Stefan Szolc-Rogoziński - wielka postać ważna dla Polski

We wtorek na cmentarzu ewangelicko-augsburskim na Rogatce w Kaliszu odbyła się uroczystość pochowania szczątków Stefana Szolc – Rogozińskiego. „Stefan Szolc-Rogoziński był polskim Indianą Jonesem, patriotą i wielkim naukowcem świata” – powiedział pełnomocnik rządu ds. Polonii i Polaków za granicą Jan Dziedziczak.
Stefan Szolc-Rogoziński – polski Indiana Jones
.Pochodzący z Kalisza pierwszy polski afrykanista, podróżnik i badacz Kamerunu Stefan Szolc – Rogoziński spoczął w Kaliszu w grobie Repphanów i Scholtzów, w której są m.in. prochy jego rodziców. Szczątki Stefana Szolc-Rogozińskiego sprowadziła z Paryża do Polski w ubiegłą środę delegacja rządowa na czele z sekretarzem stanu, pełnomocnikiem rządu ds. Polonii i Polaków za granicą Janem Dziedziczakiem.
W pogrzebie wzięli udział członkowie rodziny Stefana Szolc-Rogozińskiego, Jan i Piotr Paweł Linke, władze miasta, historycy, nauczyciele i uczniowie kaliskich szkół. Po ceremonii pogrzebowej na Uniwersytecie Kaliskim odbyła się konferencja historyczna. Jan Dziedziczak nazwał Szolc – Rogozińskiego „polskim Indianą Jonsem, patriotą i wielkim naukowcem świata”.
Podróżnik z Kalisza
.„Stefan Szolc-Rogoziński to nie tylko wielki badacz, trzeba pamiętać, że nasza wdzięczność wobec niego jest związana z jego postawą patriotyczną” – powiedział minister. Dodał, że Szolc-Rogoziński wpisuje się w kanon tych polskich bohaterów, którzy „swoje bezdyskusyjne osiągnięcia dedykowali sprawie polskiej. Urodził się w polsko-niemieckiej rodzinie i dokonał wyboru tożsamościowego, wybrał polskość i działalność dla Polski” – powiedział Dziedziczak.
Przewodniczący rady miasta Kalisza Tadeusz Skarżyński zauważył, że podróżnik żył w kraju pod zaborami, „a pomimo tego tę polskość tak pięknie prezentował i pielęgnował” – powiedział. Wyraził nadzieję, że postać bohatera będzie nie tylko wspomnieniem, ale inspiracją do tego, żeby ludzie na co dzień byli lepszymi Polakami.
Bohater Kamerunu
.Włodzimierz Domagalski-Łabędzki z Fundacji „Nowe Drzewo Życia”, która zapoczątkowała projekt sprowadzenia szczątków podróżnika do Kalisza powiedział, że „wraz z pogłębianiem wiedzy na temat Szolc-Rogozińskiego rósł mój podziw dla tej postaci i zadziwienie. Wielokrotnie zadawałem sobie pytanie, dlaczego tak znacząca postać jest trochę zamilczana w Polsce, podczas gdy w podręcznikach do historii w Kamerunie jest cała strona poświęcona dokonaniom naszego podróżnika i jest on traktowany jak bohater Kamerunu. Zdałem sobie sprawę, że nie tylko ważne jest dokonanie powtórnego pochówku, ale równie ważna jest kwestia ponownego spopularyzowania tej postaci. Jemu należy się bardzo ważne miejsce w panteonie najwybitniejszych Polaków drugiej połowy XIX wieku” – oświadczył. Domagalski-Łabędzki podkreślił, że Szolc-Rogoziński może być wzorem dla młodych ludzi. „W wieku 21 lat rozpoczął swoją podróż do Kamerunu, wykazał zdolności organizacyjne, udowodnił, że uparte dążenie do celu przynosi sukces” – podkreślił.
Protestancki romantyk
.W uroczystości uczestniczył Piotr Paweł Linke, który jest w szóstym stopniu pokrewieństwa z dziadkiem Stefana Szolc-Rogozińskiego. Powiedział, że zaangażował się w projekt, bo „dla mnie osobiście, dla moich pięciorga dzieci i kilkanaściorga wnuków jest ważne, że nasz przodek opowiedział się za polskością. Byliśmy wychowywani w duchu patriotycznym i tak wychowywaliśmy nasze dzieci, żeby służyły Polsce. Szolc-Rogoziński objawił się nam jako wzór, bo łamie etos rodzin protestanckich, etos pracy i idzie z głową romantyka w coś, co przekracza ludzkie możliwości. To przeniesienie szczątków i upamiętnienie ma znaczenie dla historii Polski, kultury polskiej i nauki” – powiedział Linke.
Niemieckie pochodzenie
.Stefan Szolc – Rogoziński – jak podaje Instytut de Republica – urodził się 14 kwietnia 1861 r. w Kaliszu jako najstarszy z czterech synów Niemca, ewangelika Ludwika Scholtza, bogatego fabrykanta tekstylnego i Malwiny z domu Rogozińskiej, córki adwokata warszawskiego. Pod wpływem matki rodzina uległa częściowej polonizacji. Gdy Stefan osiągnął pełnoletniość, spolonizował nazwisko na Szolc, a około 1881 r. dodał do niego, jako drugi człon, nazwisko panieńskie matki – Rogoziński.
Dzieciństwo i marzenia o dalekich podróżach
.Gdy miał 12 lat rozpoczął naukę poza zaborem rosyjskim, w niemieckim gimnazjum we Wrocławiu. Tam zaprzyjaźnił się z Klemensem Tomczekiem. Już wtedy, marząc o dalekich wyprawach, poznawał literaturę podróżniczą i geograficzną. Wbrew woli ojca w 1878 r. wstąpił do rosyjskiej szkoły marynarki wojennej w Kronsztadzie. Był wyróżniającym się słuchaczem i ukończył ją przed czasem, wiosną 1880. Jeszcze tego samego roku, jako najmłodszy oficer, uczestniczył w rejsie wojskowej flotylli rosyjskiej na żaglowej fregacie Gienerał Admirał z Kronsztadu do Władywostoku, dookoła Afryki. To właśnie wtedy po raz pierwszy stanął na kontynencie afrykańskim. Miał okazję zobaczyć Algier i Maroko. Po tym doświadczeniu zainteresował się mało znanymi terenami Afryki Równikowej.
Wyprawa do Afryki Równikowej
.Gdy podczas kolejnego rejsu wojskowego przybył do Paryża, w maju 1881 r., został przyjęty do Paryskiego Towarzystwa Geograficznego. Miesiąc później, tym razem w Neapolu, w Klubie Afrykańskim, po raz pierwszy przedstawił publicznie pomysł wyprawy do Afryki Równikowej. Rogoziński zorganizował publiczną zbiórkę funduszy na planowaną ekspedycję. Podkreślał, że jest to pierwsza polska wyprawa w ten rejon świata, co miało zwrócić uwagę pozbawionych własnego państwa Polaków. Pomysł entuzjastycznie przyjęli m.in. Wacław Nałkowski, Bolesław Prus, Henryk Sienkiewicz i Filip Sulimierski – redaktor i wydawca „Wędrowca”. Ojciec odmówił mu pomocy finansowej, dlatego Rogoziński przeznaczył na wyprawę przypadającą mu część spadku po matce.
7 marca 1882 roku udał się do Francji, aby tam zorganizować wyprawę. Kupił lugier, który nazwał Łucja Małgorzata. Prócz flagi francuskiej powiewała na nim flaga polska z herbem Warszawy. Zależało mu, aby załogę stanowili Polacy, dlatego zaprosił do ekspedycji poznanego we Wrocławiu geologa Klemensa Tomczeka, a także meteorologa Leopolda Janikowskiego, Władysława Ostaszewskiego i Józefa Hirschenfelda-Mieleckiego. 13 grudnia 1882 r. wyruszyli z portu w Hawrze.
Zdobycie szczytu Kamerunu
.Po ponad czterech miesiącach, 16 kwietnia 1883 roku, dotarli na wyspę Fernando Po (obecnie Bioko w Gwinei Równikowej). Tydzień po dotarciu Rogoziński kupił od miejscowego wodza część wyspy Mondoleh w zatoce Ambas u wybrzeży Kamerunu. Na pierwszą, najdłuższą ekspedycję, wyruszył z Tomczekiem 21 lipca 1883 r. Ich celem było dotarcie do jezior Liba. Odkrył między innymi Jezioro Słoniowe (obecnie Barombi Mbu). 12 grudnia 1884 roku, wraz z Janikowskim i Niemcem Hansem Zöllerem, zdobył główny szczyt Kamerunu.
Dnia 29 sierpnia 1888 r. w parafii św. Aleksandra w Warszawie ożenił się z Heleną Janiną z domu Boguską, tłumaczką i pisarką. Wciąż jednak marzył o podróżach, planował wyprawę do Indii, dookoła świata. Zmarł 1 grudnia 1896 r. w Paryżu. Został pochowany na paryskim cmentarzu Bagneux. Pamiątki po Rogozińskim są w zbiorach: Muzeum Etnograficznego w Krakowie (najstarszy zasób), Muzeum Okręgowego Ziemi Kaliskiej w Kaliszu, Państwowym Muzeum Etnograficznym w Warszawie i w Muzeum Narodowym w Szczecinie.
Upamiętnienie Rogozińskiego w Kaliszu
.W Kaliszu słynny podróżnik został upamiętniony poprzez nadanie jego imieniem jednej z kaliskich ulic, wmurowanie płaskorzeźby z jego wizerunkiem obok portretów Adama Asnyka, Marii Dąbrowskiej i Marii Konopnickiej na jednej z kamienic przy Głównym Rynku w Kaliszu. Z kolei przy alei Wolności, tuż obok zabytkowego kamiennego mostu, jest ławeczka-pomnik upamiętniająca jego postać. Szolc–Rogoziński jest patronem Szkoły Podstawowej nr 17 przy ul. Prymasa Stefana Wyszyńskiego i 62. Kaliskiej Drużyny Harcerzy Starszych „Brzoza”.
Przywrócić pamięć o polskim „Indiana Jonesie”
.Próbę przywrócenia należnej pamięci zapomnianemu podróżnikowi w 2016 roku podjęli uczestnicy Expédition Africaine Rogoziński „Vivat Polonia 2016”. Organizatorzy wyprawy, którą kierował Maciej Klósak, za cel wzięli powtórzenie trasy, jaką pokonała w Kamerunie ekipa Rogozińskiego. Wykorzystano mapy wykonane w 1883 roku przez członków załogi „Łucji-Małgorzaty”. Wyprawa zakończyła się sukcesem, podróżnikom udało się ustalić wiele nowych szczegółów związanych z XIX-wieczną wyprawą Polaków, odsłonięto także tablicę pamiątkową poświęconą Rogozińskiemu, przypominającą jego zasługi dla historii Kamerunu.
Podróżnikom udało się także zainteresować historią zapomnianego podróżnika władze jego rodzinnego Kalisza. Rok 2017 ustanowiono Rokiem Stefana Szolca-Rogozińskiego, a równolegle do tych działań, już kilka lat wcześniej rozpoczęto ustalanie miejsca jego pochówku w Paryżu. Jak się okazało, spoczywał on w nieoznakowanej już i od wielu lat opuszczonej mogile na cmentarzu w Bagneux pod Paryżem, która z powodu braku opłat była zagrożona likwidacją.
Dzięki zaangażowaniu polskich władz, w tym przede wszystkim Pełnomocnika Rządu ds. Polonii i Polaków za Granicą, ministra Jana Dziedziczaka, z początkiem października udało się sfinalizować formalności i przewieźć prochy podróżnika do Kalisza. W uroczystości pożegnania w Paryżu wzięła udział delegacja władz i instytucji kulturalnych Kalisza, członkowie rodziny podróżnika a także uczniowie – laureaci konkursów wiedzy o Stefanie Szolcu-Rogozińskim. Ponowny pogrzeb podróżnika odbędzie się w Kaliszu 10 października 2023 r.
Polska i historycy
.Na temat tego jak jest widziana Polska przez zachodnich historyków pisze Jan ŚLIWA w tekście „Polska i historycy. Jeśli nie opowiemy swojej historii, inni zrobią to za nas”.
„Szukając nowości, natknąłem się na ciekawą dyskusję z udziałem historyka Erica Kurlandera. Dowiedziałem się, że właśnie opublikował (współautorzy: Douglas T. McGetchin i Bernd-Stefan Grewe) historię Niemiec: Modern Germany: A Global History. Prawdziwe opus magnum – 907 stron. Dobra okazja, by przyjrzeć się sprawie z szerszej perspektywy. Starym zwyczajem poszukałem informacji o Polsce, by lepiej zidentyfikować autora, poznać jego poglądy i uprzedzenia. W paru punktach nabrałem wątpliwości. Oczywiście, to nie jest historia Polski ani nawet Europy, ale Niemiec. Autor ma więc prawo do własnej selekcji tematów i własnego spojrzenia. Historia Prus polskiego autora też nie będzie identyczna z niemiecką”.
.„Na ile mogę oczekiwać obszernego potraktowania spraw polskich? O wiele więcej jest tam o Francji, ale też związki Niemiec i Francji były o wiele intensywniejsze. Inaczej widzimy to my: dla nas Niemcy (podobnie jak Rosja) były nemezis przez tysiąc lat, dla nich Polska to peryferie. W uważniejszym czytaniu zobaczyłem, że rozsądnie poruszonych jest wiele zagadnień, w tym potencjalnie problematycznych. Są Bismarck, germanizacja i Kulturkampf. Są Intelligenzaktion, działalność Einsatzgruppen, są deportacje z Wielkopolski, są Generalplan Ost i praca niewolnicza. Jest zdanie Hansa Franka, że chciałby po wojnie Polaków, Ukraińców i wszystkich, którzy się tam włóczą, przerobić na mielonkę. Dalej jest o roli papieża Jana Pawła II i Solidarności w przemianach w Polsce i w Europie oraz w zjednoczeniu Niemiec”.
PAP/Ewa Bąkowska/WszystkoCoNajważniejsze/MJ