Prześladowanie dziennikarzy się nasila

Prześladowanie dziennikarzy się nasila

W ubiegłym roku na całym świecie zatrzymano rekordową liczbę dziennikarzy. Pięciu na sześciu żyje w kraju, w którym w ciągu ostatnich pięciu lat zmniejszyła się wolność prasy. W tym samym czasie zginęło około 400 dziennikarzy – pisze na łamach The Guardian Mary Fitzgerald.

.Choć liczba zamordowanych dziennikarzy od 2012 roku spadła o połowę, to jednocześnie sukcesywnie wzrasta liczba tych, którzy są prześladowani. Publicystka Mary Fitzgerald na łamach portalu The Guardian stawia pytanie, co tak na prawdę znaczy dzień wolności prasy, w sytuacji, kiedy prześladowanie dziennikarzy jest powszechnie praktykowane od Indii, aż po Wielką Brytanię czy Stany Zjednoczone.

W Indiach prześladowanie dziennikarzy jest zjawiskiem powszechnym i z roku na rok się nasilającym. Co więcej, negatywna postawa rządu do pracowników mediów ośmiela hinduskich nacjonalistów, którzy nękają dziennikarzy zarówno w Internecie jak i poza nim. W ostatnim indeksie wolności prasy Indie spadły aż o osiem miejsc.

Portal La Prensa Latina zwraca uwagę, że w samym 2021 roku co najmniej sześciu dziennikarzy zostało zabitych, a 17 aresztowanych. Średnio w Indiach ginie rocznie aż czterech dziennikarzy, co sprawia że kraj ten jest jednym z najniebezpieczniejszych krajów dla mediów. Niestety, mimo wiedzy opinii świata zachodniego, na temat sytuacji ludzi mediów w Indiach, zachodni przywódcy ignorują problem

W obliczu kurczących się dostaw energii Boris Johnson udał się do Rijadu, aby spotkać się z saudyjskim księciem koronnym Mohamedem bin Salmanem, ignorując makabryczne morderstwo dziennikarza Jamala Khashoggiego. Miesiąc później Johnson był w Delhi, by przypodobać się indyjskiemu premierowi Narendrze Modiemu, nie wspomniawszy nawet o Ranie Ayyubie, Fahadzie Shahu, Sajadzie Gulu czy niezliczonych innych dziennikarzach z samego Kaszmiru, którzy zostali aresztowani i uwięzieni. “Globalna Brytania” powinna być o wiele lepsza, pisze Mary Fitzgerald.

Kolejnym krajem jest Salwador. W ostatnim czasie uchwalono tam przepisy pozwalające kryminalizować zawód dziennikarza. Wszystko to działo się w kontekście ujawnienia przez Gabrielę Cáceres i Óscara Martíneza, pracujących dla magazynu informacyjnego El Faro, współpracy rządu i wymiaru sprawiedliwości z gangami, do których według szacunków władz w samym Salwadorze należy około 70 tys. osób.

Dziennikarze poinformowali o uwolnieniu w zeszłym roku skazanego przywódcy gangu MS-13, który został wypuszczony na wolność, mimo toczącej się przeciwko niemu sprawy. (…) Uchwalone na początku kwietnia nowe prawo (…) zabrania powielania lub przekazywania “wiadomości lub oświadczeń (…) od wspomnianych grup przestępczych, które mogłyby wywołać niepokój i panikę”, czytamy na łamach Voice of America.

Władze Salwadoru wprowadziły przepisy zakazujące publikacji artykułów zawierających informację na temat gangów pod karą 15 lat pozbawienia wolności.

W kontekście represji i prześladowań w związku z wolnością słowa trudno nie wspomnieć o Chinach. Tylko przez ostatnie 10 lat liczba więźniów politycznych wzrosła z 25 tys. do 45 tys. Chińska Republika Ludowa otwiera też zestawienie krajów pod względem liczby aresztowanych dziennikarzy. Tuż za Chinami znalazły się Turca, Egipt, Arabia Saudyjska, Erytrea, Iran, Wietnam i Rosja.

Najbardziej narażeni są oczywiście korespondenci w strefach konfliktów. Jedną z takich ofiar jest znana na Bliskim Wschodzie Shireen Abu Akleh, amerykańska dziennikarka pracująca dla Al Jazeery, która została śmiertelnie postrzelona w głowę podczas relacjonowania wydarzeń w mieście Jenin na Zachodnim Brzegu.

Jedna z dziennikarek (przyp. red) stwierdziła, że w czasie, gdy padły strzały w kierunku dziennikarzy, nie doszło do żadnej konfrontacji między palestyńskimi bojownikami a izraelską armią. Powiedziała, że wierzy, iż byli oni celem ataku. Abu Akleh miała na sobie kamizelkę ochronną, która identyfikowała ją jako członka mediów informacyjnych, co pokazało nagranie wideo. Inny dziennikarz Al Jazeery, również noszący kamizelkę ochronną, został postrzelony w plecy dodaje New York Times.

Mary Fitzgerald podkreśla, że święto wolności prasy nabiera tak naprawdę sensu dopiero w kontekście odważnych postaw dziennikarzy, którzy mimo represji i prób zastraszenia wykonują swoją pracę.

Kiedy biura Canal de Moçambique i Canal Moz w Mozambiku zostały splądrowane i podpalone, redaktor naczelny Matías Guente i jego zespół nie dali się zastraszyć. “Nie ugniemy się przed ogniem” – brzmiał nagłówek gazety w tamtym tygodniu. Jest więc co świętować – odwaga i determinacja, ale także coraz większa pomysłowość, komentuje Mary Fitzgerald.

Kolejny przykład odwagi dziennikarzy to Filipiny. Choć laureatce Nagrody Nobla Marii Resse może grozić nawet do 100 lat więzienia, w związku ze sfingowanymi zarzutami, nie zaprzestała ona swojej pracy i nadal publikuje informacje na temat skorumpowanych polityków.

Postawy publicystów, jak choćby Rany Ayyub, nie poddających się mimo represji są oczywiście godne naśladowania i podziwu. Nie zmienia to jednak faktu, że w wyniku represji indyjskich władz straciła ona zdrowie i zdolność do wykonywania pracy.

Zabicie dziennikarza nie zabije historii”

.By wspomóc publicystów narażonych na represje francuska organizacja Forbidden Stories uruchomiła sieciowy system, w którym dziennikarze mogą bezpiecznie przechowywać swoje materiały.

Jeśli dziennikarzowi coś się stanie, jego praca i tak zostanie opublikowana – jest to zarówno wygodny system ubezpieczeniowy, jak i czynnik zniechęcający tych, którzy chcą skrzywdzić dziennikarzy, dodaje Laurent Richard, Forbidden Stories.

Jednym z najpopularniejszych rozwiązań, która mają chronić pracę dziennikarzy jest VPN, pozwalający na anonimowe przekazywanie informacji. Obecnie jest to główna technologia pozwalająca rosyjskim publicystom na przekazywanie danych o tym, co dzieje się w Rosji.

Ponadto brytyjski prawnik i polityk Partii Konserwatywnej, Dominic Raab, przygotowuje system pozwalający ograniczyć tzw. “slappsy“, czyli procesy sądowe o zniesławienie, wykorzystywane przez oligarchów. Wykorzystywane w niej oskarżenie o zniesławienie zazwyczaj uniemożliwia wykonywania dziennikarzom dalszej pracy. W związku ze świadomością, jak skutecznym narzędziem w walce z mediami stał się “slapp” coraz więcej krajów wprowadza przepisy uniemożliwiające prowadzenie procesu, jeśli treści publikowane przez dziennikarza leżą w interesie publicznym.

Jeden z najgłośniejszych ostatnio przykładów, opisywany zarówno przez parlamentarzystów, jak i obrońców wolności słowa, dotyczył książki “Ludzie Putina”, napisanej przez dziennikarkę Catherine Belton o rosyjskim przywódcy. Zarówno ona, jak i jej wydawca, HarperCollins, zostali pozwani w związku z kilkoma kwestiami poruszonymi w książce przez wielu rosyjskich miliarderów, w tym Romana Abramowicza, właściciela klubu piłkarskiego Chelsea, Michaiła Fridmana, właściciela największego niepaństwowego banku w Rosji, oraz rosyjską państwową spółkę naftową Rosnieft, zwraca uwagę inny publicysta The Guardian, Haroon Siddique.

.Także sama Unia Europejska podejmuje próby walki z próbą zniesławienia niewygodnych dziennikarzy, która m.in. polega na nieuznawaniu wyroków wydanych w tej kwestii poza jej terenem. Dotyczy to także Wielkiej Brytanii, którą w tym kontekście Mary Fitzgerald nazywa na łamach brytyjskiego portalu “stolicą oszczerstw”.

Oprac. Mikołaj Czyż

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 15 maja 2022
MOHAMAD TOROKMAN / Reuters / Forum