Polska i Filipiny zacieśniają współpracę

Polska i Filipiny

Polska i Filipiny powinny wzmocnić współpracę w zakresie handlu, technologii oraz obronności, w tym także morskiej – stwierdzili 4 września sekretarz spraw zagranicznych Enrique Manalo i jego polski odpowiednik Radosław Sikorski. Ministrowie zasygnalizowali wspólne stanowisko w kwestiach globalnego bezpieczeństwa, zarówno na Ukrainie, jak i Morzu Południowochińskim.

Polska i Filipiny wzmacniają współpracę

.Wizyta Radosława Sikorskiego w stolicy Filipin jest pierwszą wizytą polskiego ministra spraw zagranicznych od prawie trzech dekad. Szef polskiej dyplomacji zwrócił uwagę, że Filipiny pod względem rozwoju gospodarczego „to jeden z najbardziej dynamicznych i obiecujących partnerów w regionie Pacyfiku dla Polski i UE”.

Minister przyznał, że strona polska jest zadowolona ze wzrostu wymiany handlowej, jednak jak przekonywał, aby osiągnąć lepsze wyniki, które będą „odzwierciedlały potencjał naszych gospodarek”, konieczne jest zbalansowanie handlu. W związku z tym omówiono sposoby na poprawę dostępu do filipińskiego rynku dla naszych produktów, w tym rolnych.

Jak wynika z nieoficjalnych przecieków medialnych, już w październiku może zostać podpisana umowa dotycząca eksportu polskich jabłek. „Zadeklarowaliśmy naszą gotowość do ścisłej współpracy z Filipinami w takich obszarach, jak cyberbezpieczeństwo i cyfryzacja usług publicznych” – powiedział Sikorski, dodając, że protokół ustaleń w sprawie współpracy w zakresie technologii informacyjno-komunikacyjnych zostanie podpisany do końca br.

Tematem rozmów były także kwestie bezpieczeństwa, przede wszystkim wojnę w Ukrainie i sytuacja w regionie Indo-Pacyfiku. „Omówiliśmy destrukcyjny wpływ porządku opartego na logice siły i przymusu forsowanego przez Federację Rosyjską na cały świat i wyraziliśmy nasze zaniepokojenie bliską współpracą Rosji z Chinami” – powiedział polski minister.

„Obecna sytuacja międzynarodowa w obu naszych regionach powoduje, że zarówno Polska, jak i Filipiny podejmują wysiłki na rzecz modernizacji swoich sił zbrojnych. Stwarza to dodatkowe możliwości współpracy” – dodał Sikorski. Szef polskiej dyplomacji zaznaczył, że wojna Rosji na Ukrainie i konflikty na morzach w Azji Południowo-Wschodniej muszą być traktowane nie tylko jako kwestie regionalne, ale także jako coś, co ma konsekwencje globalne.

Bezpieczeństwo Europy i Indo-Pacyfiku są ze sobą powiązane

.”Utrzymanie dróg wodnych na Morzu Południowochińskim ma kluczowe znaczenie nie tylko dla europejskich łańcuchów dostaw, ale także dla wielu innych gospodarek zależnych od importu surowców energetycznych” – powiedział, powołując się na fakt, że swoboda żeglugi jest podstawową zasadą zapisaną w Konwencjach Narodów Zjednoczonych o prawie morza.

Z uwagami Sikorskiego dotyczącymi „wzajemnego powiązania” kwestii bezpieczeństwa Europy i Indo-Pacyfiku w obliczu konfliktów morskich i wojny na Ukrainie zgodził się szef filipińskiej dyplomacji. Manalo wyraził zainteresowanie rządu Manili rozwojem współpracy morskiej z Warszawą, powołując się na tradycje morskie obu państw. Kwestia szerszej współpracy obronnej miała być tematem spotkania z sekretarzem obrony Gilberto Teodoro, które odbyło się po południu.

Minister Sikorski kilkukrotnie podkreślił 4 września, że nie tylko Filipiny i Polska stoją w obliczu podobnego zagrożenia, ale także Korea Południowa. Zwrócił na to uwagę, kiedy wychodząc z rozmów w resorcie obrony z ministrem Tedoro, spotkał na korytarzu ambasadora Korei Płd. Sikorski zwrócił uwagę, że Polskę i Filipiny łączy z Koreą Płd. także zakup samolotów wojskowych z tego kraju. 4 września minister Sikorski złożył również krótką wizytę kurtuazyjną u prezydenta Filipin Ferdinanda Marcosa Jr. w pałacu Malacanan.

Chiny i Azja w kulturowym patchworku

.„Wpływ kulturowy Chin na dalekowschodnią Azję jest (…) bardzo znaczący. Jednak już na wstępie należy wyjaśnić, że choć Chiny chciałyby być dla Azji Wschodniej tym, czym starożytny Rzym był dla Europy, to być może trafniej jest porównać je do starożytnej Grecji. Bo o ile wpływy kulturowe są oczywiste i poniżej zostaną opisane pełniej, to kultura niekoniecznie pokrywa się z wpływami politycznymi czy militarnymi. Historia Chin w tym kontekście jest często przykładem upadku imperium, a nie jego ekspansji” – pisze w tekście „Chiny i Azja w kulturowym patchworkuprof. Michał LUBINA, politolog, adiunkt w Instytucie Bliskiego i Dalekiego Wschodu Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Jak podkreśla, „do XX wieku wykształceni ludzie w Chinach, Japonii, Korei czy Wietnamie mieli pewien wspólny kod. Były to chińskie znaki. Tak więc niemal wszyscy z klas wyższych, niezależnie od pochodzenia, mogli porozumiewać się wspólnym zapisem. Chińskie znaki były więc przez długi czas tym, czym w oświeceniowej Europie była łacina czy francuski, choć w dalekowschodniej wersji tylko na piśmie. Oprócz języka ważny jest też wpływ konfucjanizmu jako starożytnego chińskiego systemu wierzeń. Czy jest to tylko filozofia, czy również religia, to kwestia osobnej debaty, ale z pewnością konfucjanizm wśród wielu filozofii i systemów wierzeń Chin stał się wiodący (chociaż wpływy pozostałych zawsze były silne). Położył podwaliny pod znaczną część chińskiej kultury, choć oczywiście nie tylko (zapomina się o innych systemach synkretycznie zlanych w jedną unikatową chińskość). Tak jak często mówimy o europejskich wartościach wywiedzionych ze starożytnego Rzymu, Grecji i tradycji judeochrześcijańskiej, stanowiących fundament systemu kulturowego Europy, tak w przypadku Azji Wschodniej możemy mówić o istotnym wpływie konfucjanizmu”.

.Jak pisze prof. Michał LUBINA, „dziś jednak będzie to nieco mylące. Komunistyczna Partia Chin rządząca Chińską Republiką Ludową oczywiście zdaje sobie sprawę, że Konfucjusz może być przydatny w podtrzymywaniu percepcji tysiącletniej cywilizacji chińskiej, ale system myślowy, który przejawia się w chińskiej polityce i ideach nie będzie tym samym, o którym czytamy w napisanych około 500 r. p.n.e. Analektach, jego najsłynniejszym zbiorze myśli i powiedzeń. Jeśli już na którymś konfucjanizmie Pekin w jakimś stopniu się wzoruje, to raczej na autokratycznym neokonfucjanizmie skupiającym się na posłuszeństwie wobec cesarza, hierarchii i lojalności. Mamy tu więc do czynienia z tradycją polityczną, która jako «unikatowo chińska» może wspierać chiński typ rządów autorytarnych. Dla kulturoznawców jest to oczywiste poważne nadużycie, gdyż Chiny nigdy nie były wyłącznie konfucjańskie, lecz raczej stanowiły amalgamat różnych koncepcji, konfucjanizmu w różnych jego wymiarach, a także na przykład buddyzmu, taoizmu czy legizmu. Jednak wartości wywodzące się z tych wielkich systemów filozoficznych są dziś raczej bardzo wąskim rozumieniem ich dziedzictwa, wykorzystywanym funkcjonalnie, by przekonać społeczeństwo, ale i cały świat, że system, którym chińskie władze tworzą, jest przedłużeniem podobnego systemu politycznego, który Chiny miały od zawsze”.

PAP/Krzysztof Pawliszak/WszystkocoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 4 września 2024
Fot. Flickr/3dom.