Wołodymyr JERMOŁENKO
"Drodzy rodzice, jesteście okłamywani. Cała prawda o szczepionkach"
Wobec ostatnich epidemii odry i innych chorób, na które działają szczepionki, a także upartego niedostrzegania problemu przez środowiska antyszczepionkowe uznałam, że czas opublikować ten tekst – pisze Jennifer RAFF
Drodzy rodzice,
Jesteście okłamywani. Ludzie, którzy deklarują działania w najlepszym interesie waszych dzieci narażają na niebezpieczeństwo ich zdrowie, a nawet życie.
Mówią, że odra nie jest chorobą śmiertelną. Jest.
Twierdzą, że ospa to nic poważnego. Może być.
Według nich grypa nie jest niebezpieczna. Wręcz przeciwnie.
Uważają, że to nic złego, gdy dzieci chorują na koklusz. To pomyłka.
Mówią, że szczepionki nie przynoszą efektów, jakich się po nich oczekuje. Ale co roku 3 miliony dziecięcych istnień ratują szczepionki, a 2 miliony dzieci umiera na choroby, przeciw którym można je było zaszczepić.
Powiadają, że „naturalne zarażenie” jest lepsze niż szczepienie. Są w błędzie.
Są zdania, że szczepionki nie są rygorystycznie badane pod względem bezpieczeństwa stosowania.
W istocie podlegają one bardziej szczegółowym testom niż jakiekolwiek inne leki. Np. to badanie objęło bezpieczeństwo i efektywność szczepionki przeciwko pneumokokom u 37868 dzieci. Jednak efekty uboczne są dobrze znane i poza wyjątkowymi przypadkami dość łagodne.
Twierdzą, że szczepionka przeciw odrze, śwince i różyczce wywołuje autyzm. Otóż nie wywołuje (powodowanie autyzmu przez szczepionki zostało zanalizowane wzdłuż i wszerz – wyniki jednoznacznie pokazują, że nie ma to miejsca).
Tiomersal występujący w szczepionkach też oskarża się o wywoływanie autyzmu. Nie powoduje go, poza tym i tak od 2001 r. nie jest już zawarty w większości szczepionek.
Mówią, że aluminium w szczepionkach (stosowane jako polepszacz, składnik wzmacniający odpornościowe reakcje organizmu) szkodzi dzieciom. Prawda jest taka, że spożywają one więcej aluminium, gdy są karmione matczynym mlekiem, a żeby ponieść jakąkolwiek szkodę, tego pierwiastka musiałyby przyjąć znacznie więcej.
Podobno VAERS (Vaccine Adverse Events Reporting System – „trybunał szczepionkowy”) ma dowody na szkodliwość szczepień. Nie ma.
Rzekomo dziecięce organizmy nie radzą sobie z planowymi szczepieniami. Nieprawda.
Są też tacy, którzy twierdzą, że nie ma potrzeby szczepić swoich dzieci, jeżeli inne rodziny szczepią swoje. To jeden z najgorszych argumentów, jakie znam. Po pierwsze, szczepionki nie działają w 100% przypadków, dlatego nawet zaszczepione dziecko wciąż może złapać chorobę. W dodatku nie każdy może przyjmować szczepienia, np. dotyczy to osób z obniżoną odpornością lub alergiami na niektóre składniki, które musi chronić tzw. odporność populacji. Kto nie szczepi swojego potomstwa przeciwko chorobom zakaźnym, wystawia na ryzyko nie tylko te, ale i inne dzieci.
Słyszymy, że „naturalne” czy „alternatywne” środki są lepsze niż medycyna oparta na nauce. Nic z tych rzeczy.
Prawda jest taka, że szczepienia to jedno z największych osiągnięć w służbie zdrowia i jeden z najważniejszych sposobów ochrony naszych dzieci.
.Mogę dokładnie przewidzieć reakcję działaczy antyszczepieniowych. Skoro nie mają mocnych argumentów, które mogliby przeciwstawić ewidentnym faktom dotyczącym szczepień, oskarżą mnie o współpracę z przemysłem farmaceutycznym (co nie jest i nigdy nie będzie prawdą). Powiedzą, że nie jestem naukowcem (a właśnie jestem) i nazwą mnie „Agentką 666” (cokolwiek to znaczy, ale z pewnością to nie ja).
Nic z tego nie jest prawdziwe, ale takie są reakcje tych aktywistów, bo nie stoją za nimi fakty. W głębi serc na pewno to rozumieją i obawiają się implikacji, więc atakują posłańca.
Dlaczego was okłamują? Jedni robią to z chęci zysku, próbując sprzedawać jakieś alternatywne środki i zniechęcać was do naukowo sprawdzonych medykamentów. Jestem pewna, że wielu innych, którzy należą do środowiska przeciwnego szczepieniom ma naprawdę dobre intencje i szczerze wierzy w szkodliwość tych środków. Ale jak zauważył pewien astrofizyk, „w nauce dobre jest to, że jest prawdziwa niezależnie od tego, czy w nią wierzysz czy nie”. Gdy chodzi o poszukiwaczy szczepionkowej prawdy, nie jest to dobre. Szlachetnymi intencjami nie powstrzyma się mikrobów od zarażania ludzi i robienia im krzywdy. Deklarowanie, że szczepienia są niebezpieczne niesie poważne konsekwencje. Przez nieszczepienie dzieci obecnie w całych Stanach Zjednoczonych wybuchają lokalne epidemie chorób zakaźnych, na które są dostępne szczepionki.
Jedyny aspekt, w jakim zgadzam się z antyszczepionkowcami to edukacja, jednak gdy oni rozumieją przez to czytanie wszystkich stron internetowych odpowiadających ich poglądom, ja proponuję zbieranie informacji przekazywanych przez środowiska naukowe. Uczcie się działania systemu odpornościowego. Czytajcie o historii chorób zanim wynaleziono szczepionki, rozmawiajcie ze starszymi ludźmi, którzy dorastali w czasach, gdy nie można było zapobiegać polio, odrze i innym chorobom. Dowiadujcie się o rozwoju szczepionek i ich działaniu. Sprawdźcie, kim jest Andrew Wakefield i jak jego tekst o związkach szczepionki przeciw odrze, śwince i różyczce z autyzmem okazał się oszukańczy, za co odebrano mu prawo do wykonywania zawodu lekarza. Czytajcie liczne pokaźne opracowania, które miały na celu wykazać powiązania szczepionki z autyzmem i wykazały, że takich powiązań nie ma (przy okazji śledźcie postęp badań nad rzeczywistymi przyczynami autyzmu, którym niestety nie pomagają uporczywe twierdzenia, że to ta szczepionka).
.Może się to wydawać bardzo żmudnym zajęciem, a język naukowych tekstów na początku onieśmiela, ale umiejętność ich czytania można stopniowo opanować. Tu znajdziecie doskonałą pomoc w weryfikacji informacji medycznych w internecie, napisałam też przewodnik dla osób spoza świata nauki dotyczący czytania ze zrozumieniem fachowej literatury. Takie skrupulatne dociekania jesteście winni waszym dzieciom i sobie samym. Nie polegajcie na tym, co piszą w sieci nieznane wam osoby (w tym ja!). Przeczytajcie naukowe opracowania, które tu podlinkowałam, dyskutujcie z pediatrami. Pomimo tego, co mówią wam przeciwnicy szczepień, nie musicie się ich obawiać. Za to obawiajcie się konsekwencji ich unikania.
Ten materiał filmowy świetnie podsumowuje wiele z poruszonych tu kwestii, zachęcam do obejrzenia:
„Ludzie próbują nadawać sens światu przez poszukiwanie schematów. Gdy stykają się ze schorzeniem czy stanem – jak autyzm – pojawiającym u dziecka mniej więcej rocznego, czyli w okresie poszczególnych szczepień, łączą ze sobą te sprawy. Rodzice uważniej przyglądają się dzieciom po szczepieniach. Czasem równolegle pojawiają się symptomy. To, że dwie rzeczy zachodzą w jednym czasie nie oznacza, że jedna wywołuje drugą. Właśnie dlatego potrzebujemy tu wnikliwych badań naukowych.”
Jennifer Raff