił się w jawne ludobójstwo, które grozi ich rychłą zagładą.
Nie wolno nam zapominać, że chrześcijanie na Bliskim Wschodzie, który dziś potocznie kojarzy się nam z islamem, są tam społecznością historycznie starszą i bardziej zakorzenioną niż religia proroka Mahometa. Mieszkańcy tego obszaru etnicznie wywodzą się z rdzennych ludów semickich albo z potomków mieszkańców pochodzenia helleńskiego. Obie te grupy przyjęły chrześcijaństwo bardzo wcześnie, bo niedługo po Kościele jerozolimskim. Część z tych wspólnot chrześcijańskich pozostaje w łączności z Kościołem katolickim, inne są kościołami lub wspólnotami autonomicznymi.
Warto podkreślić, iż do dzisiaj liturgia Kościołów wschodnich, tak katolickich, jak i tych tzw. orientalnych czy asyryjskich, jest sprawowana w języku aramejskim lub arabskim. To kultury religijne, które przetrwały wiele wieków, zawieruch dziejowych i prześladowań. Nigdy jednak większość muzułmańska — a szczególnie tamtejsze władze — nie stawiała sobie za cel fizycznej likwidacji i zagłady tych społeczności.
Dzieje się to niestety paradoksalnie w XXI wieku, wieku wysoko rozwiniętej cywilizacji humanistycznej, wieku Organizacji Narodów Zjednoczonych i Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze, wieku innych licznych organizacji monitorujących przestrzeganie praw człowieka i praw mniejszości.
Na naszych oczach XXI wiek staje się czasem zagrożenia zagładą kulturową i fizyczną całej bliskowschodniej społeczności chrześcijańskiej.
Pojedyncze zamachy radykalnych wyznawców Allacha w Europie i Stanach Zjednoczonych nie mogą przesłaniać światu codziennej tragedii ludobójstwa chrześcijan i czystek etnicznych, które dzieją się bez przerwy… tylko gdzieś tam dalej, ubi leones… — tam, gdzie „mieszkają lwy”.
Nie umniejszając tragedii wszystkich tamtejszych mieszkańców, którzy niewinnie giną czy cierpią w walkach na Bliskim Wschodzie, chcę jednak zwrócić uwagę na jeden rys wyjątkowy — zagłada społeczności chrześcijańskiej na tym obszarze to wymazywanie prawie 2 tysięcy lat historii!
W Europie ponoć jesteśmy szczególnie uwrażliwieni na wszelką krzywdę i niesprawiedliwość. Jako Europejczycy dbamy np. o ekologię i protestujemy, gdy jakiemuś rzadkiemu gatunkowi fauny czy florygrozi wyginięcie. Jako Europejczycy buntujemy się, gdy ograniczane są swobody i prawa do ekspresji uznawanych mniejszości. Często protesty ekologiczne mają nawet swoją kulminację w demonstracjach, a czasami nawet w przemocy.
Czy jako Europejczycy sprzeciwimy się przemocy na Bliskim Wschodzie, gdzie dzisiaj ginie na naszych oczach wielowiekowe dziedzictwo wiary i kultury, gdzie zabija się ludzi tylko za to, że są chrześcijanami? Dlaczego reakcja instytucji międzynarodowych jest znikoma i absolutnie nieadekwatna do rozmiaru i ciężaru tragedii i jej skutków dla cywilizowanego świata?
.Jako Polacy mamy szczególne prawo do zabrania głosuw tej fundamentalnej sprawie. Polska ma prawo do aktywnych działań na arenie międzynarodowej w tej kwestii wagi zasadniczej, kwestii związanej z życiem ludzkim i z naszym podejściem do tej cywilizacji, która nas ukształtowała. Zarazem jest to nasz obowiązek.
Nasza historia to wielokrotne doświadczanie międzynarodowej zmowy milczenia wielkich tego świata. Milczenia obłudnego, często bezczynnie akceptującego kolejne zbrodnie. Milczenia wynikłego ze ślepoty na wszystko to, co dzieje się poza limes cesarstwa.
Stalinowskie zbrodnie na narodzie rosyjskim, doprowadzenie do wielkiego głodu na Ukrainie w latach 30. XX wieku; hitlerowska zagłada Żydów; zagłada Romów, wysiedlenie przez Stalina Tatarów z Krymu, sowieckie zbrodnie deportacji Polaków na Syberię i do Kazachstanu w pierwszej połowie XX wieku, Katyń, deportacje Górnoślązaków w 1945 roku w głąb Związku Sowieckiego — w tych przypadkach reakcja świata była spóźniona lub świat wolał ich nie dostrzegać…
.Mam nadzieję, że ten mój głos odwołujący się do sumienia i podstawowych wartości ogólnoludzkich i chrześcijańskich nie pozostanie bez echa, a Polska będzie aktywnie mobilizować społeczność międzynarodową i uczestniczyć w akcjach na rzecz obrony niewinnych ofiar fanatycznych zbrodniarzy tzw. Państwa Islamskiego. Dodajmy — zbrodniarzy, których wyrzeka się już większość światowej społeczności islamskiej.
Form pomocy jest wiele, ale zacząć musimy od przerwania zmowy milczenia i bezczynności — to nasze zadanie.
Historia wielokrotnie pokazała, że zwycięstwo zła nie wynika z siły ludzi złych, ale z bierności ludzi dobrych. Dlatego apeluję — NIE BĄDŹMY BIERNI, bo i o nas w potrzebie może się nikt nie upomnieć!
Opinia publiczna w Polsce powinna być poinformowana, w jaki sposób Polska jest zaangażowana na forach międzynarodowych w akcje związane z zapobieganiem tragedii albo ratowaniem społeczności chrześcijańskiej Lewantu.
Może jest to również czas, aby Polska przyjęła pewną liczbę uchodźców właśnie z tych prześladowanych wspólnot chrześcijańskich, jak również młodzieży, aby umożliwić jej kontynuację nauki.
Jerzy Polaczek