Polska w ONZ popiera prawo Ukrainy do samostanowienia - prof. Krzysztof Szczerski
Ukraina korzysta ze swojego prawa do samoobrony, w pełnej zgodności z prawem – mówił prof. Krzysztof Szczerski podczas debaty ONZ.
Rosyjska propaganda odwraca rzeczywistość – prof. Krzysztof Szczerski
.”To może być game changer, a im dalej Ukraina będzie mogła uderzać, tym krótsza będzie wojna. Stanowisko Ukrainy zawsze było jasne: mamy pełne prawo do atakowania celów wojskowych na terytorium Rosji. To nasze uzasadnione prawo i uratuje nasze życie, naszych cywilów” – powiedział Sybiha podczas wspólnego briefingu z szefem brytyjskiego MSZ Davidem Lammym tuż przed debatą Rady Bezpieczeństwa ONZ w przeddzień 1000. dnia rosyjskiej agresji na pełną skalę.
Ukraiński minister odpowiedział w ten sposób na pytanie o doniesienia nt. decyzji prezydenta USA Joe Bidena, by pozwolić Ukrainie na używanie amerykańskich rakiet ATACMS do rażenia celów w głąb rosyjskiego terytorium.
Do sprawy podczas posiedzenia Rady odniósł się rosyjski ambasador Wasilij Nebenzia, twierdząc że decyzja ta jest wynikiem „agonii demokratycznej administracji, która poniosła upokarzającą porażkę w wyborach prezydenckich”.
„Być może Joe Biden, z wielu powodów, nie ma nic do stracenia, ale jesteśmy zdumieni krótkowzrocznością przywódców Wielkiej Brytanii i Francji. Są chętni, aby grać na rękę ustępującej administracji i wciągają nie tylko swoje kraje, ale całą Europę w eskalację na dużą skalę z drastycznymi konsekwencjami, i nad tym kraje zachodnie powinny się bardzo zastanowić” – grzmiał przedstawiciel Kremla.
Odrzucił też możliwość zamrożenia konfliktu według linii wytyczonych porozumieniami mińskimi.
„Zaakceptujemy tylko taki rodzaj decyzji, który usunie podstawowe przyczyny kryzysu i nie pozwoli, aby powtórzył się” – oznajmił Nebenzia.
Szef brytyjskiego MSZ David Lammy ocenił, że udział żołnierzy z Korei Północnej w wojnie jest „potężną eskalacją” konfliktu przez Rosję i wymaga ona silnej odpowiedzi.
W debacie RB ONZ wziął udział również m.in. ambasador RP przy ONZ Krzysztof Szczerski, który poparł prawo Ukrainy do samoobrony.
„Rosyjska propaganda odwraca rzeczywistość, przekręcając definicje ofiary i agresora. To rażące zniekształcenie bezpośrednio przeczy rezolucjom Zgromadzenia Ogólnego ONZ, które jednoznacznie uznały tę wojnę za rosyjską agresję i ją potępiły. W tym kontekście powtarzamy, że poprzez swoje działania obronne mające na celu zmniejszenie zdolności Rosji do prowadzenia nielegalnej wojny, Ukraina korzysta ze swojego prawa do samoobrony, w pełnej zgodności z prawem międzynarodowym i jak zapisano w artykule 51 Karty Narodów Zjednoczonych” – zaznaczył dyplomata.
Wsparcie Kijowa przed rosyjską agresją nie powinna być przedmiotem partyjnych sporów
.Ambasadorka USA Linda Thomas-Greenfield zapowiedziała dalsze wspieranie Ukrainy, zapowiadając kolejne pakiety pomocy wojskowej w najbliższych dniach. Czyniąc aluzję do nadchodzącej zmiany władzy w Waszyngtonie, przekonywała też, że sprawa wsparcia Kijowa przed rosyjską agresją nie powinna być przedmiotem partyjnych sporów i „drobnej polityki”.
„Ostatecznie, wspieranie Ukrainy w Kongresie i poza nim, nie może być i nie powinno być kwestią partyjną. Stawanie w obronie demokracji i praw człowieka jest ponad drobną polityką i trwa dłużej niż jakikolwiek przywódca” – powiedziała przedstawicielka Waszyngtonu. Podobnie jak Szczerski zaznaczyła, że choć dużo obecnie mówi się o zakończeniu wojny, to „pokój, który nie jest sprawiedliwym pokojem, który nie jest trwałym pokojem (…) nie jest prawdziwym pokojem”.
Wezwała też Chiny, by „zaprzestały podsycania wojny na kontynencie europejskim (…) i powtarzania tez rosyjskiej propagandy, by usprawiedliwić tę wojnę”.
Chiński przedstawiciel Geng Shuang skrytykował natomiast „obsesję obu stron na punkcie wygrania wojny siłą i dokonywania wielkoskalowych ataków przeciwko sobie”. Jako alternatywę przedstawił chińsko-brazylijską inicjatywę pokojową, wzywając do ograniczenia globalnych konsekwencji konfliktu, powstrzymania się od eskalacji i prowokacji oraz doprowadzenia do zawieszenia broni i politycznego rozwiązania wojny. Stwierdził też, że rola USA w konflikcie będzie źle oceniona przez historię.
Niezdolność do sprostania oczekiwaniom obywateli Unii – prof. Krzysztof Szczerski
.Prof. Krzysztof SZCZERSKI, dyplomata, politolog, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego pisze na łamach Wszystko co Najważniejsze, że na efektywnie prowadzoną politykę składają się dwa podstawowe elementy. Po pierwsze, poprawnie sporządzona diagnoza problemu, który chcemy rozwiązać. Po drugie, właściwie dobrane narzędzia, za pomocą których chcemy to zrobić i zabezpieczyć rezultaty naszych działań. Doświadczenie uczy, że Europa przeżywała swoją świetność w okresie, w którym polityczni przywódcy potrafili trafnie rozpoznawać problemy i umiejętnie na nie odpowiadać. Kryzysy, podziały, wojny – wszystko to brało się natomiast z fałszywych diagnoz, niewłaściwej reakcji bądź też z jej braku.
„Z czego mogą wynikać takie błędy? Dostrzegam dwa zasadniczo odrębne ich źródła. Pierwszym z nich są złe ideologie, które w polityce polegają bądź na myśleniu utopijnym, bądź też na myśleniu życzeniowym. Wbrew pozorom nie są to zjawiska tożsame. Utopia nakazuje naginać ramy rzeczywistości do jej ściśle określonego kształtu, co często wiąże się z brutalną ingerencją w naturalny bieg ludzkich spraw. Życzenia natomiast pożerają rzeczywistość, gdy świat przez nas postulowany, wyobrażony bierzemy za świat realny” – zazancza autor.
Ideologie rodzą się wtedy, gdy zanikają wartości, a w ich miejsce wkracza polityka.
Drugim źródłem fałszywych diagnoz i błędnych działań w polityce jest populizm. Polega on na świadomym wyjaskrawianiu obrazu rzeczywistości bądź stosowaniu uproszczonych rozwiązań, tak by zyskać społeczną aprobatę. Jest więc zabiegiem socjotechnicznym, stosowanym z rozmysłem i zorientowanym na realizację konkretnego celu politycznego.
Ukraina jeszcze walczy. Ale Rosja już wygrała najważniejszą bitwę: z Zachodem
.Decydenci z Waszyngtonu, Londynu, Berlina i Brukseli (aby wymienić tylko kilka z zaangażowanych stolic) mieli okazję przeciwstawić się imperialistycznym apetytom Rosji, stając ramię w ramię z dużym, silnym i zdeterminowanym narodem. Postanowili jednak poprzestać na powolnym strumyku wsparcia i łagodnych sankcjach. Tysiąc dni poświęcenia Ukrainy kupiło Europie czas, w którym ta mogła odbudować swoje zasoby obronne. Jednak tę szansę również zmarnowano.
„Płacimy za to wysoką cenę. Rosyjska machina wojenna nie poprzestanie na Ukrainie. Kolejnym celem jest NATO, a w szczególności kraje bałtyckie. Dzięki znakomitej pracy śledczej wykonanej przez polskich, litewskich i estońskich dziennikarzy znacznie lepiej rozumiemy dziś, co się naprawdę dzieje. Dziennikarze wykorzystali dostępne zdjęcia satelitarne do stworzenia obrazu rosyjskich baz wojskowych w regionie i poprosili obecnych i byłych dowódców wojskowych o interpretację uzyskanych wyników” – pisze w swoim tekście Edward LUCAS, brytyjski dziennikarz, europejski korespondent tygodnika „The Economist”.
Autor zaznacza, że mic nie wydarzy się od razu. Siły Rosji są skrajnie osłabione. Wydolność desantowa Floty Bałtyckiej została wyczerpana. Koszary, poligony i parkingi są puste. Ogromne ilości sprzętu i części zamiennych trafiły na front Ukraiński. Dzięki temu mamy jeszcze czas. Ale nie jest go dużo. Rosja jest jednak w stanie szybko odbudować swoje zasoby wojskowe. Prawdopodobnie też nie będzie już stawiać na taktykę „maszynki do mięsa”, którą zastosowała w Ukrainie. Jej celem nie będzie zajęcie nowych połaci terytorium, ale zniszczenie wiarygodności NATO.
„Ważną rolę odgrywa tu Królewiec. Logika wojskowa nakazuje, by w przypadku konfliktu Sojusz natychmiast zaatakował rosyjską eksklawę, neutralizując jej obronę powietrzną, wyrzutnie rakiet, infrastrukturę nuklearną, porty okrętów podwodnych i inne zasoby, zanim zostaną one wykorzystane do blokowania sił wsparcia, odizolowania państw bałtyckich lub zastraszania innych krajów. Ale zachodni decydenci mogą wzbraniać się przed takimi działaniami i głębokim atakiem na terytorium wroga. Ich strach przed eskalacją okaleczył Ukrainę. To samo podejście w przypadku regionu Bałtyku sprowadzi się do działania wedle dewizy: Ograniczony atak wymaga ograniczonej odpowiedzi. Ponadto istnieje obawa, że Stany Zjednoczone będą skupione na konflikcie z Chinami, tam kierując swoje skromne środki ochrony powietrznej i precyzyjnych ataków” – podkreśla Edward LUCAS.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB