Antidotum na tyranię
Odbierając pokojową Nagrodę Nobla, Dmitrij MURATOW opisał świat bez demokracji, poddany zmilitaryzowanym, agresywnym generałom i politykierom. Ale też on ciągle widzi na tym świecie miejsce dla dobrych ludzi i uczciwych mediów
„Jestem przekonany, że wolność sumienia wraz z innymi prawami obywatelskimi stanowi podstawę postępu. Bronię tezy o decydującym znaczeniu praw obywatelskich i politycznych w kształtowaniu losów ludzkości!
Jestem przekonany, że bez otwartego społeczeństwa, w którym obowiązują wolność informacji, wolność sumienia, wolność słowa (…), jako coś niewyobrażalnego jawią się wzajemne zaufanie między narodami (…), rozbrojenie czy bezpieczeństwo międzynarodowe.
Pokój, postęp, prawa człowieka – te trzy cele są ze sobą nierozerwalnie powiązane”.
Słowa te pochodzą z wykładu noblowskiego Andrieja Sacharowa, członka Rosyjskiej Akademii Nauk, obywatela świata i wielkiego myśliciela. Jego żona Jelena Bonner odczytała je 11 grudnia 1975 roku. Poczułem potrzebę, by przytoczyć słowa Sacharowa dziś w sali, którą zna cały świat. Dlaczego jest to obecnie dla nas, dla mnie tak ważne?
Bo świat już nie kocha się w demokracji. Elity rządzące rozczarowały resztę świata. I teraz świat zwraca się ku dyktaturze.
Łudzimy się, że postęp można osiągnąć dzięki technologii i przemocy, a nie za sprawą praw człowieka i swobód obywatelskich. Czy tak jednak wygląda postęp bez wolności?
Dyktatury zapewniły sobie prawo stosowania przemocy. W Federacji Rosyjskiej, choć nie tylko tam, powszechnie uważa się, że unikający rozlewu krwi politycy są słabi; że grozić światu wojną to obowiązek prawdziwych patriotów. Dlatego dzierżący władzę aktywnie opowiadają się za wojną; promowanie agresji wpływa na ludzi, którzy zaczynają uważać wojnę za coś naturalnego, za coś dopuszczalnego.
Podczas I wojny czeczeńskiej na jednej stacji kolejowej ustawiono na torach pięć białych wagonów-chłodni. Strzeżono ich 24 godziny na dobę. Były to mobilne kostnice należące do laboratorium nr 124 Ministerstwa Obrony Narodowej. Te chłodnie służyły do przechowywania niezidentyfikowanych ciał żołnierzy i oficerów. Wiele ciał w wyniku bezpośrednich trafień lub tortur było pozbawionych twarzy. Komandor Szczerbakow, kierownik laboratorium, robił wszystko, co tylko mógł, aby żaden żołnierz nie pozostał niezidentyfikowany. W niewielkim domu przy torach ustawiono telewizor. Zasiedli przed nim ojcowie i matki zaginionych żołnierzy, jakby to była poczekalnia. Kamerzysta przesyłał na ekran tego telewizora zdjęcia ciał. Pojedynczo. 458 razy. Aż tylu żołnierzy leżało w tych wagonach w temperaturze minus 15 stopni w czasie ich ostatniej podróży pociągiem ze stacji Wojny na stację Śmierć. Matki, które szukały swoich chłopców w górach i wąwozach Czeczenii, gdy zobaczyły na ekranie twarz syna, wyły: „To nie on! To nie on, nie!”.
A jednak on.
Dzisiejsi ideolodzy promują ideę umierania za ojczyznę, zamiast promować życie dla swojego kraju. Ekrany telewizorów już nas nie oszukają. Nie zapomnimy, co ujrzeliśmy na tym małym ekranie w niewielkim pokoju obok wagonów wypełnionych martwymi dziećmi.
Wojna hybrydowa oraz tragiczna, ohydna i zbrodnicza sprawa zestrzelenia Boeinga MH17 zrujnowały stosunki między Rosją a Ukrainą. Co więcej, niektórym szalonym geopolitykom wojna między Rosją a Ukrainą nie jawi się już jako coś niemożliwego. Ja zaś wiem, że wojny kończą się identyfikacją żołnierzy i wymianą jeńców.
***
Chciałbym wspomnieć o jeszcze jednej osobie, która w 1990 r. otrzymała tu Pokojową Nagrodę Nobla.
Moskwa. Kreml, jest 18 kwietnia 1988 r. Trwa posiedzenie Biura Politycznego. Jeden z ministrów sowieckich domaga się pozostawienia wojsk w Afganistanie. Michaił Gorbaczow obcesowo wchodzi mu w zdanie: „Darujcie sobie ten jastrzębi jazgot”.
„Darujcie sobie ten jastrzębi jazgot”.
Czyż nie powinno to być kluczową ambicją polityków i dziennikarzy – stworzyć świat bez list „poległych na polu walki”?
***
Do wydarzeń, których jesteśmy świadkami w środkowej Europie, na wschodniej Ukrainie, doszła teraz jeszcze gra, która powoli przeradza się w rozlew krwi, a którą zainicjował prezydent Białorusi Łukaszenka. Jego żołnierze przeganiają uchodźców z Bliskiego Wschodu w kierunku uzbrojonych w karabiny maszynowe strażników granicznych strzegących zewnętrznych granic Unii Europejskiej. Padają wzajemne oskarżenia, a tymczasem zdesperowani ludzie znaleźli się dosłownie między młotem a kowadłem.
Jesteśmy dziennikarzami i nasza misja jest jasna – odróżniać fakty od fikcji. Nowe pokolenie zawodowych dziennikarzy potrafi korzystać z big data i baz danych. To dzięki temu dowiedzieliśmy się, czyje samoloty transportują uchodźców w rejon konfliktu. Fakty mówią same za siebie. Liczba białoruskich lotów z Bliskiego Wschodu do Mińska wzrosła tej jesieni ponad czterokrotnie. Sześć lotów w okresie sierpień–listopad 2020 i 27 w analogicznym okresie rok później. Białoruskimi liniami lotniczymi w tym roku do strefy przygranicznej dostało się 4500 osób, a w ubiegłym tylko 600. Równie wielu – 6000 uchodźców – przybyło z irackim przewoźnikiem.
Tak rodzą się prowokacje i konflikty zbrojne. My, dziennikarze, odkryliśmy, jak to zostało zorganizowane – wykonaliśmy swoje zadanie. Teraz wszystko w rękach polityków.
***
Ludzie dla państwa czy państwo dla ludzi? To w dzisiejszych czasach główna linia konfliktu. Stalin poradził sobie z tym problemem za pomocą szeroko zakrojonych represji.
Praktyka stosowania tortur w więzieniach i podczas przesłuchań nie zanikła i nadal ma się dobrze w dzisiejszej Rosji. Znęcanie się, gwałty, fatalne warunki życia, zakaz odwiedzin, odmowa rozmowy telefonicznej z matką w dniu jej urodzin, niekończące się przedłużanie aresztu tymczasowego. Ciężko chorych ludzi zamyka się w areszcie i katuje, chore dzieci stają się zakładnikami, aż poddani presji aresztowani przyznają się do winy, choć nie ma przeciwko nim żadnych dowodów.
Sprawy karne w naszym kraju często opierają się na fałszywych oskarżeniach i są umotywowane politycznie. Opozycjonista Aleksiej Nawalny przebywa w więzieniu na podstawie fałszywego oskarżenia prezesa rosyjskiego oddziału dużej francuskiej firmy kosmetycznej. Oskarżyciel z jakiegoś powodu ani nie został wezwany do sądu, ani nie wyjaśnił, dlaczego jest stroną pokrzywdzoną. Ale Nawalny trafił za kraty. Firma kosmetyczna zdecydowała się nie wtrącać w tę sprawę w nadziei, że smród ciągnący się za tą sprawą nie zaszkodzi zapachowi produktów firmy. Coraz częściej dochodzą nas słuchy o torturowaniu skazanych i aresztowanych. Ludzi poddaje się torturom do granic ich wytrzymałości, by karę więzienia uczynić jeszcze bardziej brutalną. To barbarzyństwo.
Wychodzę teraz z inicjatywą powołania międzynarodowego trybunału przeciwko torturom, którego zadaniem będzie zbieranie informacji na temat tortur w różnych częściach świata i różnych krajach, a także identyfikacja katów i organów władzy zaangażowanych w ten zbrodniczy proceder. Będę oczywiście polegać przede wszystkim na dziennikarzach śledczych z całego świata. Tortury trzeba uznać za najpoważniejszą zbrodnię przeciwko ludzkości.
A tak na marginesie, „Nowaja Gazieta” wciąż ukazuje się w druku – aby ludzie osadzeni w więzieniach również mogli ją czytać, ponieważ nie ma tam internetu.
***
W dzisiejszej Rosji ścierają się ze sobą dwa przeciwstawne trendy.
Z jednej strony prezydent Rosji popiera budowę pomnika z okazji 100-lecia urodzin Sacharowa. Z drugiej zaś prokurator generalny Rosji domaga się likwidacji międzynarodowej organizacji Memoriał. Zapewnia ona rehabilitację ofiar represji stalinowskich.
Tymczasem prokuratura oskarża Memoriał o „łamanie praw człowieka”! Jednym z powodów może być fakt, że FSB niedawno wydało zakaz publikowania danych personalnych prokuratorów i katów epoki stalinizmu. Lecz to Sacharow powołał Memoriał do życia. Memoriał nie jest „wrogiem ludu”. Memoriał jest przyjacielem ludzi.
***
Przyjmuję, rzecz jasna, że ta nagroda jest tak naprawdę nagrodą dla całego środowiska dziennikarzy śledczych.
Moi koledzy i koleżanki ujawniali mechanizmy prania pieniędzy i doprowadzili do zwrotów miliardów skradzionych rubli do Skarbu Państwa, ujawniali konta w rajach podatkowych i powstrzymywali barbarzyńskie wylesianie Syberii. Państwo, chcąc nie chcąc, wsparło wysiłki „Nowej Gaziety”, „Echa Moskwy”, Telewizji „Dożd” i innych mediów w walce o leczenie dzieci z rzadkimi chorobami, które potrzebują najdroższych leków na świecie.
Swoją drogą mam nadzieję, że przemysł farmaceutyczny, który jest w stanie pomóc dzieciom i młodym dorosłym z rzadkimi chorobami, takimi jak rdzeniowy zanik mięśni (SMA), zechce z nami porozmawiać. Może zrezygnuje z bieżących zysków na rzecz udostępnienia przystępnych cenowo leków i wczesnej diagnostyki? Może bogaci znajdą odrobinę pieniędzy, aby pomóc kilkudziesięciu tysiącom chłopców i dziewczynek, których serca wciąż biją?
Nagrodę tę przekazujemy na pomoc ludziom chorym i jako wsparcie dla niezależnego dziennikarstwa.
***
Ale dziennikarstwo w Rosji kroczy dzisiaj ciemną doliną.
Ponad stu dziennikarzy, mediów, obrońców praw człowieka i organizacji pozarządowych zostało ostatnimi czasy napiętnowanych jako „zagraniczni agenci”. W Rosji oznacza to „wrogów ludu”. Wielu naszych kolegów i koleżanek straciło pracę. Niektórzy muszą opuścić kraj.
Niektórych pozbawia się możliwości prowadzenia normalnego życia w nieokreślonej perspektywie czasu. Być może już na zawsze… Nasza historia zna takie przypadki.
29 września 2022 roku minie 100 lat, odkąd „statek filozofów” wypłynął z Piotrogrodu (obecnego Sankt Petersburga – przyp. tłum.) do niemieckiego Szczecina – jeden z wielu przykładów, kiedy bolszewicy wypędzili z Rosji prawie 300 wybitnych intelektualistów. Wynalazca helikoptera Sikorski, wynalazca telewizji Zworykin, filozofowie Frank, Iljin i Pitirim Sorokin stawili się na pokładzie zabierającego ich na wygnanie statku „Oberbürgermeister Haken”. Wśród nich był też wielki myśliciel Nikołaj Bierdiajew. Podobnie jak innym, pozwolono mu zabrać ze sobą jedynie piżamę, dwie koszule, dwie pary skarpet i płaszcz zimowy. Tak ojczyzna pożegnała swoich wybitnych obywateli: rzeczy zostawcie, ale zabierajcie swoje umysły.
To samo ma obecnie miejsce w przypadku dziennikarzy i obrońców praw człowieka. Tylko w miejsce „statku filozofów” podstawiono „samolot dziennikarzy”. To oczywiście metafora, ale Rosję naprawdę opuszczają dziesiątki dziennikarzy. Choć niektórzy nie mogą liczyć nawet na to.
Rosyjskich dziennikarzy Orchana Dżemala, Kiryłła Radczenkę, Aleksandra Rastorgujewa brutalnie zastrzelono w Republice Środkowoafrykańskiej, gdzie badali działalność prywatnej rosyjskiej firmy wojskowej. Wdowa po Orchanie, Ira Gordienko, pracuje dla „Nowej Gaziety”. Od dnia morderstwa, czyli 30 czerwca 2018 r., ujawnia kłamstwa w oficjalnym śledztwie. Ot, szczegół: bezcenne dowody rzeczowe – ubrania ofiar – zostały spalone przez policję! Rosyjskie śledztwo nie przyniosło żadnych rezultatów. Tak samo śledztwo międzynarodowe. Sekretarz generalny ONZ António Guterres obiecał pomoc w śledztwie. Miał prawo zapomnieć o tej obietnicy. Tak tylko przypominam.
Niewykluczone, że – jak zawsze zresztą – ktoś spyta: a po co twoi koledzy się tam pchali? Cóż, by zobaczyć na własne oczy. By zdobyć dowody. Aby ujrzeć prawdę. Bo jak powiedział wielki fotograf wojenny Robert Capa: „Jeśli twoje zdjęcie nie jest wystarczająco dobre, nie jesteś wystarczająco blisko”.
„Nie boisz się?” – to najczęstsze pytanie, które słyszą moi koledzy i koleżanki. Lecz to właśnie ich misja. Bo tak samo jak rządy nieustannie poprawiają przeszłość, dziennikarze starają się poprawiać przyszłość.
***
Tak więc niniejsza nagroda to docenienie świata prawdziwego dziennikarstwa. To wyróżnienie dla moich świętej pamięci kolegów i koleżanek z „Nowej Gaziety”: Igora Domnikowa, Jurija Szczekoczichina, Anny Politkowskiej, Anastasii Baburowej, Stasia Markiełowa i Natalii Estemirowej. To również nagroda dla tych, którzy nadal są wśród nas, dla społeczności, która sumiennie wykonuje swój obowiązek.
Dzień przed ogłoszeniem nagrody minęło 15 lat od zabójstwa Anny Politkowskiej. Morderców skazano, ich mocodawcy nadal nie odnaleziono, a teraz sprawa uległa przedawnieniu. Niniejszym oficjalnie oświadczam: redakcja „Nowej Gaziety” tego przedawnienia nie uznaje.
Jest takie przysłowie, wspólne dla języka rosyjskiego, angielskiego i kilku innych: „Psy szczekają, karawana idzie dalej”. Można je interpretować tak, że nic nie może powstrzymać postępu karawany. Rząd czasem tak pogardliwie odnosi się do dziennikarzy. Że szczekają, ale to nic nie znaczy.
Ale ostatnio podano mi odwrotną interpretację.
Karawana idzie dalej właśnie dlatego, że psy szczekają.
Warczą i odstraszają drapieżniki w górach i na pustyni. Karawana może iść dalej tylko z psami u boku.
Bo i owszem, warczymy i gryziemy. Mamy ostre zęby i silne szczęki.
Ale jesteśmy warunkiem koniecznym postępu.
Jesteśmy antidotum na tyranię.
Dmitrij Muratov
Tekst ukazał się w nr 38 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [LINK].