
Jak uciec przed Duchem Czasu?
Jaskinia Platona i stara szafa prowadząca do Narnii. Dlaczego kultura klasyczna ma znaczenie? – zastanawia się Edmund STEWART
.Historia i kultura klasyczna mają znaczenie. Nie tylko dlatego, że starożytne teksty są ciekawą lekturą, ale także dlatego, że pozwalają nam powrócić do przeszłości i zrozumieć świat i kulturę, które różnią się od naszych dzisiejszych. Przeszłość to obcy kraj (jak zauważył L.P. Hartley), a historyk to podróżnik. Tak jak wzbogacają nas podróże zagraniczne, tak samo możemy uczyć się, poznając sukcesy i błędy minionych epok.
Czasami przekonujemy się, że idee, które uważaliśmy za nowe, są w rzeczywistości stare, że to, co wydaje się rozsądne, niegdyś okazało się błędne, a niektóre rzeczy, znane już od dawna, nie powinny zostać zapomniane. Co najważniejsze, historyk nie musi akceptować zaściankowych zwyczajów swojej epoki, podobnie nie musi akceptować zwyczajów innych epok, lecz może wybierać według własnego gustu. Dlatego też większość ludzi współczesnego świata kieruje się tekstami powstałymi w starożytności: Biblią, Koranem czy naukami Konfucjusza.
W praktyce wiedza o Grekach i Rzymianach nie jest bardziej satysfakcjonująca niż nauka o czymkolwiek innym – najważniejsze jest po prostu poznanie innych języków i innych kultur. Jednak kultura klasyczna zawsze była ważna, ponieważ z różnych powodów (a jest ich wiele) starożytna Grecja i Rzym we wszystkich kolejnych epokach okazywały się szczególnie atrakcyjnym celem podróży w czasie.

Ucieczka z jaskini Platońskiej
.Zacznijmy od jednego z najbardziej znanych tekstów ze świata starożytnego – Platońskiego Państwa, napisanego około 375 r. p.n.e. W siódmej księdze Platon przedstawia być może najbardziej zapadający w pamięć obraz i alegorię w całej filozofii starożytnej. Sokrates chce wyjaśnić, czym jest edukacja – a w szczególności, na czym powinno polegać wykształcenie strażników (filozofów-władców idealnego miasta). Dla Platona edukacja nie polega jedynie na przekazywaniu uczniom wiedzy – Sokrates mówił, że nic nie wie (i wiedział, że nic nie wie), ale mimo to pomagał swoim towarzyszom w nauce. Celem nauczyciela jest raczej zwrócenie ucznia w kierunku tego, co lepsze, i oddalenie go od tego, co gorsze. Aby zilustrować tę kwestię, Sokrates prosi nas, abyśmy wyobrazili sobie jaskinię:
„Oto ludzie są niby w podziemnym pomieszczeniu na kształt jaskini. Do groty prowadzi od góry wejście zwrócone ku światłu, szerokie na całą szerokość jaskini. W niej oni siedzą od dziecięcych lat w kajdanach; przykute mają nogi i szyje tak, że trwają na miejscu i patrzą tylko przed siebie; okowy nie pozwalają im obracać głów. Z góry i z daleka pada na nich światło ognia, który się pali za ich plecami, a pomiędzy ogniem i ludźmi przykutymi biegnie górą ścieżka, wzdłuż której widzisz murek zbudowany równolegle do niej, podobnie jak u kuglarzy przed publicznością stoi przepierzenie, nad którym oni pokazują swoje sztuczki” (tł. W. Witwicki).
Sokrates opisuje dalej pokaz cieni, który urządza się więźniom. Wszystko, co widzą, to cienie lub odbicia prawdziwych rzeczy, które są niesione w świetle ognia znajdującego się za nimi. Filozof, sugeruje Sokrates, jest jak ten, który został uwolniony i odwrócił się, aby spojrzeć na prawdziwe przedmioty. Następnie stopniowo podchodzi do wyjścia z jaskini i spogląda na zewnątrz, by zobaczyć prawdziwe światło słońca. Litość może go skłonić do powrotu do jaskini i podjęcia próby ratowania swoich towarzyszy. Nie wszyscy jednak są gotowi na ratunek – tak bardzo przyzwyczaili się do patrzenia na cienie, a niektórzy z nich zdobyli reputację w ich interpretacji, że nie interesuje ich rzeczywistość. Tak więc wśród ludzi istnieje zasadniczy podział na tych, którzy szukają oświecenia, i tych, którzy wolą ciemność.

Ten obraz jaskini jest w znacznym stopniu oparty na Platońskim rozumieniu rzeczywistości i wiedzy. U Platona znajdujemy jeden z najwcześniejszych wkładów w wielką filozoficzną debatę, która toczy się do dziś. Spór ten dotyczy tego, czy istnieje coś poza bytami materialnymi i ich wzajemnymi oddziaływaniami. Państwo jest próbą wykazania przez Platona, że sprawiedliwość nie jest konstrukcją czy pojęciem, ale paradygmatem i przyczyną wszystkich sprawiedliwych rzeczy. Innymi słowy, sprawiedliwość istnieje wiecznie i jest niezależna od ludzkiego umysłu. Jest czymś, czego istoty ludzkie potrzebują i co cenią samo przez się.
W pierwszej księdze Państwa sofista Trazymach z Chalcedonu z gniewem wyraża przeciwny pogląd – sprawiedliwość nie istnieje, chyba że jako kłamstwo skonstruowane przez słabych, aby oszukać silnych i zmusić ich do ochrony. Najszczęśliwszym człowiekiem na świecie jest ten, kto może bezkarnie sprawować władzę absolutną, czyli tyran.
W przeciwieństwie do niego Sokrates przekonuje na przestrzeni całego Państwa, że tacy jak Trazymach niesłusznie koncentrują się tylko na materialnym i zmysłowym świecie, który znajduje się bezpośrednio przed ich oczami – powinni patrzeć w górę, poza jaskinię, ku niebu. To, co widzimy na ziemi, nie jest najważniejsze, ponieważ rzeczy ziemskie są tylko kopiami lub cieniami wyższej, niewidzialnej rzeczywistości. Tak więc istnieje Sprawiedliwość, a także istnieją Dobro i Cnota. Życie w pogoni za materią i władzą prowadzi jedynie do nieszczęścia na tym świecie i do potępienia w przyszłym.

Wariant tej samej debaty pojawia się w innym dialogu Platona, Teajtecie (ok. 369 p.n.e.). Sokrates i młody matematyk Teajtet dyskutują w nim o pracach sofisty Protagorasa z Abdery (ok. 490–420 p.n.e.). Według Platona Sokrates i Teajtet poznali się w 399 roku p.n.e., kiedy Sokrates miał już sześćdziesiąt lat, a Teajtet był młodym uczniem Teodora, specjalisty w zakresie geometrii. Protagoras, jak się wydaje, spierał się z Sokratesem około dwudziestu lat wcześniej podczas debaty w Atenach, o której wspomina Platoński Protagoras (ok. 380 p.n.e.), ale w tym momencie już nie żył. Proces i egzekucja Sokratesa nastąpiły wkrótce po dyskusji zainscenizowanej w Teajtecie.
Dialog koncentruje się wokół pytania, czym jest wiedza. Jedną z pierwszych prób udzielenia odpowiedzi jest sugestia Teajteta, że wiedza jest percepcją. Sokrates zauważa, że pogląd ten jest bardzo podobny do nauki Protagorasa, który twierdzi, że „człowiek jest miarą wszystkich rzeczy”. Teajtet niezamierzenie sugeruje, że wiedza i prawda są względne dla jednostki, że są po prostu tym, czym je postrzegamy w danym momencie, a zatem „wiedza” stale się zmienia, tak jak zmieniamy się my sami. Z tej perspektywy nie istnieje prosta, obiektywna czy uniwersalna prawda. Wiedza nie polega na tym, by wiedzieć, co jest prawdą zawsze dla wszystkich, ale by wiedzieć, co jest prawdą teraz dla mnie. Prowadzi to nas do relatywizmu moralnego, o którym mówi Trazymach w Państwie – to, co jest sprawiedliwe, jest jedynie tym, co dane społeczeństwo lub dana osoba uzna za sprawiedliwe w danym czasie.

Sokrates próbuje obalić tę teorię. Protagoras podważył swój własny argument, ponieważ jeśli wiedza jest percepcją, a wszystkie akty percepcji są równie ważne, to jak możemy wierzyć teorii Protagorasa? Protagoras ma być mądry i kompetentny, ale jego własna teoria pokazuje, że nie ma on większej wiedzy od głupców, którzy nie przyjmują, że wiedza jest percepcją. Jednak fakt, że ludzie powszechnie poszukują nauczycieli (takich jak Protagoras), którzy przekazaliby im wiedzę, sugeruje, że wiedza nie zależy jedynie od percepcji. Prawdy istnieją raczej po to, by je poznawać lub odkrywać.
Platon sugeruje, że sprawiedliwość i wiedza to rzeczy, których istnienie nie zależy od ludzkiego umysłu czy percepcji. Sprawiedliwość jest jak kompas, który niezależnie od tego, w którą stronę jest obrócony, zawsze wskazuje ten sam kierunek. Spójrzmy na społeczeństwa takie jak na przykład społeczeństwo nazistowskich Niemiec, które uznało, że niesprawiedliwość jest teraz sprawiedliwa, i które pojmowało sprawiedliwość inaczej niż reszta ludzkości, a z czasem okazało się, że takie postępowanie jest błędne. Większość ludzi nie zgadzała się z nazistami – o tym, że w skrytości ducha naziści wiedzieli, że to, co robią, jest złe, świadczą wysiłki, jakie podejmowali, by ukryć swoje zbrodnie zarówno przed własnym narodem, jak i światem zewnętrznym, nawet w czasie wojny.
Dlaczego silni nie zawsze wykorzystują słabych, jak sugeruje Trazymach? W jaki sposób słabym udaje się tak skutecznie oszukiwać silnych w społeczeństwach rządzonych przez prawo i sprawiedliwość? Czasami może to wynikać z tego, że silni boją się kary lub są zbyt leniwi, by popełniać przestępstwa. Jednak w ostatecznym rozrachunku, jeśli ktoś nie staje się przestępcą, gdy jest to celowe i godne pochwały, to dlatego, że nie chce być niesprawiedliwy – ponieważ nie chce ponosić winy, której nie da się uśmierzyć inną koncepcją sprawiedliwości. Platon doszedł zatem do wniosku, że sprawiedliwość jest jedną z idei, czymś, czego człowiek nie stworzył, a co może poznać. A poznanie idei jest jak wyjście z jaskini i zobaczenie po raz pierwszy słońca.

Szafa prowadząca do Narnii. Jaskinia Platona we współczesnym świecie
.Czy to jest coś, co może nas nauczyć, jak żyć we współczesnym świecie? Uczony i powieściopisarz C.S. Lewis w swojej autobiografii Zaskoczony radością (1955) wspomina rozmowę, którą odbył z przyjaciółmi w Oksfordzie jako student w latach 20. ubiegłego wieku:
„Pewnego razu, gdy jedliśmy lunch w moim pokoju, zdarzyło mi się powiedzieć coś o filozofii jako przedmiocie [studiów]. »Dla Platona to nie był przedmiot« – powiedział [Owen] Barfield [wówczas student anglistyki w Wadham College, a później członek koła literackiego Inklingowie, do którego należał J.R.R. Tolkien] – »To była droga«”.
Do tego czasu Lewis cierpiał na coś, co nazywał „snobizmem chronologicznym”. Według niego przeszłość nie przedstawiała nic wartościowego dla wyrafinowanej nowoczesności – postęp sprawił, że książki z przeszłości stały się równie przestarzałe, jak młyn wodny czy wóz konny w epoce pary i lokomotyw. Przeszłość była jedynie ciekawostką, którą można było studiować.
Późniejsze nawrócenie Lewisa na chrześcijaństwo było po części wynikiem jego decyzji, by nie traktować przeszłości protekcjonalnie, lecz uczyć się od niej i od tych genialnych autorów, których dzieła przetrwały. Wartość takiego postępowania podkreśla powieść The Pilgrim’s Regress („Powrót pielgrzyma”) z 1933 r., alegoryczna opowieść oparta na modelu powieści Johna Bunyana Pilgrim’s Progress („Wędrówka pielgrzyma”, 1678). W utworze Lewisa bohater Jan spotyka pustelnika o imieniu Historia, który przez całą swoją karierę podróżował jako handlarz, a w czasach współczesnych osiadł w jaskini. Historia piętnuje ignorancję epoki: „Oni niewiele wiedzą. Nigdy nie podróżują i dlatego niczego się nie uczą”.

Dzieła Platona wywarły wpływ na powieści i prace filozoficzne Lewisa. Teoria idei Platona jest widoczna zwłaszcza w ostatniej powieści Lewisa, Ostatniej bitwie, w której świat równoległy do naszego dobiega końca. Aslan, lew reprezentujący Chrystusa w Narnii, prowadzi swoich uczniów do nowego świata, który, gdy do niego docierają, wydaje się przypominać ten, który opuścili. Ale stara Narnia, jak mówi do Piotra Lord Digory, „nie była prawdziwą Narnią”:
„Tamta miała początek i koniec. Była tylko cieniem lub odbiciem prawdziwej Narnii, która zawsze tu istniała i zawsze tu będzie – tak jak nasz własny świat, Anglia i cała reszta jest tylko cieniem i odbiciem czegoś w prawdziwym świecie Aslana” (tł. A. Polkowski).
I jeśli ktoś sądzi, że odniesienia do cieni i kopii przypominają jaskinię Platona, to ma rację:
„To wszystko jest u Platona, wszystko jest u Platona [mówi Digory]. Coś takiego! Czego oni uczą w tych szkołach! – i starsi wybuchnęli śmiechem”.
No właśnie!

Sama jaskinia pojawia się w Narnii dwukrotnie. Srebrne krzesło opowiada historię młodego księcia, który zostaje uwięziony przez czarownicę w podziemnej krainie. Poddany zaklęciu zapomina, kim jest i że istnieje życie na ziemi. W pewnych momentach odzyskuje jednak władzę nad swoim rozumem (lub z punktu widzenia mieszkańców podziemia – staje się szalony) i w tych chwilach musi być przywiązywany do krzesła tak jak więźniowie w jaskini Platona.
Podobnie w Ostatniej bitwie karły zostały związane i wrzucone nie do jaskini, lecz do stajni. Kiedy na krótko przed końcem świata pojawia się Aslan, odmawiają (podobnie jak mieszkańcy jaskini) wyjścia i udania się w podróż do „prawdziwego świata”. Ich więzy zostały przecięte, ale oni nie decydują się opuścić swojego więzienia, nawet gdy Łucja (niczym filozof Platona) próbuje ich do tego przekonać.
„Ależ tu wcale nie jest ciemno, biedne, głupie karły! – powiedziała Łucja. – Nie widzicie? Spójrzcie wokoło! Spójrzcie w górę! Nie widzicie nieba, drzew, kwiatów? Mnie nie widzicie?
Jak, do wszystkich bzdur na świecie, mam zobaczyć coś, czego tu nie ma? A ciebie nie widzę ani trochę lepiej niż ty mnie w tych grobowych ciemnościach”.
Kiedy Aslan ryczy, próbując udowodnić karłom, że jest prawdziwy i znajduje się poza stajnią, karły odpowiadają: „Chcą nas przestraszyć. Robią to za pomocą jakiejś maszyny. Nie zwracajmy na to uwagi. Nas nikt już nie nabierze!”. Karły popełniają tu ten sam błąd, co więźniowie w jaskini, myląc to, co sztuczne, z tym, co prawdziwe.

Jednak jaskinia pojawiła się u Lewisa jako ważna alegoria już wtedy, gdy próbował opisać proces swojego nawrócenia w swoim wcześniejszym dziele, od którego zaczęliśmy, Powrocie pielgrzyma. W tej powieści Platońska jaskinia łączy się z lochami, w których w Wędrówce pielgrzyma Bunyana chrześcijanin i jego towarzysz Ufny są więzieni przez olbrzyma o imieniu Rozpacz. W Lewisowskiej wersji alegorii Bunyana olbrzym ten nazywa się Duchem Czasu. Lewis przedstawia tu ostrą karykaturę Zeitgeistu lat 20. i 30. XX wieku. John, który porzucił purytańskie chrześcijaństwo i wiktoriańskie pojęcie piękna, został zaprowadzony do miasta Eschropolis (gr., „szpetne miasto”). Kiedy próbuje uciec, zostaje uwięziony z rozkazu Ducha Czasu.
Ten olbrzym, podobnie jak czarownica w Srebrnym krześle, perswaduje swoim więźniom, że wszystkie ich dotychczasowe przekonania były jedynie urojeniami, a nasze rozumienie świata jest jedynie wynikiem nieświadomych pragnień – co jest nawiązaniem do analizy freudowskiej. Strażnik mówi więźniom, że mleko nie jest mlekiem, lecz wydzieliną ustrojową, nieróżniącą się od ekskrementów i nie mniej obrzydliwą. Kiedy Jan próbuje argumentować, że tak nie może być, skoro cielęta karmią się mlekiem, a nie łajnem, strażnik powala go na ziemię. „Argument” – mówi do Jana – „jest próbą racjonalizacji pragnień argumentującego”.
W więzieniu nie istnieje nic poza konstrukcją, która ma służyć interesom autora konstrukcji. Na przykład na argument, że dwa plus dwa daje cztery, odpowiedź brzmi: „Mówisz tak, bo jesteś matematykiem”. Z tego lochu ratuje Jana tylko Rozum, opancerzona dama na koniu, która zabija swoim mieczem Ducha Czasu. Jan chętnie ucieka z Rozumem, ale reszta więźniów uparcie pozostaje w więzieniu, jak w jaskini Platona.

Ucieczka przed dzisiejszym Zeitgeistem
.Debaty pomiędzy Sokratesem, Trazymachem i Protagorasem są pod wieloma względami tymi samymi debatami, w których Lewis brał udział jako student w Oksfordzie w latach 20. XX wieku, a także jako chrześcijański apologeta i intelektualista w późniejszym życiu. Pytania o to, czym jest rzeczywistość i czy istnieją niewidzialne pojęcia, mają istotne konsekwencje dla tego, jak rozumiemy świat i jak żyjemy. Jest mało prawdopodobne, by te zagadki zostały kiedykolwiek ostatecznie rozwiązane na tym świecie. Każdy z nas musi udzielić na te pytania własnej odpowiedzi. Z tego powodu warto wiedzieć, co myśleli o tym Platon i Protagoras.
A czy wśród nas, w XXI wieku, istnieje jeszcze jakiś Duch Czasu? Być może jest on potomkiem wspólnego przodka. Być może jest to ten sam Duch, który istniał w czasach Lewisa. Tak czy inaczej, wydaje się, że on również wierzy, podobnie jak Teajtet i Protagoras, że wiedza jest percepcją; że prawda i bezinteresowne dociekanie nie istnieją; że to, co nazywa się „faktami”, jest jedynie środkiem do zachowania i wzmocnienia władzy. Stare książki i stare argumenty służyły jedynie celom dawnych ciemiężców. A zatem potrzebne są nowe książki i potrzebna jest nowa edukacja, aby służyć celom Ducha Czasu – „edukujcie się”, woła, ale ma na myśli „reedukację”. Mówi o „dekonstrukcji”, „zniszczeniu”, „spaleniu wszystkiego”. Historia oczywiście słyszała to wszystko wcześniej i wie, dokąd to prowadzi – nie jest to nic dobrego.
.Jest inny sposób. Możemy opuścić jaskinię. Nie musimy być więźniami olbrzyma. Jest świat pełen ludzkich doświadczeń i osiągnięć, rozciągający się od Rzymian i Greków na wiele wieków. Ten świat jest szeroki i piękny i pomimo wszystkich naszych ludzkich wad jest w ostatecznym rozrachunku dobry. Spójrzmy na ten świat w świetle dnia.
Edmund Stewart
Tekst ukazał się w nr 40 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [LINK]. Pierwotnie w czasopiśmie internetowym „Antigone”