
Prawda naukowa
Przeszło trzysta lat temu bostoński duchowny purytański Cotton Mather, który przeszedł do historii jako jedna z czołowych postaci w procesie „czarownic” z Salem oraz jako jeden z pierwszych badaczy krzyżowania odmian kukurydzy, zwrócił uwagę na fakt, że afrykańscy niewolnicy stosujący przywiezione ze swoich rodzinnych stron praktyki wyglądające na szamańskie nie zapadają na ospę prawdziwą tak często jak ich biali właściciele.
.Mather, co wydaje się zaskakujące, nie tylko nie potępił tych praktyk jako sprzecznych z jego skrajnymi purytańskimi poglądami religijnymi, ale stał się orędownikiem metody prymitywnej inokulacji – wprowadzenia do organizmu zdrowego osobnika patogenu, jak robiono to w Azji i Afryce.
Metoda ta dotarła do Europy przez Turcję i była dość powszechnie stosowana (poddawano jej członków brytyjskiej rodziny królewskiej) aż do przełomowego osiągnięcia Edwarda Jennera, który w końcu XVIII w. opracował pierwszą prawdziwą szczepionkę przeciw ospie prawdziwej opartą na podawaniu ludziom żywego wirusa krowianki – zwierzęcej formy ospy. Starsi z nas mają na ramionach charakterystyczne ślady pozostawiane przez tego typu szczepienia będące obowiązkowymi do drugiej połowy XX wieku, gdy uznano, że ospa została ostatecznie zwalczona. Gdzieś w górskich bazach w Szwajcarii przechowywane są awaryjne zapasy szczepionki, a po zamachach na Nowy Jork w 2001 r. wojsko amerykańskie ponoć przygotowało nowe szczepionki produkowane po raz pierwszy z wykorzystaniem wszystkich współczesnych metod, w tym inżynierii genetycznej.
Nazwa szczepionka i procedura szczepienia w języku angielskim: „vaccine” i „vaccination”, pochodzi od łacińskiej nazwy krowianki „Variolae vaccinae” i dopiero Pasteur zaproponował, by używać tego określenia dla wszelkich szczepionek. W ciągu dosłownie kilku lat, w świecie pozbawionym jeszcze nawet parowej komunikacji, szczepionka przeciw ospie stała się znana i stosowana niemal wszędzie, gdzie docierała ówczesna medycyna.
.Ludzkość rozpoczęła wojnę na wytępienie z wieloma chorobami, które dziesiątkowały zbiorowiska ludzkie. Fakt, że początkowe szczepienia miały wcale niemałą liczbę szkodliwych efektów ubocznych, przy drastycznym zmniejszeniu liczby ofiar śmiertelnych, np. ospy z kilkudziesięciu procent wśród niezaszczepionych do 2-3 proc. zaszczepionych, wystarczał, by nikt nie protestował przeciw przyjmowaniu szczepionek.
W czasie II wojny światowej i po jej zakończeniu wynędzniała ludzkość padła ofiarą dwóch gigantycznych epidemii chorób znanych oczywiście uprzednio. Były to gruźlica i polio – choroba Heinego i Medina. Moje pokolenie pamięta strach przed polio i wszędzie obecne znaki walki z gruźlicą – spluwaczki. Lektura Nemesis Philipa Rotha, książka z czasów polio w USA, powinna być chyba obowiązkowa. Nikt z nas, uczniów jednej z warszawskich szkół wylosowanych do zaszczepienia przeciw polio „herbatką” Koprowskiego, nie przejmował się tym, że może mieć ona jakieś efekty uboczne, A miała. (Ta jedna z pierwszych szczepionek przeciw polio dotarła do nas dzięki staraniom wybitnego polskiego uczonego XX wieku, pracującego w USA – Hilarego Koprowskiego).
W latach 80. miałem doktoranta, który był jeszcze ofiarą polio w Polsce – do niego szczepionka dotarła za późno. Szczepienia przeciw gruźlicy i polio oraz wielu innym chorobom spowodowały, że czuliśmy się bezpieczni. Do czasu.
.Zaufanie nas, obywateli świata, do skuteczności szczepionek wynikało z powszechnej akceptacji podstawowej „usługi” świadczonej społeczeństwu przez naukę, tj. dostarczania „bezpiecznej prawdy”. Niestety wartość tego pojęcia sformułowanego przez wybitnego brytyjskiego matematyka i filozofa Williama Clifforda została ostatnimi czasy podważona przez niespotykaną dawniej liczbę przypadków zamierzonych nieuczciwości i poważnych oszustw, których sprawcami byli i są naukowcy. Zaufanie społeczne do szczepień poderwane zostało w dużej mierze przez konsekwencje fałszu naukowego opublikowanego w 1998 r. w czasopiśmie Lancet – szanowanym periodyku medycznym o zasięgu światowym – przez grupę 12 autorów pod kierownictwem angielskiego transplantologa Andrew Wakefielda. Fałsz dotyczył związku szczepionki dla dzieci MMR z autyzmem. Wakefield został skazany prawomocnym wyrokiem i pozbawiony uprawnień lekarskich, a współautorzy jednogłośnie wycofali się z tez głoszonych w artykule. Ruch przeciwników szczepień zyskał jednak zwolenników w sporej części bogatego i zdrowego świata. W konsekwencji wiele chorób zakaźnych zaczyna nam na nowo zagrażać, np. koklusz.
Ale oszustwa zdarzają się nie tylko w medycynie. Cały niemal świat zaangażowany jest w problem, felietonowo określany jako globalne ocieplenie i ochrona ziemskiego klimatu. Odbywają się wielkie międzynarodowe konferencje. Jedna z nich była kilka lat temu w Warszawie. Wypowiadają się najwyżsi rangą politycy, z prezydentem USA włącznie. Niestety w trakcie tej debaty, decydującej być może o przyszłości cywilizacyjnej świata, argumenty naukowców przegrywają często z naciskami polityków. Zwolennicy teorii głoszących, że globalne ocieplenie jest konsekwencją działalności przemysłowej człowieka, a głównie emisji tzw. gazów cieplarnianych towarzyszących niemal każdemu technicznemu procesowi, w szczególności zaś wytwarzaniu energii (poza energetyką jądrową, ale ta została uznana za zbrodniczą z innych, bezsensownych powodów) uzyskali potężne wsparcie polityczne. Stali się też forpocztą radykalnych ruchów ekologicznych.
.Tzw. krzywa hokejowa wykreślona już wiele lat temu przez jednego z głównych ideologów wpływu człowieka na globalne ocieplenia, prof. Michaela E. Manna, dowód na zbrodniczą działalność człowieka, to pewnie jeden z najbardziej znanych wykresów naukowych pomimo nieśmiało tu i ówdzie podnoszonych zastrzeżeń co do poprawności analizy danych służących do jej wykreślenia. Prof. Mann nie przebiera w słowach, krytykując swoich przeciwników. Być oponentem czy nawet sceptykiem jego teorii oznacza być wrogiem ludzkości. Media nie kwapią się do podawania krytycznych informacji o kolegach Manna.
Od wielu lat chłopcami do bicia byli ci badacze, którzy zwrócili uwagę na fakt, że globalne ocieplenie w ciągu kilkunastu ostatnich lat zwolniło tempo i to pomimo istotnego wzrostu emisji gazów cieplarnianych. Gigant badawczy NOAA (National Oceanic and Atmospheric Administration) w USA i naukowcy z nim związani nie szczędzili środków, by udowodnić, delikatnie mówiąc, nicość intelektualną tych, którzy o tym spowolnieniu ośmielali się mówić i pisać. Tuż przed ostatnim wystąpieniem prezydenta Obamy na konferencji klimatycznej w Paryżu czołowy ekspert NOAA opublikował artykuł miażdżący zwolenników spowolnienia. 26 lutego 2016 r. na łamach elektronicznego wydania najmodniejszego czasopisma naukowego Nature, w jego części Climate Change, ukazała się publikacja 11 autorów, w tym samego Michaela E. Manna, zatytułowana Próba zrozumienia spowolnienia ocieplenia w początkach lat 2000. Artykuł ten przyznaje rację sponiewieranym moralnie autorom tezy o spowolnieniu, przyznaje, że jest ono znaczące i że jego związek z emisją gazów cieplarnianych powinien być dogłębniej zbadany.
.To wszystko już po decyzjach z Paryża. Zwykły obywatel musi mieć problem ze zrozumieniem takiego sposobu działania. Jaki wyciąga wniosek? Że bezpieczna prawda nauki już nie istnieje, że chęć sławy, motywacja polityczna, zwykła nieuczciwość (jak w przypadku holendersko-duńskiego psychologa społecznego Diederika Stapela, który sfałszował wyniki co najmniej 50 prac naukowych opublikowanych w renomowanych czasopismach) biorą w bardzo ważnych sprawach górę nad zobowiązaniem przed społeczeństwem. Konsekwencje utraty zaufania do nauki i jej pochodnej, czyli techniki, będą katastrofalne. Niedawno pisałem tu o oszustwach firmy Volkswagen, których wciąż nie wyjaśniono. Konsekwencje badań naukowych bywają często sprzeczne z zamierzeniami samych naukowców.
.Histeryczne odwrócenie się od szczepionek to jeden bardzo drastyczny przykład. Drugi to zachowanie polityków starających się wcisnąć naukę w gorset biurokratyczny. W zamierzeniu ma on uniemożliwić oszustwa, ale w rzeczywistości tworzy tylko ich nowe wersje. Przykładem jest owe fabrykowanie danych Stapela przynoszące mu liczne granty, punkty i nagrody.
Bezpieczna prawda Clifforda na pewno zwycięży. Tylko jaką cenę za to zapłacimy?
Łukasz A.Turski
Tekst pochodzi z portalu Project Syndicate Polska, www.project-syndicate.pl publikującego opinie i analizy, których autorami są najbardziej wpływowi międzynarodowi intelektualiści, ekonomiści, mężowie stanu, naukowcy i liderzy biznesu.