Prof. Aleksander SURDEJ: Odbudowa Ukrainy potrwa dekadę

Odbudowa Ukrainy potrwa dekadę

Photo of Prof. Aleksander SURDEJ

Prof. Aleksander SURDEJ

Ambasador Polski w Wietnamie, wcześniej przy OECD. Profesor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.

Ryc.Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Kosztów przyszłej odbudowy Ukraina sama nie udźwignie. Powinna zapłacić Rosja. Źródłem reparacji powinny stać się zamrożone aktywa Federacji Rosyjskiej oraz „opłata reparacyjna” nałożona na dochody z eksportu ropy i gazu – pisze prof. Aleksander SURDEJ

.Barbarzyńska inwazja Rosji z każdym dniem zwiększa ludzkie i materialne straty, które obciążą kosztami Ukrainę na długie lata. Po stu dniach zbrojnego najazdu straty materialne szacowane są na 100 miliardów euro, 20 proc. terytorium Ukrainy jest pod zbrojną kontrolą Rosji, 6,5 miliona osób schroniło się za granicą w obawie przed utratą życia – w ten sposób Ukraina chroni kobiety i dzieci. Wojna spowodowała dezorganizację społeczną, 8 milionów osób musiało przemieścić się w obrębie kraju, łańcuchy kooperacji gospodarczej zostały naderwane, a przedsiębiorstwa przestały normalnie funkcjonować i płacić podatki.

Dochód narodowy Ukrainy, który przed militarną agresją Rosji wynosił około 200 miliardów euro, spadnie w 2022 roku o 35–40 proc. Nic dziwnego, że w budżecie państwa co miesiąc brakuje około 5 miliardów euro, aby finansować niezbędne wydatki i wypłacać pensje.

Im szybciej ustaną działania wojenne, tym dla Ukrainy lepiej. Kiedy i na jakich warunkach to się stanie, zależy od pomocy militarnej dla prawomocnych władz Ukrainy – agresora bowiem zmusi do wycofania się tylko zbrojna siła Ukrainy i presja gospodarczych sankcji Zachodu.

Olbrzymich kosztów przyszłej odbudowy Ukraina sama nie udźwignie. Za spowodowane zniszczenia powinna zapłacić Rosja. Źródłem finansowania przyszłych reparacji powinny stać się zamrożone aktywa Federacji Rosyjskiej oraz „opłata reparacyjna” nałożona na dochody z eksportu ropy i gazu. Będą one egzekwowane już od Rosji poputinowskiej.

Powojenna odbudowa i rozwój gospodarczy Ukrainy wymagać będzie poświęceń od samych Ukraińców. Taki wieloletni wysiłek łatwiej utrzymać, jeśli Ukraina uzyska potwierdzenie swojej chęci przystąpienia do Unii Europejskiej, a wraz z tym, tak dobrze znane naszemu krajowi, środki z funduszy przedakcesyjnych. Ich wielkość sięgnąć powinna 5–6 proc. ukraińskiego PKB, czyli co najmniej 15 miliardów euro rocznie. Nie będzie to wielkie obciążenie dla państw członkowskich UE, gdyż w przeszłości finansowały one w zbliżonej wielkości reformy i inwestycje przedakcesyjne w państwach Europy Środkowej.

Europejski program odbudowy gospodarki Ukrainy wsparty powinien być pomocą dwustronną państw, które dzisiaj wspomagają ten kraj jako ważny punkt oporu przeciwko dyktatorom o imperialnych zapędach, a jutro chciałyby go widzieć jako prosperującego członka europejskiej rodziny demokratycznych narodów. Do Ukrainy przez co najmniej dekadę będą musiały napływać środki publiczne, z których oczekiwany zwrot to nie szybkie finansowe korzyści, lecz współformowanie politycznego i gospodarczego partnera, który respektować będzie podzielane przez Polskę i inne państwa wartości i zasady.

Z czasem zagraniczne środki publiczne przeznaczone na odbudowę i unowocześnienie infrastruktury stracą na znaczeniu, a zyskają środki prywatne – inwestycje firm i przedsiębiorców. Stanie się tak szybciej, jeśli napływ publicznych środków pomocowych posłuży również poprawie jakości instytucji publicznych oraz wdrażanych polityk publicznych. Budowa efektywnej administracji, zatrudniającej kompetentnych i uczciwych urzędników, nigdzie nie jest łatwa, a jak dowodzi tego przykład europejskich państw basenu Morza Śródziemnego, napływ wielkiej ilości środków pomocowych sprzyja korupcji i marnotrawstwu, których łączne negatywne skutki mogą przeważać nad bezpośrednimi korzyściami finansowymi.

Bez dobrych rozwiązań instytucjonalnych ukraińska zdolność do efektywnej absorpcji środków pomocowych okaże się niska i sprzyjająca zakorzenianiu się korupcji i innych patologii.

W sukurs efektywności procesu odbudowy, a raczej przebudowy ukraińskiej gospodarki, tak aby weszła na ścieżkę zrównoważonego rozwoju, przyjść może główna organizacja gospodarcza Zachodu, czyli Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD).

OECD, utworzona najpierw jako sekretariat planu Marshalla, od 1961 roku łączy demokratyczne państwa o gospodarce rynkowej, które uczyniły z niej ośrodek studiów nad służącymi dobrobytowi politykami publicznymi oraz kuźnię ekspercką dla administracji publicznej.

Po 2014 roku, dzięki w dużej mierze Polsce, Ukraina zaczęła korzystać z analiz i rekomendacji OECD, a czasami wdrażać je w życie. Przed tym, jak na Ukrainę spadły rosyjskie bomby, kraj ten zdążył przeprowadzić udaną decentralizację i zaczął porządkować usługi publiczne, aby jego obywatele mieli jasność, jakie usługi publiczne i świadczenia socjalne im przysługują i kto je dostarcza. Stało się tak z dużym udziałem Polski i OECD!

Na agresję militarną na Ukrainę OECD zareagowało natychmiastowym wykluczeniem Rosji z wszelkich form współpracy. Niewiele organizacji międzynarodowych tak uczyniło, lecz dla OECD jako organizacji gospodarczej Zachodu było to naturalne i stało się szybko. W ślad za politycznymi deklaracjami potępienia Rosji i wspierania Ukrainy OECD uruchomiła z dniem 1 czerwca 2022 roku, z inicjatywy Polski, Biuro do Spraw Ukrainy (OECD Ukraine Office) z docelową siedzibą w Kijowie. Biuro stanie się narzędziem wspierania reform instytucjonalnych, które pomogą sprawić, że Ukraina w nieodległej przyszłości stanie się państwem przyjaznym obywatelom i gospodarką uczciwej konkurencji rynkowej i przedsiębiorczości.

OECD dzięki staraniom Biura będzie mogła przygotowywać prace służące potrzebnym Ukrainie reformom, będzie wzmacniać proreformatorskie siły w administracji rządowej i sprzyjać tworzeniu otoczenia instytucjonalnego, w którym politycy, administracja, obywatele, pracownicy i przedsiębiorcy pełnić będą swoje funkcje, przyczyniając się do budowania dobra wspólnego.

.Ekonomiści czasami wskazują na Polskę jako naturalny punkt odniesienia dla Ukrainy – na początku lat 90. XX w. poziom rozwoju gospodarczego Polski i Ukrainy był podobny. Po trzydziestu latach jednak, a przed czynionymi na Ukrainie przez Rosję spustoszeniami, Polacy stali się od Ukraińców znacznie zamożniejsi. Przypomnieć warto, że zanim Polska wstąpiła do UE, w 1996 roku stała się członkiem OECD. Członkostwo w OECD było dla Polski sposobem na przygotowanie się do wstąpienia do UE rozumianej jako wspólnota europejskich narodów. Po 30 latach ta „polska sekwencja” może się powtórzyć. Ufajmy, że z podobnie dobrym skutkiem…

Aleksander Surdej
Tekst ukazał się w nr 42 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [LINK]

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 16 czerwca 2022
Fot. Edgar SU / Reuters / Forum