Porozumienia sierpniowe – na drodze ku „Solidarności”
Porozumienia sierpniowe uznawane są za jeden z przełomowych momentów na polskiej drodze do obalenia komunizmu. Choć od pierwszych wolnych wyborów parlamentarnych dzieliło je aż dziewięć trudnych lat, stanowiły one ważny punkt w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego. Pierwsze z nich podpisane zostało w Szczecinie 30 sierpnia 1980 roku, kolejne – dzień później w Gdańsku. Inicjatywa wyszła zatem z Pomorza.
Geneza sierpnia ‘80
.U progu 1980 roku ekipa Edwarda Gierka, ówczesnego I sekretarza Komitetu Centralnego PZPR, mierzyła się z licznymi problemami. W oczy rządzących zaglądał kryzys gospodarczy spowodowany między innymi gwałtownie rosnącym zadłużeniem kraju i przeinwestowaniem przemysłu ciężkiego. Opozycja przybierała na sile i zyskiwała silne ramy organizacyjne wraz z powstaniem Komitetu Obrony Robotników (później przekształconego w Komitet Samoobrony Społecznej „KOR”), Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela czy Wolnych Związków Zawodowych. Do tego nie tak dawno na papieża wybrany został Karola Wojtyła, a jego pielgrzymka do Polski w 1979 roku stała się dla narodu zbiorowym doświadczeniem o wielkiej sile oddziaływania.
Bezpośrednia przyczyna wybuchu strajków była dużo bardziej prozaiczna. W lipcu 1980 roku w zakładowych stołówkach wprowadzono ceny komercyjne (znacznie wyższe niż w zwykłych sklepach). W odpowiedzi na to w wielu miastach kraju zaczęły wybuchać lokalne strajki. Prym wiodła pod tym względem początkowo Lubelszczyzna. Protestujący żądali wzrostu płac i ponownego obniżenia cen. Działania poszczególnych zakładów na ogół nie były ze sobą skoordynowane, więc większość strajków kończyła się po uzyskaniu wstępnych ustępstw ze strony rządu. Władze mogły mieć nadzieję, że sytuacja niebawem się ustabilizuje. Ich strategia, polegająca na przyznawaniu doraźnych pożyczek i zwalnianiu po fakcie przywódców robotniczego oporu, okazała się jednak nieskuteczna.
Porozumienia sierpniowe: droga do kompromisu
.Strajki wybuchały w kolejnych miejscowościach. Niebawem protestowały Warszawa, Sanok i Tarnów. 7 sierpnia ze Stoczni Gdańskiej zwolniona została Anna Walentynowicz, działaczka Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża. W odpowiedzi na to działacze opozycyjni rozpoczęli przygotowania do protestu. Na jego czele postawiono Lecha Wałęsę, który przed kilkoma laty sam z przyczyn politycznych stracił pracę w Stoczni. Strajk rozpoczął się 14 sierpnia i szybko rozlał się na inne zakłady. 16 sierpnia udało się wypracować wstępne porozumienie. Władze zapowiedziały podwyżkę płac i przyznanie dla stoczniowców specjalnego dodatku do pensji.
Uczestnicy strajku byli skłonni powrócić do pracy. Przeciwko temu zaprotestowali jednak przedstawiciele innych zakładów. Pod ich wpływem Lech Wałęsa podjął decyzję o kontynuowaniu protestu. Niebawem powołano do życia Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. Sytuacja zaczęła stawać się coraz bardziej niebezpieczna dla rządzących. Do postulatów robotników dołączone zostały bowiem nowe, wzywające do powołania wolnych związków zawodowych, wolności słowa i zakończenia represji politycznych. Nie chodziło już zatem wyłącznie o interes ekonomiczny, ale też o ogólne zasady funkcjonowania państwa.
Niebawem potężne strajki objęły całe wybrzeże. 18 sierpnia stanęły szczecińskie stocznie „Parnica” i „Warski”, a ich pracownicy podjęli próbę podjęcia współpracy z Gdańskiem. Przedstawiciele rządu próbowali poróżnić ze sobą oba ośrodki buntu, wykorzystując do tego niechęć Szczecinian do politycznej opozycji i panujące tam przeświadczenie o tym, że to Gdańsk chce odgrywać w całym ruchu pierwsze skrzypce (i wydaje się, że faktycznie tak było). Starania te odniosły jednak tylko częściowy sukces.
Porozumienia sierpniowe: znaczenie
.W wyniku niedostatecznej komunikacji pomiędzy dwoma ośrodkami strajku doszło do nieporozumienia, z tym że być może tylko przyspieszyło ono bieg wypadków. 30 sierpnia szczeciński Międzyzakładowy Komitet Strajkowy pod wodzą Mariana Jurczyka podpisał umowę w sprawie swoich 33 postulatów z przedstawicielami rządu. Tamtejsi działacze byli przekonani, iż gdańszczanie już rozpoczęli ostatnią fazę rozmów i także planują rychłe zakończenie protestu. W Gdańsku tymczasem podpisanie porozumień szczecińskich uznano za brak lojalności ze strony sojusznika; jednocześnie nie znano treści ugody i obawiano się, że szczecinianie mogli w niej pójść na zbyt duże ustępstwa.
Ostatecznie porozumienie udało się wypracować też w Gdańsku – wokół tamtejszych 21 postulatów. Uzyskano satysfakcjonujące deklaracje zarówno w sprawach ekonomicznych, jak i politycznych. Kluczowe znaczenie miało jednak to, że zarówno porozumienia szczecińskie, jak i gdańskie, zezwalały robotnikom na zakładanie niezależnych związków zawodowych. Władze PRL próbowały potem interpretować ten zapis po swojej myśli, stwierdzając, że dotyczy on wyłącznie zakładów, których przedstawiciele podpisali porozumienia. To doprowadziło do kolejnych strajków, które kończyły się podpisaniem porozumień 3 września w Jastrzębiu Zdroju oraz 11 września w Katowicach. W ramach tego ostatniego przedstawiciele rządu zagwarantowali prawo do zrzeszania się pracownikom wszystkich przedsiębiorstw.
Rozpoczęła się tym samym trwająca kilkanaście miesięcy era ogromnego ożywienia polskiego społeczeństwa. 17 września 1980 roku powołano do życia ogólnopolski Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”, którego członkami zostało prawie dziesięć milionów osób. Pojawił się nad Wisłą nowy gracz o dużym znaczeniu politycznym, pozbawiony związków z komunistyczną władzą. Choć rok później sytuacja znów się odwróciła wraz ze wprowadzeniem stanu wojennego, porozumienia sierpniowe odegrały wielką rolę w długotrwałym procesie wychodzenia Polski – i całej Europy Środkowej – spod jarzma komunizmu.
Czy „Solidarność” była kobietą?
.O udziale kobiet w ruchu „Solidarności” pisze dla „Wszystko co Najważniejsze” historyczka PROF. Barbara KLICH-KLUCZEWSKA.
„Pomimo że przywykliśmy do posługiwania się w kontekście społeczeństwa PRL całą masą uogólnień, historia kobiet «Solidarności» pokazuje, że różnice regionalne i kulturowe, strukturalnie powiązane z dywersyfikacją sytuacji w miastach, miasteczkach i na polskich wsiach, nie straciły na znaczeniu w drugiej połowie XX wieku. Dzięki badaniom socjologicznym Adama Mielczarka wiemy, że w środowiskach inteligenckiej konspiracji warszawskiej kobiety stanowiły nawet nieco ponad połowę grupy, gdy w Rzeszowie było to już tylko około 25 proc., a w Siedlcach, gdzie dominowały tradycje wiejskie – 17 proc. Dziś wiemy także, że kobiety stanowiły mniej więcej połowę członków powstałego w sierpniu 1980 r. Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego «Solidarność»” – zauważa PROF. Barbara KLICH-KLUCZEWSKA.
Stwierdza ona też, że „aktywizacji kobiet sprzyjały środowiska akademickie, a więc duże miasta. W takim wypadku kobiety w równym stopniu, co mężczyźni decydowały o zasięgu społecznym ruchu. Co być może kluczowe, chociaż symbolem zaangażowania kobiet stała się ostatecznie robotnica, to wiemy dziś, że ta grupa stanowiła zaledwie margines. Przeważały nauczycielki, prawniczki, lekarki i pielęgniarki, inżynierki i urzędniczki. Kobiet w średnim wieku, powyżej 38. roku życia, było zdecydowanie więcej niż młodych.”
„Jeżeli w samej Warszawie kobiet było tak wiele, to skąd przekonanie o ich niewidoczności, a więc małym udziale i niewielkim wpływie na funkcjonowanie związku? Otóż kobiet nie było niemal wcale w kierownictwie ruchu i rzadko mówiły własnym głosem na łamach prasy podziemnej. (…) Ich obecności w strukturach kierowniczych paradoksalnie sprzyjało ogłoszenie stanu wojennego i internowanie znakomitej większości władz związkowych, a więc mężczyzn. Co nie oznaczało zresztą, że kobiety nie znalazły się na listach proskrypcyjnych. W ośrodku w Gołdapi, na granicy z ZSRR, znalazło się niemal 400 kobiet.” – pisze PROF. Barbara KLICH-KLUCZEWSKA.