
Specjalna sygnalizacja świetlna dla pieszych wpatrzonych w telefony

Sygnalizacja świetlna uratuje zdrowie, a nawet życie na przejściu dla pieszych osobom, które wchodzą na pasy wpatrzone w telefon komórkowy. Dodatkowy system ostrzegania, polegający na wyświetleniu na jezdni wyraźnego czerwonego światła, zamontowano w Padwie.
„Ochrona rozkojarzonych” – specjalna sygnalizacja świetlna
.Nowy system sygnalizacji nazwano „ochroną rozkojarzonych”. Uznano, że jest on konieczny, bo coraz więcej osób chodzi ze wzrokiem wbitym w ekran smartfona.
Gdy na przejściu ulicznym zapala się czerwone światło, wyświetlane jest ono także, i to bardzo intensywnie, na pierwszym pasie „zebry” na asfalcie. Nawet przy najwyższym stopniu roztargnienia pieszy zauważy czerwone światło pod nogami. Ostrzeżenie to znika, gdy piesi mają zielone światło.
Nowe urządzenie, w jakie wyposażona jest sygnalizacja świetlna, zostało bezpłatnie podarowane Padwie przez firmę, która instaluje je na ulicach.
Pierwszy semafor z alarmem zamontowano na przejściu koło największego placu w mieście – Prato della Valle, gdzie zawsze są tłumy mieszkańców i turystów.
On-line i on-life to dziś jedna rzeczywistość
.„Podział, do którego przywykliśmy, na świat analogowy i cyfrowy, jest coraz bardziej anachroniczny. Żyjemy współcześnie w świecie rozszerzonym. To świat obudowany różnymi rozwiązaniami AI – sztucznej inteligencji – algorytmami czy nowymi technologiami” – pisze socjolog Justyna POKOJSKA.
Jak podkreśla, „podobnie anachroniczną ramą jest mówienie obecnie o going on-line i going off-line. Obraz surfowania po internecie wciąż kojarzy nam się z zasiadaniem przed komputerem, rozpoczynaniem ceremonii włączania sprzętu i wchodzeniem w przestrzeń wirtualną poprzez włączenie przeglądarki, a następnie wpisanie określonej frazy w wyszukiwarce. Jednak nasze życie już tak nie wygląda. Dziś sieć to przede wszystkim nowe technologie. Wchodzimy z nimi w interakcję, jeżdżąc na rowerze, robiąc zakupy czy słuchając muzyki. Pizzę najchętniej zamawiamy za pomocą aplikacji; kupując prezenty świąteczne, coraz częściej wybieramy zakupy internetowe. Bycie on-line jest zatem nieodłączną cechą bycia on-life”.
„To my tworzymy nowy świat. Dziś jest to świat wirtualny. Jeśli więc pojawiają się w nim negatywne zachowania, to pochodzą one bezpośrednio od nas. Binarna retoryka przypisująca światu analogowemu miano dobrego, a wirtualnemu – złego znacznie uprościłaby nasz świat. Jednak podobnie jak podział na świat wirtualny i analogowy – byłby to świat sztuczny” – twierdzi Justyna POKOJSKA.
Wszechobecność telefonów komórkowych: przypadek szkoły
.Na temat wszechobecności telefonów komórkowych, które towarzyszą znacznej części populacji każdego dnia i o każdej porze, pisze we „Wszystko co Najważniejsze” Jarosław KORDZIŃSKI, specjalista w zakresie zarządzania oświatą, organizacji procesu edukacyjnego i psychologii pozytywnej. Zwraca uwagę zarówno na korzyści, jak i zagrożenia płynące z obecności na dużą skalę telefonów i innych urządzeń cyfrowych w procesie edukacji.
„Telefony, smartfony i wszelkiego rodzaju urządzenia cyfrowe dla współczesnych uczniów stanowią naturalne środowisko ich życia, w tym nauki. Nie zmienia to faktu, że ich niewłaściwe zastosowanie może być dla nich jednocześnie sporym zagrożeniem” – twierdzi Jarosław KORDZIŃSKI.
Jak podkreśla, „w efekcie, zwracając uwagę na problemy z koncentracją na lekcjach, uzależnienie od internetu czy negatywny wpływ używania telefonów przez uczniów na relacje społeczne, korzystanie z telefonów komórkowych jest zakazane między innymi w szkołach francuskich, włoskich, greckich, portugalskich czy chińskich. W Polsce decyzję o możliwościach korzystania z telefonów podejmują rady pedagogiczne. Bywa że wprowadzają absolutny zakaz ich używania na terenie szkoły. Bywa, że zakaz dotyczy tylko lekcji. Dość powszechnym obrazkiem w wielu klasach są skrzyneczki, do których uczniowie składają telefony na początku zajęć, albo wyznaczone miejsca, gdzie można korzystać ze swoich urządzeń podczas przerwy. Prawda jest taka, że obok możliwości korzystania z samego telefonu ważniejszy jest dostęp do sieci, z czym w szkołach nie zawsze jest najlepiej, co niekiedy utrudnia możliwość zastosowania aplikacji wybranych do użycia w ramach danego tematu, ale też ogranicza to, co dla znacznej części uczniów jest kluczowe, a mianowicie gry, oglądanie filmików czy przebywanie na portalach społecznościowych”.
„Spoglądając na omawiany problem z nieco innej perspektywy, zgodzimy się zapewne, że liczbę wypadków drogowych ograniczają zapewne przepisy oraz konsekwentna egzekucja restrykcyjnych kar. Z drugiej strony bezpieczeństwo na drogach kształtuje też kultura jazdy. Mniej wypadków obserwujemy tam, gdzie ludzie są wobec siebie uważni, nie starają się za wszelką cenę zdominować innych uczestników ruchu drogowego, a kiedy nawet pojawi się jakiś nieogarnięty „wojownik”, to wolą mu raczej ustąpić, niż się z nim bez potrzeby ścigać. To samo dzieje się w świecie użytkowników rozwiązań cyfrowych” – przekonuje Jarosław KORDZIŃSKI.
Dodaje on, że „zakazy, zwłaszcza w przypadku dzieci i młodzieży, bardzo często budzą chęć ich łamania. Nakazy działają, kiedy rozumiemy powód i korzyści z ich stosowania. Kultura użytkowania czegokolwiek bierze się z powszechności i powtarzalności przydatnych dla każdego norm i efektów postępowania. Trochę za to, jak wykorzystują smartfony nasze dzieci, odpowiadają też ich dorośli opiekunowie. Bywa, że chętniej zastępujemy swoje zainteresowanie własnym dzieckiem zgodą na to, by ono zajmowało się swoim smartfonem. W szkołach telefony bywają też nadużywane przez nauczycieli, którzy nierzadko używają ich do wysyłania SMS-ów czy przerzucania w „wolnych chwilach” stron z zakupami czy zdjęciami umieszczanymi przez znajomych na portalach społecznościowych. O tym, że rozwiązania cyfrowe służą do zabawy czy wręcz marnotrawienia czasu, decydują ci, którzy w ten sposób je wykorzystują”.
„Świat, również przestrzeń zastosowania rozwiązań cyfrowych jest konsekwencją celów, jakie przed nimi stawiamy. Nauczmy się wykorzystywać nasze telefony rzeczywiście po coś – praktyka ich używania stanie się równie użyteczna jak stosowanie sztućców czy codzienna toaleta. Po prostu” – postuluje Jarosław KORDZIŃSKI.
PAP/WszystkoCoNajważniejsze/SN