Ben ROONEY: "Medycyna 3.0. W poszukiwaniu skutecznej profilaktyki i dobrej komunikacji w epoce nowych mediów"

"Medycyna 3.0. W poszukiwaniu skutecznej profilaktyki i dobrej komunikacji w epoce nowych mediów"

Photo of Ben ROONEY

Ben ROONEY

Współredaktor naczelny Informilo. Były szef działu technologicznego europejskiej edycji The Wall Street Journal.

Systemy ochrony zdrowia są pełne wewnętrznych sprzeczności. Wraz ze skutecznością systemu zwiększa się długość życia obywateli. Jednak ci im dłużej żyją, tym bardziej obciążają system. Starsi pacjenci narażeni są na choroby właściwe dla podeszłego wieku, więc koszty funkcjonowania systemu rosną. Czyli im większą osiąga on skuteczność, tym bardziej osłabia swoją konstrukcję.

.Populacja Europy się starzeje, wydatki na opiekę zdrowotną pochłaniają coraz większą część PKB. World Population Prospects, raport Narodów Zjednoczonych przewiduje, iż odsetek Europejczyków w wieku od 65 lat wzwyż wzrośnie z 16% w 2000 roku do 22% w 2030 roku. Skutkiem tego zdaniem Banku Światowego właśnie w 2030 roku koszty ochrony zdrowia w UE będą pochłaniać 14% PKB w porównaniu z 8% z roku 2000. Gdy weźmiemy też pod uwagę niewesołą prognozę, że w związku ze wzrastającą przeciętną długością życia będzie rosła liczba osób cierpiących na przewlekłe schorzenia, okazuje się, że borykające się z niedostatkiem środków systemy europejskie będą musiały mierzyć się z narastającymi problemami – o ile nie zmieni się sposób świadczenia usług w tej dziedzinie życia. Nie wygląda to różowo.

Czy technologia może tutaj pomóc? Jak dotąd jeszcze tego nie udowodniła, twierdzi dr Anurag Gupta, specjalizujący się w ochronie zdrowia dyrektor ds. badań w firmie analitycznej Gartner. „Przez ostatnie 20 lat wszyscy mówią, że już czas na zmiany, a wciąż nic takiego na serio się nie dzieje.”

Tym razem będzie inaczej

.Anurag Gupta jest pewien, że tym razem naprawdę będzie inaczej. „Wielka zmiana dokona się przy udziale superkomputera, który wielu z nas ma w kieszeni.” Raport przygotowany przez PricewaterhouseCoopers w 2013 roku na zlecenie stowarzyszenia operatorów sieci komórkowych GSMA przewiduje, że już w 2017 roku rosnąca użyteczność mobilnych technologii prozdrowotnych może dać w unijnej ochronie zdrowia oszczędność rzędu 99 mld euro oraz zwiększyć PKB Unii Europejskiej o 93 mld euro, jeżeli przyjmowanie takich rozwiązań będzie traktowane priorytetowo.

Smartfony i inne urządzenia z potencjałem monitorowania stanu pacjentów i raportowania zmienią system opieki zdrowotnej z leczenia na zapobieganie.

.Zdaniem Skipa Snowa, starszego analityka w Forrester Research „edukacja personelu kładzie nacisk na fachowe zajmowanie się schorzeniami zamiast na utrzymywanie ludzi w zdrowiu”. Musi się zmienić cały system, który wciąż w duże mierze zachowuje kształt sprzed epoki industrialnej. Istnieje duża potrzeba automatyzacji ochrony zdrowia.”

Wszystko to otwiera ogromne pole do popisu dla przedsiębiorców. Takie firmy jak Fitbit szybko wkroczyły na rynek z urządzeniami pozwalającymi konsumentom świadomym ich potrzeb zdrowotnych kontrolować swoją aktywność fizyczną. Sprzedaż tego sprzętu odbywa się w sieci liczącej około 37 tys. placówek na całym świecie, zapewnia Jeff Clavier, mówca na LeWeb i udziałowiec w SoftTechVC z Doliny Krzemowej, firmie od dawna inwestującej w Fitbit.

Wprawdzie wspomniane urządzenia pozwalają świadomym użytkownikom utrzymywać kontrolę nad stanem ich organizmów, co z kolei zmienia środek ciężkości w ramach systemu z leczenia w kierunku zapobiegania, jednak w tej materii jeszcze wiele jest do zrobienia. W raporcie o „technologii ubieralnej i prewencyjnej opiece medycznej” przygotowanym w Stanach Zjednoczonych w 2014 roku stwierdzono, iż 74,9% dorosłych Amerykanów nie śledzi swojej wagi, diet czy ćwiczeń za pomocą stosownych urządzeń czy aplikacji.

Zmuszanie do zmian nie działa

.Nakłonienie ludzi do zmian będzie wymagać zróżnicowanego, nowatorskiego podejścia. Nic na siłę. Mniej niż połowa respondentów (44,3%) odpowiedziało, że lepsze doradztwo ze strony ich lekarza skłaniałoby ich do korzystania z bieżni w salonach fitness.

Na zachętę dobre mogą okazać się nagrody. Od czerwca rosyjski Alfa Bank oferuje wyższe oprocentowanie klientom korzystającym z bieżni, jednak nie ma danych co do zainteresowania tą ofertą. 57,1% dorosłych osób w USA nie robiących użytku z bieżni przyznało, że możliwość obniżenia składek ubezpieczenia zdrowotnego dałaby im impuls do podjęcia tego rodzaju wysiłku fizycznego.

.Chociaż, jak mówi Snow, dla firm związanych z aktywnościami fitness i wellness przyszłość wygląda bardzo obiecująco, ci, którzy chcą wejść na rynek opieki zdrowotnej wart globalnie 6,5 bln dolarów muszą być realistami. „To nie tak, że dwóch gości w garażu na nowo wynajdzie ochronę zdrowia.”

Rynek jest podzielony na dwa sektory: objęty regulacją sprzęt medyczny dla zdrowia i jego diagnozowania przez profesjonalistów oraz niestandardowe urządzenia wellness używane przez konsumentów. Jak wielu inwestorów podejmujących duże ryzyko, SoftTechVC unika sektora uregulowanego. „Zwykle nie angażujemy się w przedsięwzięcia związane z tym sektorem”, zaznacza Clavier. „Jest to zbyt kosztowne i czasochłonne. Kiedy udzielamy finansowania, najczęściej przyjmujemy od półtora do dwóch lat na przekonanie się o rentowności inwestycji i podjęcie decyzji o ewentualnej kolejnej transzy wsparcia. To nie wchodzi w rachubę, gdy mamy do czynienia z jakimikolwiek procedurami regulacyjnymi.”

Mimo że idea stosowania kombinacji, które pomagałyby w monitorowaniu pacjentów jest atrakcyjna, przy rozwiązaniach niestandardowych mogą zachodzić przeszkody prawne.

IT dla opieki medycznej

.”Kiedy lekarz zamieszcza informacje w karcie, instytucja przyjmuje na siebie odpowiedzialność za fakty”, mówi Snow. „Gdyby stwierdzono, że mam arytmię serca i nikt by nie zareagował, kto odpowiadałby za zaniedbanie?” To nie są proste sprawy. Problem nie jest natury technicznej, a biznesowej.

Firmą, której udało się zaistnieć w uregulowanym środowisku jest Tinnitracks z Hamburga, pomagająca cierpiącym na dokuczliwe szumy w uszach charakteryzujące się przeciągłym gwizdem o wysokim tonie. Firma ta, stosująca procedurę medyczną zwaną „inhibicją lateralną” lub inaczej „hamowaniem obocznym”, sprzedaje usługę polegającą na usuwaniu wybranej częstotliwości odbieranych dźwięków. „Poprzez otaczanie ciszą częstotliwości, na której występują szumy stymuluje się sąsiadujące komórki”, wyjaśnia Jörg Land, szef Tinnitracks. „Można regulować szumy poprzez połączenia komórek.”

Przejście przez obwarowania medyczne w Niemczech, zaznacza Jörg, było „okropnie upierdliwe, ale zrobiliśmy to, a za nami pójdą inni. Specjaliści IT i architekci nie lubią stosować się do uregulowań medycznych. Są przyzwyczajeni do szybkiego działania. Obecnie zaś musimy mieć na wszystko dokumenty, prawo nas do tego zobowiązuje.”

Start-upy powinny upatrywać swoich szans w efektywności operacyjnej, czyli w ulepszaniu istniejącego systemu, uważa Yashu Reddy prowadząca londyńską filię Healthbox, akceleratora w służbie zdrowia posiadającego biura w USA, Wielkiej Brytanii i Izraelu. Zapewnia ona, że Healthbox miał kontakt przynajmniej z półtora tysiąca start-upów ulokowanych w tym segmencie rynku, z czego zainwestował w ponad 80. „Przynajmniej 40% sposród obserwowanych przez nas firm działa w branżach wellness i fitness, ale efektywność operacyjna także zajmuje tu ważne miejsce”, mówi Yashu. „Poszukujemy rozwiązań pomagających takim przedsiębiorstwom. W zakresie efektywności i ukierunkowywania dużo się dzieje, zatem kolejnym zagadnieniem w ramach cyfrowej medycyny jest całościowa perspektywa ścieżek i ich optymalizacja.”

Zainspirowani technologiami w usługach finansowych

.Jedną z takich firm jest zlokalizowany w Warszawie DocPlanner pomagający pacjentom, przeważnie z Europy wschodniej, w znajdowaniu lekarzy i umawianiu się na wizyty. Niedawno DocPlanner przejął firmę z Turcji. „Działamy na rynkach wschodnich, w Polsce, Czechach, Turcji i Rosji”, opowiada Peter Bialo, dyrektor finansowy DocPlannera. „W tych krajach wiele rzeczy działa jeszcze jak w czasach Związku Radzieckiego, przy użyciu starych urządzeń. W Europie zachodniej na wizytę u specjalisty czeka się przeciętnie około 30 dni. W Polsce ten czas jest dwukrotnie dłuższy”.

DocPlanner, który rozpoczął działalność w 2012 roku i od tamtej pory na dwie rundy finansowania przeznaczył w sumie 4 mln dolarów, obecnie obsługuje sześć milionów unikalnych użytkowników w skali miesiąca (wzrost o półtora miliona w ciągu kilku miesięcy). W zeszłym roku przejął swojego tureckiego rywala Eniyihekim.

Firma wystartowała jako dostawca usług na zasadzie podobnej do Yelp, umożliwiając pacjentom znajdowanie i przyznawanie ocen lekarzom, w tym specjalistom. „Często pacjenci nie wiedzą, do kogo się udać, o ile nie jest to ich lekarz ogólny. Gdyby ten miał ich odsyłać do specjalisty, pewnie byłby to jego kolega, zatem mielibyśmy tu do czynienia z pewnym wypaczeniem. My dajemy pacjentom możliwość podejmowania decyzji na bazie dostępu do listy lekarzy z całego kraju, na podstawie treściwych i wiarygodnych opinii”.

Za usługę zamawiania wizyt płacą firmie lekarze, nie pacjenci. „W Europie wschodniej gabinety lekarskie nie zawsze mają pełną obsługę recepcyjną, dlatego mogą się zdarzać trudności z umawianiem spotkań”. Jak mówi Peter Bialo, ich system redukuje odsetek nieodbytych wizyt. „W prywatnych usługach medycznych bardzo wiele wizyt nie dochodzi do skutku przez niepojawienie się pacjenta, oceniamy to na nawet 30-40%”.

.Działalność pochodzącego z Polski DocPlannera obejmuje teraz wiele krajów Europy centralnej i wschodniej. Bialo, były pracownik firmy Rocket Internet, jest zdania, że nie będą wchodzić na rynek niemiecki i skandynawski, jako że te kraje mają dobrze rozwinięte systemy ochrony zdrowia. Rozważane są niektóre państwa południowe, na przykład Włochy. Jednak Peter największy potencjał widzi w Azji. „Sprawdzamy Indonezję, wygląda to bardzo obiecująco. Będziemy stawiać na rynki wschodzące”.

Alex van Someren, partner zarządzający w Amadeusie, londyńskiej firmie z branży venture capital, uważa, że sektor IT ochrony zdrowia jest bardzo perspektywiczny. Amadeus zainwestował w TrialReach, brytyjską firmę dopasowującą pacjentów kwalifikujących się do leczenia do prób klinicznych, które potencjalnie mogą im pomóc.

„Choć wydaje się to niesamowicie proste”, mówi van Someren, „okazuje się, że nikt wcześniej nie był w stanie tego zrobić.”

„Oprócz tworzenia połączeń tego rodzaju usługa generuje mnóstwo danych. Pokazuje na przykład, jak od strony demograficznej kształtuje się możność i niemożność brania udziału w próbach klinicznych. To naprawdę interesujące, poza tym przecież właśnie na danych zarabia się pieniądze.”

.Dr Gupta z Gartnera jest optymistą co do nadchodzącej zmiany. Szuka podobieństw z inną wysoce uregulowaną sferą – branżą finansową. „Firmy technologiczne operujące w świecie finansjery mają dość dowodów na to, że w bankach zachodzą zmiany. Start-upy nie zmieniają bardzo mocno bankowości, ale działają na jej obrzeżach. To samo wydarzy się w ochronie zdrowia”.

Ben RooneyZrzut ekranu 2016-01-20 (godz. 00.31.13)
Tekst opublikowany został pierwotnie na łamach Informilo [LINK] 

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 20 stycznia 2016
Fot. ARC, przekład: Juliusz Żebrowski