Justyna POKOJSKA: On-line i on-life to jedna rzeczywistość

On-line i on-life to jedna rzeczywistość

Photo of Justyna POKOJSKA

Justyna POKOJSKA

Doktor na Wydziale Socjologii UW. Koordynatorka Programu „Jobs and Skills for the Future” w DELab UW.

Wirtualne awatary i Metaversum doskonale realizują dziś potrzebę ducha. Mark Zuckerberg w październiku 2021 roku obiecał, że już niedługo będziemy mogli jeszcze szerzej żyć w świecie wirtualnym. Zuckerberg jest zatem powściągliwy wobec koncepcji Arystotelesa, który jasno mówi, że nic nie dzieje się bez materii. Rodzi to pewne niebezpieczeństwo – pisze Justyna POKOJSKA

.Podział, do którego przywykliśmy, na świat analogowy i cyfrowy, jest coraz bardziej anachroniczny. Żyjemy współcześnie w świecie rozszerzonym. To świat obudowany różnymi rozwiązaniami AI – sztucznej inteligencji – algorytmami czy nowymi technologiami. Podobnie anachroniczną ramą jest mówienie obecnie o „going on-line” i „going off-line”. Obraz surfowania po internecie wciąż kojarzy nam się z zasiadaniem przed komputerem, rozpoczynaniem ceremonii włączania sprzętu i wchodzeniem w przestrzeń wirtualną poprzez włączenie przeglądarki, a następnie wpisanie określonej frazy w wyszukiwarce. Jednak nasze życie już tak nie wygląda.

Dziś sieć to przede wszystkim nowe technologie. Wchodzimy z nimi w interakcję, jeżdżąc na rowerze, robiąc zakupy czy słuchając muzyki. Pizzę najchętniej zamawiamy za pomocą aplikacji; kupując prezenty świąteczne, coraz częściej wybieramy zakupy internetowe. Bycie on-line jest zatem nieodłączną cechą bycia on-life.

Naturalne współistnienie sfery off-line i on-line burzy retorykę postrzegającą internet jako zagrożenie. Trzeba przyznać, że każda zmiana budzi niepokój i sprzeciw. Uznanie internetu za naturalny element naszej dzisiejszej egzystencji nie może być wyjątkiem. Wręcz przeciwnie, jest to niezwykle naturalny proces oswajania zmian. Podobnie wprowadzenie maszyn do fabryk w XVIII wieku budziło sprzeciw i było uznawane za zagrożenie. Antagonizowanie i uznawanie nowości za całkowite zło jest jednak zubożające.

To my tworzymy nowy świat. Dziś jest to świat wirtualny. Jeśli więc pojawiają się w nim negatywne zachowania, to pochodzą one bezpośrednio od nas. Binarna retoryka przypisująca światu analogowemu miano dobrego, a wirtualnemu – złego znacznie uprościłaby nasz świat. Jednak podobnie jak podział na świat wirtualny i analogowy – byłby to świat sztuczny.

W założeniu projektujemy świat wirtualny tak, by – mówiąc wprost – pomagał nam, a nie przeszkadzał. Każdy jego aspekt powinien być więc przez nas do pewnego stopnia kontrolowany, aby nie mógł nam zaszkodzić na żadnym etapie swojego istnienia. Algorytmy owiane są złą prasą jako coś szkodliwego czy wręcz manipulującego zachowaniami użytkowników. Tymczasem jest to jedynie zapis, kod. Czymś podobnym są przepisy kulinarne czy reguły prawa – wzorce działania oparte na zasadzie ustalonych schematów postępowania w danej sytuacji. Algorytm nie jest więc samoistnie groźnym pudełkiem, które zasysa dane, a następnie je wypluwa i prowadzi do zniszczenia człowieka, ustawiając go na autodestrukcyjnej trajektorii. Jest to jedynie przepis. Zadaniem człowieka jest zabezpieczenie go tak, aby mógł być wykorzystany w dobrym celu i aby po drodze ten cel się nie zgubił.

W końcu nie jesteśmy w stanie wpisać maszynom kategorii moralności. Dlatego już na etapie projektowania algorytmu inżynierowie muszą zdecydować, jak maszyna rozwiąże potencjalny dylemat etyczny. Projektując autonomiczne pojazdy, badacze z MIT stają przed dylematem, czy samochód autonomiczny w sytuacji zagrożenia powinien pozbawić życia trzy osoby na pasach, czy raczej pasażerów pojazdu. Algorytm nie decyduje mimowolnie, lecz na podstawie danych, których dostarczają mu inżynierowie. To oni mogą zdecydować, czy ważniejszy jest lekarz, czy sprzedawca albo czy w sytuacji zagrożenia życia dziecka trzeba je mimo wszystko chronić. A więc znowu – to ludzie decydują, zadając algorytmowi pewne dane i kodując wzory działania.

W USA program COMPAS został zaprojektowany, aby pomóc sędziom w wydawaniu wyroków. Dane były wprowadzane do bazy. Algorytm liczył prawdopodobieństwo wystąpienia recydywy, kiedy oskarżony zostałby uniewinniony. Operował jednak na danych statystycznych. W bazie danych było niewspółmiernie więcej więźniów płci męskiej niż żeńskiej, co zaburzało obraz kobiet – przestępczyń. Według danych wprowadzonych do algorytmu recydywa była bardziej prawdopodobna w przypadku osób czarnoskórych. Algorytm został zakwestionowany. Zastanówmy się jednak, jak został zaprojektowany.

Po procesie uczenia maszynowego system prawdopodobnie wskazałby na możliwość popełnienia recydywy przez każdą kobietę lub osobę czarnoskórą. Ten przykład udowadnia, jak poważne zagrożenie powstaje, kiedy dostarczymy algorytmom dane nieoczyszczone lub zbiasowane (czyli „skrzywione”).

Konsekwencją naszych nieczystych intencji w projektowaniu sieci i odnajdujących swoją manifestację w konstrukcji internetu jest dzisiaj zyskujący popularność postulat rozdzielania świata analogowego i wirtualnego. Zakładamy zatem coraz częściej, że życie dziejące się „w komputerze” to sfera on-line, a to, co dzieje się poza nim, to sfera off-line. Ten prosty podział implikuje jednak, że między tymi dwoma światami istnieje bariera. Tymczasem, jak już wskazywałam, życie off-line bez cyfrowego przedłużenia jest dziś niemal niemożliwe. Podobnie niemożliwe jest funkcjonowanie w świecie on-line bez życia w świecie off-line. O tym, że do pełnej realizacji życia w świecie potrzebujemy zarówno materii, jak i ducha, pisał już Arystoteles.

Wirtualne awatary i Metaversum doskonale realizują dziś potrzebę ducha. Mark Zuckerberg w październiku 2021 roku obiecał, że już niedługo będziemy mogli jeszcze szerzej żyć w świecie wirtualnym. Zuckerberg jest zatem powściągliwy wobec koncepcji Arystotelesa, który jasno mówi, że nic nie dzieje się bez materii. Rodzi to pewne niebezpieczeństwo. Stajemy się obiektami socjotechnicznego wpływu, uczestnictwa w świecie on-line. Strach przed przegapieniem informacji lub wydarzenia – tzw. FOMO (fear of missing out) – zmusza nas do bycia na bieżąco. Strefa on-line, a zwłaszcza telefon z dostępem do internetu, zdecydowanie to ułatwia. Kultura instant pozbawiła nas umiejętności czekania na gratyfikację. Dostajemy wiadomości, które chcemy i kiedy chcemy. Blokujemy treści, które nam się nie podobają. Ta wygoda w naturalny sposób nas uzależnia.

.Nie powinniśmy zatem demonizować internetu lub algorytmów. Algorytm to dobry wynalazek, podobnie jak internet. Pierwszy pozwala nam zaoszczędzić czas, a drugi produktywnie go wykorzystać. Powinniśmy jednak wzmacniać nasze krytyczne myślenie i sceptycyzm wobec gigantów medialnych i korporacji Big Tech, które wykorzystują nasze dane osobowe jako cenną walutę na rynku, uzależniając nas od świata wirtualnego (ducha) i osłabiając nasze przywiązanie do świata analogowego (materii). Robiąc to, nie przerzucajmy odpowiedzialności na maszyny.

Justyna Pokojska

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 9 lipca 2022
ALBERT GEA / Reuters / Forum