Rankingi uczelni – co nam mówią o jakości kształcenia?
Rankingi uczelni mogą być używane do promocji, ale nie są to narzędzia do pomiaru jakości naukowej. Są one bardzo odległe od codziennej działalności naukowców, którzy podchodzą do nich sceptycznie – twierdzi prof. Marcin Pałys, przewodniczący Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Ranking szanghajski – jak co roku we „Wszystko co Najważniejsze”
.W czwartek 15 sierpnia planowana jest publikacja kolejnej edycji Akademickiego Rankingu Uniwersytetów Świata, czyli tzw. listy szanghajskiej. W 2023 r. znalazło się na niej dziewięć polskich uczelni, najwyżej – w piątej setce – uplasowały się Uniwersytet Jagielloński i Uniwersytet Warszawski. W środowisku akademickim toczy się dyskusja, jakie znaczenie ma pozycja polskich instytucji w tym i podobnych rankingach.
Jak co roku najnowsza lista szanghajska pojawi się także na łamach „Wszystko co Najważniejsze”. W osobnych tekstach przedstawimy wyniki światowej czołówki oraz najlepszych uniwersytetów z Polski, Europy czy Stanów Zjednoczonych.
.W omówieniu wyników rankingu szanghajskiego, które dla portalu „Wszystko co Najważniejsze” przygotował prof. Leszek PACHOLSKI, matematyk i informatyk, w latach 2005–2008 rektor Uniwersytetu Wrocławskiego, pisze on, że „rankingi nie są idealnym narzędziem do oceny uniwersytetów, ale czasem sygnalizują pojawiające się problemy. Mogą też być wskazówką przy podejmowaniu decyzji, jaką uczelnię wybrać po maturze, gdzie robić doktorat, gdzie wybrać się na staż podoktorski. Trzeba pamiętać, że wybór uczelni może zależeć od możliwości, ambicji i talentu studenta. Jedni będą poszukiwać uczelni kultowych, po których będą mogli realizować swoje pasje i zadziwiać świat, inni wybiorą solidną szkołę, gwarantującą możliwie dobrą pracę po niezbyt wymagających studiach”.
Dodaje, że „polskie uczelnie, podobnie jak uczelnie w pozostałych krajach postkomunistycznych i w innych krajach o podobnym poziomie rozwoju gospodarczego, nie mogą się pochwalić wielkimi sukcesami. (…) W rankingu ARWU o wejściu do rankingu lub o spadku z czwartej do piątej setki często decydują fakty niemające istotnego wpływu na rzeczywistą siłę uczelni, jak choćby odejście z uczelni jednej starszej, mało już aktywnej osoby znajdującej się na liście wysoko cytowanych badaczy czy udział jednego uczonego jako mniej ważnego wykonawcy w wielu międzynarodowych projektach badawczych”.
Jak przekonuje prof. Leszek PACHOLSKI, „rankingi są budowane dla różnych odbiorców. Wśród najważniejszych są potencjalni studenci i ich rodzice. Ranking ARWU, w którym jakość dydaktyki mierzona jest liczbą absolwentów z Nagrodą Nobla lub Medalem Fieldsa, nie jest dla nich najlepszy. Dla większości najlepsze są rankingi lokalne”.
Prof. Marcin Pałys o rankingach uczelni wyższych
.Jak twierdzi prof. Marcin Pałys, były rektor UW, dla pojedynczych naukowców rankingi są bardzo odległe od codziennej działalności.
„Naukowcy zajmują się nimi tylko wtedy, jeżeli coś ciekawego się w tych rankingach pojawia – duża zwyżka uczelni albo niespodziewany spadek. Ale dominuje sceptycyzm, czy rankingi mierzą coś istotnego. Społeczność ma instrumentalne podejście – jeżeli rośnie pozycja w rankingu, to możemy się tym faktem pochwalić wobec świata zewnętrznego. Jeżeli pojawia się spadek, chętnie krytykujemy to, jak rankingi są budowane” – powiedział przewodniczący RGNiSW.
Zwrócił uwagę, że firmy rankingowe prowadzą „dwuznaczne działania” – oferują szkolenia i konsultacje dla uczelni, które chciałyby wypaść lepiej w zestawieniu.
„Firmy rankingowe same ustalają metodologię tworzenia rankingów, a później za niemałe pieniądze niektóre z nich uczą, jak się w tych zestawieniach znaleźć. Nawet te firmy wierzą, że są metody wpływania na rezultaty, i że można je komercjalizować” – zaznaczył naukowiec.
Jak przypomniał, w proteście przeciw takiemu systemowi Uniwersytet w Utrechcie odmówił udostępniania swoich danych dla celów rankingowych. Przedstawiciele tej uczelni uznali, że sposób, w jaki informacje są wykorzystywane i zasady oceny nie budzą zaufania. „Spowodowało to dużą nerwowość wśród największych firm rankingowych, które nawet kontaktowały się z przedstawicielami holenderskiego ministerstwa edukacji, żeby nakłonić uniwersytet do udziału w tym wyścigu” – opowiadał były rektor UW.
Ocenił, że dla pracodawców znaczenie rankingów jest wtórne, bo oni przede wszystkim koncentrują się na umiejętnościach kandydatów do pracy. „Był kilka lat temu ciekawy ranking polskich uczelni stworzony na podstawie opinii pracodawców, respondentów podzielono na województwa. Okazało się, że najwyższe noty w nim miały główne uczelnie z tych województw, w których działały firmy pracodawców oraz najbardziej znane szkoły wyższe w całej Polsce – takie jak UW albo UJ” – stwierdził prof. Marcin Pałys.
Dodał, że studentów i absolwentów interesuje z kolei w rankingach możliwość pochwalenia się w CV, że kończyło się dobrą, renomowaną uczelnię.
W światowych zestawieniach na pierwszych miejscach zawsze pojawia się kilka najbardziej znanych uczelni, np. Uniwersytet Oksfordzki, Uniwersytet Harvarda i Uniwersytet Stanforda. Prof. Marcin Pałys tłumaczył, że wyniki rankingów nie mogą za bardzo różnić się od oczekiwań i rozpowszechnionych opinii o uczelniach.
„Jeżeli nagle pojawiłby się ranking, w którym na pierwszych miejscach nie byłoby żadnej z uczelni występujących w czołówce innych renomowanych zestawień, uznano by, że nie jest miarodajny. Na tym polega paradoks rankingów: jeżeli nie będą z grubsza podążały za »mainstreamową« opinią, to będą uznawane za źle skonstruowane” – argumentował.
.Podkreślił, że mało prawdopodobne jest, by któraś z polskich uczelni bardzo podskoczyła w światowych rankingach. „Uczelnie z czwartej, piątej, szóstej setki są bardzo do siebie podobne, zdarzają się nieistotne przesunięcia o kilka miejsc. Ale gdyby którakolwiek uczelnia z Polski gwałtownie zwyżkowała w jednym z tych rankingów, to ja bym się bardzo cieszył, mając nadzieję, że jest to rezultat pracy nad jakością, promowaniem dobrych pomysłów i budowaniem reputacji” – mówił prof. Marcin Pałys.
Zapytany o to, jak tworzone są rankingi, odpowiedział: „Istnieją różne hipotezy na ten temat. Jedna z nich głosi, że opierają się na danych, które można najłatwiej zdobyć. A najłatwiej zdobyć dane bibliometryczne, czyli dotyczące liczby publikacji”.
Jego zdaniem trudno określić, który z obecnie publikowanych światowych rankingów jest najlepszy, bo „wszystkie cierpią na podobne problemy i ułomności”, a w związku z tym są do siebie zbliżone. Jednym z podstawowych mankamentów klasycznych rankingów jest to, że mają wskazać, który uniwersytet jest najlepszy.
„Można na to odpowiedzieć różnie – w zależności od tego, co będzie brane pod uwagę, więc ciężko jest dostać precyzyjną odpowiedź na nieprecyzyjne pytanie. Istnieje jednak alternatywa dla takich rankingów. To listy typu toolbox, takie jak U-Multirank, czyli zestawy narzędzi pozwalające na definiowanie własnych kryteriów i sprawdzanie, jak wypadają według nich różne instytucje” – ocenił naukowiec.
“W niektórych rankingach, na przykład szanghajskim, uwzględniane są widowiskowe kryteria jak liczba laureatów Nagrody Nobla w kadrze dydaktycznej albo wśród absolwentów. Ale Nagrody Nobla przyznawane są tylko w czterech dyscyplinach. Bardzo wiele uczelni, które w tych obszarach nie działają, nie ma szans w rankingu szanghajskim, chociaż mogą być naukowo bardzo zaawansowane i doskonałe. Skupianie się na pojedynczych, efektownych parametrach niewiele mówi o uczelniach” – stwierdził prof. Pałys.
Tłumaczył, że rankingi mogą być używane do przyciągania uwagi i do promowania instytucji, jednak nie są to narzędzia do pomiaru jakości naukowej. Temu służy ewaluacja działalności naukowej, w Polsce przeprowadzana na podstawie trzech kryteriów.
„Zasadniczo, trzy kryteria obecnie używane w ewaluacji umożliwiają ocenienie głównych aspektów działalności naukowej, czyli badań podstawowych, możliwości współpracy z gospodarką i wpływu społecznego” – przyznał.
Rankingi uczelni są ważne, ale nie najważniejsze
.Na łamach „Wszystko co Najważniejsze” na temat rankingów uczelni wyższych wypowiadał się m.in. prof. Andrzej JAJSZCZYK, ekspert w zakresie nauk technicznych, były wiceprzewodniczący Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych (ERC) i pierwszy dyrektor Narodowego Centrum Nauki. Jego zdaniem „znaczenie międzynarodowych rankingów szkół wyższych jest nie do przecenienia. Wysokie na nich miejsce zapewnia przypływ znakomitych kandydatów na profesorów, stażystów podoktorskich, doktorantów i studentów oraz buduje prestiż naukowy miejscowości, regionu i kraju. Przekłada się to na napływ najcenniejszych inwestycji wymagających dużego kapitału intelektualnego, a także pozytywnie wpływa na tworzenie znaczącego środowiska kulturowego. Ale oczywiście należy pamiętać, że dobra pozycja w rankingach nie jest celem samym w sobie”.
Prof. Andrzej JAJSZCZYK stoi na stanowisku, żę, „potrzebujemy bardzo dobrych uczelni dla nas samych. Gdy nasze uniwersytety będą znakomite, znajdzie to odzwierciedlenie także w rankingach. Warto przypomnieć, że celem tworzenia takich klasyfikacji uczelni było właśnie zidentyfikowanie tych najlepszych. Dobrym przykładem jest tu tzw. ranking szanghajski, utworzony na zlecenie chińskich władz, które chciały mieć rzetelną informację, dokąd wysyłać studentów i doktorantów, aby wykształcić jak najlepiej nowe chińskie kadry. Wbrew potocznym opiniom kryteria tego rankingu są wielowymiarowe oraz dobrze przemyślane i nie ograniczają się do zliczania laureatów Nagród Nobla pracujących w danej jednostce”.
„Jak zatem spowodować, aby uczelnie działające w Polsce były lepsze, niż są obecnie, i mogły konkurować ze światową czołówką? Jest oczywiste, że wysoki poziom kształcenia i badań naukowych zależy w bardzo dużym stopniu od poziomu finansowania. Tu wyglądamy fatalnie na tle innych krajów Unii Europejskiej. Bez zwiększenia nakładów na naukę i szkolnictwo wyższe nie ma co marzyć o gonieniu świata. Nie ma także wątpliwości, że same pieniądze są daleko niewystarczające. Aby osiągnąć sukces, należy przemyśleć i zrewidować całą politykę naukową. Nie da się tego skutecznie zrobić bez politycznego porozumienia ponad podziałami” – pisze prof. Andrzej JAJSZCZYK.
PAP/Anna Bugajska/WszystkoCoNajważniejsze/SN