Podziemne miasto pod piramidami w Gizie okazało się miejską legendą

Zahi Hawass, znany egipski archeolog i były minister turystyki i starożytności, powiedział, że twierdzenia o istnieniu pod piramidami w Gizie podziemnego miasta, czy osadzenie piramid na gigantycznych podziemnych słupach są „całkowicie błędne i nie mają żadnych podstaw naukowych”.

Zahi Hawass, znany egipski archeolog i były minister turystyki i starożytności, powiedział, że twierdzenia o istnieniu pod piramidami w Gizie podziemnego miasta, czy osadzenie piramid na gigantycznych podziemnych słupach są „całkowicie błędne i nie mają żadnych podstaw naukowych”.

Podziemne miasto pod piramidami?

Reakcja archeologa nastąpiła, gdy zwolennicy teorii spiskowych rozpowszechnili przed kilkoma dniami na portalu X badania włoskich naukowców Corrado Malangi z Uniwersytetu w Pizie i Filippo Biondiego z Uniwersytetu Strathclyde w Glasgow.  Badacze twierdzili, że skanowanie płaskowyżu Giza radarem ujawniło sieć struktur rozciągających się na głębokości ponad 600 metrów pod piramidami. Informacje te szybko zyskały popularność w wielu innych mediach społecznościowych, w których pojawiły się grafiki przedstawiające piramidy jako wierzchołki gigantycznych słupów pokrytych reliefami. 

Egiptolog powiedział, że osoby rozpowszechniające te plotki to amatorzy, którzy stosowali niezatwierdzone i niepotwierdzone techniki. „Podanych przez nich szczegółów nie dałoby się wykryć przy użyciu takich metod” – powiedział Hawass, cytowany w niedzielę przez portal Ahramonilne. Dodał, że Ministerstwo Turystyki i Starożytności Egiptu nie zezwoliło na żadne prace wewnątrz lub wokół piramid w Gizie.

Płaskowyż Giza, na którym znajduje się Wielka Piramida Cheopsa, Sfinks i inne starożytne cuda, co roku przyciąga miliony turystów. Na płaskowyżu stoją trzy piramidy: jedna upamiętnia faraona Cheopsa, druga jego syna Chefrena, a trzecia Mykerinosa syna Chefrena i wnuka Cheopsa.

Archeologia nierówności

.Starożytne szkielety, praktyki pogrzebowe i DNA ujawniają nierówności obecne w dawnych społeczeństwach – pisze prof. Carles LALUEZA FOX na łamach „Wszystko co Najważniejsze”.

W dniu 26 listopada 1922 r. doszło do prawdopodobnie najsłynniejszego odkrycia w historii archeologii. Brytyjski egiptolog Howard Carter zrobił mały otwór, przez który mógł włożyć świecę przez szczelnie zamknięte drzwi komory grobowej Tutenchamona. W ten sposób oświetlił jej wnętrze. Gdy jego oczy powoli przyzwyczaiły się do ciemności, był w stanie dostrzec komnatę, która nie była otwierana od ponad 3000 lat.

Tutenchamon za życia był mało znanym faraonem. Istnieją dowody na to, że pochowano go w pośpiechu. Trumna, w której znaleziono mumię Tutenchamona, została wykonana z litego złota i waży ponad 100 kg. Trudno sobie wyobrazić, jak imponujące musiały być pochówki tak potężnych władców starożytnego Egiptu, jak Cheops, Totmes III czy Ramzes II. Niestety, wszystkie one zostały splądrowane jeszcze w starożytności.

Wbrew powszechnemu przekonaniu większość archeologów powiedziałaby, że poszukiwanie skarbów nie jest ich głównym celem; chcą zrozumieć codzienne życie minionych cywilizacji. Mimo to skrajności – bajeczne bogactwa królów i trudna egzystencja zwykłych ludzi – pozwalają zrozumieć to, co można uznać za jeden z głównych celów archeologii: badanie ewolucji życia społecznego w starożytności.

Jedną z najbardziej oczywistych metod jest analiza składu inwentarzy grobowych. Bogate pochówki mogą jednak nie być nie tyle dowodem zróżnicowania społecznego, ile próbą zademonstrowania znaczenia i odrębności danej grupy w stosunku do innych. Rozwarstwienie społeczne może opierać się na bogactwie, ale także na osobistym prestiżu i władzy. Dlatego nie zawsze można ocenić różnice społeczne, porównując wyłącznie pochówki.

Niektórzy archeolodzy próbowali zastosować zasady ekonomii do zbadania różnic społecznych i porównania danych z różnych miejsc. W badaniu kierowanym przez Samuela Bowlesa z Instytutu Santa Fe, opublikowanym w „Nature” w 2017 r., próbowano odpowiedzieć na to pytanie, stosując współczynnik Giniego – najczęściej używany do pomiaru nierówności dochodów – w odniesieniu do dużej liczby stanowisk archeologicznych, zarówno w Starym Świecie, jak i w obu Amerykach. Na liście stanowisk znalazły się takie miejsca, jak Çatalhöyük w Turcji, Pompeje we Włoszech i Teotihuacán w Meksyku; autorzy określili wymiary domów jako szacunkowe wskaźniki bogactwa tamtejszych społeczeństw.

Wśród współczesnych myśliwych-zbieraczy, jak ustalił zespół, współczynnik Giniego jest niski – wynosi około 17 (w skali od 0 do 100). Nie jest to zaskakujące, ponieważ w społeczeństwach koczowniczych można przenosić niewiele przedmiotów, a w konsekwencji bardziej liczą się takie cechy, jak umiejętność polowania. Nie oznacza to, że niektórzy ludzie nie mieli wyższego statusu społecznego. Kultura materialna była prawdopodobnie tak uboga – lub tak różna od naszego postrzegania statusu – że trudno jest uchwycić różnice społeczne wśród dawnych myśliwych-zbieraczy.

Szacuje się, że w badanych starożytnych społeczeństwach rolniczych współczynniki Giniego wynosiły od 35 do 46. Co ciekawe, wyniki pomiarów były niższe niż te uzyskane z zapisów. Na przykład na podstawie badania ruin starożytnego Babilonu badacze oszacowali współczynnik na 40, ale szacunki oparte na informacjach z kronik babilońskich dały wyższy wynik – 46. Starożytne przekazy pisane prawdopodobnie przesadnie podkreślały wielkość największych domów, by wywołać podziw. W końcu podobnie jest, kiedy wracamy z podróży: czasami mamy tendencję do wyolbrzymiania rzeczy, które widzieliśmy.

Niemniej jednak najbardziej niezwykłe różnice wynikają z porównania społeczeństw Starego Świata i obu Ameryk – te ostatnie są znacznie bardziej wyrównane pod względem współczynnika Giniego, mimo że w niektórych przypadkach, takich jak potężne imperium azteckie, panowała tam wysoka hierarchia. Naukowcy doszli do wniosku, że źródłem tych różnic może być czynnik ekologiczny, ponieważ w Eurazji było więcej większych udomowionych zwierząt – takich jak krowy, konie, świnie, owce i kozy – niż w obu Amerykach, gdzie występowały tylko psy i indyki, i już samo to przyczyniło się do powstania zróżnicowanego systemu gromadzenia bogactwa.

W stolicy Azteków, Tenochtitlánie, domy miały standardowe wymiary i były do siebie bardzo podobne. Społeczeństwo azteckie, nawet pomimo przerażających ofiar z ludzi, było w czasach podboju hiszpańskiego bardziej egalitarne niż Meksyk 200 lat później, kiedy elity europejskie stworzyły system encomiendy, w ramach którego ludność tubylcza pracowała w warunkach półniewolniczych. W ciągu kilku pokoleń koncentracja bogactwa w kolonialnym Nowym Świecie wzrosła niemal dwukrotnie, co pociągnęło za sobą wzrost nierówności – cały tekst [LINK].

PAP/ WszystkocoNajważniejsze/ LW

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 25 marca 2025