Uczta u Wierzynka – świadectwo znaczenia średniowiecznej Polski?

We wrześniu 1364 roku król Polski Kazimierz Wielki podjął na swoim dworze kilkunastu innych monarchów, w tym cesarza i króla Czech Karola IV Luksemburskiego. Symbolem zjazdu stała się uczta u Wierzynka – wystawny bankiet zorganizowany przez jednego z najbogatszych krakowskich mieszczan. Dziś uznaje się ją często za świadectwo potęgi ówczesnego Królestwa Polskiego. Czy słusznie?

We wrześniu 1364 roku król Polski Kazimierz Wielki podjął na swoim dworze kilkunastu innych monarchów, w tym cesarza Karola IV Luksemburskiego. Symbolem zjazdu stała się uczta u Wierzynka – wystawny bankiet zorganizowany przez jednego z najbogatszych krakowskich mieszczan. Dziś uznaje się ją często za świadectwo potęgi ówczesnego Królestwa Polskiego. Czy słusznie?

Uczta u Wierzynka: lista gości

.Największymi osobistościami, które w 1364 roku zjechały do Krakowa, byli – poza Kazimierzem Wielkim i Karolem IV Luksemburskim – król Węgier Ludwik z dynastii Andegawenów (późniejszy władca Polski) oraz król Cypru Piotr I. Ponadto w zjeździe uczestniczyli liczni książęta, mający swe władztwa w różnych częściach Europy Środkowej. Byli wśród nich władający Austrią Rudolf IV Habsburg, margrabia Moraw Jan Henryk oraz margrabiowie Brandenburgii, Ludwik VI i Otto V. Do tego szereg lokalnych panów z bocznych linii dynastii Piastów: książę mazowiecki Siemowit III, opolski Władysław Opolczyk oraz świdnicki Bolko II Mały. Pojawił się wreszcie prawdopodobnie zięć Kazimierza Wielkiego, książę słupski Bogusław V wraz z synem Kaźkiem, a także nuncjusz papieski Jan de Cabrespino.

Kongres rozpoczął się 19 lub 20 września 1364 roku. O jego przebiegu informuje szereg źródeł polskich i zagranicznych, w tym Kronika Katedralna Krakowska, poemat Zdobycie Aleksandrii Guillaume’a z Machaut oraz napisana po upływie stu lat kronika Jana Długosza. Dostarczają one wiadomości o pełnym przepychu przyjęciu gości przez Kazimierza Wielkiego oraz turnieju rycerskim zorganizowanym dla uczczenia obecności tak wielu koronowanych głów w Krakowie. Najważniejszym punktem, którego historyczność nie została w stu procentach potwierdzona, miała być natomiast uczta przygotowana przez miejscowego mieszczanina Mikołaja Wierzynka. Był on bogatym bankierem, posiadającym rozległą sieć kontaktów gospodarczych. Na biesiadę dla uczestników zjazdu wydał podobno pokaźną część swojego majątku – w zamian otrzymał jednak od króla wartościowe przywileje.

Przyczyny organizacji zjazdu

.Zgromadzeni w Krakowie władcy mieli do załatwienia kilka spraw. Pierwszą z nich była finalizacja rozmów pomiędzy Karolem IV a Ludwikiem Andegaweńskim. Obaj panowie od kilku lat toczyli ze sobą spór, który wynikał zapewne z napięć o charakterze politycznym, ale jego bezpośrednią przyczyną miała być obraza wypowiedziana przez cesarza na temat matki króla Węgier. W rozwiązanie tego konfliktu zaangażował się papież Urban V, a mediatorami byli Kazimierz Wielki oraz książę świdnicki Bolko II. W Krakowie udało się przypieczętować dobre stosunki pomiędzy rywalizującymi ze sobą monarchami.

Drugi problem wiązał się z pobytem na miejscu króla Cypru Piotra I. Rządzona przez niego wyspa była od końca XIII wieku odosobnioną ostoją chrześcijaństwa w europejskim wydaniu u wschodnich wybrzeży Morza Śródziemnego. Po tym, gdy upadły państwa krzyżowców w Ziemi Świętej, musiała ona radzić sobie ze sporym zagrożeniem ze strony władających Egiptem Mameluków. Piotr I poszukiwał zatem sojuszników, którzy zechcieliby wziąć udział w postulowanej przez niego nowej krucjacie. Jego obecność w Krakowie nie przyniosła znaczących rezultatów – europejscy monarchowie już dawno zaczęli tracić zainteresowanie ideą wypraw krzyżowych.

Prawdopodobnie podczas zjazdu krakowskiego podjęto również rozmowy wokół sukcesji w Polsce po Kazimierzu Wielkim. Władca ten nie posiadał legalnego męskiego potomka, a swojego ewentualnego następcę widział być może w siostrzeńcu, Ludwiku Andegaweńskim. Jako że Ludwik był już królem węgierskim, objęcie przez niego tronu kolejnego dużego państwa musiało zostać dobrze usankcjonowane na arenie międzynarodowej – i to zdaniem niektórych historyków miało być kluczowym celem krakowskiego kongresu.

Zjazd z 1364 roku nie był punktem zwrotnym w środkowoeuropejskiej polityce czy relacjach międzynarodowych. Z całą pewnością miał jednak dużą wartość symboliczną. Pojawienie się nad Wisłą tak wielu monarchów, w tym samego cesarza, świadczyło o dużym prestiżu Kazimierza Wielkiego i jego państwa. Uroczystości takie jak uczta u Wierzynka były zaś okazją do jeszcze bardziej wyrazistego zademonstrowania światu możliwości polskiej monarchii.

Paweł Włodkowic. Człowiek nie z tej epoki

.O innym momencie w dziejach średniowiecznej Europy, w którym Polska zamanifestowała swoją obecność na arenie międzynarodowej, pisze na łamach „Wszystko co Najważniejsze” historyk i publicysta Andrzej KRAJEWSKI.

„Zakon [Krzyżacki] przetrwał [bitwę pod Grunwaldem] i odzyskiwał siły, bo mógł liczyć na przychylność króla Zygmunta Luksemburskiego oraz potrafił pozyskiwać sobie wsparcie papiestwa. To stawiało Królestwo Polskie i Litwę w trudnym położeniu. Jednak schizma, do której doszło wówczas w Kościele, i jednoczesne urzędowanie trzech papieży dawały szansę na przełamanie międzynarodowej izolacji. Papież obediencji pizańskiej Jan XXIII w 1414 r. przesłał Jagielle wezwanie do udziału w soborze powszechnym. Na czele polskiej delegacji do Konstancji stanął arcybiskup Mikołaj Trąba. Wśród znamienitych osób, które wówczas wysłano, znalazł się także dopiero co wybrany na rektora Akademii Krakowskiej Paweł Włodkowic.” – wskazuje Andrzej KRAJEWSKI.

Zauważa on, że „dla strony polskiej najważniejsze było to, że sobór stał się miejscem rozprawy sądowej między poselstwem wysłanym przez Jagiełłę a przedstawicielami zakonu krzyżackiego. Zygmunt Luksemburski od lat starał się odgrywać w tym sporze rolę arbitra. Gdy miał taki interes, wspierał roszczenia Polaków, ale jeśli ci słabli, zawiązywał sojusz z Krzyżakami, przemyśliwając o wspólnym rozbiorze polskiego królestwa. Nad Polską i Litwą stale wisiała groźba wojny na dwa fronty. Oddalić zagrożenie mogło jedynie skompromitowanie zakonu krzyżackiego w oczach Zachodu. Tak pragmatyczny cel zainspirował Pawła Włodkowica do stworzenia rewolucyjnych idei, które w następnych wiekach krok po kroku odmieniły cały Stary Kontynent.”

„Na początek Włodkowic zafrapował swych europejskich czytelników tezą, że nie wolno siłą nawracać pogan na chrześcijaństwo, ponieważ sprzeczne jest to z zasadami wiary. Przyznawał im prawo do życia w pokoju i posiadania własności. Jako wzorcowy sposób nawracania przedstawiał chrystianizację Litwy, przeprowadzoną za sprawą pokojowych działań Polski. Temu obrazowi przeciwstawiał krzyżackie mordy i grabieże popełnione na poganach. Nim czytelnicy zaczęli się oswajać z ideą tolerancji religijnej, polski autor zaproponował im przyjęcie w Europie zasad definiujących «wojnę sprawiedliwą». Przypomniał i rozwinął sformułowane dwieście lat wcześniej przez św. Rajmunda z Penyafortu tezy. Nie uważał przy tym, by wieczny pokój był możliwy do osiągnięcia, lecz twierdził, że wojna narusza naturalny porządek.” – stwierdza Andrzej KRAJEWSKI.

Oprac. Patryk Kuc
Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 22 września 2023
Fot.: Uczta u Wierzynka / Bronisław Abramowicz / Wikimedia Commons / domena publiczna