
Listy moralne do Lucyliusza
Publikujemy fragment zbioru listów Seneki MŁODSZEGO (4 p.n.e. – 65 n.e.), jednego z najwybitniejszych filozofów rzymskich, czołowego przedstawiciela szkoły stoickiej. „Listy moralne do Lucyliusza” to zarówno zwierciadło epoki, jak i manifest stoickiego modelu życia; dzieło uniwersalne i ponadczasowe, do którego warto wracać także w XXI w.
I
.Seneka pozdrawia swego Lucyliusza.
Tak właśnie postępuj, mój Lucyliuszu: wyzwalaj siebie dla siebie, a czas, który – jak dotąd – był ci albo rabowany, albo kradziony, albo sam uchodził niepostrzeżenie, gromadź i szczędź. Wierzaj, że tak się to przedstawia, jak tu piszę: pewne chwile są nam odbierane jawnie, inne odejmowane po kryjomu, a jeszcze inne wymykają się nam same. Najgorsza jest wszelako strata wynikająca z naszego niedbalstwa. I jeżeli zechcesz głębiej się zastanowić, pojmiesz, iż największa część życia schodzi nam na postępkach złych, duża część na bezczynności, a całe życie na czynieniu czegoś innego [niżby należało].
Kogóż mi wskażesz, kto by przyznawał czasowi jaką bądź wartość, kto by doceniał dzień, kto by rozumiał, że przecież codziennie umiera? Jesteśmy bowiem w błędzie, oczekując śmierci w przyszłości: w znacznej mierze nastąpiła już ona w przeszłości. Cokolwiek życia mamy poza sobą, należy to do śmierci. Postępuj tedy, mój Lucyliuszu, tak, jak piszesz, że postępujesz: zbieraj wszystkie godziny. W ten sposób osiągniesz, iż jeśli położysz rękę na dniu dzisiejszym, mniej będziesz zależał od jutrzejszego. Podczas gdy my odkładamy życie na później, ono uchodzi.
Wszystko, Lucyliuszu, jest nie nasze, tylko czas stanowi naszą własność. Tę jedną tylko pierzchliwą i ulotną rzecz dała nam natura w posiadanie, z którego może wyzuć nas każdy, kto chce. A tak wielki jest nierozsądek śmiertelników, iż otrzymawszy nieraz coś całkiem drobnego i błahego, a w każdym razie dającego się odpłacić, uważają, że coś się od nich należy; nikt zaś, kto zabrał nam czas, nie poczuwa się do żadnego długu, gdy tymczasem jest to jedyna rzecz, którą nie może odwzajemnić się nawet ktoś wdzięczny.
Zapytasz może, co czynię ja, który udzielam ci tych nauk. Wyznam ci szczerze: jak się to dzieje u ludzi żyjących zbytkownie, lecz gospodarnych, znam dobrze rachunek swoich wydatków. Nie mogę powiedzieć, bym nic zgoła nie tracił, lecz jestem w stanie wyszczególnić, co tracę, dlaczego i w jaki sposób; potrafię wskazać przyczynę mojego niedostatku. Aliści i mnie spotyka to, co się przytrafia bardzo wielu innym, którzy popadli w niedostatek bez swej własnej winy: wszyscy usprawiedliwiają, lecz nikt nie przychodzi z pomocą.
Cóż więc stąd wynika? Nic uważam za nędzarza człowieka, któremu starcza to, co pozostało, choćby było czymś całkiem niewielkim. Ty jednak strzeż swe mienie przed nieszczęściem, a zacznij to zawczasu. Bo – jak spostrzegli już nasi przodkowie – za późno jest oszczędzać, gdy widać dno. Przecież na dnie zostaje resztka nie tylko bardzo nieznaczna, lecz także i najgorsza.
Bądź zdrów!
II
.Seneka pozdrawia swego Lucyliusza.
Z tego, co mi piszesz, i z tego, co sam słyszę, nabieram co do ciebie dobrej nadziei: nie miotasz się tu i tam i nie zakłócasz swojej spokojności zmianami miejsca pobytu. Niestatecznego to ducha oznaka takie miotanie się. Bo za najpierwszy dowód umysłu zrównoważonego poczytuję możność spokojnego trwania na jednym miejscu i obcowania z samym sobą.
Bacz następnie i na to, by czytanie wielu pisarzy i wszelkiego rodzaju książek także nie pociągnęło za sobą jakiejś chwiejności albo niestałości: trzeba się zajmować umysłami godnymi zaufania i z nich czerpać dla siebie pokarm, jeśli pragniesz przyswoić sobie coś takiego, co by trwale utrzymywało się w twej duszy. Kto wszędzie przebywa, ten nigdzie nie przebywa. Ludziom, którzy spędzają życie na podróżowaniu, przypada w udziale to, iż zawierają co niemiara związków gościnności, nie mają natomiast żadnych związków przyjaźni. Nieuniknienie spotyka to również i tych, którzy nie garną się bliżej do żadnego wybitnego umysłu, lecz szybko i pospiesznie przemykają się obok wszystkich. Strawa, która natychmiast po spożyciu jest wydalana, nie przynosi pożytku ani nie bywa przyswajana przez organizm.
Nic nie niszczy zdrowia tak bardzo, jak częsta odmiana środków leczniczych; nie zabliźnia się rana, na której wypróbowuje się różne leki; nie wzmacnia się roślina, którą się wielekroć przesadza. Bo nie masz nic aż tak pożytecznego, by przynosiło korzyść mimochodem. Nadmiar książek zaś powoduje roztargnienie. Skoro tedy nie jesteś w stanie przeczytać ich tylu, ile mógłbyś mieć, dosyć jest mieć tyle, ile przeczytasz. „Lecz – mówisz na to – pragnę zaglądać raz do tej księgi, a drugi raz do tamtej”. Wybrednego to żołądka właściwość – kosztować wielu rzeczy; jeśli zaś są one niepodobne do siebie czy przeciwne sobie, nie pożywiają go, ale zanieczyszczają. Zawsze więc czytaj pisarzy uznanych, a jeśli kiedykolwiek zechce ci się zwrócić ku innym, znowuż wracaj potem do pierwszych. Każdego dnia przysposabiaj sobie coś niecoś środków pomocnych na wypadek zubożenia, coś niecoś na wypadek czyjejś śmierci, nie mniej jak na wypadek innych nieszczęść. A gdy już przeczytasz wiele, wybierz jedno, co byś danego dnia mógł strawić.
Również i ja tak postępuję: z wielu rzeczy, którem przeczytał, przyswajam tylko coś niecoś. Na dzień dzisiejszy na przykład przypada to, co znalazłem u Epikura (mam zwyczaj bowiem zapuszczać się i do cudzego obozu – nie jako zbieg, lecz jako wywiadowca). „Szacowna to rzecz – powiada on – pogodne ubóstwo”. Zaiste, nie jest to ubóstwo, jeśli pozostaje pogodne!
Doświadcza ubóstwa nie ten, kto ma niewiele, lecz ten, który pożąda więcej. Bo i cóż mu zależy na tym, ile pieniędzy ma w swej kasie, ile zboża złożył do spichrzów, ile trzody hoduje, ile gotowizny wypożycza na procent, jeżeli wciąż czyha na cudze, jeśli oblicza nie to, co już zdobył, lecz to, co jeszcze zdobyć musi? „Jakaż więc jest miara bogactwa?” – pytasz. Pierwsza – mieć to, co jest niezbędne; następna – mieć to, co jest wystarczające.
Bądź zdrów!
III
.Seneka pozdrawia swego Lucyliusza.
Listy, co miały być mi doręczone, powierzyłeś, jak piszesz, swojemu przyjacielowi; a dalej przestrzegasz mnie, abym nie mówił mu wszystkiego, co dotyczy twojej osoby, ponieważ i ty sam nie zwykłeś tego czynić. Tak tedy w jednym liście raz nazwałeś go przyjacielem, a drugi raz mu tego odmówiłeś. Otóż, jeśli powyższego charakterystycznego słowa użyłeś w znaczeniu ogólnym i nazwałeś tamtego przyjacielem tak, jak wszystkich ubiegających się o urząd kandydatów nazywamy „prawymi mężami”, jak napotkanych przypadkowo ludzi, jeżeli nie znamy ich imion, tytułujemy „panami” – to niech tak będzie.
Lecz jeśli uważasz kogoś za przyjaciela, a nie ufasz mu tak jak samemu sobie, to bardzo mylisz się i nie rozumiesz należycie istoty prawdziwej przyjaźni. Zaprawdę, omawiaj z przyjacielem wszystko, lecz wprzódy zastanów się nad nim samym! Po zawarciu przyjaźni trzeba ufać, przed jej zawarciem trzeba się dobrze namyślić. Odwracają, zaiste, wszelki porządek i wprowadzają między powinności zamieszanie ci, którzy wbrew wskazaniom Teofrasta namyślają się, gdy już pokochali, a nie kochają więcej, gdy się namyślili. Długo się zastanawiaj, czy możesz dopuścić kogoś do swej przyjaźni. Gdy zaś uznasz to za właściwe, przyjm go z całą serdecznością i rozmawiaj z nim tak swobodnie, jak z samym sobą.
A w każdym razie żyj tak, byś nie miał do zwierzenia nic takiego, z czego byś nie mógł zwierzyć się nawet wrogowi. Że jednak zdarzają się pewne sprawy, które zwykło się uważać za tajemnicę, przeto z przyjacielem właśnie dziel wszystkie swoje troski i wszystkie swe zamysły. Jeśli uznasz go za wiernego, będziesz tak postępował. Niektórzy bowiem nauczyli niewierności już przez to samo, że się jej lękają. I oni to podejrzliwością swą stworzyli podstawę do zdrady. Jakaż jest przyczyna, dla której wstrzymuję się przed przyjacielem z pewnymi słowami? Jaka jest przyczyna, dla której nie czuję się z nim tak, jak sam ze sobą?
Niektórzy ludziom przypadkowo napotkanym opowiadają to, co powierzać należy jedynie przyjaciołom, i wyładowują do pierwszych lepszych uszu wszystko, co ciąży na sercu. Inni przeciwnie: boją się zwierzać nawet najdroższym osobom i gdyby mogli, nie dowierzaliby też sobie, chowając wszelką tajemnicę jeszcze głębiej. Otóż nie trzeba czynić ni tego, ni tamtego. Jedno i drugie bowiem – ufać wszystkim i nie ufać nikomu – jest błędne. Atoli pierwszy błąd nazwałbym szlachetniejszym, drugi zapewniającym większe bezpieczeństwo.
W tych okolicznościach odrzuć jednych i drugich: zarówno tych, którzy zawsze są w ruchu, jak i tych, którzy stale zachowują spokój. Albowiem owo znajdywanie uciechy w ruchliwości nie jest jeszcze działalnością, lecz harcami podnieconego ducha; to zaś osądzanie wszelkiego ruchu jako czegoś uciążliwego nie jest jeszcze spokojem, lecz słabością i przejawem lenistwa. Trzeba przeto wziąć pod uwagę słowa, którem przeczytał u Pomponiusza: „Niektórzy schronili się do swych kryjówek tak głęboko, że wszystko, co jest jawne, wydaje im się niespokojne”. Powinno się to przeplatać ze sobą: i zachowujący spokój powinien działać, i działający powinien mieć chwile spokojne. Zasięgnij co do tego rady od natury. Ona ci powie, że stworzyła tak dzień, jak i noc.
Bądź zdrów!
IV
.Seneka pozdrawia swego Lucyliusza.
Trwaj dalej przy tym, coś rozpoczął, a w miarę możliwości spiesz się, byś tym dłużej mógł cieszyć się z udoskonalonego już i zrównoważonego umysłu. Co prawda, cieszysz się także i wtedy, gdy go dopiero doskonalisz, oraz wtedy, gdy doprowadzasz go do równowagi. Inaczej jednak wygląda taka uciecha, której doznaje się na widok umysłu swego oczyszczonego już z wszelkich skaz tudzież jaśniejącego blaskiem. Pamiętasz pewnie, jaką radość odczuwałeś wtedy, gdy zdjąwszy togę chłopięcą wdziałeś na się męską i zostałeś odprowadzony na forum. Spodziewaj się radości jeszcze większej, kiedy pozbędziesz się rozumu chłopięcego i kiedy w poczet mężów wpisze ciebie filozofia. Do tego czasu bowiem utrzymuje się w nas już nie tylko chłopięcość, lecz – co gorsze – dziecięca wprost płochość. Zbyt zgubne doprawdy jest dla nas to, iż odznaczając się powagą starców zachowujemy wady chłopców; i nie tylko chłopców, lecz małych dzieci: tamci boją się wszystkiego, co lekkomyślne, te wszystkiego, co nieprawdziwe, a my jednego i drugiego. Zrób krok dalej: pojmiesz, iż pewnych rzeczy należy bać się mniej właśnie dlatego, że przysparzają wiele strachu. Żadne nieszczęście nie jest ciężkie, jeśli spotyka nas jako ostatnie. Oto zbliża się do ciebie śmierć: gdyby mogła pozostać z tobą, należałoby się jej lękać; lecz ona nieuchronnie albo nie dojdzie do ciebie, albo też cię opuści.
„Trudno jest – mówisz – skłonić umysł do lekceważenia życia”. Czy nie wiesz, z jak błahych powodów rodzi się to lekceważenie? Oto jeden powiesił się na sznurze przed drzwiami ukochanej; drugi rzucił się z dachu, by nie słyszeć więcej złorzeczeń swego pana; trzeci rozpruł sobie brzuch nożem, aby nie zawrócono go z ucieczki. Czy nie myślisz, że i męstwo potrafi dokonać tego, czego dokonywa nazbyt wielki strach? Spokojne życie nie może przypaść w udziale nikomu, kto zanadto troszczy się o jego przedłużenie, kto długowieczność swą liczy pomiędzy wielkie dobra.
Rozmyślaj o tym każdego dnia, iżbyś z całym spokojem ducha mógł porzucić życie, którego wielu czepia się i trzyma tak samo, jak chwytają się cierni i kolców ci, co zostali porwani przez bystrą rzekę. Bardzo wielu nieszczęśliwców waha się pomiędzy lękiem przed śmiercią i udrękami życia: i żyć nie chcą, i umrzeć nie umieją.
Uprzyjemniaj więc sobie życie przez wyzbycie się wszelkiej troski o nie. Żadna rzecz pożyteczna nie cieszy swego właściciela, jeśli nie jest on duchowo przygotowany do jej utraty. Z drugiej strony utrata żadnej rzeczy nie jest mniej odczuwalna, jak postradanie tej, której zdobycia pragnąć już nie można. Dlatego też dodawaj sobie odwagi i hartuj się na wypadek tego, co zdarzyć się może nawet najpotężniejszym. Wyrok śmierci na Pompejusza wydany został przez sierotę i rzezańca, na Krassusa przez okrutnego i zuchwałego Parta. Gajus Cezar kazał Lepidusowi, aby nadstawił kark pod miecz trybuna Dekstrusa, a sam dał swój kark Cherei. Nikogo jeszcze los nie wzniósł tak wysoko, by nie zapowiadać mu tyle rzeczy groźnych, ile mu przepuścił.
Nie dowierzaj więc spokojności: w jednej chwili morze potrafi się wzburzyć. Statki bywają wchłaniane przez wodę tegoż samego dnia, którego pyszniły się na niej. Uświadom sobie, że i rozbójnik, i wróg mogą przyłożyć miecz do twego gardła. Choćby nawet nie było nikogo potężniejszego od ciebie, każdy niewolnik może swobodnie rozstrzygać o twoim życiu lub śmierci.
Powiadam tak: każdy, kto mało ceni życie własne, jest panem życia twojego. Przypomnij sobie przykłady tych, którzy zginęli wskutek zdrady domowników, ulegając bądź jawnemu gwałtowi, bądź podstępowi, a zrozumiesz, iż od gniewu niewolników padło wcale nie mniej ludzi aniżeli od gniewu władców. Co cię obchodzi więc, jak potężny jest ten, kogo się lękasz, skoro rzecz, o którą się lękasz, znajduje się w mocy każdego? Jeśli przypadkiem wpadniesz w ręce nieprzyjaciół, zwycięzca każe cię prowadzić na śmierć, to znaczy tam, dokąd przecież i tak dojdziesz. Dlaczegóż tedy zwodzisz sam siebie i teraz dopiero widzisz to, czemu podlegałeś od dawna? Mówię ci: wiodą cię na śmierć już od chwili, gdyś się narodził. Takie oto i inne podobne rzeczy powinniśmy rozważać w myśli, jeśli chcemy spokojnie czekać owej ostatniej godziny, lęk przed którą wprowadza niepokój do wszystkich innych naszych godzin.
Lecz żeby już zakończyć niniejszy list, przyjm ode mnie pewną wypowiedź, która w dniu dzisiejszym sprawiła mi zadowolenie. Także i ją zapożyczyłem z cudzego ogródka. „Ubóstwo stosujące się do prawa natury jest w rzeczywistości wielkim bogactwem”. A czy wiesz, do czego owo prawo natury ogranicza nasze potrzeby? Do tego, byśmy nie łaknęli, nie byli spragnieni i nie ziębli. Żeby zaś zaspokoić głód i pragnienie, nie musimy obsiadywać znakomitych domów ani znosić przykrej pyszałkowatości czy też czyjejś poniżającej uprzejmości; nie musimy myszkować po morzach ani zaciągać się do służby wojskowej.
.To, czego wymaga natura, jest łatwe do zdobycia i zupełnie bliskie. Mozołu wymagają tylko rzeczy zbędne. One to niszczą nasze togi, one to zmuszają nas do starzenia się w namiotach, one gnają nas ku obcym wybrzeżom. Tymczasem wszystko, co wystarcza, znajduje się tuż pod ręką. Kto z ubóstwem zostaje w dobrej zgodzie, jest bogaczem.
Bądź zdrów!
Seneka Młodszy
Fragment książki: Listy moralne do Lucyliusza, tłum i oprac. W. Kornatowski, wyd. PWN, Warszawa 2024 (wydanie III) [LINK].