Prof. Łukasz TURSKI we „Wszystko co Najważniejsze”

18 listopada 1943 r. urodził się prof. Łukasz TURSKI, fizyk teoretyczny i publicysta związany z Centrum Fizyki Teoretycznej PAN i Centrum Nauki Kopernik. Redakcja przypomina z tej okazji wybrane teksty prof. Łukasza TURSKIEGO opublikowane na łamach „Wszystko co Najważniejsze”.

18 listopada 1943 r. urodził się prof. Łukasz TURSKI, fizyk teoretyczny i publicysta związany z Centrum Fizyki Teoretycznej PAN i Centrum Nauki Kopernik. Redakcja przypomina z tej okazji wybrane teksty prof. Łukasza TURSKIEGO opublikowane na łamach „Wszystko co Najważniejsze”.

Prof. Łukasz TURSKI o społecznym zaufaniu do nauki

.„Nazwa szczepionka i procedura szczepienia w języku angielskim: «vaccine» i «vaccination», pochodzi od łacińskiej nazwy krowianki «Variolae vaccinae» i dopiero Pasteur zaproponował, by używać tego określenia dla wszelkich szczepionek. W ciągu dosłownie kilku lat, w świecie pozbawionym jeszcze nawet parowej komunikacji, szczepionka przeciw ospie stała się znana i stosowana niemal wszędzie, gdzie docierała ówczesna medycyna” – pisze prof. Łukasz TURSKI w tekście „Prawda naukowa”.

Jak podkreśla, „ludzkość rozpoczęła wojnę na wytępienie z wieloma chorobami, które dziesiątkowały zbiorowiska ludzkie. Fakt, że początkowe szczepienia miały wcale niemałą liczbę szkodliwych efektów ubocznych, przy drastycznym zmniejszeniu liczby ofiar śmiertelnych, np. ospy z kilkudziesięciu procent wśród niezaszczepionych do 2-3 proc. zaszczepionych, wystarczał, by nikt nie protestował przeciw przyjmowaniu szczepionek”.

„Zaufanie nas, obywateli świata, do skuteczności szczepionek wynikało z powszechnej akceptacji podstawowej «usługi» świadczonej społeczeństwu przez naukę, tj. dostarczania «bezpiecznej prawdy». Niestety wartość tego pojęcia sformułowanego przez wybitnego brytyjskiego matematyka i filozofa Williama Clifforda została ostatnimi czasy podważona przez niespotykaną dawniej liczbę przypadków zamierzonych nieuczciwości i poważnych oszustw, których sprawcami byli i są naukowcy. Zaufanie społeczne do szczepień poderwane zostało w dużej mierze przez konsekwencje fałszu naukowego opublikowanego w 1998 r. w czasopiśmie Lancet – szanowanym periodyku medycznym o zasięgu światowym – przez grupę 12 autorów pod kierownictwem angielskiego transplantologa Andrew Wakefielda. Fałsz dotyczył związku szczepionki dla dzieci MMR z autyzmem. Wakefield został skazany prawomocnym wyrokiem i pozbawiony uprawnień lekarskich, a współautorzy jednogłośnie wycofali się z tez głoszonych w artykule. Ruch przeciwników szczepień zyskał jednak zwolenników w sporej części bogatego i zdrowego świata. W konsekwencji wiele chorób zakaźnych zaczyna nam na nowo zagrażać, np. koklusz” – pisze prof. Łukasz TURSKI.

Naukowiec dodaje, że „oszustwa zdarzają się nie tylko w medycynie. Cały niemal świat zaangażowany jest w problem, felietonowo określany jako globalne ocieplenie i ochrona ziemskiego klimatu. Odbywają się wielkie międzynarodowe konferencje. Jedna z nich była kilka lat temu w Warszawie. Wypowiadają się najwyżsi rangą politycy, z prezydentem USA włącznie. Niestety w trakcie tej debaty, decydującej być może o przyszłości cywilizacyjnej świata, argumenty naukowców przegrywają często z naciskami polityków. Zwolennicy teorii głoszących, że globalne ocieplenie jest konsekwencją działalności przemysłowej człowieka, a głównie emisji tzw. gazów cieplarnianych towarzyszących niemal każdemu technicznemu procesowi, w szczególności zaś wytwarzaniu energii (poza energetyką jądrową, ale ta została uznana za zbrodniczą z innych, bezsensownych powodów) uzyskali potężne wsparcie polityczne. Stali się też forpocztą radykalnych ruchów ekologicznych”.

„Od wielu lat chłopcami do bicia byli ci badacze, którzy zwrócili uwagę na fakt, że globalne ocieplenie w ciągu kilkunastu ostatnich lat zwolniło tempo i to pomimo istotnego wzrostu emisji gazów cieplarnianych. Gigant badawczy NOAA (National Oceanic and Atmospheric Administration) w USA i naukowcy z nim związani nie szczędzili środków, by udowodnić, delikatnie mówiąc, nicość intelektualną tych, którzy o tym spowolnieniu ośmielali się mówić i pisać. Tuż przed ostatnim wystąpieniem prezydenta Obamy na konferencji klimatycznej w Paryżu czołowy ekspert NOAA opublikował artykuł miażdżący zwolenników spowolnienia. 26 lutego 2016 r. na łamach elektronicznego wydania najmodniejszego czasopisma naukowego Nature, w jego części Climate Change, ukazała się publikacja 11 autorów, w tym samego Michaela E. Manna, zatytułowana «Próba zrozumienia spowolnienia ocieplenia w początkach lat 2000». Artykuł ten przyznaje rację sponiewieranym moralnie autorom tezy o spowolnieniu, przyznaje, że jest ono znaczące i że jego związek z emisją gazów cieplarnianych powinien być dogłębniej zbadany” – przypomina prof. Łukasz TURSKI.

Zaznacza, że „to wszystko już po decyzjach z Paryża. Zwykły obywatel musi mieć problem ze zrozumieniem takiego sposobu działania. Jaki wyciąga wniosek? Że bezpieczna prawda nauki już nie istnieje, że chęć sławy, motywacja polityczna, zwykła nieuczciwość (jak w przypadku holendersko-duńskiego psychologa społecznego Diederika Stapela, który sfałszował wyniki co najmniej 50 prac naukowych opublikowanych w renomowanych czasopismach) biorą w bardzo ważnych sprawach górę nad zobowiązaniem przed społeczeństwem. Konsekwencje utraty zaufania do nauki i jej pochodnej, czyli techniki, będą katastrofalne”.

Spadanie w przepaść

.„Przełom XIX i XX wieku obfitował w dzieła literackie i «naukowe» głoszące zbliżający się kres zbyt, zdaniem ich autorów, burzliwie rozwijającej się cywilizacji” – pisze prof. Łukasz TURSKI w tekście „Spadanie w przepaść”.

Fizyk dodaje, że „objawami tego zbliżającego się kataklizmu był gwałtowny rozwój technologiczny świata – głównie masowe wykorzystanie energii elektrycznej i powstanie przemysłu nawozów sztucznych, prowadzące do fundamentalnych przeobrażeń przemysłu i rolnictwa, oraz rozwój radia, filmu i komunikacji telefonicznej i bezprzewodowej, zmieniający całkowicie styl, a przede wszystkim tempo życia intelektualnego świata”.

Prof. Łukasz TURSKI podkreśla, że „historia XX wieku pokazała, że to nie rozwój nauki, ale gloryfikacja nieuctwa doprowadziła do panświatowych katastrof i kosztowała życie milionów ludzi”.

„Dzisiejszy świat przechodzi rewolucję technologiczną wraz z jej społecznymi konsekwencjami, o niespotykanej dotychczas w historii szybkości i głębokości przemian. To ta rewolucja technologiczna, wykorzystująca osiągnięcia nauk podstawowych z ubiegłego wieku, doprowadziła w ciągu ostatniego ćwierćwiecza do powstania cywilizacji, która codziennie ratuje tysiącom ludzi życie, wykorzystując antymaterię, która poza okruchami niesionymi w promieniowaniu kosmicznym nie istnieje w otaczającej nas części Wszechświata. Wytworzone przez ludzi urządzenia schładzające materię do temperatur niewystępujących w przestrzeni kosmicznej zbliżają nas z każdym dniem do ery informatyki kwantowej, która całkowicie odmieni sposoby i zakres przetwarzania informacji. Współczesna genetyka otwiera drogę do świata wolnego od tych chorób, których dzisiejsza medycyna jeszcze nie potrafi zwalczyć. Miliony ludzi wyleczonych z chorób nowotworowych normalnie żyją dzięki osiągnięciom chemii jądrowej. Przekleństwo ślepoty zwalczono w milionach przypadków błyskiem światła laserowego. Jesteśmy w stanie wyżywić miliardy nowych obywateli naszego globu, wykorzystując osiągnięcia biologii molekularnej. Miliardy ludzi mają dostęp do praktycznie całego dziedzictwa kulturalnego wszystkich różnorodnych fragmentów naszej cywilizacji dzięki osiągnięciom matematyki, umożliwiającym bezprzykładnie sprawne działanie światowej sieci internetu i telefonii komórkowej. Świat praktycznie zwalczył analfabetyzm” – twierdzi prof. Łukasz TURSKI.

W jego opinii „jeżeli gdzieś ta rozwijająca się, różnorodna cywilizacja zawodzi, to na skutek działalności polityków i ideologów starających się zapanować nad tą rewolucją światową, którzy bojąc się jej, starają się zakuć świat w okowy znanych im XVIII- i XIX-wiecznych idei. Jeżeli coś się im udaje, to lokalnie utopić w nienawiści i morzu krwi kraje i rejony. Rewolucja Gutenberga też doprowadziła do trwających dziesiątki lat wojen. Przemierzające Europę armie cesarskie, biskupie i chłopskie wyrzynały miasta, wsie i księstwa w imię powrotu do starych zwyczajów, do zatrzymania rozwoju nowego świata. W dzisiejszym świecie próba przerwania przeżywanej przez nas Schumpeterowskiej kreatywnej destrukcji starego świata byłaby zdecydowanie prostsza, bo mamy dostateczną liczbę głowic jądrowych i hektolitrów nowiczoków, by to szybko i bardzo boleśnie przeprowadzić. Wtedy Ziemia będzie cudownym globem o braku różnorodności, a ludzkość już nie będzie spadać w przepaść. Będzie martwa na jej dnie”.

Samotność człowieka

.W tekście „Samotność człowieka” prof. Łukasz TURSKI zwraca uwagę, że „sto lat temu szkocki astronom Robert Innes odkrył  słabo świecącą gwiazdę Proxima Centauri, naszego najbliższego towarzysza we Wszechświecie. Dzieli nas od niej odległość, którą światło pokonuje w ciągu 4225 lat, to jest mniej więcej 40 tys. miliardów kilometrów. Podróż na Proximę podjęta pojazdem poruszającym się z największą prędkością, jaką udało się osiągnąć naszej technice, zajęłaby jakieś 120 tys. lat. To czas, w którym ewolucja w istotny sposób mogłaby zmienić nasz gatunek tu na Ziemi”.

Fizyk podkreśla, że „niestety nie znamy żadnej metody fizycznej umożliwiającej nadawanie masywnym obiektom (poza cząstkami elementarnymi i jądrami niektórych pierwiastków) energii pozwalającej im poruszać się z prędkościami bliskimi prędkości światła”.

W opinii prof. Łukasza TURSKIEGO „nasza wyobraźnia biologiczna jest niewątpliwie ograniczona przez doświadczenie ziemskie. Nie znam ani jednej naprawdę interesującej powieści fantastycznonaukowej, w której inne formy życia we Wszechświecie nie są wyobrażane jak zmodyfikowane organizmy ziemskie. Obelisk z pamiętnej Odysei kosmicznej 2001 Kubricka to niemal jedyny przykład. Podobne do nas obiekty żywe we Wszechświecie podlegają w nim tym samym prawom przyrody co my. Żadne z doświadczeń czy obserwacji nie wskazuje, by w tej części Wszechświata, którą spenetrowaliśmy naszymi przyrządami, działały jakieś inne prawa. Tak więc powinniśmy się pogodzić z tym, że, jak to mówią prezenterzy telewizyjni, z ogromnym prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością jesteśmy i pozostaniemy we Wszechświecie sami. No chyba że nasi współbracia ukrywają się wyjątkowo starannie pod powierzchnią którejś z bliskich nam planet czy księżyców tychże planet. Tylko po co?”

„Samotni na samotnej planecie, z jednym zaledwie Księżycem, poruszającej się zgodnie z prawami grawitacji wokół peryferyjnej gwiazdy po orbicie, której stabilności do końca nie jesteśmy pewni, jesteśmy dodatkowo narażeni na przypadkowe globalne katastrofy pochodzące albo z wnętrza Ziemi, albo z otaczającego nas kosmosu. (…) Skoro jesteśmy samotni na tej małej planecie, to może powinniśmy zastanowić się, jak się naprawdę wygodnie i bezpiecznie na niej ulokować” – postuluje fizyk.

„Nie wygląda na to, żebyśmy wiedzieli, jak urządzić ten statek kosmiczny o nazwie Ziemia do długiego lotu przez dostatecznie nieprzyjazny nam kosmos. A może umiemy, tyle że oddaliśmy przywództwo świata w ręce ludzi, którzy niezbyt zdają sobie sprawę z odpowiedzialności, jaka na nich spoczywa. Nie tylko przed wyborcami, ale i przed Ziemią. A ta ma długą pamięć i potrafi bezwzględnie karać za głupotę” – pisze prof. Łukasz TURSKI.

WszystkoCoNajważniejsze/SN

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 18 listopada 2023